Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [92]  PRZYJAC. [131]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BULEE
Pamiętnik internetowy
BULEE (w końcu!) maratończyk

Dariusz Lulewicz
Urodzony: 1979-01-24
Miejsce zamieszkania: Gdańsk
338 / 466


2015-05-02

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Parkrun Gdańsk z ukochanym bratem, czyli marzenie zostało zrealizowane! ;) (czytano: 518 razy)

 

168 Parkrun Gdańsk, Gdańsk-BrzeĽno, dystans: 5km, czas: 32:59 (bieg z Tomkiem w wózku)
Wyj±tkowy dla mnie Parkrun – nie tylko ze względu, że z okazji Dnia Flagi biegali¶my w barwach narodowych. Choć to też ważne, jednak dla mnie ważniejsze było spełnienie marzenia o wspólnym biegu z ukochanym bratem, który porusza się tylko na wózku inwalidzkim. Udało się marzenie dzi¶ zrealizować, ale nie było łatwo, oj wcale nie było. Tak naprawdę to w sumie się niemile zaskoczyłem, bo że aż tak ciężko będzie, tego się nie spodziewałem. S±dziłem, że biegaj±c wcze¶niej z synkiem w wózku, będę wiedział, czego mniej więcej oczekiwać, ale to było co¶ całkiem innego. Co prawda pchałem jakie¶ 80 kilogramów, w dodatku jedno koło niemal bez powietrza i na zakrętach wręcz mnie zatrzymywało (a że wyj±tkowo – ze względu na półmaraton sopocki – biegli¶my tras± letni±, to tych zakrętów było sporo), a wiatr w twarz też utrudniał zadania, ale byłem przekonany, że uda mi się jednak cały dystans przebiec – wolno, ale nieustannie w biegu. Starczyło mi jednak sił na 1,5km ci±głego biegu, a potem już na zmianę trochę spacerowałem, trochę podbiegałem. Nie będę udawał, że poszło gładko, bo wymordowało mnie to na całego, jakbym przebiegł więcej niż maraton – ale czego nie robi się dla ukochanego brata? Mama, która nam towarzyszyła rowerem na trasie zasugerowała nawet rezygnację z drugiego kółka, ale znowu powtórzę: czego nie robi się dla ukochanego brata? Ten był naprawdę wniebowzięty i trochę uszczypliwy, gdy co jaki¶ czas poganiał mnie, sugeruj±c, że... biegniemy za wolno ;). Walczyłem jednak dzielnie i jako¶ wspólnie dali¶my radę, z czego bardzo się naprawdę ogromnie cieszę. Mało tego – wcale nie byli¶my ostatni, co było równie ważne dla brata. Dzięki dzisiejszemu występowi przekonałem się, jak takie bieganie wygl±da, co muszę zmienić i jak się nastawiać przed kolejnym wspólnym startem. A ten już... za tydzień w Gdyni, w dodatku na dwa razy dłuższym odcinku. Będzie znowu ciężko, ale – wiadomo! – czego nie robi się dla ukochanego brata? ;)
A razem na pewno damy radę! Kocham Cię, braciszku!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
mariusz67
00:09
marczy
00:05
Andrea
23:58
kos 88
23:23
lordedward
22:50
zbyszekbiega
22:36
JW3463
22:27
Wojciech
22:21
maciej11224@gmail.com
22:11
Daro091165
22:10
rolkarz
22:00
Yatzaxx
21:55
ArturSz
21:41
marekcross
21:07
lisu
21:02
slaw.rost
21:01
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |