Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
120 / 151


2017-02-20

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
GPS - szukanie fachowca. (czytano: 208 razy)



Specyfika górskich ścieżek biegowych spowodowała, że zapragnąłem w jakiś obiektywny sposób sprawdzać ilość przebiegniętych kilometrów. Obiektywnie w górkach, to znaczy pi razy oko. Wrocławskie bieganie i jego trasy, to sprawdzone na płucach i zegarku kilometry, których dokładność nie nastręczała większych kłopotów. Pomyśli ktoś, że to jakaś przedpotopowa technika, bo dostępność do zegarków z gps-em jest tak łatwa, że na FB-kowej stronie handlującej sprzętem biegaczym jest więcej ogłoszeń o sprzedaży tego typu wynalazków niż chętnych kupna. No właśnie. Ceny nie znają już granic, 1000, 1500 i ponad 2000 zł. to normalka. Ok. ale dlaczego tak wiele osób chce się tego pozbyć? Mnie takie bogate gadżety nie podniecają.
Od pewnego czasu, podoba mi się smartfonowa aplikacja zaczynająca się od angielskiego „koniec” a kończąca się polskim „w kierunku”, którą zacząłem używać. Moje wcześniej zmierzone kilometry mogłem potwierdzić lub lekko skorygować, otrzymywałem wiadomości o wysokościach i przewyższeniach, spalonych kalorii nie wspomnę. Trochę gorzej z faktem, gdyż okazało się, że długie wybiegania miały najwięcej braków metrowych. Ale to nawet dobrze, bo dzięki tej nieświadomości zrobiłem treningowo np. 30 km. z wielkim bólem (co później okazało się mniejszą odległością), a rzeczywisty dystans trudno byłoby mi zrobić.
Od pewnego czasu mój wskaźnik kilometrów zaczął wywijać figle: to nie policzył 500 m. to dodał 300 m, to się zastopował podczas wdrapywania się pod górkę, to się wyłączył, gdy chciałem zrobić fotkę, to zaczął mówić głosem niepolskim. Te wszystkie wybryki ścierpiałem, ale wreszcie przestał liczyć kilometry, co mnie strasznie zeźliło. Szczególnie, że te kilometry akurat robiłem z żoną. I co miałem jej powiedzieć, jak ona mi wypominała każde kilka metrów ponad plan?
Po wstępnych oględzinach okazało się, że aplikacja nie widzi satelitów. Dziwne, bo wystarczy wyjść wieczorem na podwórko (wiejskie) i świecidełek nad głową jest bez liku a pośród nich wspomniane satelity. Próbowałem montować ratunkowe programy ale gdzie tam, nic z tego. Bieganie musiało zadowolić się zwykłym stoperem firmy mającej w nazwie „czas”. Poszedłem do jednego fachowca (od komputerów), ale ten nie miał na pierdoły czasu. Drugi (od telefonów) zadeklarował się wysłać aparat do serwisu lub zmienić oprogramowanie, co wiązało się z wyczyszczeniem telefonicznej pamięci. Zrezygnowany, przekopiowałem wszystko na kartę i laptop. Ale nim wróciłem do fachowca od wysyłania do serwisu, sam wziąłem się jeszcze raz do roboty. Ściągnąłem programik do szukania satelitów, namierzyłem te cacka, wgrałem ich lokalizację, ściągnąłem polską aplikację, która miała nie mieć problemów (i nie miała) z namierzaniem sygnału … i zobaczyłem 20 maszynek latających nade mną. Super!!!
Tylko nikt nie chciał mnie poinformować o starcie, i przebytych kilometrach. Głos zniknął wraz z pojawieniem się pierwszych problemów. Wgrałem syntezator mowy i aplikacja przemówiła do mnie pięknym, kobiecym głosem z akcentem poniemieckim, który wyliczał: „dystans, dwie kilometry”. A co tam, grunt, że działa. Pobiegłem z nową aplikacją, a ta wskazała mi, że pokonałem 4,66 km. W drodze powrotnej zmieniłem ją na „koniec – w kierunku”, wedle której zrobiłem 4,46 km. Ta pierwsza podoba mi się bardziej (wskazuje więcej) i chyba przy niej zostanę. Szkoda tylko, bo przy okazji tej drugiej miałem małą społeczność w zasięgu mojej obserwacji i mogłem pochwalić się treningiem na FB, a ta pierwsza sprawia kłopoty towarzyskie, i nawet zalogować do niej mi się nie udało.
A spec od telefonów nie zarobił nic.
Ciekawe, czy on potrafi biegać tak, jak ja, bo ja poradziłem sobie ze smartfonem lepiej niż on.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2017-02-21,07:47): wiesz, zazwyczaj z kobiecym głosem gdzieś w zasięgu jest lepiej, milej i przyjemniej :) A tak poważniej to gratuluję zmysłu i cierpliwości :)
andbo (2017-02-21,10:56): I po tym wszystkim chciało Ci się jeszcze biegać? Szacun!!
Hung (2017-02-21,15:12): Pawle, dziękuję. Kobieta, choćby i poniemiecka, w czasie samotnego biegu wnosi element zachęty.
Hung (2017-02-21,15:15): Andbo, gps i problemy z nim, to tylko jeden element całego założenia biegowego, a gdy zaszwankował, to droga pod stopami nadal była otwarta.
Jarek42 (2017-02-22,09:30): Nie używam najnowszych wynalazków, więc zmierzyłem sobie dystans na szosie przy pomocy roweru (ilość okrążeń koła). Mam 5 km odmierzone co 500 metrów z dosyć dużą dokładnością (kilka metrów). Poza tym swoją trasę leśno-polną też odmierzyłem i mam. Na innych trasach nie biegam. Może to i nudne, ale praktyczne.
Hung (2017-02-22,12:48): Jarek42, gdy biegałem we Wrocławiu po wałach, to tam ktoś wymalował na drzewach znaki co kilometr i to też się sprawdzało, a tu, w górach, muszę sobie radzić sam.







 Ostatnio zalogowani
konsok
22:08
jpolcyn
21:56
kones1289
21:41
Seba7765
21:35
adam_j
21:31
GRZEŚ9
21:30
kubawsw
21:16
lecho
21:15
Pawel63
21:01
waldekstepien@wp.pl
20:43
kamay
20:40
Komancz
20:22
Wojciech
20:21
rychu18625
20:14
tete
20:04
kazik1948
19:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |