Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

martina
Martyna Wi¶niewska
Rumia/Warszawa
Team ASA - Biegiem po Zdrowie/City Trail TEAM
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2016-04-12,14:03
Przeczytano: 609/357766 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/1

Twoja ocena:brak


Czy zamach w Bostonie zmienił imprezy biegowe?
Autor: Martyna Wiśniewska
Data : 2013-06-25

Takie pytanie stawiałam sobie lecąc do Ameryki. Czy zamach na mecie niedawnego biegu maratońskiego w Bostonie wpłyną na zasady organizacji największych imprez biegowych na kontynencie północnoamerykańskim, a jeżeli tak, to jak bardzo? Miałam okazję przekonać się o tym startując 16 czerwca w półmaratonie w San Francisco.

Jednak nie będzie to tylko tekst o wpływie wydarzeń z Bostonu na organizację biegów, bo tak naprawdę było to nieodczuwalne - o czym za chwilę. Chciałabym również zrelacjonować sam bieg, bo to bardzo piękne zawody ;) To także do dzisiaj mój najtrudniejszy półmaraton...

The Wipro San Franciso Marathon jak na warunki amerykańskie to przeciętnej wielkości impreza. Sam maraton w tym roku ukończyło 5819 osób. Wszystkie biegi towarzyszące, wliczając w to uczestników dwóch półmaratonów i biegu na 5 km, zgromadziły około 16 tysięcy biegaczy. Forma organizacji biegów towarzyszących jest bardzo ciekawa gdyż do wyboru są... dwa odrębne półmaratony !! Można więc pobiec w pierwszej lub drugiej połówce maratonu. Po analizie trasy nie miałam wątpliwości, którą wybrać. Pierwszy półmaraton prowadził przez Golden Gate Bridge! Możliwość przebiegnięcie tym mostem stanowiła dla mnie największą atrakcję.

Wracając do zamachu i jego wpływu na amerykańskie biegi. Pierwszym nowym elementem, który zwrócił moją uwagę był mail od organizatorów zatytułowany: "zwiększone środki ostrożności". Na czym one polegały? Po pierwsze, cała strefa mety i startu była oddzielona od przechodniów i miasta. Aby się do niej dostać należało przejść przez ochronę, dotyczyło to również kibiców. W strefie znajdowały się depozyty, toalety, miejsca dla kibiców i wejścia do stref startowych. Proszono o przybycie 45 minut przed startem swojej grupy (start był falowy) tak, by przeznaczyć chwilę czasu na kontrolę.

Kolejnym nowym ograniczeniem był rozmiar torby, którą można było ze sobą wnieść do wspomnianej strefy. Dopuszczalna wielkość to 21,6 x 28 x 10,2 cm (przeliczone z jednostki in)...

Jak to wyglądało w praktyce? Wszystko poszło sprawnie, wręcz niezauważalnie. Z hostelu wybrałam się na bieg już w pełnym stroju startowym. W miejscu kontroli byłam 30 minut przed startem. W związku z tym, że nie miałam żadnej torby zostałam przepuszczona bez zatrzymywania. Osoby mające plecaki itp.: były kontrolowane tak jak podczas każdej większej imprezy masowej. Nie było kolejek, wszystko szło sprawnie i szybko.

W strefach startu stali zarówno maratończycy jak i uczestnicy półmaratonu. Oczywiście była chwila ciszy za ofiary zamachu w Bostonie. Następnie owacje dla tych, którzy biegli dla Bostonu. I tak o 5:32 rano wystartowałam. Tak wczesna godzina rozpoczęcia biegu nie jest związana z upałami w ciągu dnia. W czerwcu w San Francisco jest ok. 20 stopni, do tego silny i chłodny wiatr. Start o tej porze spowodowany jest dużym ruchem na drogach.


To jeszcze nie Golden Gate Bridge,
przy tym moście znajdował się start

Jeśli chodzi o trasę to chyba jedna z najpiękniejszych tras, w jakich przyszło mi do tej pory biegać. Oczywiście spodziewałam się, że most i San Francisco = podbiegi, ale całkowicie mnie to nie zniechęcało. Traktowałam ten start bardzo turystycznie, z telefonem na ramieniu, gotowa do robienia zdjęć.

No i zaczyna się! Zbliżamy się do mostu, słonce powoli wznosi się coraz wyżej. Jednak by móc podziwiać widoki trzeba było najpierw pokonać nie lada podbieg. O tak, tu zostałam po raz pierwszy zaskoczona, aż takiego podbiegu się nie spodziewałam! Powoli na trasie zaczynali pojawiać się kibice. Halo? Przecież jest niedziela i to ok 6 rano, a jednak oni stoją i dopingują. W okolicy 8 kilometra moim oczom pojawił się most The Golden Gate. Tyle razy widziany w filmach, na zdjęciach a teraz ja nim biegnę. Co tu krótko mówić? Genialne uczucie! A widoki coraz fajniejsze.

Dobiegam na koniec mostu, i wtedy dopiero zostałam powalona na kolana. W oddali widać San Francisco :-) Robię zdjęcia a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Zaczynam też odczuwać trudy trasy, ale jak się później okazało to najtrudniejsze jeszcze było przed mną.

Za mostem znowu podbieg a potem stromy, długi zbieg, aż przypomniały mi się zbiegi z Biegu Rzeźnika. Wbiegamy w kolejne dzielnice San Francisco i tu, co zakręt to podbieg i tak niemal do końca. Na kilometr przed metą decyduję się na finisz, biegnę już ile sił w nogach, a tu niech to "szlag"... niespodziewanie kolejny podbieg :-)

Na mecie spiker wyczytuje z trudem moje imię i nazwisko. Dotarłam, wymiana kilku zdań z biegaczami, z którymi biegłam większość cześć trasy i szybkie udanie się do autobusów, które odwoziły półmaratończyków do miejsca startu i mety maratonu w centrum miasta. W celu odebrania rzeczy z depozytu znowu trzeba było przejść przez ochronę, ale i tym razem odbywa się to sprawnie.

Bieg skończyłam krótko po 7 rano. O 7:45 siostra i mama startowały na 5 kilometrów, zdążyłam akurat na ich finisz. O 8:30 byłyśmy po zawodach. Tyle emocji z samego rano, a tu jeszcze cały dzień przed nami. Może takie wczesne starty to nie głupi pomysł?

Obowiązkowo obiad w restauracji Bubba Gump. Kto oglądał Forrest Gumpa ten wie, o co chodzi :-) Podsumowując mogę dodać - kontrole nie zepsuły biegania w USA. Jak widać, można sobie poradzić także z takimi problemami!



Komentarze czytelników - 4podyskutuj o tym 
 

henry

Autor: henry, 2013-06-25, 23:34 napisał/-a:
Dzięki za ciekawy opis, który przypomniał mi wspaniałe biegi w Kalifornii. Miałem okazje przebiec przez Golden Gate i teraz się cieszę ,ze było to tak dawno, nie było jeszcze terroryzmu. Obecnie ze względu na terroryzm świat zwariował, okazuje się ,że nawet w górach Nepalu strzelają do ludzi.

 

owoc

Autor: owoc, 2013-06-25, 23:56 napisał/-a:
Tylko pozazdrościć :)

No i życzyć kolejnych dalekich półmaratonów :)

 

smichi

Autor: smichi, 2013-06-26, 00:07 napisał/-a:
Jakoś dużo nie myślałem o zagranicznych maratonach tym bardziej za oceanem, ale po tym artykule stwierdzam, że fajnie było by tam pobiec :)

 

emka64

Autor: emka64, 2013-06-30, 12:16 napisał/-a:
Ach, jak zazdroszczę !
Niewiele brakowało , a byśmy się tam spotkali.
Niestety w tym roku przenieśli po raz pierwszy maraton w San Francisco z lipca na czerwiec , a ja mam wakacje w lipcu : (

 



















 Ostatnio zalogowani
Andrea
00:23
Jerzy Janow
23:46
Wojciech
23:37
VaderSWDN
23:25
Volter
23:25
Artur z Błonia
23:18
szakaluch
22:30
gibonaniol
22:28
timdor
22:08
malicha
22:06
Namor 13
21:42
Agusia151
21:08
uro69
20:51
Pablo_run
20:51
Pawel63
20:39
grzybq
20:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |