Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
499 / 580


2013-07-01

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wakacje... (czytano: 629 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=1jDIy-JZxtw

 

Wakacje...
Piękny i trudny czas.
Trudny dla nas, rodziców, bo tym naszym kochanym dzieciom chcemy zapewnić coś ciekawego, atrakcyjnego, coś, co sprawi im przyjemność a zarazem ich rozwinie, a jednocześnie coś, na co będzie nas stać.
(No cóż, zapewnienie dziecku – albo dzieciom – wypoczynku na dwa miesiące wiąże się tak naprawdę z ogromnym wydatkiem.)
Czas piękny, bo możemy (my też) odpocząć od obowiązków szkolnych, pilnowania odrabiania zadań, przygotowań do lekcji, nadzorowania postepów (bądź ich braku) naszych pociech i ich zachowania.
Piękny, bo w czasie wakacji nasze dzieci przeżywają rozmaite przygody, zdarzenia niecodzienne, na które w zwykłym, codziennym, życiu po prostu nie ma miejsca; to czas wakacyjnych miłości.

Trudny, bo to my, rodzice, musimy nasze dorastające dzieci do tych wakacyjnych fascynacji i zauroczeń przygotować.
To my, świadomi tego, że średnia wieku inicjacji seksualnej bardzo się obniżyła, musimy z naszymi małymi (dla nas wciąż przecież małymi) dziećmi porozmawiać o tym, o czym rozmawiać jest trudno, bo to temat krępujący zarówno dla rodzica, jak i dla dziecka. (Ok, rodzice i ludzie dorośli w swoim dorosłym gronie o seksie być może rozmawiać potrafią, młodzież w swoim gronie też tego tematu nie unika, ale rozmowa międzypokoleniowa o TYM właśnie jest po prostu trudna.)

Jeżeli nie chcemy zostać młodymi babciami i dziadkami, jeżeli nie chcemy, by nasze dziecko już u zarania życia sobie to życie zawiązało na zawsze, to musimy – chcąc, nie chcąc - z nim porozmawiać. I to nie o tym skąd się biorą dzieci, bo to już mamy za sobą (a i dzieci chodzą przecież do szkoły i są tam uświadamiane). Musimy opowiedzieć im o zabezpieczeniach, o tym, że stracić niewinność to jest sztuka na jeden raz, i że nie warto robić tego z byle kim, byle gdzie i nie daj Boże pod wpływem alkoholu (i tu kolejna bariera: niestety, ale musimy dopuścić też myśl, że nasze dziecko MOŻE, acz nie musi, w czasie wakacji z dala od rodziców mieć kontakt z alkoholem).

Musimy - a tego nastolatek absolutnie nie chce przyjąć do wiadomości, bo jest w wieku, kiedy „wie się lepiej” – uświadomić mu, że uczucia wakacyjne są kruche, że ktoś może (niekoniecznie celowo) po prostu się nim bawić. I stawić czoła jego/jej wielkiemu oburzeniu w odpowiedzi na nasze trudne słowa.

I na koniec już: trudny, bo to właśnie w czasie wakcji dochodzi do największej liczby wypadków – niekoniecznie komunikacyjnych.
To w czasie wakacji pływa się w nieznanych wodach, to w czasie wakacji – dla udowodnienia sobie czegoś, bądź popisania się przed kolegami czy dziewczynami – skacze się na główkę do wody.
I niestety często te skoki kończą się kalectwem, wózkiem inwalidzkim bądź przykuciem do łóżka do końca życia. Czasem śmiercią.
Najgorsze jest to, że większość młodych ludzi nie traktuje tego zagrożenia poważnie. Bo czują się bardzo dorośli, odpowiedzialni, bo przecież umieją pływać.

My zaś boimy się, bo wiemy, że rozmowy to jedno a życie drugie. I że nasza latorośl i tak najprawdopodobniej pójdzie za głosem serca, zewem hormonów i głosem kolegów i koleżanek.
Wakacje są czasem żniw. I to nie tylko tych rolniczych; są także czasem, w którym zbieramy żniwo naszych trudów wychowawczych. I oby to nie były owoce gorzkie, czy zgoła nie do przełknięcia.


Mimo wszystko jednak, jest to piękny czas :)




PS. Ja swego męża poznałam w czasie wakacji (dawno, dawno temu - 25 lat nam już stuknęło tego poznawania się), ale w sensie biblijnym zdecydowanie później:)

Oczywiście, że chodziłam po górach i najbardziej lubiłam wyprawy samotne - pakowałam plecak, mówiłam ojcu "do widzenia" i znikałam na tydzień w Karkonoszach (a były to czasy przed komórkami, więc kontaktu ze mną nie było. Inna sprawa, że mój ojciec na pewno tego kontaktu spragniony nie był).

Na główkę nigdy nie skakałam i do dziś nie skaczę, bo mam lęk przestrzeni i wskoczenie do jakiejkolwiek wody przerasta mnie psychicznie; ja do wody wchodzę:)

Pływałam na kajakach, podróżowałam nocnymi pociągami z przesiadką (i dlatego wiem, że już nigdy w życiu nie przesiądę się w nocy w Kętrzynie), na szczęście nikt mnie nie zgwałcił, choć dalibóg, kusiłam los!

To chyba nieźle, że mój ojciec mnie lekceważył; gdyby się mną przejmował, moje nastoletnie wakacje nie byłyby takie fajne:)

Ale ja swoim dzieciom na większość z rzeczy, które robiłam sama zwyczajnie bym nie pozwoliła!
Ja jednak byłam wiele rozsądniejsza od nich!





W linku piosenka wakacyjna. Porażająco realistyczna:)



Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


jacdzi (2013-07-01,14:47): Ja tez chce wakacje!!!!
Truskawa (2013-07-01,15:06): W wakacje najlepiej sprawdza się czas wolny, zorganizowany. :))
paulo (2013-07-01,21:34): słyszałem, że dobrym mamom (rodzicom) Ten z góry bardzo pomaga :) I tego Tobie życzę.
Kedar Letre (2013-07-02,09:11): Powiało grozą! Biegnę zatem uświadamiać Jacusia, bo coś mi ostatnio o jakimś ślubie - ze swoją daleką , bo daleką, ale jednak kuzynką - zaczął przebąkiwać :)
mamusiajakubaijasia (2013-07-02,12:13): U mnie nie było Jarocinów; u mnie była Jelenia Góra i Festiwal Teatrów Ulicznych:) Z jarania też byłam cieniutka;) Z ekscesów to chyba tylko kąpiele nago w górskich potokach w Karkonoszach i w Beskidzie Niskim. No i może jeszcze łażenie boso po Jeleniej i Szklarskiej... No i chleb z serkiem topionym - po wakacjach byłam tak nieprzytomnie obżarta serkiem topionym (najtańszy był), że przez dobre pół roku nie mogłam na niego patrzeć:).......................... No akurat serka topionego i tych teatrów ulicznych (i tych nagich kąpieli chyba jednak też) to był moim synom nie żałowała:))
jann (2013-07-03,07:38): Wakacyjne pokusy jeszcze parę lat temu to pikuś w stosunku do tego co się teraz dzieje, niestety musimy się pogodzić z tym, że każde pokolenie ma swoje życie, co nie zwalnia nas z troski o spłodzone potomstwo. Pamiętam jak nas piętnowano za długie włosy i rozszerzane spodnie:). Miłych wakacji!! (a może by tak bieg dookoła jeziora Narie albo półmaraton w Ciechocinku, zapraszam i polecam)
kokrobite (2013-07-23,10:52): Gdy przypomnę sobie, co ja wyrabiałem jako nastolatek w wakacje (i nie tylko), to aż dziw bierze, że się życiowo wtedy nie wykoleiłem. Głupi to ma zawsze szczęście.







 Ostatnio zalogowani
arturM
12:46
Szymonidius
12:22
biegacz54
12:22
stanlej
12:20
Krzysiek_biega
12:09
Admin
11:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
11:43
MarcinMC
11:01
Dajesz Byku
10:29
StaryCop
10:09
Artur_M.
10:07
Borrro
10:00
Grzesix
09:55
PRE
09:54
EwaBiega
09:50
akaen
09:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |