2015-07-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Stolyca. (czytano: 844 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.pzumaratonwarszawski.com/biegamdobrze
![](sylwetki/foto_blog/2015/z42983_1.jpg)
Spoglądam na biegowy horyzont.
Tuż przed nim majaczy Stadion Narodowy, najpierw symbol przegranej, odczarowany następnie na mały powód do dumy.
Nie mam pojęcia czym się stanie w tym roku.... nie chciałabym zapeszać.... ale ryjek sam mi się uśmiecha, gdy na niego patrzę.
Z Maratonem Warszawskim znamy się jak łyse konie. Ulice stolycy były świadkiem wielu moich porażek, ale i sukcesów. Przemierzając maratońską trasę zawierałam znajomości, umacniałam przyjaźnie, przede wszystkim- uczyłam się siebie.
Zwlekałam z zapisem na maraton, bo znowu pojawiła się opcja pobiegnięcia nie tylko dla siebie. Już raz brałam udział w takiej akcji, wtedy z marnym skutkiem. Według regulaminu, jeśli się zdecyduję, mam czas do 15 sierpnia, żeby zebrać 300zł na wybrany przeze mnie cel.
Wtedy, w 2010, biegłam z Zenkiem Kuryło (zwerbowanym do akcji w ostatnich minutach przed startem) dla Amnesty International. Teraz wybór jest trudny, bo każdy z celów jest mi w jakiś sposób bliski....
Zastanawiam się ciągle, czy dam radę zebrać tę kwotę... zostało mało czasu...
Do jutra chcę podjąć decyzję i się zapisać.
Niedzielny trening w tempie M jak maratońskim sprawił mi wiele radości. Pomijam, że trochę trudno mi wcelować w prędkość, ale jeszcze góra dwa takie biegi i będę szła równo, jak po sznurku.
Myślę cały czas o tym dużym kilometrażu... i właśnie na horyzoncie, na zupełnym jego brzeżku, zamajaczył inny start... niespełniony, niedopowiedziany, który kiedyś wyszedł koślawo i niepełny...
Nie powinnam o tym nawet myśleć, w końcu kiedyś sobie coś na ten temat obiecałam... no i po drodze jest Silesia... wszystko to jednak nie zmienia faktu... że ten bieg tam jest... niby majaczy... ale jakoś tak bardzo wyraźnie...
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |