Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [99]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mijagi
Pamiętnik internetowy
Z pamiętnika "młodego" biegacza

Wojciech Krajewski
Urodzony: 1974-02-15
Miejsce zamieszkania: Piła
423 / 427


2013-08-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Szkoda, że już nie 25 km... (czytano: 1745 razy)

 

Jechać, nie jechać… jechać, nie jechać… jechać… Gdyby nie był to bieg w Wieleniu, to zapewne zostałbym w domu. W końcu miałem te sto kilkadziesi±t kilometrów pielgrzymki w nogach i można by sobie darować kolejne. Ale jak tu nie jechać do Wielenia? Przecież to tereny Orzecha, a kolegi zawie¶ć nie można. Pobiegniemy sobie, a potem tradycyjny bankiecik. Kwestie wyjazdu dograli¶my wła¶ciwie w ostatniej chwili. Nie było za wielu chętnych, mimo iż bieg jest „za miedz±”. Jedni, tak jak Jacek, startuj± w Karkonoszach, inni s± w trakcie obozu biegowego i nie chc± zakłócać rytmu. Tylko Ania, Wiesiu i ja zdecydowali¶my wzi±ć udział w 34. Półmaratonie im. J. Noijego w Wieleniu. A Orzech już czekał na nasz przyjazd. Rano o 8:15 ruszyli¶my, jak to się mówi, z kopyta. Po drodze spotkali¶my się ze ¶cian± wody. Po wielkich upałach, które doskwierały mi ostatnio, było to co¶ nowego. Tylko Ania nie do końca była zadowolona, no bo jak tu biegać w deszczu? Co zrobi z włosami? Na szczę¶cie już w Wieleniu deszcz ustał i zapowiadała się i¶cie biegowa pogoda. W centrali, czyli w „orzechowym biurze” dokonali¶my przeistoczenia w zawodników i ruszyli¶my na miejsce startu. Tam króciutka wizyty w biurze zawodów, odbiór numeru startowego i można my¶leć o czekaj±cych nas dwudziestu jeden kilometrach. Przyjechało kilku znajomych: Marek, Mirek i Ireczka, którzy także chcieli „rozbiegać nogi” po Pielgrzymce. Zanim jednak ruszyli¶my na trasę, odbyło się uroczyste rozpoczęcie biegu, złożenie kwiatów przed obeliskiem J. Nojiego, gar¶ć wspomnień i zaczęło się. Ruszyli¶my na tę piękn± i do¶ć trudn± trasę. Nie ma tu wielu podbiegów, ale s± długie proste w otwartym terenie. Punkty z wod± s±, ale nie często i … tylko woda. Na szczę¶cie nie było słonka, ale za to mieli¶my tropikaln± wilgotno¶ć. Ruszyli¶my do¶ć szybko, gdzie¶ tak koło 4:35-4:40/km. Szło nieĽle aż do Krzyża i trochę poza Krzyż. Ania i Wiesiek pięknie ci±gnęli za mn±. W międzyczasie miła niespodzianka – Asia, moja kuzynka czekała w Krzyżu i … uratowała mi życie. Jak zwykle miała w samochodzie wodę i izotoniki. Po dziesi±tym kilometrze … spasowałem. Dla mnie było na ten dzień … za szybko. Ania i Wiesiek odjechali, a ja, spokojnie już, postanowiłem ukończyć zawody. W końcu udało się dotrzeć do stadionu. Meta i koniec. Kilka minut za mn± dobiegł Orzech. Dobiegł i padł. Chyba się zmęczył. Chwilę odpoczynku i oczekiwania na wyniki. Okazało się, że Ania stanęła na podium. Zajęła trzecie miejsce i obłowiła się w nagrody. Najbardziej niepocieszony był Wiesiek. Pobiegł bardzo dobrze i spodziewał się pierwszej szóstki. Okazało się, że zaj±ł … siódme miejsce. Miał chłopak pecha. Po emocjach sportowych przyszedł czas na spotkanie towarzyskie, czyli bankiecik u Orzecha. To już taka nasza tradycja. Posiedzieli¶my sobie w dobrym towarzystwie, zregenerowali¶my siły, ale trzeba było wracać. Pogoda się poprawiła, więc droga powrotna była dużo przyjemniejsza. W ten sposób tradycji stało się zado¶ć. Nie mogło nas zabrakn±ć na wieleńskim półmaratonie. Szkoda tylko, że to już nie 25km… Jako¶ brakuje tych czterech kilometrów…

Zdjęcie: Z Markiem przed startem

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


marek100384 (2013-08-11,22:08): Tak samo ja się zastanawiałem...jechać,czy nie jechać...no i byli¶my. Pozdrawiam







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
12:59
eferde
12:57
kostekmar
12:47
jaro kociewie
12:27
andbo
12:12
Gapiński Łukasz
12:10
Admin
11:41
lemo-51
11:26
Merlin
11:21
drago
10:52
biegacz54
10:50
goshed
10:43
Slawek.G
10:37
Stonechip
10:32
SantiaGO85
10:28
Darek102
10:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |