Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
40 / 129


2013-12-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
w czwartym wymiarze (czytano: 1247 razy)

 

w czwartym wymiarze

Dzisiaj pierwszy w tym roku trening po śniegu. Wczesny ranek. Słońce nisko więc, tylko czasami biegłem miejscami nim oświetlonym. I grzałem się jego promieniami jak biedacy w filmie „Cud w Mediolanie”.

Na trasie mojego biegu byłem sam. Chociaż…? Świeże ślady na śniegu pokazywały, że ktoś już biegał przede mną. To dziwne, ale kiedy je zobaczyłem zrobiło mi się jakoś raźniej.

I biegłem. I rozmyślałem

Czasami dziwne to bieganie. Dziwne, bo zmienia poczucie czegoś, co wydaje się bardzo stałe – czasu i przestrzeni.

Czas

Jest tak, że szczególnie w tych dłuższych biegach inaczej odbieram upływ czasu. Kiedy dobiegam do końca biegu, mety zawodów czy końca treningu, to mam poczucie, że nie upłynęło wcale tyle czasu ile nieubłagalnie pokazuje zegarek. I im dłuższy dystans tym te różnice czasu są większe.

Gdybyście zapytali mnie na mecie jednego z trzech przebiegniętych przeze mnie maratonów jak długo byłem na trasie to zgodnie ze swoim odczuciem odpowiedziałbym, że około 3,5 godz. A może nawet mniej. I stwierdzenie to wcale nie wynikałoby z zachwytu nad samym sobą, że tak świetnie pobiegłem. Tak po prostu czuję.

Dlaczego tak jest? Nie wiem. Wiem tylko, że te brakujące minuty nie są minutami straconymi.

Przestrzeń

W poszukiwaniu urozmaicenia treningu zdarza mi się czasem pobiec trasami znanymi mi z dzieciństwa czy też trasami moich wycieczek rowerowych z czasów przedbiegowych. Takie ich nowe odkrywanie. I na każdej z tych tras zaskakuje mnie jedna rzecz. One się bardzo skracają.

Opisywałem już moje wyprawy biegowe po trasach dziecięcych wypraw. Kiedy je planowałem jako trasy treningów, to sądziłem, że są dłuższe. A kiedy już na nie wyruszałem to zaskoczony byłem, jak szybko docierałem do wyznaczonych sobie miejsc. Coś, co kiedyś było wyprawą nagle stawało się jedynie krótkim dystansem do przebiegnięcia. To samo odnosiło się do tras wybranych na długie wybieganie. Kiedyś pokonywałem je rowerem i wydawałoby się, że są dystansami nie do przebiegnięcia a dzisiaj to długi ale przyjemny trening.

To znikanie kilometrów ma też swoją inną stronę. W ich miejsce pcha się namolnie myśl – a może kiedyś ultramaraton?

Czy biegając przemieszczam się w innej przestrzeni i innym czasie? Jak wytłumaczyć znikanie minut i kurczenie się przestrzeni. Czy to jest jakiś czwarty wymiar? Ja tego nie wiem i… nie chcę wiedzieć. Ja chcę biegać.

Miejsce po tajemniczo znikających minutach i kilometrach nie pozostaje wolne. W ich miejscu pojawia się coś, co powoduje, że tak lubię to ich znikanie – endorfiny. Taka widać moja, i pewnie nie tylko moja, bo wielu biegaczy też, droga w tym czwartym wymiarze do tego, żeby móc sobie ciągle potarzać, że…

miałem szczęście…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


alchemik (2013-12-08,10:53): Coś w tym jest, miałem okazję pobiegać po miejscach gdzie spędziłem młodość i byłem bardzo zdziwiony że to takie " krótkie" odcinki były.Myślę że dla ludzi którzy już zaczęli biegać zmienia się długość metra, po prostu się kurczy.
Mahor (2013-12-08,11:20): Takie samo wrażenie odnoszę w stosunku do obiektów architektonicznych.W dzieciństwie były ogromne,przytłaczały.Pewno dlatego że nasze oczęta były nisko zawieszone:}Dzisiaj WSZYSTKO się skurczyło.Winien jest pesel.on niewzruszenie stoi w miejscu...
snipster (2013-12-08,13:52): Kasjer, wszystko to opisał kiedyś Einstein, który stwierdził, że czas jest pojęciem względnym i czasoprzestrzeń się zagina w różne sposoby. Im bliżej prędkości światła, tym wolniej czas leci ;) zatem im się biega dłużej, tym... mniej czasu upływa :) dobra teoria
birdie (2013-12-08,14:11): jak zwykle piekny wpis. Jeśli chodzi o czas, to mi się zdarza wrazenie ze moj godzinny trening trwal o wiele dłużej..Tyle potrafię sobie w głowie poprzekładać, tyle przemyślen, zaskakująco prostych wniosków.. aż się dziwię że to tylko godzina. Jakbym wróciła z wielogodzinnej psychoterapii :) A te ślady, to ja bylam :) Nie poznałeś długich kroków Wielkiej Stopy ?;)
(2013-12-08,20:58): tak jest, jak zawsze niezawodnie piękny, spokojny wpis... dzięki kasjer! pozdrawiam
kasjer (2013-12-09,09:31): Snipster, ciekawe czu Einstein biegał, może w czasie biegania wpadł na swoją teorię względnosci ;)







 Ostatnio zalogowani
13
21:57
rysiuparowoz
21:55
ula_s
21:55
kornik
21:49
akforce
21:41
marekch11
21:31
eldorox
21:31
zbyszekbiega
21:20
MareG
21:18
elektrod
21:16
tomaszbartkiewicz
21:15
kornas
21:15
Dana M
21:15
karollo
21:14
arco75
21:12
TheKrayze13
20:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |