Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [33]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ultramaratonka
Pamiętnik internetowy
ku pamięci

Ewelina Świątek
Urodzony: -10--1--
Miejsce zamieszkania: Borzęcin Duży
78 / 125


2012-07-24

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Świder Trail Marathon 21-07-2012 (czytano: 476 razy)



Mieszkam na granicy Puszczy Kampinoskiej, a czasem nie mam gdzie długiego treningu zrobić.
Jak to możliwe? - Po prostu... jestem kobietą.

Narzekać na płeć bardzo nie będę, jednak czasem utrudnia ona życie biegowe.
Niewiele kobiet biega maratony, a jeszcze mniej ultra. Obecnie mam w planach ukończenie Biegu 7 Dolin na pełnym dystansie 100 km. Napisanie, że trenuję pod ten bieg czy jakoś specjalnie się do niego przygotowuje to byłaby przesada. Rozsądek i doświadczenie rzeźnickie podpowiadają zachowanie minimum przygotowawczego, czyli co 2 tyg długie wybieganie. I tu się pojawia problem...
Lasu mam w prawdzie dostatek, ale wariatów w nim, psów i innych atrakcji jeszcze więcej. Generalnie nie poleca się kobiecie biegać samotnie po leśnych, podwarszawskich (miejsce jest istotne) ostępach. Moja odwaga też jakoś nie kwapi się by namawiać mnie na samotne treningi po lesie na dystansie dłuższym niż 20 km. A nie mam koleżanek z którymi mogłabym takie treningi wykonać.
Mogę umawiać się z kolegami, pewnie, nie raz tak robiłam. Jest tylko drobna przeszkoda - tempo. Jeśli dystans nawet 20 km jedno poleci troszkę za szybko lub za wolno, nie ma dramatu. Przy 40 km znacznie trudniej różnicę tempa wybiegania zniwelować - jedno się zamuli, albo drugie zajedzie. Porażka, a nie trening.
Szukałam zatem imprezy, najlepiej maratonu, którym mogłabym potraktować jako długie wybieganie.
I się trafiło: Świder Trail Marathon.
Nie dość, że maraton to jeszcze przełajowy i stosunkowo blisko od domu. Trasa biegnie wzdłuż rzeki Świder i nie jest to jakaś specjalnie przygotowana ścieżka rowerowa czy rekreacyjna, lecz zwykła wydeptana dróżka przy samiutkim brzegu rzeki.
Jak dla mnie doskonała impreza na realizację długiego treningu, tym fajniejszego, że po dość trudnym terenie. Pełnię mego szcześcia dopełniła informacja, iż koledzy też się wybierają, dzięki czemu odpadł mi całkowicie kłopot dojazdu.
Choć impreza ma w nazwie maraton, to obejmuje tak naprawdę kilka biegów (0.5, 1.5, 5, 10, 21, 42km), co spowodowało lekki chaos organizacyjny. Najbardziej ucierpieli uczestnicy półmaratonu, których było najwięcej. Najpierw musieli przypomnieć sobie "czasy kolejkowe" i swoje odstać przed Biurem Zawodów, by potem biegiem udać się ok. 400 metrów na start. Organizacyjnie impreza wypada słabo - zbyt mało ludzi w Biurze Zawodów, brak szatni (może była, tylko obsługa nie potrafiła jej wskazać), o prysznicach można zapomnieć (brak zaplecza, dobrze, że choć na zewnątrz były umywalki), fatalne rozplanowanie godzin startów, bo przez pierwsze 3 km był ścisk na ścieżce i trudności z minięciem się zawodników. W porównaniu z innymi biegami, gdzie też nie ma sponsorów strategicznych i jest podobne wpisowe, to organizatorzy Świder Trail Marathon muszą się jeszcze sporo nauczyć. Te mankamenty odnotowuję raczej z kronikarskiego obowiązku, niż z tego powodu by jakoś strasznie mi przeszkadzały. Bieg od początku trakowałam jak zwykły trening więc nie miałam wymagań, jednak zgadzam się z opiniami, że w komercyjnych biegach, gdzie jest pobierana opłata, pewien standard powienien być zapewniony. Jedno tylko faktycznie mi się nie podobało - brak daty na medalu. To już naprawdę cięcie kosztów. Pal licho brak koszulek czy posiłku po biegu - nie ma w regulaminie, to nie oczekuję jakoś cudownego ich otrzymania, ale data...

Trasa
Dość zajęta jestem w ostatnim czasie, więc przed maratonem nie czytałam opisu trasy umieszczonego na stronie internetowej. Troszkę się zatem zdziwiłam, gdy dostałam niemalże stronnicowy elaborat, w którym najczęściej powtarzały się słowa "niewyraźna ścieżka". Opis był tak drobiazgowy,że go zignorowałam, choć na wszelki wypadek, wzięłam ze sobą. Przyjęłam założenie, że truchtając raczej dostrzegę oznaczenia trasy (taśma, rzadko kartki) lub będę biec po śladach. W szczególności ten drugi pomysł okazał się skuteczny. Jak podał organizator, na trasie maratonu było może z 500 m asfaltu. Reszta to drogi gruntowe, ścieżynki, których normalnie nikt nie zauważy. Tyle, że jak się biegnie w ścisłej końcówce, to niewyraźna ścieżka, jest z reguły już świetnie widoczna, a na piasku lub lekko mokrej ścieżce leśnej doskonale odznaczają się charakterystyczne bieżniki trailówek. Dzieki przyjętej strategii biegu, choć gubię się notorycznie, jakoś trafiłam do mety, na poszukiwania właściwej drogi tracą w sumie około 10 min. A praktycznie cały maraton pokonałam samotnie. Jedyna większa moja zmyłka na trasie (nie przebiegłam ok 500 m) wynikała ze złego pokierowania mnie przez obsługę punktu. Z ciekawych elementów trasy odnotować trzeba przejścia pod mostami, często jakimś gzymsem, gdzie było wąsko i ślisko, oraz jedną przeprawę tymczasową, znaczy się deska przez wodę. Dla mnie takie odcinki trasy są bardzo trudne, bo wymagają dobrej równowagi, której nie dość, że nie posiadam, to jeszcze mam dość śliskie buty. W efekcie ślimak szybciej przepełznąłby po tej desce niż ja "przebiegałam" ;-)

Pomijając braki organizacyjne, dla mnie impreza była udana. Spotkałam znajomych, troszkę poplotkowaliśmy przed startem, a potem był zwykły samotny trening. Udało mi się zrealizować założenie i do 35 km biegłam utrzymując średnie tętno na poziomie 75 % max lub ciut niżej, przy tempie ok 6:50 min/km, które jak na moje wybieganie i mocno przełajowy charakter biegu uważam za przyzwoite (pomijam te momenty tempowe, gdzy pełzłam przez przeszkody, lub lawirowałam między pokrzywami).

Czy można polecić te imprezę? Hmmm.. to zależy od dwóch rzeczy.
Po pierwsze: od naszego nastawienia, bo to nie jest trasa na ściganie: za dużo przeszkód (przejścia pod mostami, schody, piach itp) i raczej nie spodziewam się poprawy oznaczeń, więc zawsze łatwo będzie o zmyłkę, co niektórych doprowadza do wściekłości.
Po drugie i ważniejsze: od stanu wody w Świdrze. Przy wyższym stanie wody, nie da się pokonać przejść pod mostami suchą stopą, w ubiegłym roku woda była po pas, a mnie na dystansie maratonu takie atrakcje już nie bawią. Ponadto jak troszkę Świder rozleje to teren staje się momentami bagniskiem/błotniskiem i też nie jest fajny do biegania. W przyszłym roku przed startem należy sprawdzić stan wody w Świdrze, lub czy ja jestem na liście... Jak do tej pory zawsze mam dobre warunki przy bieganiu (a może dobre nastawienie?)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Patriszja11 (2012-07-24,09:14): W sprawie długich wybiegań zawsze możemy się jakoś umówić:) w końcu nie mamy aż tak bardzo daleko do siebie żeby raz na dwa tygodnie nie móc się spotkać prawda?:) No a kobiecą samotność długodystansowca znacznie umila pies, więc jak nie masz go pod ręką to zastanów się może mogłabyś jakiegoś po sąsiedzku sobie od czasu do czasu pożyczyć. Mi to bieganie z psem wieczorami naprawdę daje poczucie bezpieczeństwa, tym bardziej że już kiedyś zdarzyło mi się być gonioną przez wariata jadącego samochodem i cudem ujść z tego cało więc wiem o czym mówisz. Co do biegu hmm:) tak zbieram właśnie myśli żeby też coś napisać bo duuużo się działo no i chociaż organizacja podobna jak w zeszłym roku to tym razem już byłam na te ekstremalne warunki nie tylko na trasie przygotowana i psychicznie nastawiłam się na dużą czujność na trasie:) walcząc z pokrzywami i gałęziami udało mi się nawet wypracować niezłe tempo i gdyby nie fakt, że na chwilę zgubiłam drogę tuż przed metą:( to byłabym posiadaczką nowego rekordu trasy w półmaratonie no, ale tak innej babeczce to się udało, a ja zadowoliłam się drugim miejscem i pakietem startowym na Festiwal w Krynicy:) tylko że tydzień po tej imprezie biegnę Maraton Wrocławski więc skorzystam chyba tylko z życiowej dychy i może biegów na Jaworzynie, ale dobra informacja jest taka że znów będziemy miały okazję by się spotkać:) Ps. zaczęłam robić przysiady;)
Anja (2012-07-24,09:16): Ewelinko! Mieszkasz na skraju Puszczy Kampinoskiej a nie Kampinowskiej, bo to jest Puszcza Kampinoska a nie Kampinowska. Poza tym gratuluję wyczynu jakim jest przebiegnięcie dystansu maratońskiego w takich warunkach. Mnie wystarczył półmaraton...
ultramaratonka (2012-07-24,09:31): Aniu, masz rację. Błąd straszny, już poprawiam, pisałam późno w nocy. Gdybym miała biec typowo jak na zawodach, to też półmaraton byłby wystarczający. T
ultramaratonka (2012-07-24,09:53): Dziękuję Patrycjo za zaproszenie :-) W przyszłości chętnie skorzystam. Jednak do końca sierpnia ma taki kaganiec czasowy związany z nauką, że choćbym miała 30-40 km biegać na pętli po 3 km (czego nie cierpię)to będę to robić by ograniczyć straty czasowe na dojazdy. A szybka 10-tka maratonem zrobiona na Festiwalu Krynickim to akurat :-) Mam nadzieję, że znajdziemy czas na kawę.
Patriszja11 (2012-07-25,09:21): Ja też mam taką nadzieję:)







 Ostatnio zalogowani
edfed
18:39
janusz9876543213
18:39
tomasso023
18:19
asial
18:14
TomAd777
18:12
maratonczyk
18:08
rafjas
18:06
macka01
18:04
s0uthHipHop
18:03
MagicR
17:58
roman_NR
17:56
Yatzaxx
17:55
stanlej
17:43
krokodyllos
17:42
andbo
17:40
janusz.m
17:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |