2012-03-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 10 podciągnięć (czytano: 413 razy)
Życiówka, życióweczka. Niestety nie w bieganiu, tylko w podciąganiu na drążku. Dzisiejszy trening przebiegał tak: 3-5-3-3-10. Co prawda dwa ostatnie powtórzenia piątej serii nie były zbyt piękne (dużo machania nogami:)), ale co tam, dziesięć jest dziesięć. Teraz muszę dogonić mojego Brata, który twierdzi, że niegdyś podciągnął się dwanaście razy:). Z pompkami nie jest już tak wesoło, musiałem ostatnio delikatnie odpuścić, bo bolał mnie łokieć.
Wczoraj trening siły biegowej, dodałem jeszcze serie wyskoków (kolana do klatki). Zrobiłem po 6 serii (odcinek ma 60m) obu skipów, wykroków, plus 6x10 wyskoków. Ledwo byłem w stanie wrócić do domu...:):).
We wtorek sił zabrakło. Po czterech kilometrach nawarstwione zakwasy na łydkach dały o sobie znać, zamiast 20 podbiegów, zrobiłem 10. I tak jest całkiem nieźle. W sobotę kilometrówki, w niedzielę 15-kilometrowy wybieg. A przyszły tydzień to już odpoczynkowy, żadnego biegania na śródstopiu (wciąż mnie to męczy), żadnych mocniejszych akcentów, pełen relaks przed Sobótką.
Jak już jestem przy Ślężańskim... Taktyka na bieg w opracowaniu...:)
Pojawił się regulamin Wrocławskiego Maratonu. Z ciekawszych rzeczy:
a) wpisowe spadło, rok temu drugi termin kończył się 12 dni przed biegiem, a wpisowe wynosiło 80zł, w tym roku kończy się dzień przed biegiem i opłata to 70zł. Pozytywna zmiana. Niestety wciąż jest niższe wpisowe dla kobiet. Dyskryminacja okropna, aż się dziwię, że niektórzy faceci to popierają:). Ciekawe czy różne ceny w spożywczym dla pań i panów też by popierali:). Jestem ciekaw reakcji biegaczy, jakby sytuacja była odwrotna, jakby to facet płaciłby mniej, ale byłby bulwers, byłoby co czytać na forum:). Swoją drogą to zachęcanie pań do udziału w maratonie nie przynosi skutków. Rok temu na maratonie we Wrocku startowało 10,6% kobiet... Dla porównania 10,2% w Poznaniu, 10,8% w Warszawie, 9,6% w Krakowie, 7,3% w Dębnie. Faktycznie przytłaczająca ta "zachęta". Mam nieodparte wrażenie, że przy równym wpisowym, kobiet pobiegłoby dokładnie tyle samo...
Problemem niewielu biegających pań nie jest wysokie wpisowe, tylko uwarunkowania społeczno-kulturowe. Temat jest tak oczywisty, że aż mi się go nie chce rozwijać:). Zresztą sprawa mnie bezpośrednio nie dotyczy, jako Dolnoślązak i tak płacę mniej. Praca u podstaw panowie, czyli do garów i miotły w swoim domu.
b) Dla opłaconych do końca maja organizator przygotuje imienny numer startowy ze zdjęciem. Muszę sobie jakąś słit focię zrobić:).
c) limit 4000 uczestników. Biorąc pod uwagę zaplecze Stadionu Olimpijskiego, wyznaczony limit wydaje się całkiem rozsądny.
d) organizator znów obiecuje "posiłek energetyczny", w tym roku nie dam się oszukać. Zapakuję do plecaka zestaw chałwowo-bananowy:). Posiłek energetyczny to był w Sobótce, ten z maratonu to nazwałbym "symboliczną zupką":). Żarcie nie jest najważniejsze, ale zwyczajnie lubię wiedzieć ile przygotować zapasów własnych:).
No cóż sobie życzyć dużo lepszej pogody niż przed rokiem...:)
Ale się namarudziłem...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora roberto.cz (2012-03-18,19:35): Pogoda na maratonie była okey ale myślę że w tym roku słońce zaświeci bo kto to widział biegać w chłodzie i deszczu bo pięknej trasie Maratonu Wrocław ;-)
|