Jedno z najstarszych miast w Polsce i jedna z najfajniejszych imprez biegowych w naszym kraju. Kalisz? Nie, Złotoryja i VI Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów! To było wczoraj, w niedzielę. Zaś w sobotę całe to szaleństwo poprzedził Bieg Małego Zdobywcy Wulkanów i Nocne Zawody w Płukaniu Złota.
Zupełnie nie wiem dlaczego, ale mam do tych zawodów ogromny sentyment. No, po prostu je lubię:) Nie wiem, czy to magia Złotoryi, która jest naprawdę uroczą perełką architektoniczną, a przy okazji, która żyje tym biegiem, czy osoba totalnie bezproblemowego organizatora, Mirka Kopińskiego, czy sama formuła zawodów i ich klimat mnie to ściągają co roku, ale fakt pozostaje faktem, jadę tu obserwować zmagania zawodników na trasie z perspektywy obiektywu aparatu fotograficznego i oka kamery z prawdziwą przyjemnością.
W tym roku zawitaliśmy do Złotoryi już w sobotę, dzięki czemu mogliśmy wziąć udział w Nocnym Płukaniu Złota; zawodach, a jakże! Osobny materiał z tego wydarzenia będziecie mieli okazję obejrzeć już jutro. Jako uwertura do biegu głównego sprawdza się znakomicie!
Zaś w niedzielę od rana przykra niespodzianka, która w w historii sześciu edycji tego biegu zdarzyła się po raz pierwszy. Deszcz! I to nie zwykle, banalne „pada”. Nie, on leje, jak z cebra.
Kliknij aby zobaczyć obszerną galerią zdjęć
Nie wiem, czy pozytywna energia biegaczy, czy inne tajemne moce (a pamiętajmy, że znajdujemy się w Krainie Wygasłych Wulkanów, miejscu, któremu już w czasach słowiańskich przypisywano magiczną moc) sprawiają, że przed startem zacznie się nieśmiało przebijać słońce, zaś zawody kończyć się będą w upale! Tylko dyrektor biegu w rozmowie z nami wspomni, że w tej ulewie ciężko się nad ranem rozstawiało przeszkody i dlatego też nie wszystkie zostały wykorzystane. Ale w przypadku tego konkretnego biegu „nie wszystkie” to i tak bardzo, bardzo dużo przeszkód do pokonania na całej dwunastokilometrowej trasie.
Tradycyjnie już zawodnikom przyszło się zmierzyć z czterema żywiołami: powietrzem, ziemią, wodą i ogniem.
W tym roku do trasy zostało włączone dno Zalewu Złotoryjskiego, który po remoncie jest już wypełniony wodą. Błoto, smród, wiadukt kolejowy, na który trzeba się wspiąć po sznurowej kratce-drabince i tak też z niego zejść, płonące pole (w tym roku płonęło nieco słabiej, bo w nocy zamokła słoma, ale płonęło, a jakże!), słynny tor przeszkod z opon, jeszcze słynniejsza foliowa zjeżdżalnia nieustannie polewana przez strażaków wodą z potoku (w tym roku innowancja – zamiast wielkiej, szerokiej i czarnej (sic!) folii budowlanej, organizator zaproponował białą plandekę z logo biegu. Efektowne i ładne, ale zdjęcia robione w pełnym słońcu na białym tle nie mają prawa wyjść (no chyba, że ma się czas na długie zabawy w ustawianie światła. Szybka z definicji fotografia sportowa musi się, niestety, na tym białym tle wyłożyć. A szkoda, bo to był zawsze najbardziej chyba fotogeniczny fragment trasy:)
234 | 420 | 492 | 617 | 589 | 513 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | | +79% | +17% | +25% | -5% | -13% | Historia frekwencji OPEN |
043 | 083 | 101 | 138 | 156 | 132 | 2010 | 2011 | 2012 | 2013 | 2014 | 2015 | | +93% | +22% | +37% | +13% | -15% | Historia frekwencji KOBIETY |
Czym ta edycja różniła się od poprzednich? Bogatą ofertą przedstartową, że tak ją określę, przygotowaną na złotoryjskim Rynku. Rozgrzewka to już tradycja na wszystkich biegach; te prowadzone przez superatrakcyjne instruktorki fittness nie są już niczym niezwykłym – stały się swego rodzaju normą.
Ale złotoryjanie zaproponowali oprócz tego i inne atrakcje poprzedzające dość upodlające – nie bójmy się tego słowa – zmagania na trasie. Pokaz zawodników Ju Jitsu, którzy okazali się być ostatnią, najbardziej denerwujacą przeszkodą na trasie biegu, pokaz tańca Natalii Gap – finalistki programu You Can Dance, pokaz zespołu tańca nowoczesnego ŁAU i występ zespołu OCELOT. Chyba największy zachwyt zgromadzonych wywołał pokaz akrobatyczny na białych szarfach doczepionych do podnośnika na wysokości dachu ratusza w wykonaniu młodej, pełnej wdzięku gimnazjalistki. To, co ta dziewczyna robiła nad naszymi głowami, zasługuje na osobny artykuł, którego nie będzie;) Są za to zdjęcia w galerii.
Przebierańców w tym roku było mniej niż w minionych latach, za to niektóre przebrania były absolutnie totalne; panna młoda, budzące lekkie obrzydzenie zasmarkane wiedźmy, Robin Hood w wersji damskiej czy Rodzima Simpsonów – było na co popatrzeć:)
Sama specyfika biegu uległa delikatnej zmianie – mianowicie w tym roku zawodnicy biegli bardziej w grupach niż pojedynczo, przez co przy niektórych przeszkodach tworzyły się lekkie zatory. Na koniec zaś dekoracja wyjątkowo ładnymi szklanymi statuetkami i „czas do domu, czas”...
Jakie wnioski? Złotoryja już dziś jest gotowa na przyjęcie 1500 uczestników biegu; jest w stanie zaoferować im nocleg, nakarmić, sprawić, że nie będą się tu nudzić.
Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów to jeden z „wielkiej trójki” polskich biegów ekstremalnych: najstarszego – Biegu Katorżnika; Biegu Wygasłych Wulkanów właśnie i najmłodszego – Runmageddonu. Życzę mu, by pozostał na tym zacnym podium!
A biegacze? Niech przyjeżdżają do Złotoryi – na pewno nie pożałują:)
Wiecie, jaka jest najbardziej denerwująca rzecz, jaka może się zdarzyć mocno już zmęczonemu i poobijanemu finiszerowi biegu ekstremalnego? To sytuacja, gdy na samym finiszu, już w świetle bramy mety, napada na niego banda wytrenowanych młodzieńców na co dzień uprawiających Ju Jitsu i utrudniających mu tej mety przekroczenie:)
To był jedyny moment, kiedy uczestnikom Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów zwyczajnie współczułam:)
Dotychczasowi zwycięzcy:
Mężczyźni:
2015 - GRZEGORZ SZCZECHLA, USTROŃ
2014 - MACIEJ DAWIDZIUK, ZŁOTORYJA
2013 - MACIEJ DAWIDZIUK, ZŁOTORYJA
2012 - MACIEJ DAWIDZIUK, ZŁOTORYJA
2011 - PIOTR ŁOBODZIŃSKI, WARSZAWA
2010 - PRZEMYSŁAW KRAJCZYŃSKI, GORZÓW WLKP.
Kobiety:
2015 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA
2014 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA
2013 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA
2012 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA
2011 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA
2010 - ANNA FICNER, ZŁOTORYJA |
|