25 kwietnia 2004 odbył się po raz czwarty półmaraton hajnowski. Jest to jedna z nielicznych imprez rozgrywanych we wschodniej Polsce, organizowana od niedawna, ale która już wywalczyła sobie mocną pozycję wśród polskich biegów. Frekwencja nie jest na razie specjalnie imponująca, ale systematycznie rośnie. W tym roku bieg ukończyło 110 zawodników. Z pewnością byłoby ich o wiele więcej, gdyby nie rozgrywany tego samego dnia niemal tysiącosobowy maraton we Wrocławiu. W zeszłym roku podobny wpływ na frekwencję półmaratonu hajnowskiego miał jednocześnie rozgrywany jubileuszowy maraton w Dębnie.
O wyjątkowości hajnowskiego biegu decyduje atrakcyjne miejsce oraz gościnność i inwencja gospodarzy. Hajnówka sama okrzyknęła się na swej stronie internetowej bramą do puszczy i taką jest w istocie. Puszczy nie byle jakiej, bo Białowieskiej, która jest obecnie największym na Niżu Środkowoeuropejskim naturalnym kompleksem leśnym mieszczącym się w 40% w granicach Polski i w 60% na Białorusi. Sąsiedztwo czuje się tam, miasto jest kulturalnym ośrodkiem mniejszości białoruskiej, o czym świadczą cerkwie, nazwiska wielu mieszkańców (także biegaczy), muzeum oraz liceum z językiem białoruskim, w którym pałaszowaliśmy smaczny dwudaniowy obiad po biegu.
Trasa biegu także prowadzi niemal w całości przez puszczę. Start ostry miał miejsce kilka kilometrów od Białowieży nieopodal wsi Pogorzelce, następnie biegliśmy asfaltową drogą wśród oceanu drzew wyrastającego nad oceanem białych wiosennych kwiatów. Oceany te z rzadka urozmaicały zabudowania wsi Teremiski i Budy. Tylko start honorowy i ostatni kilometr biegu wiódł wśród miejskich zabudowań. Pogoda tym razem nie dopisała, zaraz po starcie zaczęło siąpić, deszcz się stopniowo nasilał, by po godzinie stać się już ulewą. Był więc i trzeci ocean... Wielu biegaczom nie przeszkodziło to jednak w biegowym sukcesie, mnie na przykład udało się poprawić życiówkę o ponad trzy minuty. Ja w ogóle lubię leśne biegi, m.in. maratony dębnowski i białostocki. Tlenu ci w lesie dostatek, spalin nie ma, a osłona od wiatru też jest. Z kibicami bywa gorzej, ale coś za coś.
Padł w tym roku w Hajnówce kobiecy rekord trasy ustanowiony przez reprezentantkę Białorusi:
1. Natalia Wasilewska, Grodno, 1:19:03
2. Magdalena Lisicka, Gdynia, 1:23:07
3. Agnieszka Sypek, Warszawa, 1:27:51
Pierwsza trójka panów wyglądała następująco:
1. Mariusz Kamiński, Łapy, 1:09:23
2. Paweł Grygo, Łomża, 1:13:53
3. Piotr Żebrowski, Wejherowo, 1:15:20
Organizację biegu trzeba docenić bo poprowadzono go sprawnie, trasa miała atest PZLA, a gospodarze starali się wykazać gościnnością. Jej apogeum było wywiezienie po zakończeniu imprezy biegaczy wraz z osobami towarzyszącymi wąskotorową ciuchcią w środek puszczy na ognisko, przy którym piekł się dzik. Nie obyło się bez przygód, w czasie jazdy do Postołowa obsługa pociągu dwukrotnie przy pomocy spalinowej piły oczyszczała tory z drzew, które je tarasowały, a ofiarna przy tym pomoc jednego z biegaczy zakończyła się niegroźnym na szczęście skaleczeniem. Obyło się bez pomocy obecnych dwóch lekarzy-biegaczy, Mariana Nowickiego z Warszawy i Tarasija Ostrowiercha z Hajnówki (obaj anestezjologowie). Taras zresztą zameldował się na starcie zaraz po ostrym nocnym dyżurze w szpitalu i ukończył półmaraton na 16 pozycji.
Dziczyzny w Postołowie zakosztowaliśmy, piwa (i nie tylko, drogi Andrzeju R....) się napiliśmy, zabawa była przednia i atmosfera wspaniała. Miałem okazję osobiście poznać m.in. wspomnianego już Tarasa, organizatora łomżyńskich Grand Prix Mariusza Nizińskiego, zdobywcę drugiego miejsca Pawła Grygo. W towarzystwie brylował Andrzej Jan Radzymin, który w ostatniej chwili zrezygnował ze startu we Wrocławiu by godnie nas w swej rodzinnej Hajnówce przyjąć, a przy okazji wygrać w półmaratonie swą kategorię wiekową i zdobyć nagrodę dla najlepszego w biegu mieszkańca tego miasta.
Na szczególną wzmiankę zasłużył medal, także wyjątkowy. Ręczna robota, duży, drewniany, z płaskorzeźbą głowy żubra i imieniem oraz nazwiskiem zdobywcy na rewersie, o ile ten zgłosił się do biegu zgodnie z regulaminem odpowiednio wcześnie. Wyróżnia się w mojej kolekcji.
Zajrzyjcie na stronę www.hajnowka.pl, znajdziecie tam pełne wyniki a także inną relację z biegu zapowiadającą być może już w przyszłym roku nową, międzynarodową formułę imprezy.
jang
Klub Biegacza GALERIA Warszawa |