|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | emka64 (2013-10-24) | Ostatnio komentował | pol1948 (2013-11-01) | Aktywnosc | Komentowano 43 razy, czytano 132 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2013-10-24, 21:51 Senior - maratończyk walczy o złoto dla Polski
Trzymamy kciuki za Pana Jana i czekamy na relację z Brazylii. |
| | | | | |
| 2013-10-24, 22:03
2013-10-24, 21:51 - emka64 napisał/-a:
Trzymamy kciuki za Pana Jana i czekamy na relację z Brazylii. |
Powodzenia. My Polacy potrafimy się zmobilizować przed ważnymi wydarzeniami. Myślę że nabiega Pan super wynik. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-10-24, 22:33 Powodzenia
Wszystkiego najlepszego w Brazylii, kolego Janku. Ostatnio porozmawialiśmy sobie dość dużo w Zamościu. |
| | | | | |
| 2013-10-25, 00:12 Po zwyciestwo !!!
Trzymam kciuki i zycze zwyciestwa w Brazylii.Podziwiam osiagi czasowe w Wroclawie.P o w o d z e n i a !!! 73 latek z Marianowa |
| | | | | |
| 2013-10-25, 00:13
Wielkie słowa uznania i bardzo mocno trzymam kciuki !!! |
| | | | | |
| 2013-10-25, 08:02
Szacun Panie Janie w tym wieku biegać i to jakim poziomów, dużo zdrowia i powodzenia w Brazylii. |
| | | | | |
| 2013-10-25, 08:37
Powodzenia,trzymam kciuki za pana,jest pan przykladem ze wiek to zadna bariera,ale trzeba chciec,byc konsekwentnym,miec motywacje,w Brazyli upaly o tej porze roku niesamowite. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-10-25, 09:11 Powodzenia !!!
Zazdroszczę wypicia kawy "cefe du Brasil"- w ojczyźnie kawy.Proszę pozdrowić cudowną Brazylię :)
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2013-10-25, 09:28
| | | | | |
| 2013-10-25, 09:48
Niesamowite i bardzo budujące :) Gratuluję Panie Janie wspaniałej formy i życzę ogromu radości w Brazylii :) A ja ze swej strony będę się starał, by być tak jak Pan, kiedy skończę 80 lat :) |
| | | | | |
| 2013-10-25, 10:07 Brawo !
I daj Boże zdrowie dla Pana Jana ! Młodzieży, brać przykład z tego pana! |
| | | | | |
| 2013-10-25, 10:57
Trzymamy kciuki, powodzenia za 2 dni!!!!. |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-10-25, 12:32 Wiek to tylko liczba .
Widać, że jest to prawdziwa wieloletnia miłość do tej dyscypliny sportu. Coś wspaniałego i rzadko spotykanego w tym wieku. Sport nie ma granic, to my je sobie wyznaczamy i celnie trafiamy. Wiek to tylko liczba, najpiękniejsze jest spełnienie i spełnianie dalej swoich to nowych zamierzonych celów życiowych. Mamy na to całe swoje życie... Gratulację i Trzymamy kciuki wraz z mężem. |
| | | | | |
| 2013-10-25, 13:46
| | | | | |
| 2013-10-25, 13:55
Jan Morawiec to nie tylko historia jednego człowieka. Przewracając karty życiorysu pana Jana czytamy niezwykły rozdział o niezwykłej epoce zapisanej przełomowymi dla lekkiej atletyki wydarzeniami. Łamanie magicznych barier, grad rekordów świata i rozwój technologii spowodował, że lata 60-te są jednym z najobszerniejszych tomów Królowej Sportu. Indeks zawodniczy również imponuje nie tylko ilością haseł, ale również wyjątkowością.
Szczyt kariery Jana Morawca przypadł właśnie na ten zloty zarówno dla światowej jak i polskiej lekkiej atletyki okres. Przełajowe Mistrzostwa Polski w latach 1955-1970 rozgrywano na trzech dystansach, rzecz dziś niewyobrażalna. Przyjmując w dzisiejszych czasach taką formułę frekwencja wynosiłaby 15 osób na jeden bieg. Wtedy było inaczej. Jan Morawiec zajął ósme miejsce na najdłuższym, dwunasto kilometrowym dystansie. Zbiór zawodników rywalizujących wówczas w Skarżysku Kamiennej to absolutna hall of fame polskich biegów długich. 12-tkę wygrał Stanisław Ożóg, 6-stkę Zdzisław Krzyszkowiak, 3-jkę Marian Jochman przed Ryszardem Szczepańskim – trenerem Bronisława Malinowskiego. Dość ciekawe, że zwycięzcy każdego z dystansów skopiowali swój wyczyn 2 lata później również w Skarżysku. Jan Morawiec zajął 4-te miejsce również na dłuższym z dystansów. Już wtedy wiadomo było, że służy mu długie bieganie. Pierwszy sukces przyszedł rok później. Podczas maratońskich Mistrzostw Polski w Nowej Hucie 28-letni Jan wywalczył srebrny medal z obiecującym wynikiem 2:38:47. Rok później 22 lipca w Warszawie przy 40-stopniowym upale Morawiec został Mistrzem Polski w maratonie. Rywalizacja została wypaczona nie tyle pogodą co kompletnym załamaniem organizacyjnym imprezy. Zawodnicy pozostawieni sami sobie, zagubieni w zawiłościach trasy stracili dużo czasu na znalezienie właściwej drogi. Przynależność do absolutnej czołówki polskich maratończyków potwierdzał Morawiec każdego roku, przywożąc kolejne medale krajowego czempionatu – brąz z Bydgoszczy, srebra ze Szczecina i Poznania. Zdecydowanie najlepszym rokiem w karierze łódzkiego maratończyka był 1966. Ustalił ostatecznie rekord życiowy w biegu na 10000 metrów na 31:03.8. Podczas wspomnianych, sierpniowych Mistrzostw Polski na 42,195km w Poznaniu uzyskał wartościowy rekord życiowy – 2:33:32. Był to zdecydowanie najszybszy maraton rozegrany na ziemi polskiej do tamtego momentu – ośmiu zawodników zeszło poniżej 2:40:00, a Zdzisław Bogusz poprawił o blisko 7 minut 4-letni rekord Polski Ożoga. Dobra passa Morawca trwała. W pierwszą niedzielę października wystartował on w Czechosłowackich wówczas Koszycach. W maratonie pokoju będącym do dziś najstarszym w Europie zajął Jan 21-szą pozycję poprawiając życiówkę o 6 sekund. Koszycki maraton był bardzo prestiżową imprezą, skupiającą wyśmienitych maratończyków z całego świata. 2 minuty przed Morawcem, na 17-tej pozycji metę minął Mamo Wolde, który 2 lata później został w Tokio Mistrzem Olimpijskim! W 1966 roku Wolde był już uznanym zawodnikiem. Regularnie w podsumowaniach sezonu plasował się w 10-tce najlepszych zawodników na świecie (3 i 4 pozycja na 10000m) oraz legitymował się genialnym na tamte czasy rekordem życiowym 2:16:19. Drugie miejsce w koszyckim maratonie przypadło Jamesowi Alderowi , późniejszemu brązowemu medaliście Mistrzostw Europy.
W przypadku wielu maratończyków bywa iż kojarzeni są na długie lata z konkretnym miejscem na świecie. Mówisz - Krzyścin, myślisz – Austin. Mówisz – Kokowska – myślisz Berlin. Dudycz – Dębno, Ławicki – Wrocław, Marczak – Nowy Jork, itd… Z Janem Morawcem kojarzone są właśnie Koszyce. Startował tam 3-kronie, zajmując 11-te (2:42:11), 50-te (2:45:21) i 21-sze (2:33:36) miejsce. Podczas najsłabszego z tych występów, na 4-tej pozycji metę minął rówieśnik Morawca, Brytyjczyk Basil Heatley (2:20:22). Heatley ówczesny numer 18 światowych list swój maratoński talent zdetonował rok później. Na 3miesiące przed Igrzyskami Olimpijskimi w Meksyku ustanowił w Chiswick rekord świata w maratonie – 2:13:56. 3 miesiące później, został w Tokio Wicemistrzem Olimpijskim.
Startował zatem Jan Morawiec wśród najlepszych. Samo przebywanie wśród legend tworzy wokół osoby przebywającej pewną mgłę przeszłości, która przez całe późniejsze życie pozwala rozmówcom zabłądzić i zapomnieć się w słuchanych opowieściach. Prawdziwych, a jednak brzmiących jak legendy.
|
| | | | | |
| 2013-10-25, 16:37
2013-10-25, 13:55 - GrandF napisał/-a:
Jan Morawiec to nie tylko historia jednego człowieka. Przewracając karty życiorysu pana Jana czytamy niezwykły rozdział o niezwykłej epoce zapisanej przełomowymi dla lekkiej atletyki wydarzeniami. Łamanie magicznych barier, grad rekordów świata i rozwój technologii spowodował, że lata 60-te są jednym z najobszerniejszych tomów Królowej Sportu. Indeks zawodniczy również imponuje nie tylko ilością haseł, ale również wyjątkowością.
Szczyt kariery Jana Morawca przypadł właśnie na ten zloty zarówno dla światowej jak i polskiej lekkiej atletyki okres. Przełajowe Mistrzostwa Polski w latach 1955-1970 rozgrywano na trzech dystansach, rzecz dziś niewyobrażalna. Przyjmując w dzisiejszych czasach taką formułę frekwencja wynosiłaby 15 osób na jeden bieg. Wtedy było inaczej. Jan Morawiec zajął ósme miejsce na najdłuższym, dwunasto kilometrowym dystansie. Zbiór zawodników rywalizujących wówczas w Skarżysku Kamiennej to absolutna hall of fame polskich biegów długich. 12-tkę wygrał Stanisław Ożóg, 6-stkę Zdzisław Krzyszkowiak, 3-jkę Marian Jochman przed Ryszardem Szczepańskim – trenerem Bronisława Malinowskiego. Dość ciekawe, że zwycięzcy każdego z dystansów skopiowali swój wyczyn 2 lata później również w Skarżysku. Jan Morawiec zajął 4-te miejsce również na dłuższym z dystansów. Już wtedy wiadomo było, że służy mu długie bieganie. Pierwszy sukces przyszedł rok później. Podczas maratońskich Mistrzostw Polski w Nowej Hucie 28-letni Jan wywalczył srebrny medal z obiecującym wynikiem 2:38:47. Rok później 22 lipca w Warszawie przy 40-stopniowym upale Morawiec został Mistrzem Polski w maratonie. Rywalizacja została wypaczona nie tyle pogodą co kompletnym załamaniem organizacyjnym imprezy. Zawodnicy pozostawieni sami sobie, zagubieni w zawiłościach trasy stracili dużo czasu na znalezienie właściwej drogi. Przynależność do absolutnej czołówki polskich maratończyków potwierdzał Morawiec każdego roku, przywożąc kolejne medale krajowego czempionatu – brąz z Bydgoszczy, srebra ze Szczecina i Poznania. Zdecydowanie najlepszym rokiem w karierze łódzkiego maratończyka był 1966. Ustalił ostatecznie rekord życiowy w biegu na 10000 metrów na 31:03.8. Podczas wspomnianych, sierpniowych Mistrzostw Polski na 42,195km w Poznaniu uzyskał wartościowy rekord życiowy – 2:33:32. Był to zdecydowanie najszybszy maraton rozegrany na ziemi polskiej do tamtego momentu – ośmiu zawodników zeszło poniżej 2:40:00, a Zdzisław Bogusz poprawił o blisko 7 minut 4-letni rekord Polski Ożoga. Dobra passa Morawca trwała. W pierwszą niedzielę października wystartował on w Czechosłowackich wówczas Koszycach. W maratonie pokoju będącym do dziś najstarszym w Europie zajął Jan 21-szą pozycję poprawiając życiówkę o 6 sekund. Koszycki maraton był bardzo prestiżową imprezą, skupiającą wyśmienitych maratończyków z całego świata. 2 minuty przed Morawcem, na 17-tej pozycji metę minął Mamo Wolde, który 2 lata później został w Tokio Mistrzem Olimpijskim! W 1966 roku Wolde był już uznanym zawodnikiem. Regularnie w podsumowaniach sezonu plasował się w 10-tce najlepszych zawodników na świecie (3 i 4 pozycja na 10000m) oraz legitymował się genialnym na tamte czasy rekordem życiowym 2:16:19. Drugie miejsce w koszyckim maratonie przypadło Jamesowi Alderowi , późniejszemu brązowemu medaliście Mistrzostw Europy.
W przypadku wielu maratończyków bywa iż kojarzeni są na długie lata z konkretnym miejscem na świecie. Mówisz - Krzyścin, myślisz – Austin. Mówisz – Kokowska – myślisz Berlin. Dudycz – Dębno, Ławicki – Wrocław, Marczak – Nowy Jork, itd… Z Janem Morawcem kojarzone są właśnie Koszyce. Startował tam 3-kronie, zajmując 11-te (2:42:11), 50-te (2:45:21) i 21-sze (2:33:36) miejsce. Podczas najsłabszego z tych występów, na 4-tej pozycji metę minął rówieśnik Morawca, Brytyjczyk Basil Heatley (2:20:22). Heatley ówczesny numer 18 światowych list swój maratoński talent zdetonował rok później. Na 3miesiące przed Igrzyskami Olimpijskimi w Meksyku ustanowił w Chiswick rekord świata w maratonie – 2:13:56. 3 miesiące później, został w Tokio Wicemistrzem Olimpijskim.
Startował zatem Jan Morawiec wśród najlepszych. Samo przebywanie wśród legend tworzy wokół osoby przebywającej pewną mgłę przeszłości, która przez całe późniejsze życie pozwala rozmówcom zabłądzić i zapomnieć się w słuchanych opowieściach. Prawdziwych, a jednak brzmiących jak legendy.
|
Ach, te podsumowania. Ciekawe ilu rówieśników Pana Jana, z którymi startował w latach młodości, biega jeszcze? Myślę, że tu jest jeszcze jedno wielkie osiągnięcie pana Morawca - on nadal biega, on nadal startuje w mistrzostwach.
I tych startów oraz dobrego zdrowia mu życzę. |
| | | | | |
| 2013-10-25, 20:26 Panie Janie, powodzenia w brazylijskim klimacie !
Tak, to to ukoronowanie zycia madrego i skromnego polskiego sportowca, Pana Jana.
Ilu z nas biegaczy i biegaczek, odwazy sie na takie postrzeganie wlasnego zycia ?
Z jednej strony podziwiam Panan Jana, ale uwyzgledniam relia. Przez ponad 50. lat byc pod presja !
Czy to wyjatkowe ?
Dla mnie przyklad pasji, ktora prowadzi do szczescia i inspirowania innych do maratonskiego, biegowego, ale przede wszystkmi intelektualnego wysilku.
Pan Jan w niedzielnym starcie w odleglej Brazylii osiagnie apogeum sportowego szczesia.
Moze kiedys bede mogl PANU Jannkowi osobiscie podziekowac za jego godne, sportowe zycie.
Pozdrawiam, Maciej Pachciarek
|
| | | | |
| | | | | |
| 2013-10-25, 20:46 Człowiek z żelaza
Serdecznie gratuluję dotychczasowych rewelacyjnych osiągnięć. Najwyższym jednakże jest utrzymywanie przez ok 60 lat b. wysokiej sprawności sportowej i woli podejmowania ambitnych wyzwań. To rzadko spotykany Boży Dar. Ja dopiero skończyłem 60 -tkę, a byłbym zadowolony, aby w czasie ok. 4 godzin ukończyć maraton. Wielu z nas maratończyków podejmie maratońskie wyzwanie tego samego dnia w Maratonie Toruńskim. Chociaż o 20 lat młodszy będę starał się dorównać czasem Mistrzowi Janowi.
Ze sportowym pozdrowieniem
Jerzy Zająkała |
| | | | | |
| 2013-10-25, 21:11
Wielkie gratulacje dla Pana Jana. Na zawody polecieli razem z Antkiem Cichończukiem. Antoni w kat M60 (64 lata ), celuje w czas 2:55-2:57. O ile Jan praktycznie nie ma w swojej kategorii godnego siebie przeciwnika o tyle Antek w zależności od tego kto przyjedzie, będzie się musiał mniej lub więcej po męczyć. Należy pamiętać, że zawodnicy będą musieli się zmagać z wyższą niż u nas temperaturą i bardzo wysoką wilgotnością,... |
| | | | | |
| 2013-10-27, 21:53
"Magazyn 60+
2 godz. temu
Najdrożsi, spieszymy z wiadomością, że Jan Morawiec zdobył mistrzostwo świata!!! " |
|
|
|
| |
|