Philadelphia w USA to port, do którego zawinął także nasz statek. Przybywa przedstawiciel międzynarodowej organizacji sportu ludzi morza. Zaprasza do wzięcia udziału w mistrzostwach świata marynarzy. Udajemy się na stadion. Są reprezentanci innych statków. Moje zdziwienie wyjaśnia jeden z organizatorów. Tego dnia są rozgrywane we wszystkich portach świata te zawody. Przez satelitę, komputer dowiemy się za kilka godzin o wynikach. Startujemy na 60m – wygrałem. Skok w dal, tartanowy rozbieg, na sześć skoków zaliczyłem 3. kula to nie tylko siła, ale i technika.
Trójskok, zdziwienie moje i kolegów, że tak dobrze mi idzie. Walczą także pozostali członkowie załogi. Tenis stołowy, zaczęła się walka z Japończykami, wygrali moi koledzy. Następnego dnia przybywa organizator mistrzostw z wynikami i medalami.
Dla statku medal brązowy za tenis. Dla mnie cztery: złoty, dwa srebrne i brązowy. Sukces nasz opisany jest w gazetach. Kapitan wydaje przyjęcie. Przybywają organizatorzy, jest kongreswoman Barbara Mikulsky. Efektem udanego przyjęcia jest zwiedzanie Waszyngtonu i wizyta u Prezydenta USA Jimmy Cartera. Jesteśmy sprawdzani przez ochronę prezydenta. Dobrze, że nie każą otworzyć aparatu fotograficznego. Robię zdjęcia. Przesuwamy się jak w muzeum, pomieszczenia nazwane od kolorów ścian i stron świata. Poruszamy się dalej po Waszyngtonie. Capitol – jego wysokość wyznacza wysokość budynków w stolicy. Muzeum Techniki, rakiety, grunt księżycowy. Pentagon- kanciasty olbrzymi gmach, siedziba CIA i innych służb specjalnych. Fabryka dolarów. Patrzymy jak urzeczeni, jak schodzą z taśmy gotowe banknoty.
Bosman ma życzenie, aby otrzymać godzinną produkcję. Oprowadzająca rozumie, uśmiecha się, mówi – sorry. Jedziemy do miejsca bardzo ważnego dla Amerykanów. Cmentarz Arlington. Jest tak wielki, że wozi nas melex. Symetrycznie ułożone groby. Podchodzimy do Grobu Nieznanego Żołnierza. Warta honorowa, dowódcą jest Polak. Jest wzruszony, kaleczy nasz język, mówi, że spełniło się marzenie ojca, aby zobaczyli go rodacy z Polski. Najwięcej osób jest przy grobie Johna Kennedy`ego. Proste płyty, napisy, znicz, po jego bokach płyty nagrobne jego dzieci. Opodal tego miejsca spoczywa brat prezydenta – Robert. To miejsce wybrał sobie prezydent sam za życia. Podchodzimy do tablic z nazwiskami poległych w wojnach Koreańskiej i Wietnamskiej. Są polskie nazwiska. Odnaleźliśmy miejsce spoczynku kompozytora i premiera Ignacego Paderewskiego.
Powrót, podniecenie góruje nad zmęczeniem. Komentujemy raz jeszcze wszystkie wydarzenia bogatego dnia. Patrz Kaziu-mówi bosman-u naszego prezydenta nie byliśmy a u amerykańskiego tak ,dziwny jest ten świat –pomyślałem .
|