Relacja z Maratonu Ziemi Puckiej
Na maraton w Pucku zdecydowałem się w ramach przygotowań do najważniejszego startu w drugiej połowie roku tj. do maratonu w Berlinie. W relacjach z poprzednich lat przewijał się wątek bardzo trudnej trasy szczególnie w drugiej części maratonu. Nie odstraszyły mnie te opisy trasy gdyż start ten traktowałem jako trening-dłuższe wybieganie.
Dużą natomiast pokusą były komentarze o pięknych medalach wręczanych każdego roku wszystkim, którzy ukończyli maraton mieszcząc się w limicie czasu 5 godzin i 30 minut.
Wyjazd
Połączenie bezpośrednie miałem pociągiem o 3:17 w nocy z piątku na sobotę (maraton odbył się 26 lipca w sobotę).
Podróż trwała 6 godzin i 15 minut, na początku musiałem spać na korytarzu bo nie było miejsc w przedziałach.. ehhh nie ma lekko. Bilet normalny do Pucka kosztował 43,5 pln. a wpisowe na maraton tylko 10pln co jak na maraton jest bardzo mało (przeważnie jest od 35 do 50 pln.). Cóż można było zamówić nocleg za około 20-25 pln ale postanowiłem jednak jechać w nocy, nie ze względu na koszty ale chciałem jeszcze dzień wcześniej zrobić trening 10km w tym 5 porzebieżek ( towarzyszył mi na treningu Mario).
Bieg
Na miejscu w biurze poznałem szanownego kolegę Wojtka Gruszczyńskiego, który biegł tydzień temu w Szczytnie i jak się potem okazało teraz w Pucku nakręcił lepszy czas niż w zeszłym tygodniu ! To dopiero forma !!! Pogadaliśmy ogólnie o bieganiu i umówiliśmy się na dalsze pogawędki podczas wyjazdu na maraton do Berlina.
Start był o nietypowej godzinie – 14.00 Na szczęście od rana niebo było zachmurzone więc można było przewidzieć, że tego dnia nie będzie upał. I tak też było, tylko podczas rozgrzewki i pierwszych kilometrów świeciło słońce i było trochę parno. Na start pojechaliśmy autobusami do Strzelna (10km od Pucka). Na linii startu stanęło 239 osób z czego jak się później okazało dobiegło 215.
W czasie rozgrzewki przygrywała orkiestra strażacka. W końcu ruszyliśmy oklaskiwani przez miejscowych kibiców.
Założyłem sobie tempo w granicach 4:50-5.00/km. Przez pierwsze 10km przebiegając przez różne miasteczka dopingowali nas oklaskami kibice, potem już trasa była bardziej odludna.. Niebo było zachmurzone, po przebiegnięciu półmetka obejrzałem się za siebie i zobaczyłem dziwne zjawisko..za mną mocno się rozpadało i cała sytuacja wyglądała jakbym uciekał przed chmurą co w miarę się udało bo za bardzo nie zmokłem. Druga część obfitowała w liczne podbiegi i zbiegi. Na szczęście nie odczułem tych górek ( zaprocentowały ostatnie tygodnie mocnych treningów).
Maraton skończyłem ostrym finiszem już od 40km zakończonym na stadionie. Ostatni kilometr zrobiłem w 4:15 a więc miałem jeszcze sporo sił. Czas 3:25.40 dający mi w klasyfikacji generalnej 65 miejsce a w kategorii wiekowej 7 miejsce był zaledwie 1 minutę i 58 sekund gorszy od kwietniowej życiówki a przecież biegłem tutaj treningowo ! Zatem są dobre prognozy na Berlin.
Po biegu
Na mecie zawieszono mi OLBRZYMI i ciężki medal w kształcie żaglówki ! Oj warto było dla tego medalu przyjechać i pobiec. Jako posiłek zaserwowano dobry rosół, bułkę i piwo lub napój do wyboru. Po biegu spotkałem się z Bennetem i wymieniliśmy uwagi na temat grup biegowych oraz z przyjemnością przyjąłem zaproszenie na sierpniowy bieg w Bydgoszczy na 10km ,który ma odbyć się 30 sierpnia.
Teraz czekał mnie jeszcze powrót do Poznania, na szczęście przedziały były puste i mogłem się spokojnie wyspać. W Poznaniu byłem o 3:15 zatem po 24 godzinach od wyjazdu.
Podsumowując mimo uznawanej przez wielu trudnej trasy bardzo dobrze oceniam ten bieg ze względu na wspaniałą atmosferę przed, w czasie i po biegu, dobrą organizację oraz największy, najcięższy i najciekawszy medal jaki kiedykolwiek dostałem !!! ( Zresztą maraton ten dostał odznakę ZŁOTEGO BIEGU na co w 100% zasługuje )
Pozdrawiam i zachęcam do wzięcia udziału w MARATONIE ZIEMI PUCKIEJ !
Arti-ArturKujawski
|