|
| michal71 Michał Brzenczek Gliwice
Ostatnio zalogowany 2015-09-02,08:42
|
|
| Przeczytano: 605/639985 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Jestem z Gliwic | Autor: Michał Brzenczek | Data : 2014-08-29 | Gliwice to jedno z większych miast na Śląsku. Mieszka tu ponad 190 tyś. Mieszkańców. Ma swoją historię, pracuję również nad swoją przyszłością, która zapowiada się całkiem ciekawie. Ma również i mnie, jedną z małych Gliwickich mróweczek. Życie w Gliwicach pełne jest uroków i wad, mamy autostrady i dziurawych dróg nie brakuje.
To wszystko składa na się w jedną piękną całość. Ludzie powracający do Gliwic po kilku latach, muszą je na nowo poznawać. Plątanina dróg oraz rozwój miasta zmieniły je nie do poznania. Wraz z miastem zmieniają się również jego mieszkańcy. Nowo powstała infrastruktura pozwala im na poznawanie nowego sposobu na życie, zarówno tego w centrach handlowych jak i w obiektach sportowych. Nasze miasto Gliwice nie zmienia się samo, robią to jego mieszkańcy.
Jestem typowych autochtonem, urodziłem się w Gliwicach, mieszkam tu bez przerwy i zapewne tu mnie pochowają, dlatego widzę jak przez te ponad czterdzieści lat się zmienia. Ostatnio jednak moje obserwacje skupiają się głównie na sportowej stronie Gliwic. Sięgając pamięcią do początków mojego usportowienia, widzę ile trzeba było się natrudzić, aby dostać się do najbliższej hali sportowej, ile nastać na przystanku autobusowym, ile zebrać batów za spóźnienie, bo akurat trzy autobusy nie przyjechały.
Jednak jaka była radość z faktu samego uprawiania sportu. Teraz wszystko jest jakby łatwiejsze, nie wymaga takiego wysiłku jeszcze zanim się zacznie właściwy trening, radość jednak pozostaje ta sama. Można by się jeszcze zastanowić nad sukcesami sportowymi, ale to niech robią specjaliści. Droga jaką podążam zawsze była sportowa, jednak przypadki losowe rzucały mną na różne wody. Trochę to trwało zanim zaznałem przyjemności żeglowania po bezkresnym oceanie jakim jest bieganie. Ciągle w pamięci mam ten wieczór, kiedy to wyszedłem z ambitnym zamiarem biegania. Był plan, był bawełniany dres, był wstyd przed ludźmi, bo jakoś się na mnie dziwnie patrzyli, był bieg i było rozczarowanie. Wystarczyło 5 minut aby wykończyć się ekstremalnie. Na szczęście nie poddałem się, przestawiłem się na tryb wojownika polującego na własne słabości, chciałem je wytropić, zamęczyć i wbić im ostrze prosto w serce.
Brutalne to ale tak właśnie było, walczyłem z sobą i w samotności. Walka hartowała moje ciało i mojego ducha, przestałem się wstydzić tego, że biegam. Kiedy potrafiłem dobiec do krańca miasta, odwracałem się i biegłem w druga stronę. Jednak kiedy i to nie wystarczyło, zaczynałem obiegać własne miasto w koło, ciągle jednak w samotności. Poznawałem nowe ścieżki, zbierałem doświadczenie, aż do chwili w której usłyszałem za swoimi plecami „cześć”. Ta jedna chwila zmieniła wszystko, okazało się, że nie jestem sam na tym bezkresnym oceanie. Co więcej, dowiedziałem się, że jest nas sporo, dowiedziałem się również, że są zawody biegowe. Od tej chwili zmieniło się moje bieganie.
Poznawałem ludzi, którzy podobnie jak ja wolą być w stanie aktywnym, zacząłem brać udział w zawodach, zauważałem coraz więcej osób zarażonych tym samym świrem co ja.. Nasze miasto zaczynało być rozbiegane. Powstawały większe lub mniejsze inicjatywy biegowe, zaczęło się zbierać coraz więcej ludzi na wspólnych treningach. Maszyneria rozkręcała na dobre. Grupy biegaczy pod dyrygenturą jednostek zaczęły tworzyć własne imprezy biegowe. Mamy w chwili obecnej w Gliwicach kilka ciekawych imprez o różnym przesłaniu. Jest Bieg Orkiestrowy organizowany zawsze w styczniu, mamy Piknik Rodzinny, Gliwicki Bieg Uliczny, cykliczną imprezę Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa, mamy również o czym nie każdy wie Bieg Rzeźnika, co prawda w Bieszczadach ale to też jest Gliwickie dziecko.
Jest jeszcze coś z czego nasze miasto może być dumne, mianowicie ludzi działających pod wspólna nazwą Gliwice Biegają. Jest to grupa osób i trenerów z klubu fitnesowego, którzy swoją charyzmą przyciągają Gliwiczan jak magnes. Organizują wspólne profesjonalne treningi, nie koniecznie biegowe i wpajają zdrowy tryb życia. Spotkania odbywają się trzy razy w tygodniu. Gromadzą zarówno ludzi, którzy do tej pory ze sportem nie mieli nic wspólnego oraz sportowych zapaleńców. Musze się przyznać, że uległem im również i po kilku spotkaniach, nie wyobrażam sobie, abym mógł więcej nie przyjść i zmęczyć się pod ich dyktando. Prawdziwy biegacz to typ samotnika, bo tylko w samotności można skutecznie upolować własne słabości, jednak takie spotkania i otrzymane porady od specjalisty są bezcenne.
Nasze zubożałe od biegania części ciała szybko pod ich przewodnictwem uzyskają większą sprawność i siłę, a doznania towarzyskie i niekończące się rozmowy są dla takiego samotnika doskonałą odskocznią. W ostatnim czasie na Gliwickim horyzoncie ukazała się nowa impreza biegowa I Gliwicki Półmaraton. W kalendarzu dzień 19 Października, bo wtedy właśnie ów półmaraton się odbędzie, został przez każdego biegającego Gliwiczanina oznaczony jako święto. Nasza gliwicka biegająca rodzina dochowała się więc nowego potomka, wspólnymi siłami przyjdzie na świat nowe gliwickie dziecko, które wszyscy pokochamy miłością prawdziwą.
Jak tu nie być dumny z tego, że się jest Gliwiczaninem. Bo Gliwice to moje miasto, a naszej Radiostacji Gliwickiej nie zamieniłbym na żadnego Warszawskiego drapacza chmur.
|
| | Autor: Nothc, 2014-08-30, 12:49 napisał/-a: Też się nie mogę doczekać I Gliwickiego Półmaratonu. Należę do grupy "Byle Dobiec" :) Ale Twoja początkowa historia przypomina mi moją. Poszedłem na spacer, raz, drugi, ale w końcu się zrobiło nudno i postanowiłem trochę przyspieszyć. Od tamtej pory (prawie/dopiero - dwa lata) staram się nie zwalniać. :) | |
|
| |
|