Przed niedzielą 17 kwietnia byłem w rozterce. Intersowały mnie 2 imprezy-10-tka w Łomży i maraton lub pólmaraton w Wejherowie. Lojalność wobec organizatora imprezy Krzyśka Modzelewskiego nakazała mi wybrać II Leśny Maraton Wejherowski.
Rano pobudka,śniadanko,zebranie gości na wolne miejsca w samochodzie i odjazd. Pół godzinki i jesteśmy na malowniczej polance przy leśniczówce Kępino. Widać ruch dwóch grup-biegaczy i kolarzy. Okazuje się, że są dwie konkurencje-Ogólnopolski Maraton Rowerowy /60 km/ i Ogólnopolski Bieg Maratoński. Kolarze ścigają się na swoich góralach po leśnych dróżkach a my biegamy dla odmiany po asfalcie w lesie. Niedużo jest nas biegaczy-63 zawodników i zawodniczek-wszyscy chyba tylko z naszego regionu + pani Olejniczak z synem aż z Rybnika. Pani Olejniczak była też tu w roku ubiegłym, widocznie podobało jej się tutaj skoro jest znowu. Mówi, że jest taką Powsinogą i dlatego tu przyjechała - tym razem z wspaniałym,pogodnym prawie 2-metrowym 19-letnim synem.
Dopiero na starcie dowiadujemy się, że do organizacji tej imprezy w ostatniej chwili dołączył się Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność.. Strzałem z pistoletu wypuszcza nas na trasę przewodniczący Krzysztof Dośla- to o jego puchar walczyć będą najlepsi.W radosnych nastrojach, uśmiechnięci ruszamy na trasę-część na półmaraton część na maraton.Rozpoczyna się szlifowanie asfaltu- jedni szybko,inni średnio a ja z innymi outsiderami powoli. Wszyscy mają jakieś tam cele do osiągnięcia. Dla każdego są to ważne cele. My z Grażynką zdecydowaliśmy się na bieg półmaratoński. Grażyna ma pobić życiówę a ja mam po prostu przebiec bez maszerowania. Zaraz po starcie żegnamy się-do zobaczenia po nawrocie a potem na mecie.
Jak zwykle biegnę powolutku z tyłu-za mną tylko pani Olejniczak i Mieciu Mantkowski. Na 10 km bedzie nawrót to zobaczę Grażynkę jak wraca. Z daleka widzę jarzeniową bluzkę żony, biegnie parę metrów za Renatą Walendziak-naszą maratońską gwiazdą przed laty. Myślę, że jest dobrze. Po nawrocie czuję się nienajgorzej więc postanawiam kogoś dogonić. Przyspieszam i po 3 km prześcigam Edzia Pałasza z Rumii, kolejne 3 km i prześcigam Bronka Kowalskiego/ale on biegnie maraton/. Jeszcze chwila i mam przed sobą 2 młodzieńców. Udaje mi się ich dogonić i przegonić. Jest super- jeszcze tylko 2 km,dołacza do mnie Grażynka która juz dawno skończyła bieg i razem dobiegamy do mety,ostatnie 100 m biegnę szybko, popisowo i szczęśliwy kończę. Nie maszerowałem ani chwili a więc plan zrealizowany. A Grażynka?Wyprzedziła Renatę, pobiła życiówę o 6 min - nowy rekord to 1.40.30.
Ale to nie koniec. Zawody i leśny festyn trwają. Oglądam występy kaszubskiego zespoły folklorystycznego a potem wspaniałe zawody koni zimnokrwistych. Są to silne konie pracujące w kaszubskich lasach. Ścigają się parami na 160 m pętlach z ładunkiem drewnianych pali za sobą. Piękny widok,piękne mocne konie. Po eliminacjach,pólfinałach i finale zwyciężył młody,ogromny TULIPAN. Jak w maratonie tak i w tych zawodach zatriumfowała młodość. Dzieci korzystają z przejażdżek starym wojennym motocyklem z przyczepą. To niewątpliwa atrakcja dla nich. Są też szlachcice z szablami i czasami się pojedynkują.
Za chwilę na leśnej estradzie popisują się trębacze myśliwscy z grupy JANTAR z interesującym myśliwskim komentarzem. Świetne widowisko.
W międzyczasie dobiegaja do mety wszyscy maratończycy. Każdy maratończyk i półmaratończyk dostaje za udział dyplom i ładny puchar + kielbaski z grilla do oporu. Jeszcze nagrodzenie zwycięzców i impreza dobiega końca.
Podsumowując-była to dla mnie najlepsza kameralna maratońska impreza w jakiej uczestniczyłem. I całe szczęście, że p.Krzysztof Dośla szef gdańskiej Solidarności obiecał mi, że impreza ta nie zniknie z kalendarza w przyszłym roku. W planach mają poszerzyć ten festyn o zawody biegowe dla dzieci. A jak będą rywalizować dzieci to przybędą też ich rodzice i wtedy będzie to już prawdziwa majówka w kwietniu na tej kaszubskiej polance. Oby tak było.
PS.
Krzysiu Modzelewski - nie zniechęcaj się i postaraj się przeprowadzić atest trasy.
Kaziu Musiałowski - byłeś tu w zeszłym roku, żałuj że nie było Cię w tym.
Pozdrawiam wszystkich. Henryk Witt.
|