W sobotę 20 marca 2010 roku – dokładnie w pierwszy dzień wiosny, odbył się „VII Półmaraton Marzanny” dookoła Krakowskich Błoń (ok. 6 okrążeń). W tym roku, de facto, „Marzanna” w Krakowie przywitała prawdziwą wiosnę...
Jeszcze tydzień wcześnie niemal w całej Polsce leżał wszędzie śnieg, lecz z dnia na dzień było coraz lepiej, toteż cieplej – w końcu w dzień „Marzanny” padł rekord temperatury w tym roku: 17 stopni na plusie!
Wystartowało niemal 500 zawodników! Pogoda zatem była idealna do biegania. Biegacze pożegnali zimę i sprawdzili swoją formę na pierwszym poważnym sprawdzianie w tym roku na ulicy. Dla wielu z nich była to znakomita weryfikacja swoich możliwości przed Mistrzostwami Polski w maratonie w Dębnie (11 kwietnia), czy przed chociażby Krakowskim Maratonem (25 kwietnia).
Jeszcze tylko tradycyjnie przed startem Organizatorzy wrzucili tą prawdziwą „Marzannę” do rzeki Rudawy i kukła popłynęła bardzo szybko z prądem rzeki... jakby sugerując zawodnikom tempo biegu,
Na pewno co najmniej równie szybko jak kukła „Marzanny”, pobiegł zwycięzca półmaratonu Andrzej Lachowski z AZS-AWF Kraków. Swoją drogą, Andrzej zdublował mnie 2 razy na Błoniach! Ale no cóż... przespałem zimę niczym niedźwiedź brunatny, przytyłem 10 kilo i zdołałem jedynie złamać w tym dniu 2 godzinki, a Andrzej, notabene, mój faworyt tego biegu, pobiegł w rewelacyjnym czasie – 1:11:10!!!
Drugie miejsce zajął Ukrainiec Ruslan Kandyba – 1:15:34, a na trzeciej pozycji uplasował się Grzegorz Olszowik z Krakowa (z kategorii M-40) z czasem niewiele gorszym od Ruslana – 1:16:19.
Wśród pań, najlepsza była Barbara Gruca z Grybowa – 1:29:51. Druga Janina Malska uzyskała czas – 1:32:17, a na trzecim miejscu uplasowała się Agnieszka Cader z Zabierzowa, z czasem – 1:33:55.
Na trasie wspaniale kibicowali inni biegacze, którzy w tym dniu „służyli” nam biegaczom – a byli to m.in. przyjaciele z Oświęcimia, Gorlic, Rudawy, Limanowej, i członkowie Krakowskiego Klubu Biegacza „DYSTANS”.
Podczas biegu, jak to jeden nasz kolega określił: „raz wiało w plecy, a raz wiatr przyjmowaliśmy na klatę”. Jednak, kto biegał już kiedyś na Krakowskich Błoniach, ten wie, że tam niemal cały czas w pewnych miejscach wieje. :)
Zaliczam do największych plusów biegu – bardzo ciekawy medal oraz punkty żywnościowe, kibicowanie, sprawne biuro zawodów, pogoda, szybka trasa, miła atmosfera, żurek, przedszkole dla dzieci. Minusy? – dla człowieka, który zaliczył w swoim życiu 100 imprez biegowych, nie było takich minusów, które mogłyby zmienić ogólne bardzo dobre wrażenie biegu.
Gratulacje dla Organizatorów!
Mateusz Wroński – „Tusik” (1:58:22)
- prezes nowopowstałego Klubu Sportowego „LIMANOWA FORREST”.
Rys.5 - Amdrzej Lachowski I. miejsce
|