Jelcz-Laskowice to jedno z najmłodszych miast w Polsce - liczy sobie zaledwie 20 lat. Takie i inne przypomnienia o tym mieście mogli usłyszeć uczestnicy VI Maratonu Rekreacyjnego, rozgrywanego zawsze 1 maja. I jak zawsze zjawia się tutaj liczna rzesza maratończyków, nie tylko z polski - są Czesi, Irlandczycy, Niemcy.
Czesi pod przewodnictwem Otto Seitla przyjechali autobusem w liczbie 20 biegaczy. Jest wielu uczestników poprzednich edycji tego biegu. Od kilku lat jest też przeprowadzany bieg na 10,5 km (jedna pętla) cieszy się on popularnością, jest to też bardzo trafny wybór organizatorów. Pogoda wydaje się być wymarzona dla biegania maratonów, jest około 15 stopni, pomimo słońca daje się we znaki chłodny wiatr.
Rys.4 - na chwilę przed startem
Uczestnicząc w kolejnej edycji tego maratonu daje się zauważyć, że w organizację tego maratonu zaangażowane są ciągle te same osoby. Małżeństwo Sidorów, Hirek Olejniczak, dyrektor tego biegu niezmiennie wciąż ten sam Pan Mitek. Panie przy zapisach wydają się być znajome z poprzednich lat. To cieszy, że jest stabilizacja, co jest gwarantem dobrej organizacji tego lubianego przez biegaczy maratonu. Sala gimnastyczna w miejscowej szkole, która jest zarazem bazą organizacyjną całego maratonu, jest okupowana przez tych, którzy przyjechali dzień wcześniej z dalszych zakątków Polski.
Tuż przed startem przywitanie wszystkich przez Burmistrza Miasta, kilka słów przypomnienia o Basi Szlachetce. Punktualnie o 9 wystrzał armatni obwieszcza start do biegu. Od samego początku na czoło wysuwa się liczna grupa biegaczy startujących na 10,5 km. Jednak czołówka maratonu (i tak będzie do końca) uformowała się z trzech biegaczy Wyka Jurek, Spaliński Piotr, Janusz Wesołowski. Około minuty za nimi biegnie zawodnik czeski Kubale Josef.
Rys.3 - start !!!
Czołówka biegnie solidarnie do 25 km razem, zmieniając się na prowadzeniu. Trwa wzajemne rozpoznawanie sił i obmyślanie planu strategicznego, jedno jest pewne - trasa maratonu jest trasą wymagającą. Trudno zatem spodziewać się rekordów życiowych na tej trasie. Zatem zawodnicy biegną na przysłowiowe miejsca. Czołówka wymienia uwagi na temat ostatnich biegów w których startowali , niekiedy też komentuje śmieszne sytuacje jakie dają się zauważyć na trasie. Oczywiście co 5 km wspólnie kontrolują czas w jakim biegną tempie. Jurek Wyka nie biega jak się to mówi na przysłowiowy zegarek.
Aż trudno w to uwierzyć by biegając w tempie poniżej 4 minut na godzinę nie używać stopera. Okazuje się jednak, że można a efekty tego będą widoczne na mecie. Tydzień temu Jurek biegał maraton we Wrocławiu, i to dwóm pozostałym biegaczom daje podstawy do tego by nie brać pod uwagę szans Jurka w ostatecznej rozgrywce. Tym bardziej, że gdzieś koło 15 km Jurek lekko został za Piotrkiem i Januszem. Piotrek jest zwycięzcą pierwszej edycji tego maratonu. Zaczynając trzecią pętlę zawodnicy biegną jednak razem we trzech. Kluczowym momentem tego biegu jest 27 km to tam Jurek Wyka postanawia przeprowadzić atak i oddala się od pozostałej dwójki bardzo szybko, ten atak jest z wszech miar skuteczny.
Rys.1 - na trasie maratonu
Na mecie Jurek Wyka bije swój rekord życiowy (a to w tydzień po maratonie we Wrocławiu i bez zegarka). Pozostała dwójka przybiega solidarnie razem 4 minuty po zwycięzcy. Atak na 3 miejsce nie udaje się Józefowi Kubale, który przybiega minutę po trzecim zawodniku. Na mecie oczywiście radość z przebiegniętego dystansu, i to magiczne słowo „nareszcie konie” medale oraz upragniony odpoczynek. Posiłek po biegu jest obowiązkowy by zregenerować nadwątlone siły. A jest z czego wybierać, grochówka i makaron na przepicie kompot, nie zmiennie też jak to w Jelczu- Laskowicach każdy je tyle ile chce. Masażysta też uwija się jak w ukropie by wszystkim chcącym skorzystać z jego usług dać ulgę zbolałym nogom.
Kto chce może korzystać z basenu, na który zawodnicy są dowożeni. Na metę wbiegają wciąż zawodnicy, którzy są przedstawiani przez spikera zawodów. W oddali widać charakterystyczną sylwetkę Jurka Bednarza, który tym samym wyrównuje rekord Barbary Szlachetki w przebiegniętych maratonach. Każdy z zawodników stwierdza też, że prosta do mety ciągnie się bez końca. Aplauz licznie zebranych kibiców wywołuje pojawienie się Kasi Szlachetki, kibice też wydają się być niezmienni od lat. Od kilku lat maratończycy mogą liczyć na wiernych kibiców, którzy licznie zbierają się na wysokości ogrodów działkowych, gdzie jak przystało na niezmienność Jelcza-Laskowice dzielnie wspierają tych, którzy tutaj przyjechali pobiegać rekreacyjnie, nie zapominajmy taka jest też formuła tego biegu. Impreza typu maraton w takiej miejscowości jak Jelcz-Laskowice stawia w stan pełnej gotowości okoliczne zastępy Straży Pożarnej, jest to też niezmienny widok dotychczas rozgrywanych maratonów w tej miejscowości. Licznie zebrane dzieci chętnie stawiły się w organizowaniu tej imprezy, co było widoczne zwłaszcza na punktach odżywczych.
Rys.2 - na trasie maratonu
Było nie było taka impreza na skalę międzynarodową nie często się tu zdarza. Każdy, kto biegnąc ten maraton czy też go obserwując był pod wrażeniem biegu czy też marszu Hotasa Chrystiana przyjaciela Basi, on tym samym pokazał jak bardzo cenił Basię i napis na jego koszulce jest adekwatny do tego, co robi. A potem jak to na zakończenie dekoracje, oklaski i zakończenie. Przyjadę tu za rok na pewno chociażby tylko po to by poobserwować zmagania z szaleńczym dystansem kolegów, trzecie miejsce też trzeba będzie obronić z tego roku.
Rys.5 - pudło klasyfikacji kobiet
Jestem uczestnikiem i zarazem bacznym obserwatorem maratonów w Jelczu-Laskowicach. Oprócz tych ochów i achów wypadałoby wrzucić parę kamyczków do ogródka organizatorów. Ilość dzieci na punktach odżywczych nie świadczy jeszcze o sprawnym działaniu, dobrze by było gdyby te dzieciaki faktycznie wiedziały, w jaki sposób praktyczny mają podawać odżywki czy też samą wodę. Brak certyfikatów też świadczy o tym, że coś nie zadziałało nie tak. Oczywiście trzymamy za słowo, że certyfikaty zostaną dostarczone w sposób tylko znany organizatorom.
Wiele się też mówiło o Alei Maratończyków, dobrze by było nie poprzestawać na samych obietnicach. Okazuje się też, że te okolice przeżywają bum gospodarczy, warto by było wykorzystać tą sytuację w kwestii organizacji tego maratonu. A będzie to widoczne chociażby po wielkości pucharów, które w tym roku były jakby mniejsze.
|