Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
118 / 355


2014-09-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
widzialne sercem (czytano: 561 razy)

 

W przerwie między maratonem i zbliżającym się niebawem, za kilka dni triathlonem „przyszła” niepostrzeżenie refleksja, nad którą chciałbym się w paru zdaniach pochylić: Jestem jednostkowy, zarówno na płaszczyźnie rodzinnej, społecznej i sportowej. Moje osiągnięcia na trasach maratońskich, półmaratońskich, triathlonowych są jedyne w swoim rodzaju. Moje i tylko moje. I z tego mogę być dumny. Dumny, że mam pasję; uprawiam ją, zachwycam się nią i mogę o niej opowiadać godzinami. Czuję się dzięki tej pasji wolnym człowiekiem. Najczęściej nie mam czasu na dzienniki telewizyjne lub „skakanie” z programu na program. O wiele ciekawszy jest dla mnie kontakt z przyrodą, z innymi podczas biegu. Wybieranie aktywnego sportu zamiast siedzenia to już mam chyba we krwi. Oczywiście poza obowiązkami.

Czasami jednak zastanawiam się czy z braku zainteresowań, pasji nie staliśmy się niewolnikami nowego kultu, którego obiektem jest nasza własna wyjątkowość: czcimy ją lub opłakujemy jej brak. Inni ludzie stanowią jedynie środek do celu, czasem punkt odniesienia. Skoncentrowani na sobie tracimy zdolność budowania trwałych, głębokich relacji.
Co prawda potrzeba uznania i akceptacji wpisana jest w tożsamość każdego z nas. To element bycia człowiekiem. Dramat jednak wielu polega chyba na tym, że kompletnie zatraciliśmy proporcje. Między uznaniem w oczach innych
i własnym szczęściem stawiamy znak równości, a rzeczywistość ponuro weryfikuje to założenie.

Można być kochanym przez innych, podziwianym na arenie międzynarodowej i naszej rodzimej, a jednocześnie żyć z powracającym poczuciem dławiącej pustki. Smutnym przykładem jest tu np. Justyna Kowalczyk, która jest najprawdopodobniej wierzchołkiem góry lodowej, za którą kryją się setki nieznanych twarzy.

Wydaje mi się, że często zapominamy, że szczęście – w przeciwieństwie do uznania – nie jest czymś, co zdobywamy, ale czymś, czego możemy doświadczać. I co więcej, jest czymś, co wystarczy tylko i aż dostrzec.
W naszym przypadku, ludzi aktywnych, częściej uśmiechniętych, zdrowszych jest ono na wyciągnięcie ręki.

W ostatnią niedzielę robiąc długie wybieganie przed maratonem poznańskim tak sobie myślałem o tym szczęściu i o życiu, które jest tak jak podróż. Idziesz przez nią krok po kroku. Odkąd zacząłem intensywniej ruszać się wydaję się, że te moje kroki są coraz ciekawsze, a przez to także i moje życie może stawać się piękniejsze. Nie chciałbym, aby, odkąd poznałem i zakosztowałem przepięknej pasji biegania, cokolwiek mi umknęło. Staram się nie oglądać życia zza pleców innych osób. Nie marnując pragnień, wzruszeń, myśli, spotkań odkrywam jak wielkie i nieodzowne jest to w życiu. Ileż ciekawych rzeczy dowiedziałem się o sobie i innych biegając, uczestnicząc w różnych zawodach. A na co dzień biegając sobie, przypatrując się kwiatom, zauważając ptaki, wsłuchując się w wiatr smakuję jakże pięknych kolorów życia-pomyślałem. Nie wspominając najważniejszego–napotkanego, uśmiechniętego i pozdrawiającego biegacza czy biegaczki:)

Dla mnie to są zawsze fajne chwile, jakże często odmienne od szarej rzeczywistości, ale jakże potrzebne, aby do niej wrócić z uśmiechem na twarzy, aby czuć i myśleć chociażby jak Lis w książce Antoine de Saint-Exuperyego „Mały Książę”, który w rozmowie z Małym Księciem w pewnym momencie rzekł: „To co najważniejsze skrywa się przed wzrokiem. Najpiękniej widzi się sercem”:)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2014-09-03,08:22): Myślę Paulo, że ludzie oddający się jakiejś pasji, zawsze tracą proporcje. Jeśli są naprawdę zaangażowani. Nie wiem czy o dobrze czy źle. Jesli to zaangażowanie nie psuje im życia, wszystko jest chyba jak najbardziej ok. A jeśli psuje.. no cóż. Nie moje to życie, a każdy ma prawo przejść swoje tak jak mu się podoba.
michu77 (2014-09-03,08:54): ...musimy jednak uważać, żeby nasza pasja nie przysłoniła nam innych, być może ważniejszych spraw. Sam się nieraz łapię na tym , że zbyt egoistycznie podchodzę do swojego hobby... W przypadku kontuzji, ewentualnie konieczności rezygnacji z własnej pasji z powodów zdrowotnych - może byc niezaciekawie...
paulo (2014-09-03,14:45): ja też Izo uważam, że jeśli ktos nie krzywdzi innych, to niech robi sobie, co chce.
paulo (2014-09-03,14:50): Michale, myślę że rezygnacja ze swojej pasji jest jakby wpisana w poczucie satysfakcji i szczęścia z innymi. Mamy pasję nie by być szczęśliwi podczas biegu, ale bardziej radośni, pogodni w życiu :)
snipster (2014-09-03,18:51): Powodzenia! napiszę rodem z podstawówki chyba... "Sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga" ;)
paulo (2014-09-03,21:19): Adam Mickiewicz i piękna "Oda do młodości" :)
GrzegorzTe (2014-09-03,22:09): Pawcio, pasja nieodzownie wiąże się z odrobiną egoizmu. Zwłaszcza wysublimowany rodzaj pasji, który nie znajduje zrozumienia wśród najbliższych. Takie altruistyczne rozważania mogą doprowadzić do jej szybkiego zgładzenia :( pamiętając więc o obowiązkach i pielęgnuj swój egoizm, w ilości niezbędnej do zatrzymania ów pasji... :))) W życiu, któremu towarzyszy jakakolwiek pasja to i te obowiązki jakoś znośniejsze się stają :) niech płaczą Ci którzy żyją wypruci z wszelkiej pasji...bo cholernie nudne i smutne życie mają ;)
paulo (2014-09-04,10:56): Pięknie to Grzesiu ująłeś. Dobrze, że Ciebie mam :)
żiżi (2014-09-04,11:57): No właśnie..a co by było,gdyby tej pasji nagle zabrakło?
paulo (2014-09-04,17:02): byłoby trudno, Angelino. W najgorszym razie picie i palenie, chyba :(
Kamel24.pl (2014-09-06,15:03): Niestety pasje są pewnego rodzaju uzależnieniem... chyba zdrowszym od fajek, wódy czy używek, ale zawsze odbywają się kosztem kogoś lub czegoś. Ja Szukam równowagi tzn. mniej biegam w przygotowaniach do maratonu /stąd słabe wyniki? i więcej poświęcam czasu innym osobom. Co mi po starcie w triathlonie skoro mogę nie widzieć jak rośnie moja córka? Dlatego najprawdopodobniej nigdy nie wystartuję w triathlonie bo zbyt wiele czasu musiałbym poświęcić na przygotowanie, oczywiście kosztem innych - pozdrawiam, Piotr.
paulo (2014-09-08,09:34): Piotrze, ja biegam sobie rekreacyjnie dwa, trzy razy w tygodniu po godzince juz ponad 30 lat :) i nie muszę więc niczego poświęcać, by czuć się dobrze, biegać na przyzwoitym poziomie i cieszć się życiem i czasem z najbliższymi. Pozdrawiam :)







 Ostatnio zalogowani
kuzag
01:12
Marco7776
23:56
camillo88kg
23:43
przystan
23:39
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |