|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-09-10, 22:18
Dzięki Apaczu za relację. Bardzo fajnie się czytało - nie wiem jak to jest wymiotować z bólu i obym się tego nigdy nie dowiedział:)
|
| | | | | |
| 2012-09-11, 08:18
2012-09-10, 22:02 - Wojtek_Tri napisał/-a:
Witam,
dobiegłem do schroniska Bacówka Nad Wierchomlą (88 km). Spóźniłem się i o 15 minut przekroczyłem limit czasu. Oficjalnie nie ukończyłem biegu. Dziękuję Markom za wspólny bieg. |
Wojtku ja dziękuję również za wspólny bieg, co prawda na nie zbyt długim dystansie. Mam nadzieję,że w przyszłym roku pokonamy wspólnie całą 100-kę:)
Pozdrawiam |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-09-11, 09:52 I Otwarte Drużynowe Mistrzostwa w maratonie
LINK: http://www.maratonwarszawski.com/mistrzostwa | Hej gazelki i gepardziki :)
Festiwal już się skończył, zbliżają się kolejne imprezy. Do Warszawy wybiera się chyba kilka osób - myślę, że co najmniej pięć.
Może zgłosicie się do mistrzostw drużynowych? Zgłoszenie trzeba wysłać do piątku.
|
| | | | | |
| 2012-09-11, 09:59 7 Dolin
LINK: http://www.endomondo.com/routes/ | Kilka słów ode mnie o 100 km.
Do biegu Siedmiu Dolin przygotowywałem się w miarę dokładnie jak na swoje możliwości. Kupiłem
lepsze buty do biegania po górach od tych co miałem wcześniej. Pomimo tylko kilku treningów w
tych butach nogi po biegu były w dobrej formie/sprawdził się patent Maćka ze srebrną taśmą /.
Ubrany odpowiednio i zaopatrzony we wszystkie niezbędne rzeczy stanęliśmy o 3 rano w ponad
trzystu osobowej grupie na zmierzenie się ze 100 kilometrami. Początek na Jaworzynę bez deszczu,
później zaczęło trochę podać i zrobiło się ślisko i chłodno. Biegło mi się dość dobrze, trasa była
oznaczona dobrze tak, że z nawigacją nie było problemu. Podejścia wymagające i kijki okazały
się nieoceniona pomocą w podchodzeniu pod górę i w razie potknięcia była dodatkowa asekuracja.
Założyłem sobie aby w biegu zmieścić się w limicie i tak też udało się pokonać cały dystans w sumie
z ponad 1,5 godzinnym zapasem. Ogólnie w trakcie całego biegu nie miałem żadnego poważnego
kryzysu. Ani raz się nie wywróciłem co według mnie zawdzięczam butom i kijkom. Szczęśliwie i
szczęśliwy ukończyłem bieg z czasem 15 godzin 24 minuty.
Apacz gratulacje za ukończenie w tak złych dla Ciebie warunkach.Wygrałeś z bólem.
Dla wszystkich startujących w Krynicy gratulacje za
wyniki,życiówki i pokonywanie Naszych słabości.
w linku trasa 100 km w Krynicy |
| | | | | |
| 2012-09-11, 11:32
2012-09-11, 09:59 - janusz napisał/-a:
Kilka słów ode mnie o 100 km.
Do biegu Siedmiu Dolin przygotowywałem się w miarę dokładnie jak na swoje możliwości. Kupiłem
lepsze buty do biegania po górach od tych co miałem wcześniej. Pomimo tylko kilku treningów w
tych butach nogi po biegu były w dobrej formie/sprawdził się patent Maćka ze srebrną taśmą /.
Ubrany odpowiednio i zaopatrzony we wszystkie niezbędne rzeczy stanęliśmy o 3 rano w ponad
trzystu osobowej grupie na zmierzenie się ze 100 kilometrami. Początek na Jaworzynę bez deszczu,
później zaczęło trochę podać i zrobiło się ślisko i chłodno. Biegło mi się dość dobrze, trasa była
oznaczona dobrze tak, że z nawigacją nie było problemu. Podejścia wymagające i kijki okazały
się nieoceniona pomocą w podchodzeniu pod górę i w razie potknięcia była dodatkowa asekuracja.
Założyłem sobie aby w biegu zmieścić się w limicie i tak też udało się pokonać cały dystans w sumie
z ponad 1,5 godzinnym zapasem. Ogólnie w trakcie całego biegu nie miałem żadnego poważnego
kryzysu. Ani raz się nie wywróciłem co według mnie zawdzięczam butom i kijkom. Szczęśliwie i
szczęśliwy ukończyłem bieg z czasem 15 godzin 24 minuty.
Apacz gratulacje za ukończenie w tak złych dla Ciebie warunkach.Wygrałeś z bólem.
Dla wszystkich startujących w Krynicy gratulacje za
wyniki,życiówki i pokonywanie Naszych słabości.
w linku trasa 100 km w Krynicy |
Dzięki za komentarze, gratulacje wyników, a dla Apacza przy okazji za zmagania na trasie z kontuzją i dolecenie w super czasie :)
PS. jakie teraz plany treningowe? Ktoś dalej będzie śmigał po górkach? Jakby ktoś się wybierał do Matysówki czy na Słocinę to dajcie znać :) |
| | | | | |
| 2012-09-11, 14:56 Półmaraton Budapeszt
Witam
Po przeczytaniu wpisu Apacza jestem pod wrażeniem. Odzwierciedla to Twoją walkę z trasą, ze sobą, z kolanem i słabościami. Momentami wydawało mi się, że tam jestem i czuje co przeżywasz.
Wielki szacun dla Ciebie i wszystkich, którzy zmierzyli się z takim czy też nieco mniejszym dystansem.
Gratulacje dla wszystkich, którzy startowali w Krynicy. Jesteście ULTRA MEGA GAZELAMI I GEPARDAMI RZESZOWSKIMI.
Ładnie daliście czadu w tej Krynicy patrząc na wyniki.
Jeszcze raz GRATULACJE.
Ja na Krynicę zapisałem się jeszcze w tamtym roku i teraz wiem, że nie ma sensu robić tak dalekosiężnych planów. Dzięki mojej żonie zdecydowałem się na start w 27 NIKE HALMARTON w Budapeszcie. Na zasadzie dla każdego coś miłego połączyliśmy weekendowe zwiedzanie miasta (pięknego z resztą, zwłaszcza nocą) z moim startem w półmaratonie.
Skupmy się na bieganiu. Trasa w około 60% biegnie wzdłuż obu brzegów Dunaju oraz przez dwa piękne mosty. Trasa łatwa, przyjemna, widokowa, praktycznie płaska oprócz lekkich podbiegów przed mostami oraz jednym może 200 metrowym podbiegiem na wiadukt. Biegło mi się świetnie. Nie nastawiałem się na jakiś dobry wynik, zwłaszcza że pogoda nie była zbyt łaskawa dla biegaczy. Było ciepło (pewnie 22-23 stopnie i temperatura rosła) oraz słonecznie, na szczęście wysokie budynki dawały trochę cienia. Widziałem wiele osób, które zasłabło na trasie. Atmosfera święta biegowego. Widoczne to było zwłaszcza przed startem w metrze (w każdym mieście powinien być taki wynalazek, zwłaszcza w dużym), gdzie spotykali się biegacze w strojach sportowych (niektórzy z już przypiętymi numerami startowymi) a do późnego popołudnia można było spotkać ludzi paradującymi z medalami na szyi.
Nawiąże do pytania Michała, po co nam te długie dystanse? Dla mnie między innymi po to, bo fajnie jest biegać po Budapeszcie wraz z prawie 7 tysiącami osób. Dla mnie to jest trochę taka turystyka biegowa, bo można coś zwiedzić, coś zobaczyć i być tam gdzie prawdopodobnie by się nigdy nie trafiło (np. do Rudawy). Do Budapesztu nie pojechałbym biec 5 km, poza tym trzeba by te 5 km biegać dobrze, a półmaraton co innego (każdy może). A teraz moje spostrzeżenia:
1.Zająłem 1607 miejsce wśród 6740 sklasyfikowanych, z czasem netto 1:49:27 (niechcący zrobiłem życiówkę). W Polsce byłbym mniej więcej w połowie stawki, czyli około 3370 miejsca albo jeszcze dalej. A tu ... ? My w Polsce, jak już ktoś zaczyna biegać, to podchodzi do tego poważnie (i to dobrze). Nazwałbym to: PROFESJONALNI AMATORZY lub AMATOR-PROFESJONALISTA. Wydaje mi się, że na Węgrzech podchodzą do biegu bardziej na luzie ... bo fajnie jest biegać po Budapeszcie, a u nas słabsi biegacze boją lub wstydzą się wystartować (widzę po moich znajomych), przecież przebiec dla frajdy Bieg Solidarności, to nie powinien być problem (lub chociażby dla medalu i koszulki)
2.W Budapeszcie nie starowali Kenijczycy. Pierwsze sześć miejsc zajęli Węgrzy. Co jest w naszych półmaratonach i maratonach, że u nas starują zajmując czołowe miejsca naszym najlepszym biegaczom ? (nie żebym miał coś do czarnoskórych, bo przecież pięknie biegają). Może ktoś wie?
3.W biegu uczestniczyło dużo pań (2049 sklasyfikowanych), tak więc prawie 30%. U nas raczej są inne proporcje.
4.Brakowało mi na mecie znajomych, którzy czekają na „swoich” (jak TREBI w Skarżysku) chociaż miałem osobistych kibiców: żonę i córki, którym dziękuję za wsparcie.
5.Najbardziej żałuję, że nie mogłem wystartować w koszulce RGiG. To byłoby naprawdę coś, z flagą na koszulce, na obcej ziemi. Tak więc sprężmy się. Może uda się przed Maratonem Warszawskim.
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2012-09-11, 15:13
:)
"W środę, 12 września kolorowy dodatek o III Festiwalu Biegowym w dzienniku Rzeczpospolita. Znajdą się w nim najważniejsze informacje o tegorocznej edycji imprezy: wyniki wszystkich zawodników uczestniczących w poszczególnych biegach Festiwalu, prezentacja wybranych zawodników, opis tras biegowych a także wywiady z wybranymi uczestnikami Festiwalu. Dodatek do Rzeczpospolitej będzie także zawierał zdjęcia z najważniejszych biegów."
"W środę, 12 września o godz. 16:40 na antenie TVP Sport zostanie wyemitowana relacja z III Festiwalu Biegów: "Relacja z Festiwalu Biegowego"."
|
| | | | |
| | | | | |
| 2012-09-11, 21:53 Życiowa Dziesiątka Taurona
1200 ludzi na starcie.
Przed biegiem próbowałem się jakoś dobrze ustawić ale średnio się udało - stałem kilkadziesiąt metrów od linii startu. Przed biegiem maskotka Taurona z tabliczką „Czas poniżej 45minut” łaziła sobie wśród tłumu i przemieszczała się niefrasobliwie w kierunku startu. Kiedy ludziki zauważyli taką tabliczkę kiwającą się wesoło kilkanaście metrów za elitą stwierdzili dość rozsądnie, że powinno też tam być i zrobił się niezły bałagan :) Mój czas netto niby jest gorszy od czasu brutto tylko o 1 sekundę ale nie bardzo to jest możliwe - myślę, że linię startu minąłem po min. 5 sekundach. Najgorsze było jednak to, że był taki ścisk, że w ogóle nie mogłem osiągnąć swojej prędkości startowej przez ok. 400 metrów. Szamotałem się próbując raz z jednej strony, raz z drugiej ale nic z tego nie wyszło - środkiem biegły 2 dziewczyny wyraźnie zdziwione, że wszyscy ich wyprzedzają, z prawej gość w pomarańczowej koszulce leżał na plecach z nogami w górze walcząc o życie, a z lewej też się nie dało. :)
Pogodziłem się z sytuacją i spokojnie dałem się nieść tłumowi. Po 400 metrach wybiegliśmy w końcu na normalną ulicę i lewy pas był wolny – wszyscy ustawili się po prawej stronie i można było w końcu zacząć się ścigać ale straty były już nie do odrobienia. Ci co mieli więcej szczęścia lub byli sprytniejsi uciekli już znacznie do przodu. Oglądając filmik z biegu policzyłem szacunkowo, że byłem wtedy gdzieś w okolicach 150 miejsca, ale niestety stawka była już mocno rozciągnięta bo trasa prowadziła w dół i wszyscy osiągali niezłą prędkość. Na drugiej części pierwszego kilometra nadrobiłem na tyle, żeby pierwszy kilometr ukończyć w 3:37. Po tym pierwszym kilometrze wiedziałem już, że to nie będzie łatwy bieg bo źle mi się biegło – po podróży i jak zwykle nieprzespanej nocy byłem zbyt zmęczony, żeby coś dobrego nabiegać.
Kolejne kilometry zaliczałem nie przejmując się wskazaniami garmina. Złapałem swój rytm taki na jaki mnie było stać tego dnia i wziąłem się do roboty wyprzedzając mozolnie kolejnych biegaczy. Nie sprawiało mi to zbytniej radości bo mijając na kolejnych kilometrach znajome twarze wiedziałem że powinienem być przed nimi już po starcie :). Po 3 kilometrach minąłem Wojtka Staszewskiego z Gazety Wyborczej, a dopiero na czwartym Izę Zatorską. Drugi kilometr 3:27, trzeci 3:25, czwarty 3:31, piąty 3:34 i szósty 3:28. Do półmetka zdołałem wyprzedzić ok. 100 rywali – po pięciu kilometrach jak się okazało byłem już 47 i miałem czas 17:30. Wiedziałem, że biegnę gdzieś na czas ok. 35minut. Na szóstym kilometrze wyprzedziłem jeszcze 5 rywali i dogoniłem Edka Kasperkowicza z Krościenka. On już miał nad grupą pościgową wyraźną przewagę i z trudem Go dogoniłem – zrobiłem to chyba jednak troszkę za szybko. Czułem, że za dużo mnie to kosztowało – nogi pracowały sprawnie ale w płucach zabrakło tlenu i praktycznie wyścig się już dla mnie skończył, a zaczęła się walka o przetrwanie.
Do kolejnych biegaczy z przodu mieliśmy już taką stratę, że nie było szans żeby ich dogonić zwłaszcza, że biegliśmy pod dość mocny wiatr. Zadowoliłem się więc aktualną pozycją, wyłączyłem myślenie, ustawiłem się za rywalem i włączyłem autopilota :). Kolejne kilometry 3:49, 3:39, 3:40. Na kilometr przed metą zmieniłem plany i zdecydowałem się na kilometrowy finisz, żeby jednak mieć świadomość, że dałem z siebie wszystko :). Lekko przyśpieszyłem i minąłem rywala, który próbował się za mną utrzymać ale nie dał rady. Po 200 metrach nastąpił mój zgon – okazało się, że na tyle tylko miałem sił. Po kolejnych 50 metrach przeciwnik ponownie objął prowadzenie a ja się znów grzecznie ustawiłem z tyłu wracając do pierwotnego planu – krótkiego finiszu. Z tyłu grupa pościgowa trochę się zbliżyła i na ostatnich kilkuset metrach za naszymi plecami w odległości 20-30 metrów mieliśmy finiszującego rywala. Zbytnio się tym nie przejąłem – nawet jeśliby nas dogonił to i tak byłby zbyt zmęczony by wytrzymać walkę przed samą metą. Gdy do mety było poniżej 200 metrów poszedłem do przodu i bez problemu przesunąłem się o jedno miejsce. Ostatni kilometr 3:29.
Czas brutto 35:29 (rok temu 35:28:)). Miejsce generalnie 41/1200, a w kategorii wiekowej M35 4/116. Do 3 miejsca straciłem ponad minutę i nawet gdybym wystartował z elitą nie dałbym rady wskoczyć na podium – nie w tej dyspozycji jaką miałem w tym dniu. Założenia przed biegiem były takie, żeby pobiec poniżej 35minut – im bardziej tym lepiej. Nie udało się. Za dużo sił straciłem na pierwszym kilometrze i za dużo kosztowało mnie wymijanie kolejnych rywali – zdecydowanie lepiej się biegnie z grupą w równym mocnym tempie gdzie można sobie pozwolić na trzymanie się z tyłu za rywalami i wyborze optymalnej trasy. Ponadto w moim przypadku kolejny raz nie sprawdził się przyjazd dzień wcześniej żeby odpocząć po podróży. W nocy i tak w ogóle nie śpię i następnego dnia jestem już solidnie zmęczony i nie mam szans na dobry wynik. Może powinienem rozważyć zażywanie jakiś środków nasennych lub znaleźć jakiś inny sposób na przespanie nocy. :)
Mimo wszystko ten wyjazd będę wspominał bardzo przyjemnie. Wynik sportowy w takich wyjazdach jest dla mnie sprawą drugorzędną, a najbardziej liczy się atmosfera i możliwość bycia w grupie. Miałem nocleg w hotelu Sokolica ale wolałem „przespać się” na hali ze swoją ekipą czyli Elą, Bożenką, Januszem i Mareczkiem bo w takim doborowym towarzystwie udało mi się znaleźć. Mieliśmy do dyspozycji materace, a że przyjechaliśmy dość wcześnie to mogliśmy się odpowiednio rozlokować w kącie - dostało się mi zaszczytne miejsce pomiędzy Elą i Bożenką. :) Na pewno nie zamieniłbym się z Apaczem na Jego wypasiony hotel :)
W przyszłym roku pewnie wybiorę jakiś inny dystans. Może giełdową milę w piątek i maraton w niedzielę - po dwóch nieprzespanych nocach :)
|
| | | | | |
| 2012-09-11, 22:41 Wyszperane w sieci
Pewnie zainteresowani już to widzieli - galeria zdjęć z sobotniej "życiowej dychy" i jakieś znajome twarze :)
Andrzej C.
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785837430861372754
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785837618815194306
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785837746264430306
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785933065509808018
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785933169812376850
Jacek
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785843319523790354
Ela
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785843319523790354
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785843458049820866
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785916447670020514
Mariusz
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785843319523790354
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785843458049820866
Andrzej B.
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785883274004169122
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785883443078743970
Sławek
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785883744248074034
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785900634353643890
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785911707715218242
Renata
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/ZyciowaDychaTauronuTrasa#5785907395540692978
|
| | | | | |
| 2012-09-11, 22:48
..No tak to bywa Andrzejku.;)musisz widać nabyć nocnej odporności;p....co do hotelu.,.to się nie wypowiem,bo to był prawdziwy wypas;D..chciałem wszystkim startujący w Krynicy po gratkować;) I jeszcze podziękować Bożence za opaskę/pokrowiec na start w ultra.;) jak wypiorę to oddam;)Szkoda że w samej Krynicy tak się rozleźliśmy.. ;/ |
| | | | | |
| 2012-09-12, 13:22
2012-09-09, 20:48 - pełzacz napisał/-a:
jeszcze warto by dodać:
maraton-Kubik Jozef reprezentującu Ruch dla zdrowia Rzeszów z Ropczyc zrobił 3:00:37 świetny czas!!!
B7D-I mój kuzyn Wojciech S reprezentujący klub SFS Rzeszów (nie wiem co to jest) nabiegał 28 miejsce generalnie z czasem 11:48:50 wielkie graty!!! nie wiem czy ti czyta ale szacunek wielki
p.s. a co do dychy to uważam że mógłbyś Andrzej coś naskrobać bo mnie to bardzo interesuje i nie uważam że to nuda wręcz przeciwnie nie ma czasu na nude tylko trzeba nogami przebierać szczególnie jak z górki hehehe :))) pozdrówka |
Witam i pozdrawiam Wszystkich biegaczy z Rzeszowa uczestniczących w Festiwalu Biegowym w Krynicy. Ja także pobiegłem życiową dziesiątkę i reprezentowałem Rzeszów (co prawda z klubu xTRI, ale zawsze....:-). Miło było Was poznać i na biegu nocnym, i na biegu w Krynicy. |
| | | | | |
| 2012-09-12, 15:41
W niedzielę na cotygodniowym wybieganiu zebrała się nas dziesiątka. Ośmioro prosto z Krynicy + Grzesiek Ś. z debiutantką Agnieszką. Tylko Sławek z Andrzejem zdecydowali się na pokonanie drugiej pętli. Prawdziwe wybieganie zrobiłem sobie dopiero wczoraj po ponad dwutygodniowej przerwie – 23,1km w tempie 4:56min/km. Biegałoby się bardzo przyjemnie gdyby nie ten postępujący w miarę dystansu ból przywodzicieli.
Grzesiek obiecał relację z sobotnich zajęć – kto był, ile było osób i o czym się mówiło :)
W planie mam jutro wyjazd na krosa na Słocinę - mam nadzieję, że będę w stanie :)
|
| | | | |
| | | | | |
| 2012-09-12, 17:10
2012-09-12, 15:41 - Andrzej Cisek napisał/-a:
W niedzielę na cotygodniowym wybieganiu zebrała się nas dziesiątka. Ośmioro prosto z Krynicy + Grzesiek Ś. z debiutantką Agnieszką. Tylko Sławek z Andrzejem zdecydowali się na pokonanie drugiej pętli. Prawdziwe wybieganie zrobiłem sobie dopiero wczoraj po ponad dwutygodniowej przerwie – 23,1km w tempie 4:56min/km. Biegałoby się bardzo przyjemnie gdyby nie ten postępujący w miarę dystansu ból przywodzicieli.
Grzesiek obiecał relację z sobotnich zajęć – kto był, ile było osób i o czym się mówiło :)
W planie mam jutro wyjazd na krosa na Słocinę - mam nadzieję, że będę w stanie :)
|
Andrzeju też bym sobie polatał, ale swoim tempem czyli wolno, o której się wybierasz i czy mógłbym się z Tobą zabrać?
p.s. a może do Przylasek, albo Matysówka?:)
|
| | | | | |
| 2012-09-12, 17:21
2012-09-12, 17:10 - mgajews napisał/-a:
Andrzeju też bym sobie polatał, ale swoim tempem czyli wolno, o której się wybierasz i czy mógłbym się z Tobą zabrać?
p.s. a może do Przylasek, albo Matysówka?:)
|
Zobaczymy ile osób się uzbiera i wtedy pomyślimy o transporcie - może np Ela się wybierze. Wiem, ze Grzesiek Ś. byłby pewnie chętny bo wspominał o tym w niedzielę.
W tej chwili nie potrzebuję Przylasku czy Matysówki (chociaż nie wiem jak tam jest ale mam pewne podejrzenia:)) - te tereny są bardziej jako przygotowanie do trudniejszych biegów. Do połówki wystarczy mi Słocina - tam też można sobie pobiegać w swoim tempie i spotkać się przy aucie o określonej porze :)
|
| | | | | |
| 2012-09-13, 09:06
2012-09-12, 17:21 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Zobaczymy ile osób się uzbiera i wtedy pomyślimy o transporcie - może np Ela się wybierze. Wiem, ze Grzesiek Ś. byłby pewnie chętny bo wspominał o tym w niedzielę.
W tej chwili nie potrzebuję Przylasku czy Matysówki (chociaż nie wiem jak tam jest ale mam pewne podejrzenia:)) - te tereny są bardziej jako przygotowanie do trudniejszych biegów. Do połówki wystarczy mi Słocina - tam też można sobie pobiegać w swoim tempie i spotkać się przy aucie o określonej porze :)
|
Jak planujesz dzisiaj krosa na Słocinie to chętnie się dołączę
W sobotę na Resovii było 15 osób. Prowadziła Justyna i trochę Renata. Po rozgrzewce był bieg ciągły 2 x 10 min. Pogoda nawet dopisała bo w trakcie treningu nie padało, pomimo że przed i po była lekka mrzawka.
Justyna mówiła o zegarkach które się losuje chyba raz na miesiąc dla tych co biegają w barwach BbL.
|
| | | | | |
| 2012-09-13, 14:48 Kross - Słocina
O 17:30 zabieram Marka spod Fraca na ul. Kwiatkowskiego, a Grzesiek zabiera Grześka o tej samej porze spod Urzędu Skarbowego - zdaje się, że Grzesiek ma jeszcze wolne miejsca. W lesie będziemy pewnie ok. 17:40. Można się przyłączyć. :) |
| | | | | |
| 2012-09-13, 15:46
2012-09-11, 21:53 - Andrzej Cisek napisał/-a:
1200 ludzi na starcie.
Przed biegiem próbowałem się jakoś dobrze ustawić ale średnio się udało - stałem kilkadziesiąt metrów od linii startu. Przed biegiem maskotka Taurona z tabliczką „Czas poniżej 45minut” łaziła sobie wśród tłumu i przemieszczała się niefrasobliwie w kierunku startu. Kiedy ludziki zauważyli taką tabliczkę kiwającą się wesoło kilkanaście metrów za elitą stwierdzili dość rozsądnie, że powinno też tam być i zrobił się niezły bałagan :) Mój czas netto niby jest gorszy od czasu brutto tylko o 1 sekundę ale nie bardzo to jest możliwe - myślę, że linię startu minąłem po min. 5 sekundach. Najgorsze było jednak to, że był taki ścisk, że w ogóle nie mogłem osiągnąć swojej prędkości startowej przez ok. 400 metrów. Szamotałem się próbując raz z jednej strony, raz z drugiej ale nic z tego nie wyszło - środkiem biegły 2 dziewczyny wyraźnie zdziwione, że wszyscy ich wyprzedzają, z prawej gość w pomarańczowej koszulce leżał na plecach z nogami w górze walcząc o życie, a z lewej też się nie dało. :)
Pogodziłem się z sytuacją i spokojnie dałem się nieść tłumowi. Po 400 metrach wybiegliśmy w końcu na normalną ulicę i lewy pas był wolny – wszyscy ustawili się po prawej stronie i można było w końcu zacząć się ścigać ale straty były już nie do odrobienia. Ci co mieli więcej szczęścia lub byli sprytniejsi uciekli już znacznie do przodu. Oglądając filmik z biegu policzyłem szacunkowo, że byłem wtedy gdzieś w okolicach 150 miejsca, ale niestety stawka była już mocno rozciągnięta bo trasa prowadziła w dół i wszyscy osiągali niezłą prędkość. Na drugiej części pierwszego kilometra nadrobiłem na tyle, żeby pierwszy kilometr ukończyć w 3:37. Po tym pierwszym kilometrze wiedziałem już, że to nie będzie łatwy bieg bo źle mi się biegło – po podróży i jak zwykle nieprzespanej nocy byłem zbyt zmęczony, żeby coś dobrego nabiegać.
Kolejne kilometry zaliczałem nie przejmując się wskazaniami garmina. Złapałem swój rytm taki na jaki mnie było stać tego dnia i wziąłem się do roboty wyprzedzając mozolnie kolejnych biegaczy. Nie sprawiało mi to zbytniej radości bo mijając na kolejnych kilometrach znajome twarze wiedziałem że powinienem być przed nimi już po starcie :). Po 3 kilometrach minąłem Wojtka Staszewskiego z Gazety Wyborczej, a dopiero na czwartym Izę Zatorską. Drugi kilometr 3:27, trzeci 3:25, czwarty 3:31, piąty 3:34 i szósty 3:28. Do półmetka zdołałem wyprzedzić ok. 100 rywali – po pięciu kilometrach jak się okazało byłem już 47 i miałem czas 17:30. Wiedziałem, że biegnę gdzieś na czas ok. 35minut. Na szóstym kilometrze wyprzedziłem jeszcze 5 rywali i dogoniłem Edka Kasperkowicza z Krościenka. On już miał nad grupą pościgową wyraźną przewagę i z trudem Go dogoniłem – zrobiłem to chyba jednak troszkę za szybko. Czułem, że za dużo mnie to kosztowało – nogi pracowały sprawnie ale w płucach zabrakło tlenu i praktycznie wyścig się już dla mnie skończył, a zaczęła się walka o przetrwanie.
Do kolejnych biegaczy z przodu mieliśmy już taką stratę, że nie było szans żeby ich dogonić zwłaszcza, że biegliśmy pod dość mocny wiatr. Zadowoliłem się więc aktualną pozycją, wyłączyłem myślenie, ustawiłem się za rywalem i włączyłem autopilota :). Kolejne kilometry 3:49, 3:39, 3:40. Na kilometr przed metą zmieniłem plany i zdecydowałem się na kilometrowy finisz, żeby jednak mieć świadomość, że dałem z siebie wszystko :). Lekko przyśpieszyłem i minąłem rywala, który próbował się za mną utrzymać ale nie dał rady. Po 200 metrach nastąpił mój zgon – okazało się, że na tyle tylko miałem sił. Po kolejnych 50 metrach przeciwnik ponownie objął prowadzenie a ja się znów grzecznie ustawiłem z tyłu wracając do pierwotnego planu – krótkiego finiszu. Z tyłu grupa pościgowa trochę się zbliżyła i na ostatnich kilkuset metrach za naszymi plecami w odległości 20-30 metrów mieliśmy finiszującego rywala. Zbytnio się tym nie przejąłem – nawet jeśliby nas dogonił to i tak byłby zbyt zmęczony by wytrzymać walkę przed samą metą. Gdy do mety było poniżej 200 metrów poszedłem do przodu i bez problemu przesunąłem się o jedno miejsce. Ostatni kilometr 3:29.
Czas brutto 35:29 (rok temu 35:28:)). Miejsce generalnie 41/1200, a w kategorii wiekowej M35 4/116. Do 3 miejsca straciłem ponad minutę i nawet gdybym wystartował z elitą nie dałbym rady wskoczyć na podium – nie w tej dyspozycji jaką miałem w tym dniu. Założenia przed biegiem były takie, żeby pobiec poniżej 35minut – im bardziej tym lepiej. Nie udało się. Za dużo sił straciłem na pierwszym kilometrze i za dużo kosztowało mnie wymijanie kolejnych rywali – zdecydowanie lepiej się biegnie z grupą w równym mocnym tempie gdzie można sobie pozwolić na trzymanie się z tyłu za rywalami i wyborze optymalnej trasy. Ponadto w moim przypadku kolejny raz nie sprawdził się przyjazd dzień wcześniej żeby odpocząć po podróży. W nocy i tak w ogóle nie śpię i następnego dnia jestem już solidnie zmęczony i nie mam szans na dobry wynik. Może powinienem rozważyć zażywanie jakiś środków nasennych lub znaleźć jakiś inny sposób na przespanie nocy. :)
Mimo wszystko ten wyjazd będę wspominał bardzo przyjemnie. Wynik sportowy w takich wyjazdach jest dla mnie sprawą drugorzędną, a najbardziej liczy się atmosfera i możliwość bycia w grupie. Miałem nocleg w hotelu Sokolica ale wolałem „przespać się” na hali ze swoją ekipą czyli Elą, Bożenką, Januszem i Mareczkiem bo w takim doborowym towarzystwie udało mi się znaleźć. Mieliśmy do dyspozycji materace, a że przyjechaliśmy dość wcześnie to mogliśmy się odpowiednio rozlokować w kącie - dostało się mi zaszczytne miejsce pomiędzy Elą i Bożenką. :) Na pewno nie zamieniłbym się z Apaczem na Jego wypasiony hotel :)
W przyszłym roku pewnie wybiorę jakiś inny dystans. Może giełdową milę w piątek i maraton w niedzielę - po dwóch nieprzespanych nocach :)
|
brawo wkladasz duzo pracy Andrzeju i wielki szacunek i podziw dla Twoich dokonan na trasie bravo |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-09-13, 16:35
2012-09-13, 15:46 - pełzacz napisał/-a:
brawo wkladasz duzo pracy Andrzeju i wielki szacunek i podziw dla Twoich dokonan na trasie bravo |
Pochwal się lepiej co Ty tam wyprawiasz na treningu bo z tego co wyczytałem wygląda jakbyś się przymierzał do łamania 34 minut na dychę. :)
Napisz jakie planujecie starty już niedługo w Polsce i w który weekend pojawicie się nad Wisłokiem. |
| | | | | |
| 2012-09-13, 19:58
Witam witam!!!
Troszke wyjde z przeterminowanym tematem na forum ale cóż, mimo wszystko podziele sie swoimi odczuciami:). Cała impreza Krynicka myśle ze jest bardzo przyjemna:)i świetnie zorganizowana. Gratuluje wszystkim wyników. Osobiście do maratonu nie przygotowywałem sie bardzo intensywnie liczyłem na czas w granicach 4,5h w sierpniu bardzo mało biegałem ale za to lipiec ubiegał pod próba ataku 50 km na Wawrzyńcu(na którym niestety nie mogłem sie pojawić:( ).
Biegło mnie sie bardzo sympatycznie dzieki za towarzystwo Zbyszka na maratonie zmotywował mnie do dobrego tempa na początku:) W trakcie maratonu minałem faceta z napisem na koszulce timex 4:00:00 zastanawiałem co on na trasie robił jak po 34 km go wyprzedziłem i czy on miał za zadanie rozprowadzić innych na 4 godziny nie wiem.... Spojrzałem na tempo a tu czas raczej nie był na ponizej 4 godzin. Podbieg na Rome był ciekawym doświadczeniem po tylu kilometrach ale przygotowania do Wawrzyńca chyba sie opłaciły. Pod koniec myśląc ze już bedzie meta poszedłem na maxa juz na oparach energii a tu nic jeszcze kawałek i nawijka i nabawiłem sie kolki i z nieciekawa mina wbiegłem na mete nie bedąc świadomym ze poprawiłem wynik z Tarnobrzegu. Mam nadzieje ze bede mogł pojawic sie na połowce w Rzeszowie i zobaczyc zacne grono Gazel i Gepardów.
POZDRAWIAM I TĘSKNIE :)
Pozdrawiam do zobaczenia:) |
| | | | | |
| 2012-09-13, 20:25
2012-09-13, 19:58 - Paweł Kocoń napisał/-a:
Witam witam!!!
Troszke wyjde z przeterminowanym tematem na forum ale cóż, mimo wszystko podziele sie swoimi odczuciami:). Cała impreza Krynicka myśle ze jest bardzo przyjemna:)i świetnie zorganizowana. Gratuluje wszystkim wyników. Osobiście do maratonu nie przygotowywałem sie bardzo intensywnie liczyłem na czas w granicach 4,5h w sierpniu bardzo mało biegałem ale za to lipiec ubiegał pod próba ataku 50 km na Wawrzyńcu(na którym niestety nie mogłem sie pojawić:( ).
Biegło mnie sie bardzo sympatycznie dzieki za towarzystwo Zbyszka na maratonie zmotywował mnie do dobrego tempa na początku:) W trakcie maratonu minałem faceta z napisem na koszulce timex 4:00:00 zastanawiałem co on na trasie robił jak po 34 km go wyprzedziłem i czy on miał za zadanie rozprowadzić innych na 4 godziny nie wiem.... Spojrzałem na tempo a tu czas raczej nie był na ponizej 4 godzin. Podbieg na Rome był ciekawym doświadczeniem po tylu kilometrach ale przygotowania do Wawrzyńca chyba sie opłaciły. Pod koniec myśląc ze już bedzie meta poszedłem na maxa juz na oparach energii a tu nic jeszcze kawałek i nawijka i nabawiłem sie kolki i z nieciekawa mina wbiegłem na mete nie bedąc świadomym ze poprawiłem wynik z Tarnobrzegu. Mam nadzieje ze bede mogł pojawic sie na połowce w Rzeszowie i zobaczyc zacne grono Gazel i Gepardów.
POZDRAWIAM I TĘSKNIE :)
Pozdrawiam do zobaczenia:) |
Obecność na połówce obowiązkowa. Usprawiedliwień nie przyjmujemy :) |
|
|
|
| |
|