|
| 2016-05-09, 19:23 Czy istnieje syndrom zmęczenia biegowego?
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Na początku jak zwykle w tym miejscu i czasie. Robercie dłużej znany, może i każdy może stanąć sobie z gitarą akustyczną czy bębenkiem na chodniku wygrywają rytm biegnącym. Ale w sytuacji kapel, to jest potrzebne i odpowiednie nagłośnienie i zazwyczaj jakiś podest, a to już bardziej skomplikowany proces i robić taką samowolkę, to chyba nie godzi. Ale jak ktoś chce, to nie ma sprawy robimy kapelę obstawiamy kilka miejsc w Poznaniu i codziennie w różnych godzinach dajemy koncerty. Ja w razie czego mogę robić na wokalu. Nikt tego nie zdzierży, a szczególnie straż miejska, gdyby chciała nas usunąć.
Tak sobie zerkam, na to co ostatnimi czasy mnie dopadło i się zastanawiam czy można powiedzieć o syndromie zmęczenia biegowego. Zerknąłem tu i tam i znajdowałem głównie teksty na temat przetrenowania w treningu biegowym. Jak podaje stronahttp://portalaktywni.com/aktualnosci/przetrenowanie-w-treningu-biegowym/ :
Przetrenowanie ma zawsze negatywny wpływ na jakość naszego biegowego występu, ale na dłuższa metę jest również szkodliwe dla zdrowia. Rozpoznać je można po tym, że coraz wolniej robimy postępy, a nasz organizm zamiast nabierać formy – słabnie. Objawami przetrenowania są:
- ponadprzeciętne zmęczenie i ból lub napięcie mięśni,
- problemy ze snem,
- skłonność do infekcji i kontuzji,
- wahania nastroju i problemy z motywacją,
- brak miesiączki …
- przyśpieszone bicie serc
Kiedy analizuje zachowanie mojego organizmu, to nic z tych rzeczy nie ma miejsca, no może brakiem miesiączki, ale to niespecjalnie mnie martwi ( oczywiście taki żarcik, gdyż dotyczyło to kobiet, ale specjalnie usunąłem dla motywu sensacyjno-obyczajowego). Zresztą pod względem biegowym czuję w sobie taki ogień i moc, jakich jeszcze nigdy nie czułem. Tutaj jestem przygotowany że aż pragnę moje obecne możliwości wykorzystać i wypróbować. Ale jednak coś jest na rzeczy. Jeszcze kilka tygodni czy miesięcy temu, gdyby coś stało na drodze mojej wyprawy biegowej, to stawałbym na głowie, by przeszkodę odsunąć, usunąć i w ogóle zamieść po dywan. A teraz? Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że jednak do Krakowa nie będę mógł pojechać, bo coś mi na drodze może stanąć? I co? Zamiast w szaleństwie organizacyjnym się zanurzyć zmiatając przeszkody z drogi, to podchodzę z lekko fatalistyczną postawą. Tak na zasadzie: jak jest mi pisane pojechanie do Krakowa i start w maratonie to fajnie, a jak nie to w końcu nic się nie stanie. Tyle jeszcze potencjalnych biegów przed nami. A jak w ogóle odechce mi się biegać i pisać? No cóż są różne inne życiowe pasje, którym można równie dobrze się oddawać. Tak, biegacz amator fatalista, a może tylko lekko zniechęcony? Sam nie wiem, ale takie kryzysy każdą czy każdego z nas dopaść mogą. Jest też opcja np. na tydzień, dwa czy nawet trzy odpuścić, zamilknąć ze skrobaniem, bieganiem i trochę sobie odpocząć. Na razie ciągle jestem w cyklu treningowym zgodnym z rozpiską, którą otrzymałem. Bo nie wiem, a póki nie wiem, to muszę robić tak, jakbym jechał
Odpowidając na pytanie: czy istnieje syndrom zmęczenia biegowego? Myślę, że nie warto ubierać ideologii i wielkich słów do naszej pasji. Każda czy każdy z nas ma czasem wszystkiego dosć, ale nie ma spółkować i ubierać to w wielkie słowa i albo na chwilę zamilknąć, albo wziąć się ostro do roboty. |
|