Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Marco7776
Pamiętnik internetowy
Bieganie w miejscach nieoczywistych

Marek Ratyński
Urodzony: 1976-07-12
Miejsce zamieszkania: Warszawa
9 / 72


2014-03-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Obsesja maratończyka (czytano: 705 razy)

 

Numer 100 podczas Biegu Mikołajkowego, numer 150 podczas Półmaratonu Wiązowskiego, 37 (mój wiek) w planowanym na maj Półmaratonie Białowieskim i wreszcie 717 w najbliższym maratonie. Czy dwie siódemki oznaczają, że mi się tam poszczęści, tak jak biegach, które wspomniałem powyżej ? Czy moje pragnienie, marzenie, biegowa obsesja "zejścia" poniżej 3h w maratonie stanie się faktem 6.04.? Być może.
Fakt, że nie licząc na szczęśliwy numer, wróżbę czy jakiekolwiek inne siły nadprzyrodzone solidnie przepracowałem ostatnie 5 miesięcy i już za kilkanaście dni stanę przed PRÓBĄ.
Koniec długich, pochmurnych, deszczowych wieczorów pełnych ujadania piesków, złośliwych docinków pod dyskoteką, którą mijałem podczas piątkowych przebieżek. Koniec długich świateł samochodów bezlitośnie odbijających się na moich rogówkach.
Czasem miałem naprawdę dość. Coraz trudniej przychodziło mi zakładanie czapki, kilku warstw wierzchniego ubrania, wkładanie coraz bardziej zmaltretowanych butów i przekraczanie progu ciepłego mieszkania na zaplanowaną przebieżkę, wybieganie czy interwał. Z wielkim trudem wykonałem wszystkie plany, po drodze bijąc kilka rekordów życiowych.
Odwiedziłem w tym czasie Bełchatowską Piętnastkę, po której pozostała mi zgrabna latarka, będąca w pakiecie startowym, po raz drugi obiegłem "kanałek" podczas Biegu Mikołajkowego na Warszawskim Żoliborzu, w padającym śniegu "połamałem" godzinę w świetnym Biegu Chomiczówki w styczniu. Wreszcie, na początku marca, podczas tradycyjnego półmaratonu w Wiązownej, "podciągnąłem" swój wynik o ponad 4 minuty notując czas 1:25:31 (tak na marginesie, szkoda, że zapałowi wolontariuszy towarzyszyły w tym biegu przykre wpadki organizacyjne, szkoda tym bardziej, że to bieg "domowy", po sąsiedzku z "moim" Otwockiem).
To wszystko za mną (i bliskimi, którzy często musieli dopasowywać się do moich planów treningowych). Idą cieplejsze dni, dzień ulegnie astronomicznemu i administracyjnemu wydłużeniu, na leśnych trasach coraz więcej będzie biegaczy amatorów i grupek wytrwale wbijających kije nordic walking w piaszczyste podłoże pachnących podotwockich lasów. Bajka...
Lecz czy bajka będzie w Mediolanie ? Czy zbliżając się do linii mety ujrzę nad nią zegar wskazujący dwójkę, zamiast trójki ?
Wiem, bieganie jest dla przyjemności, zdrowia, tzw. tężyzny fizycznej (brzmi strasznie), dla oczyszczenia umysłu, kontaktu z naturą, dla towarzyskiego "błysku", gromadzenia biegowych i startowych gadżetów. Jest pogonią za endorfinami i podążaniem za aktualną modą. Dla mnie jednak, w tej chwili, to walka aby pod koniec czwartej dekady życia udowodnić sobie, że mogę osiągnąć cel tak długo uciekający i tak bardzo oczekiwany. Nie ważne czy będę 402 czy 712 lub 1500, nie ważne czy będę się na metę wczołgiwał, czy płynął z uśmiechem na ustach. Chcę tego wyniku i zrobię wszystko czego się nauczyłem aby się to stało w najbliższym starcie.
A jeżeli się tym razem nie uda ? Będę próbował dalej.
Za tydzień obejmę ramieniem Najwierniejszego Kibica i polecimy do Mediolanu, aby wspominając niegdysiejszą chwałę tego miasta i podziwiając jego bogactwo stanąć przed wyzwaniem i aby przed zamkiem Sforzów, gdzie usytuowana jest meta, spełnić największe marzenie mojego biegowego życia...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Kaja1210 (2014-03-27,07:22): Życzę :)
andbo (2014-03-27,08:43): I niech się tak stanie...!
paulo (2014-03-27,08:47): powodzenia zatem :)







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
04:49
kuzag
01:12
Marco7776
23:56
camillo88kg
23:43
przystan
23:39
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |