Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Holandia, 11 lipca 2016, 12:21, 1799/422061
GrandF
Panfil
Łukasz
Polscy lekkoatleci najlepsi na ME w Amsterdamie!

LINK 1: STRONA INTERNETOWA MISTRZOSTW
LINK 2: ARCHIWUM: ZAGRANICA - HOLANDIA



      Kiedy przed dwoma laty polscy lekkoatleci wracali z mistrzostw Europy w Zurychu z dwunastoma medalami, wielu określało ich jako kolejny w historii lekkiej atletyki „Wunderteam”. Cudowna drużyna potwierdziła swoją skuteczność rok później na mistrzostwach świata w Pekinie, sięgając po 8 krążków. Wydarzenia, które obserwowaliśmy przez ostatnie 5 dni w Amsterdamie, a zwłaszcza w minioną niedzielę, przeszły najśmielsze oczekiwania nawet największych optymistów!

Nasz fantastyczny team lekkoatletyczny opuszcza Holandię również z dwunastoma medalami, ale ich wartość jest zdecydowanie wyższa niż przed dwoma laty! Wówczas zdobyliśmy 2 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych medali, a wczoraj pula Polaków została zamknięta aż sześcioma tytułami mistrzowskimi! Pięciokrotnie nasi reprezentanci stawali na drugim stopniu podium i raz na trzecim.

W sobotę swoją drogę na szczyt rozpoczął nasz „pewniak” Piotr Małachowski. Jeden z najlepszych dyskoboli w historii światowej lekkiej atletyki (4 w wynik w tabelach All-time) w swojej dotychczasowej karierze tytuł mistrza Starego Kontynentu wywalczył raz - przed sześcioma laty w Barcelonie. W Zurychu znalazł się tuż poza podium, zepchnięty z niego m.in. przez naszego Roberta Urbanka. Konkurs amsterdamski był zatem próbą odzyskania tytułu sprzed kilku lat. Małachowski, który doskonale spisuje się w bieżącym sezonie rozgrzewał się z próby na próbę. Zaczął konkurs od skromnego 62.73, by w kolejnych dwóch kolejkach rezultatami 65.96 i 66.15 wyraźnie zaznaczyć swoje aspiracje. Nawe gdyby najlepszym wynikiem pozostał ten z drugiej próby, Piotrek i tak pozostałby do końca liderem.

Czwarty rzut rozwiał jednak wszelkie wątpliwości i marzenia rywali o złotym medalu. Małachowski posłał sprzęt na 67.06!

Z legendą własnego ojca mierzy się od początku swojej kariery, trójskoczek Karol Hoffman. Zapewne presja byłaby mniejsza, gdyby nie fakt, że syn mistrza świata w tej konkurencji z Helsinek, Zdzisława wykazywał od początku swojej kariery zdolności, niemniej błyskotliwe od własnego ojca. Kiedy w eliminacyjnym konkursie mistrzostw Europy w Helsinkach przed czterema laty, młody Hoffman uzyskał 17.09 apetyty na wielkie wyniki stały się znacznie większe. Kolejne sezony nie były jednak już tak łaskawe. Skoki nieco ponad 16 i pół metra, a w ubiegłym sezonie jeszcze 20cm krótsze nie nastrajały optymistycznie. W odbiorze szerszej rzeszy kibiców zawodnik przestał właściwie istnieć.

W Amsterdamie karta się odwróciła. Już w eliminacjach Karol uzyskał 16.93, jednak przy z byt sprzyjającym wietrze. W drugiej próbie finału, już przy regulaminowych warunkach atmosferycznych dołożył Hoffman do wyniku z eliminacji 3cm. Prawdziwy pokaz swoich możliwości dał jednak w kolejnym skoku lądując na 17 metrze i 16 centymetrze! Dużo szczęścia miał niemiecki trójskoczek Max Hess, który oddał zaledwie jeden mierzony skok w konkursie i o 4cm wyprzedził naszego reprezentanta. Srebro Hoffmana jest absolutną niespodzianką amsterdamskich mistrzostw Europy.

Niedziela - Półmaraton

Ostatni dzień czempionatu rozpoczął się poza stadionem olimpijskim. Po raz pierwszy w historii mistrzostw Europy zawodnicy rywalizowali na dystansie półmaratonu. Doskonale już od pierwszych metrów radził sobie Marcin Chabowski. Pierwsze 5km w 14:37 rodziło jednak obawy czy zawodnik utrzyma narzucone, mocne tempo. Mimo tak doskonałego międzyczasu, Chabowski minął piątkę dopiero na 13 pozycji. W miarę upływu dystansu Chabowski przesuwał się jednak sukcesywnie i na 10 kilometrze w 29:35 był już szósty. Pięć kilometrów dalej Marcin znalazł się zaledwie 17 sekund za plecami biegnącego na pozycji medalowej, maratońskiego mistrza Europy z Zurychu Danielle Meucciego!

Włoch czujący niemal oddech Polaka starał się odpierać atak i czynił to na tyle skutecznie, że udało mu się obronić trzecią pozycję. Chabowski zameldował się na mecie na 4 miejscu z rezultatem 1:02:54. Do Meucciego stracił ostatecznie 14 sekund. Na dwóch pierwszych miejscach zameldowali się reprezentanci… Afryki. Mistrzem Europy został Abraham Tadesse, Etiopczyk reprezentujący od 22 lipca 2014 roku Szwajcarię. Srebro przypadło Kaanowi Ozbilenowi, który jeszcze 2 lata temu był Mike’em Kipruto Kigenem i z dumą nosił Kenijskie barwy. Dziś reprezentuje Turcję...

Dobrze spisał się również drugi z naszych reprezentantów, Szymon Kulka. Debiutujący na imprezie międzynarodowej w gronie seniorów zajął 16 pozycję z wynikiem 1:04:47. Świetnie spisała się Agnieszka Mierzejewska, która po 72 minutach i 10 sekundach dobiegła na wysokiej, dziewiątej pozycji do linii mety. Rywalizacji nie ukończyła Dominika Napieraj, która sama przyznała, że nieco ją poniosło na pierwszych pięciu kilometrach. Dla tej niezwykle skromnej i pracowitej zawodniczki decyzja o zejściu z trasy była zapewne bardzo trudna. Niestety bywa tak, że czasami ostateczność, której zawodnik nie bierze pod uwagę staje się koniecznością.

Niedziela - sesja wieczorna

Sesja wieczorna na Stadionie Olimpijskim w Amsterdamie przyprawiła o zawrót głowy! W biegu na 400m p.pł. nie zawiodła niezwykle równa i stabilna w bieżącym sezonie Joanna Linkiewicz. Asia skutecznie zmierzyła się z legendą naszej najlepszej dotychczas płotkarki, Ani Jesień, aktualnej rekordzistki Polski. Mało tego, Linkiewicz po 55 sekundach i 35 setnych stała się autorką największego sukcesu Polki w historii mistrzostw Europy na 400m p.pł. Po 14 latach od czasu brązowego medalu wywalczonego w Monachium przez wspomnianą Jesień, sięgnęła Asia po srebrny medal! Druga z naszych reprezentantek, Emilia Ankiewicz zajęła ósme miejsce. W drodze do finału poprawiała dwukrotnie rekord życiowy, zatem debiut 26 letniej Ankiewicz zasługuje na wielkie brawa!

O 17:10 do koła weszli młociarze. Król Fajdek Wielki rozwiał wątpliwości rywali już w pierwszej kolejce, posyłając młot na odległość 80.46. Na sześć prób, młot Polaka trzykrotnie lądował poza 80 metrem. Ostatecznie Paweł został mistrzem Europy z rezultatem 80.93. Doskonale poczynał sobie również drugi z naszych reprezentantów, Wojciech Nowicki. Trzy rzuty powyżej 77 metrów i pozycja wicelidera przez 5 serii konkursowych dały duże podstawy do nadziei na tytuł wicemistrzowski. W ostatniej próbie wyprzedził Wojtka, białoruski dopingowicz Ivan Tikhon, ale medal Polaka i tak stał się faktem. Brąz Nowickiego i złoto Fajdka jest powieleniem sytuacji sprzed roku kiedy to na mistrzostwach świata w Pekinie wywalczyli krążki identycznego koloru!

W konkursie pchnięcia kulą pod nieobecność zasłużonego mistrza tej konkurencji, Tomasza Majewskiego, mieliśmy młodość i nieprzewidywalność. Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk. Bukowiecki zdawał się być na przestrzeni całego sezonu bardziej stabilny. Kończył aż trzy konkursy odległościami za 21 metrem, wykazując dużą stabilizację na poziomie około 20 i pół metra. Haratyk, sensacja sezonu halowego miewa konkursy doskonałe, ale chwilę później zdarzają mu się wpadki kiedy to pcha ponad dwa metry bliżej od swoich ogromnych możliwości. W Amsterdamie w pierwszej próbie pchnął Michał kulę na świetne 20.77, by w drugiej posłać sprzęt na 19.92. Czwarte pchnięcie było jednak koncertowe. Michał uzyskał 21.19 i utrzymał pozycję wicelidera konkursu. Najlepszym okazał się rutynowany David Storl, dwukrotny mistrz świata i wicemistrz olimpijski. Drugi z Polaków, 19-letni Bukowiecki uplasował się na wysokim, czwartym miejscu (20.58) przegrywając brązowy medal zaledwie o jeden centymetr!

Wielce oczekiwanymi przez polskich kibiców wydarzeniami były biegi średni, zarówno kobiet i mężczyzn. Kwadrans przed osiemnastą do boju ruszyły najszybsze Europejki w biegu na 1500m. Fantastycznie prezentująca się ostatnimi czasy Andżelika Cichocka wraz z młodziutką Sofią Ennaoui były gwarantem doskonałych emocji. W stawce niemal pewną kandydatką do złota była aktualna, halowa mistrzyni świata w biegu na 1500m, Etiopka z holenderskim paszportem, Sifan Hassan. Tempo biegu w od początku było wręcz żółwie. Pierwsze 400m w 1:23, kolejne również w 1:23. Po kilometrze w okolicach 3:20 Cichocka biegła na ostatniej pozycji. Stopniowo zaczęła przesuwać się do przodu, jednak na 300m przed metą znów znalazła się z tyłu stawki co wzbudziło spory niepokój. 50 metrów później zaczęła się jednak rozpędzać, a ostatnie sto metrów było pokazem miażdżącym marzenia rywalek! Andżelika włączyła jakiś szósty bieg zupełnie niedostępny dla reszty stawki. Przewaga na mecie mimo rozstrzygnięć dopiero na ostatniej prostej była wyraźna. Nie była to wygrana rzutem na taśmę, nie był to triumf „o ramię”. Na metę wbiegła Cichocka, a po krótkiej przerwie reszta stawki. Na siódmej pozycji uplasowała się Sofia Ennaoui.

Kolejnym finałem wieczoru był bieg na 800 m mężczyzn z Adamem Kszczotem i Marcinem Lewandowskim. Przyjmując, że próg szerokiej czołówki światowej stanowią rezultaty poniżej 1:46:00, należy zauważyć, że Lewandowski już od 10, a Kszczot o 8 sezonów w tejże czołówce się znajdują. Mimo tylu lat na najwyższym poziomie chłopaki nadal nie zwalniają tempa. Najgroźniejszymi rywalami Polaków byli Pierre Ambroise Bosse i Amel Tuka. Francuz i Bośniak, posiadający zdecydowanie lepsze rekordy życiowe od naszych reprezentantów (odpowiednio 1:42.53 i 1:42.51). Ton rywalizacji zdecydował się nadawać Holender Tom Kuppers. Lewnadowski biegł blisko, na drugiej pozycji, a Kszczot tym razem w środku stawki, a nie jak zazwyczaj na końcu.

Pierwsze okrążenie w przyzwoitym tempie 52.5 nie przyniosło rozstrzygnięć. Na decydujący atak 220 metrów przed metą zdecydował się Kszczot, który błyskawicznie odjechał reszcie stawki. Na pogoń zdecydował się Lewandowski. Adam niezagrożony pędził po obronę tytułu mistrzowskiego sprzed dwóch lat nie pozostawiając ostatecznie wątpliwości kto jest najlepszy. Zdecydowanie bardziej zacięta była walka o srebro. Za plecami Kszczota niemal równo finiszowali Lewandowski, Bosse i niespodziewanie Brytyjczyk Eliot Giles, zawodnik dotychczas zupełnie przeciętny. Rzut na taśmę wykonali równo Giles z Lewandowskim. Chronometry wskazały ten sam rezultat jednak wicemistrzem Europy został Marcin! Po raz kolejny duet Kszczot – Lewandowski dostarczył nam wielu emocji. Wspólnie zdobywali już medale na mistrzostwach Stargeo Kontynentu w Barcelonie, pod dachem w Paryżu i mijali razem metę na pozycjach medalowych podczas pechowych dla „Lewego” halowych mistrzostw świata w Sopocie.

Kropką nad „i” i szczytem emocji był występ sztafety 4x400m. Łukasz Krawczuk, Kacper Kozłowski, Jakub Krzewina i Rafał Omelko zgotowali fantastyczne show, biegnąc od początku bardzo przytomnie z pełną kontrolą poczynań rywali. Podczas biegu Jakuba Krzewiny na moment, po niewytłumaczalnym, chwilowym ataku Holendra Polacy spadli na 4 pozycję. Jednak ostatnia zmiana startowała już z trzeciej pozycji. I wydawało się, że nasi reprezentanci wywiozą z Amsterdamu brąz. Po złoto skutecznie zmierzali Brytyjczycy, przed sztafetą belgijską złożoną w 75% z braci Borlee. Fantastycznie wytrzymał ostatnie metry Rafał Omelko. Wyprzedził Brytyjczyka i minął metę na drugiej pozycji zaledwie 8 setnych za Belgami!

W historii lekkoatletycznych mistrzostw Europy dwukrotnie Polska reprezentacja przywoziła więcej medali. A było to w czasie największego rozkwitu Wunderteamu – w Sztokholmie 1958 i Budapeszcie 1966. Pod względem ilości medali był to trzeci występ w historii ex-aequo ze Sztokholmem i Zurichem 2014. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się jednak żeby Polska odniosła zwycięstwo w klasyfikacji medalowej! Mamy najlepszych lekkoatletów w Europie! Nasi zawodnicy doskonale biegają, rzucają i skaczą. Pozostaje miesiąc do igrzysk olimpijskich w Rio, jest pięknie!

Komentarze czytelników - 11podyskutuj o tym 
 

kasjer

Autor: kasjer, 2016-07-09, 09:19 napisał/-a:
Łukaszu, kolejny świetny tekst!

 

henry

Autor: henry, 2016-07-09, 12:13 napisał/-a:
od pierwszego dnia , chciałem coś napisać ale nie chciałem wychodzić przed szereg. Co mnie zadziwia ,od pierwszego dnia na stadionie nawet przed południem w powszedni dzień tysiące kibiców . W Polsce byliśmy na festiwalu lekkoatletycznym w Bydgoszczy w niedzielne popołudnie , była polska czołówka z Fajdkiem na czele i około 200 kibiców na stadionie , nawet nie spotkałem żadnego biegacza z Bydgoszczy. Sprawa druga , dlaczego niektórzy odpuszczają mistrzostwa , np . Lićwinko w skoku wzwyż , przygotowuje się do igrzysk a żeby na tych igrzyskach nie wypadła tak jak francuski tyczkarz a tutaj medal miała pewny.

 

Henryk W.

Autor: Henryk W., 2016-07-10, 06:49 napisał/-a:
U nas rzeczywiście garstka kibiców na stadionach la. Dzisiaj mamy emocje-finał 800 m męzczyzn i 1500 m kobiet. Mamy siłę w tych konkurencjach, a nawet po 2 siły w kazdym z tych biegów. Ogladamy-17:45 finał 800 m kobiet z Cichocką i Enaui a o 18:30 mężczyzni na 800 m z Lewandowskim i Kszczotem. Poza biegami mamy dzisiaj rzut młotem i pchnięcie kulą mężczyzn raz sztafety. Będzie się działo.

 

Henryk W.

Autor: Henryk W., 2016-07-10, 10:07 napisał/-a:
Oczywiście, miało być 1500 m kobiet a nie 800 m.

 

henryko48

Autor: henryko48, 2016-07-10, 18:13 napisał/-a:
Mamy trzecie złoto,Angelika Cichocka najlepsza na 1500 m,wielki sukces.

 

henryko48

Autor: henryko48, 2016-07-10, 18:27 napisał/-a:
Na tą chwilę mamy już pięć złotych medali,Brawo Polska lekoatletyka,na pewno jeszcze coś wywalczą..

 

Jarek42

Autor: Jarek42, 2016-07-10, 19:45 napisał/-a:
Półmaratony się fajnie oglądało. Nasi byli widoczni.

 

Jarek42

Autor: Jarek42, 2016-07-11, 14:55 napisał/-a:
Mammy pewniaków do medali na IO. Ale wiadomo - siła wyższa może zadziałać.

Pewniacy do złota - Fajdek, Włodarczyk, Małachowski, Kszczot.

 

Przemek_H

Autor: Przemek_H, 2016-07-12, 08:36 napisał/-a:
Fajdek, Włodarczyk, Małachowski mogą przegrać tylko z sobą.
Co do Kszczota - to wiemy, że jest najlepszy w Europie, ale nie wiemy na jakim poziomie biega świat z Rudishą na czele.
Medali szukałbym jeszcze w skoku wzwyż kobiet i tyczce mężczyzn. W tej ostatniej dojdzie na RIO wielu świetnych zawodników, ale i Polacy powinni skakać wyżej.
Nowicki w młocie i Urbanek w dysku to też potencjalni kandydaci do medali.
Czarnym koniem może być Patryk Dobek, trzeci wynik na świecie w tym roku to 48.50 przy życiówce Dobka 48.40 z zeszłego roku, przy dobrej formie i szczęściu z torami jest szansa na nawiązanie walki.

 

Jarek42

Autor: Jarek42, 2016-07-12, 10:50 napisał/-a:
Kszczota postawiłem jako pewniaka, ponieważ zauroczyła mnie łatwość w jaki sposób zwyciężył w ME. Mam nadzieję, że przy takiej lub lepszej dyspozycji na IO zleje wszystkich.

 


















 Ostatnio zalogowani
zmierzymyczas.pl
01:00
piotrpieklo
00:32
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
Yatzaxx
21:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |