|
Przy pięknej, słonecznej, mroźnej bezwietrznej pogodzie (idealnej do biegania) odbył się IV etap ZIMNA-a w Katowicach. Na starcie stanęło tyle samo osób co zawsze, ale nieoczekiwaną i miłą frekwencję zrobili chłopaki z METY Lubliniec, którzy w ilości pięciu osób ruszyli z nami na trasę.
Mimo szumnych zapowiedzi na ostatniej edycji przez właścicieli psów wczoraj na starcie do canicrossu była tylko Joanna Szor ze swoją Dianą. Asia z biegu na bieg systematycznie poprawia swoje czasy. Gratulacje.
Z mężczyzn niepokonany była Jan Janota z czasem 20:15, a z kobiet tuż za Asią klasyfikowaną osobno w canicrossie z czasem 26:20 przybiegła Daria Jakowiecka z czasem 26:27
Przesympatycznym akcentem był przyjazd Prezesa Koselskiego który razem z... przywieźli dla zawodników ogromny wór jabłek Championów. Wszystkim ogromnie smakowały. Zawodników do dalszego biegania zachęcał też wystawiony medal, który otrzymają ci co ukończą siedem edycji ZIMNAR-a.
Większość "spóźnialskich" zaczęła się umawiać na "dobieganie" brakujących etapów. Gorąco zachęcałem na dobieganie ich w Lublińcu. Wyjątkowo biegu nie ukończył jeden zawodnik i nawet nie wiem z jakiego powodu? Ktoś tylko przekazał organizatorom, że numer 100 zszedł z trasy.
Tym razem trasy już nie pogubił nikt, ale i tak przed biegiem głównym orgowie przebiegli się i osprejowali na żółto newralgiczne zakręty.
Po tych odbytych czterech edycjach wygląda na to, że idea ZIMNAR-a w tej swojej złagodzonej wersji z możliwością dobiegania brakujących etapów przyjmie się w Katowicach. Czego wszystkim śląskim biegaczom z całego serca życzę.
Alek
|
|
| |
|
