|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | bialykrzys (2007-12-18) | Ostatnio komentował | bialykrzys (2007-12-20) | Aktywnosc | Komentowano 30 razy, czytano 294 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2007-12-18, 23:25
2007-12-18, 23:20 - KRZYSIEKBIEGA napisał/-a:
Jak masz możliwość to podglądnij jak robi to ekipa podczas sztafety. Ja mam nagrana akurat to na kasecie. Dzięki temu być może mam w miare ekonomiczny - dobrze technicny krok i prace rąk. Ja nigdy nie zastanawiałem się jakie to mają być kijki-po prostu biegłem do lasu czy parku i tam gdzie stanąłem w celu robienia rytmów-tam szukałem odpowiednich kijków. Nie kiedy miałem ubaw-bo psy myślały że to ich aport i starały się mnie -je odebrać, bądż czekały aż im rzuce...
|
serdeczne dzięki Krzysztofie teraz to już wszystko jasne, ale to prawda trzeba na pieski uważać. Teraz nawet jesli bez kijków biegam to mnie zaczepiają a co będzie jak nie będę chciał aportu z ręki wypuścić hi hi. Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2007-12-18, 23:26 5 kilometr
2007-12-18, 18:00 - bialykrzys napisał/-a:
Kiedy wychodze na trening mam jak zwykle jakieś założenia, zazwyczaj jest to jego objetość. Do pewnego momentu wszystko idzie zgodnie z planem i wydaje się, że mogę zrealizować wiecej niż założyłem i nagle przychodzi moment, że nstępuje nie tyle zmęczenie co zniechęcenie. Zdarza sie, że przerywam (dochodzi do tego po ok. 5km) i wracam do domu. Po kilku takich razach w sezonie zauważyłem, że po niezrealizowanym treningu nachodzą mnie wyrzuty. "mogłem więcej, szybciej itd". Ostatnio kończę zaplanowane treningi ale widzę, że motywacją do tego jest nie tyle rozsądek czy przyjemność ale "strach" przed wyrzutami, że znowu nie skończyłem. Faktem jest, że ukończony w całosci zaplanowany trening to wielka satysfakcja i dobre samopoczucie psychiczne. czy czujecie cos podobnego? |
No właśnie , ten piąty kilometr.
Mnie dopada to samo i to po przebiegnięciu podobnego dystansu.Zniechęcenie i pytania po co ja to robię??? Na początku jest bardzo przyjemnie a tu nagle bach!!! - zniechęcenie.
Na szczęście na razie te stany nie są zbyt częste i szybko je przezwyciężam.
Mieszkam na terenie dużego kompleksu leśnego i mam możliwość biegania codziennie po innych trasach. Czasami wybiegam w nieznane zupełnie tereny, które pierwszy raz widzę no i ....jest ciekawie.Czasami jak mi sie nie chce biegać już od pierwszych metrów to staram się odbiec jak najdalej w jednym kierunku ( 6,7,8 km) a później przecież nie ma wyjścia, bo jakoś trzeba wrócić.Czasami wychodzą z tego niezłe dystansy, bo okazuje się ,że po tym 6,7 czy 8 kilometrze przychodzi niesamowity power i chęci.
Jeszcze niedawno biegałem 10 , gdzie na ósmym kilometrze miałem przebieg nieopodal domu no i kończyło sie na powrocie do ciepłego mieszkanka, bo myślałem sobie tak - aaa przecież
8 km na dzisiaj wystarczy a tam taka droga nierówna a poza tym ciemno się robi itd. Teraz wybiegam jak najdalej od domu i problem z głowy.
Ktoś przede mną poruszył bardzo ważną rzecz, a mianowicie psychikę podczas biegania.Właśnie te pokonywanie słabości, zniechęcenia- to przełamywanie się - są najcenniejsze.To też trzeba umieć robić i wytrenować, bo później w czasie biegu nie tylko wytrenowane mięśnie ale wytrenowany umysł doprowadza nas do mety i do sukcesów .
Dlatego Krzychu trenuj, trenuj i nie poddawaj się,bo biegaczy z takimi problemami jak Twoje jest wielu. NIE JESTEŚ SAM.
I ani mi się waż nie przyjeżdżać do Strzelc Opolskich |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-12-18, 23:34 Pies- to dobry trener
2007-12-18, 23:25 - bialykrzys napisał/-a:
serdeczne dzięki Krzysztofie teraz to już wszystko jasne, ale to prawda trzeba na pieski uważać. Teraz nawet jesli bez kijków biegam to mnie zaczepiają a co będzie jak nie będę chciał aportu z ręki wypuścić hi hi. Pozdrawiam |
To wtedy dopiero będziesz miał trening, bo jakoś przed tymi psami będziesz musiał uciekać. Ale kijków choćby Cię miały zeżreć nie wypuszczaj. Tu o żadnym zniechęceniu mowy nie będzie.
A swoją drogą to od jutra próbuję z kijkami( tylko ciekawe co na to mój trener a raczej trenerka Wira, która uwielbia aportować) |
| | | | | |
| 2007-12-19, 08:25
2007-12-18, 23:34 - kertel napisał/-a:
To wtedy dopiero będziesz miał trening, bo jakoś przed tymi psami będziesz musiał uciekać. Ale kijków choćby Cię miały zeżreć nie wypuszczaj. Tu o żadnym zniechęceniu mowy nie będzie.
A swoją drogą to od jutra próbuję z kijkami( tylko ciekawe co na to mój trener a raczej trenerka Wira, która uwielbia aportować) |
A o kijkach zgapiłam z filmu dokumentalnego na temat życia w Kenii i całej kolebki biegaczy. Było to z 10 lat temu i jakiś trener pokazywał iż nie tylko nogi biegają....
Szkoda że tego filmu sobie nie nagrałem, ale było dużo cennych wskazówek. Pamiętam iż chodziło o wyszukiwanie talentów i zrobiono poniekąd eliminacje w drodze do USA... |
| | | | | |
| 2007-12-19, 22:37
2007-12-18, 18:00 - bialykrzys napisał/-a:
Kiedy wychodze na trening mam jak zwykle jakieś założenia, zazwyczaj jest to jego objetość. Do pewnego momentu wszystko idzie zgodnie z planem i wydaje się, że mogę zrealizować wiecej niż założyłem i nagle przychodzi moment, że nstępuje nie tyle zmęczenie co zniechęcenie. Zdarza sie, że przerywam (dochodzi do tego po ok. 5km) i wracam do domu. Po kilku takich razach w sezonie zauważyłem, że po niezrealizowanym treningu nachodzą mnie wyrzuty. "mogłem więcej, szybciej itd". Ostatnio kończę zaplanowane treningi ale widzę, że motywacją do tego jest nie tyle rozsądek czy przyjemność ale "strach" przed wyrzutami, że znowu nie skończyłem. Faktem jest, że ukończony w całosci zaplanowany trening to wielka satysfakcja i dobre samopoczucie psychiczne. czy czujecie cos podobnego? |
I tak wszyscy Panowie jesteście dla mnie idolami bo dopada Was zniechęcenie w trakcie biegu, a nie przed.O wiośnie zaczęły ćwierkać wróbelki,(ponoć jakoś tak w marcu do nas przyjdzie) , a póki co to cieszmy się tym, że od jutra słoneczko zacznie zachodzić coraz później. Ale to tak na marginesie.
W moim przypadku problem polega na.... zebraniu sie. Nie potrafię konsekwentnie trzymać się grafika, zawsze znajdzie się coś, a później to jest ciemno, albo przychodzi czas biegania zmiennej niani naszego synka itp.. Ale kiedy już jestem w adidasach to cały czas chce mi sie biegać. Wymyślać podbiegi np 10 po tę samą górkę itd. Świetnie czuję sie nie tylko w czasie biegu, ale również po powrocie.
Mimo tego, że dostrzegam tak wspaniały wpływ biegania na moją psyche, to brak mi silnej woli aby konsekwentnie realizować swoje plany.
Jestem typowym amatorem wśród amatorów. Zgadzam się z innymi "forumowiczami", że być może jako amator zawodowiec jesteś trochę przetrenowany lub "zmarazmowany" np. tą samą trasą, takim samym trybem treningowym. Na pewno nowe elementy takie jak kijki, nowe towarzystwo powinny Ci pomóc. Jak to nie pomoże to polecam pieska o żywiołowym temperamencie. Nie tylko będzie chciał Ci odebrać kijeczki, ale jeszcze dostarczy Ci tysiące nieprzewidywalnych przygód.I zawsze będzie mu mało biegania. |
| | | | | |
| 2007-12-19, 22:45
2007-12-19, 22:37 - frangula napisał/-a:
I tak wszyscy Panowie jesteście dla mnie idolami bo dopada Was zniechęcenie w trakcie biegu, a nie przed.O wiośnie zaczęły ćwierkać wróbelki,(ponoć jakoś tak w marcu do nas przyjdzie) , a póki co to cieszmy się tym, że od jutra słoneczko zacznie zachodzić coraz później. Ale to tak na marginesie.
W moim przypadku problem polega na.... zebraniu sie. Nie potrafię konsekwentnie trzymać się grafika, zawsze znajdzie się coś, a później to jest ciemno, albo przychodzi czas biegania zmiennej niani naszego synka itp.. Ale kiedy już jestem w adidasach to cały czas chce mi sie biegać. Wymyślać podbiegi np 10 po tę samą górkę itd. Świetnie czuję sie nie tylko w czasie biegu, ale również po powrocie.
Mimo tego, że dostrzegam tak wspaniały wpływ biegania na moją psyche, to brak mi silnej woli aby konsekwentnie realizować swoje plany.
Jestem typowym amatorem wśród amatorów. Zgadzam się z innymi "forumowiczami", że być może jako amator zawodowiec jesteś trochę przetrenowany lub "zmarazmowany" np. tą samą trasą, takim samym trybem treningowym. Na pewno nowe elementy takie jak kijki, nowe towarzystwo powinny Ci pomóc. Jak to nie pomoże to polecam pieska o żywiołowym temperamencie. Nie tylko będzie chciał Ci odebrać kijeczki, ale jeszcze dostarczy Ci tysiące nieprzewidywalnych przygód.I zawsze będzie mu mało biegania. |
Witam pięknie Krysiu jak się domyślam żono mojego przyjaciela Radka. Piesek to dobra myśl tylko jest mały problem, miałem niedawno przez tydzień kotka moich rodziców i tak wariował, wszystko mi pogryzł i ogólnie same szkody hi hi, może pieski są grzeczniejsze. Dzisiaj zrobiłem super trening z kijkami i jest już lepiej. pozdrawiam
|
| | | | | |
| 2007-12-19, 22:57
Na grudzień zaplanowałem 310 km. Jak na mnie bardzo dużo. Wychodzi 10 km dziennie. Dotychczas zrobiłem 220 km. a to oznacza, ze mam 30 km zapasu, w sam raz na święta. Jestem tak konsekwentny, ze nawet Żona nie podejmuje rozmowy w stylu:musisz dzisiaj iść?
Dotychczas, a biegam od 4 lat nigdy nie zdarzyło mi sie przerwać zaplanowanego treningu, no może raz, ale to były przyczyny obiektywne.
Z drugiej trony po cholerę latam po tym ciemnym parku, psy mnie gonią , ludzie się boją. Czy kogokolwiek interesuje to zamiast w 3,35 przebiegne maraton w 3,34. O ile przebiegnę |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-12-20, 13:26
2007-12-19, 22:57 - zziajany napisał/-a:
Na grudzień zaplanowałem 310 km. Jak na mnie bardzo dużo. Wychodzi 10 km dziennie. Dotychczas zrobiłem 220 km. a to oznacza, ze mam 30 km zapasu, w sam raz na święta. Jestem tak konsekwentny, ze nawet Żona nie podejmuje rozmowy w stylu:musisz dzisiaj iść?
Dotychczas, a biegam od 4 lat nigdy nie zdarzyło mi sie przerwać zaplanowanego treningu, no może raz, ale to były przyczyny obiektywne.
Z drugiej trony po cholerę latam po tym ciemnym parku, psy mnie gonią , ludzie się boją. Czy kogokolwiek interesuje to zamiast w 3,35 przebiegne maraton w 3,34. O ile przebiegnę |
LINK: http://Siła charakteru | Podziwiam taką postawę.Systematyczne i konsekwentne postępowanie zawsze przynosi rezultaty. To jest siła charakteru. Czy tak sobie go wyćwiczyłeś poprzez sport ( mam na myśli oczywiście charakter ), czy też sport stał się tylko jego efektem. Taka postawa pomaga Ci zawsze być zadowolonym z samego siebie, bo przecież robiłeś tyle ile potrafiłeś. Nigdy zapewne nie mówisz "Gdyby mi sie tak chciało jak mi sie nie chce, gdybym tak mógł jak nie mogę"
Zyczę Ci 310 km w grudniu. Na pewno z takim nastawieniem Ci sie uda.
Cóż, takim jak ja, pozostaje tylko próbować postepowac podobnie. |
| | | | | |
| 2007-12-20, 13:36
2007-12-19, 22:45 - bialykrzys napisał/-a:
Witam pięknie Krysiu jak się domyślam żono mojego przyjaciela Radka. Piesek to dobra myśl tylko jest mały problem, miałem niedawno przez tydzień kotka moich rodziców i tak wariował, wszystko mi pogryzł i ogólnie same szkody hi hi, może pieski są grzeczniejsze. Dzisiaj zrobiłem super trening z kijkami i jest już lepiej. pozdrawiam
|
No proszę i zostałam rozpoznana.... Ale przeciez wcale nie chcialam się maskować.
Jeszcze nie słyszałam żeby ktoś kiedys biegał z kotem lecz myślę,że to mogłoby być prawdziwym wyzwaniem i wyrwaniem z chwiloego braku motywacji. Mieliśmy kiedyś kota który chodził z nami po lesie jak pies. Nikt jednak z nas nie wpadł na pomysł, żeby z nim zacząć biegać. Kijki jednak nie piszcza i nie miałczą, nie trzeba ich karmić itp i skoro jest lepiej to bardzo się cieszę. Swoją drogą chyba też spróbuję potruchtać z patolami. pozdrawiam |
| | | | | |
| 2007-12-20, 19:05
2007-12-20, 13:36 - frangula napisał/-a:
No proszę i zostałam rozpoznana.... Ale przeciez wcale nie chcialam się maskować.
Jeszcze nie słyszałam żeby ktoś kiedys biegał z kotem lecz myślę,że to mogłoby być prawdziwym wyzwaniem i wyrwaniem z chwiloego braku motywacji. Mieliśmy kiedyś kota który chodził z nami po lesie jak pies. Nikt jednak z nas nie wpadł na pomysł, żeby z nim zacząć biegać. Kijki jednak nie piszcza i nie miałczą, nie trzeba ich karmić itp i skoro jest lepiej to bardzo się cieszę. Swoją drogą chyba też spróbuję potruchtać z patolami. pozdrawiam |
hi hi Krysiu rozpoznana? Miłych ludzi rozpoznaje się na kilometr. No tak z kotem trudno biegać ale z kijkami wcale nie jest lepiej. Ja tez chciałbym pobiegać z pieskiem, ale nie chcę męczyć psa mieszkaniem w bloku, zapewne nie byłby szczęśliwy. W sumie to cąły dzień siedziałby sam w domu. Ale coś w tym jest kijki nie narzekają. Na ten czas pozostanę przy kijkach ale kto wie ... pozdrawiam |
|
|
|
| |
|