2008-07-23
Dostęp do wpisu:
Prywatny
| Wspomnienie powodzi w 1997 roku (czytano: 63 razy) (POPRAW WPIS , DODAJ ZDJĘCIE)
To był zwykły dzień gdzie jak zawsze słuchałem radia. Przeraziły mnie zywkłe wiadomo¶ci w RMF FM na temat obfitych opadów deszczu. Jako młody wpadłem na pomysł by analizować stan Odry. Z 2 metrowej listewki zrobiłem wodowskaz, wyskalowałem w cm i wbiłem u podnuża mostu. Spotkało się to z ogóln± krytyk± że niepotrzebnie to robię. Ja się nie przejmowałem, robiłem swoje i co godzinę wykonywałem pomiary. Poziom wzrastał a ludzie zaczeli się obawiać. Wkońcu doszło do tego że pytali się mnie jakie s± stany? To mnie zmotywowało do przestrojenia CB radia na pasmo FM (jeszcze to stare 65,5-78 MHz) i nadawałem informacje w eter. Ludzie analizowali moje audycje aż nadeszła noc a po niej dzień i wszystko co mogło pokryła woda. Pojawił się strach. Ukazała się również odwaga na pokaz innych - po prostu uciekali jak najdalej. Oczywi¶cie mieli rację ale kto miał ratować innych?? Miałem wyjechać ale zostałem. Szybko nawi±załem kontakt ze wszystkimi służbami ratowniczymi które czerpały wiadomo¶ci meteo odemnie. Bez radiostacji przeno¶nej nie ruszałem się z miejsca monitoringu. Wtedy nast±piło najlepsze - wszyscy którzy krytykowali moje starania, przeprosili mnie mówi±c że jestem bardziej odważny od nich. Wzmocniło mnie to bardzo i zabrałem się do pracy. Ładowałem jak każdy piasek do worków, wchodziłem na wały i raportowałem stan ich, gdy trzeba było nie spałem kilkadziesi±t godzin i nasłuchiwałem eter czy kto¶ nie woła o pomoc. Żołnierze w tym czasie bardzo pomagali. Nawet nie odczuwałem zmęczenia - przeciwnie - każda u¶miechnięta twarz zabierana na pokład amfibi utwierdzała mnie w przekonaniu że życie ludzkie jest jest najważniejsze nawet od mojego które oddałbym bez wachania gdyby trzeba było. Trud i bagaż jaki brało na swoje barki był ogromny. Czasem nie miało się siły sci±gn±ć mokrego i ciężkiego jak blacha munduru ale flaga Polski na ramieniu do czego¶ zobowi±zywała. I tak mijały dni aż woda zaczeła opadać. Nastał wielki fetor ale i nadzieja - że zawsze trzeba wierzyć iż nastanie lepszy dzień. Zaczeli¶my robić porz±dki, liczyć straty ale największego nie stracili¶my - ŻYCIA! Składano mi podziękowanie ale z nagrody zrezygnowałem - kazałem oddać j± dla domu dziecka. Wtedy wypracowałem sobie swoje motto:
...Żyję dla ludzi i bez nich nie potrafię żyć !...
wiersz dedykuję pamięci ofiar powodzi w 1997 we Wrocławiu i okolicach.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |