|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Katan (2012-02-23) | Ostatnio komentował | 13 (2012-03-04) | Aktywnosc | Komentowano 37 razy, czytano 480 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-02-23, 06:15 Wywiad z Renatą Kokowską
Super wywiad. można wyciągnąć ciekawe wnioski - aby biegać na wysokim poziomie przez 30 lat trzeba stosować mądrą politykę startową i drugi dla zdrowia biega się 3-4 razy w tygodniu po 6-8 km. Takie opinie słyszę wielokrotnie i myślę, że wielu amatorów również ,ale czy bierzemy to sobie do serca ? Czy jak szaleni robimy po 5-10 maratonów rocznie ? Trochę smutne podsumowanie. Ale w końcu jest 6 rano i jeszcze śpię.
|
| | | | | |
| 2012-02-23, 08:10
Świetny artykuł! Jeśli się pojawi książka to pewnie zakupię. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-23, 08:43 Czekałem na ten wywiad
od dawna. Nareszcie ktoś napisał. Jakie to polskie , jak ktoś jest z prowincji to niech sobie radzi sam. Później była zazdrość bo przecież za zwycięstwa były wielkie jak na tamte czasy pieniądze. Niech sobie poczytają dzisiejsi wyczynowcy, Renata trenowała w Szklarskiej, czasem ją widziałem czasem trochę biegłem. Na biegu w Złotowie tez biegałem alej jej nie było mimo zapowiedzi na plakatach. |
| | | | | |
| 2012-02-23, 08:58 Berlin, a sukcesy Kokowskiej
Miałem to szczęście, że widziałem wszystkie sukcesy Renaty Kokowskiej w Berlinie!To zapierało dech w piersiach, kiedy na mecie (wtedy na Kudamie) spiker niemiecki wykrzykiwał TOP LAUFERIN AUS POLEN - RENATA KOKOSKA (TAK, TAK WYMAWIALI)!Cieszyłem się wtedy, krzyczałem, dopingowałem, a Niemcy dziwnie na mnie patrzyli...Byłem DUMNY, ZE JESTEM POLAKIEM (tak dalej oczywiście jest)!Pani Renata zaraziła mnie do maratonów. W Berlinie biegałem już 2 razy!polecam gorąco każdemu ten NIESAMOWITY bieg! |
| | | | | |
| 2012-02-23, 09:27
Czekam na książkę!
Po pierwsze: chętnie poznam historię doskonałej biegaczki, a której właściwie czytam po raz pierwszy.
Po drugie: praktyczne rady jak można dobrze trenować w warunkach "domowych" i jak planować starty, zwłaszcza dla amatorów są bezcenne.
I jeszcze jedno. Z artykułu przebija gorycz p. Renaty, iż nie miała odpowiedniego wsparcia. Nie znam sprawy, więc nie oceniam. Mogę tylko przypuszczać, iż jej talent nie został w pełni wykorzystany... A tego już szkoda. |
| | | | | |
| 2012-02-23, 09:34 Miałem przyjemność poznać .
Londyn Maraton w 1992r.
Od hotelu w którym nasza kadra nocowała jechaliśmy razem autobusem na start w Greenwich.
Nie było wówczas jeszcze chipów, przynajmniej dla nas amatorów.
Bardzo byliśmy dumni z naszej Pani Renaty z jej 2-go miejsca.
Życzę dużo zdrowia Pani Renato :)
Pozdrawiam
http://www.thebeatles2.pl/
|
| | | | | |
| 2012-02-23, 10:38 Książka trudna sprawa ?
2012-02-23, 09:27 - evi napisał/-a:
Czekam na książkę!
Po pierwsze: chętnie poznam historię doskonałej biegaczki, a której właściwie czytam po raz pierwszy.
Po drugie: praktyczne rady jak można dobrze trenować w warunkach "domowych" i jak planować starty, zwłaszcza dla amatorów są bezcenne.
I jeszcze jedno. Z artykułu przebija gorycz p. Renaty, iż nie miała odpowiedniego wsparcia. Nie znam sprawy, więc nie oceniam. Mogę tylko przypuszczać, iż jej talent nie został w pełni wykorzystany... A tego już szkoda. |
Ja myślę , że książki nie będzie? , chociaż chciałbym się mylić. Książkę napisać może dzisiaj każdy, tyle że trzeba ją wydać samemu za własne pieniądze , potem reklama , kolportaż itp. A ilu taka książkę kupi ? Jurek S. sam jeździ na imprezy promuje i sprzedaje swą książkę. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-23, 12:54 Red
Drogi kolego. Książka z pewnością powstanie i będzie rozchwytywana. Gwarantuję. Poza tym Państwo Renata i Wojciech nie robią niczego dla sławy, czy pieniędzy. Troszkę pokory. Pozdrawiam :). Autorka |
| | | | | |
| 2012-02-23, 16:09 Maratonka z Krajenki
Dzięki Agnieszko za ten artykuł. Cieszę się, że przypomniałaś wszystkim biegaczam a szczególności z powiatu złotowskiego o sukcesach naszej rodaczki z Krajenki - Renacie Kokowskiej. Wywiad jest bardzo ciekawy, Pani Renata opisała swoją karierę i kłopoty z jakimi się borykała. Szkoda tylko, że Pani Renata nie pobiegła na olimpiadzie. Ze swej strony mogę Pani Renacie gratulować osiągnietych wyników na maratonach. |
| | | | | |
| 2012-02-23, 16:37
2012-02-23, 09:27 - evi napisał/-a:
Czekam na książkę!
Po pierwsze: chętnie poznam historię doskonałej biegaczki, a której właściwie czytam po raz pierwszy.
Po drugie: praktyczne rady jak można dobrze trenować w warunkach "domowych" i jak planować starty, zwłaszcza dla amatorów są bezcenne.
I jeszcze jedno. Z artykułu przebija gorycz p. Renaty, iż nie miała odpowiedniego wsparcia. Nie znam sprawy, więc nie oceniam. Mogę tylko przypuszczać, iż jej talent nie został w pełni wykorzystany... A tego już szkoda. |
Dawno nie czytałem tak ciekawego artykułu-wywiadu na MP... Naprawdę życzę powodzenia w tworzeniu książki, którą sam chętnie bym zakupił... Całkiem serio, choć nie łykam tych wszystkich, o których tu często było wspominane... żadnych "danielsów", "rodżersów" i innych takich...
A co do Pani Renaty... to fajnie byłoby, gdyby czasem pokazała się na jakichś biegach, pomimo że przejadły się jej zawody, po latach biegania. Dla wielu jest ona nie tylko "ikoną", ale przede wszystkim przykładem biegowego "Kopciuszka"... Kogoś, kto na przekór wszelkim przeciwnościom (działacze, zdrowie etc...) dochodzi do sukcesów, o których można pomarzyć... o których mogą pomarzyć nawet Ci, którzy mają wielkie parcie, a przede wszystkim wpsarcie...
Czekam na... wspomniane plany treningowe ;) |
| | | | | |
| 2012-02-23, 20:29 red
Daniel, dzięki za wpisik :). Aga |
| | | | | |
| 2012-02-23, 20:33 Pani Renata
2012-02-23, 08:58 - TERLIK76 napisał/-a:
Miałem to szczęście, że widziałem wszystkie sukcesy Renaty Kokowskiej w Berlinie!To zapierało dech w piersiach, kiedy na mecie (wtedy na Kudamie) spiker niemiecki wykrzykiwał TOP LAUFERIN AUS POLEN - RENATA KOKOSKA (TAK, TAK WYMAWIALI)!Cieszyłem się wtedy, krzyczałem, dopingowałem, a Niemcy dziwnie na mnie patrzyli...Byłem DUMNY, ZE JESTEM POLAKIEM (tak dalej oczywiście jest)!Pani Renata zaraziła mnie do maratonów. W Berlinie biegałem już 2 razy!polecam gorąco każdemu ten NIESAMOWITY bieg! |
kiedyś gdy byłem młody i piękny ale to chyba nieprawda, bo tak nie było chodzi o to drugie na maratonie w Berlinie biegłem z panią Renata rok 1989 jeszcze Berlin Zachodni. Dałem radę do 12 km nabiegałem 2;39,36 a nasza wybitna specjalistka maratonu Berlińskiego bo tak nazywają ją Niemcy 2:32 sekund nie pamiętam. Wielki szacunek n dla Pani Renaty.. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-23, 20:40
2012-02-23, 08:58 - TERLIK76 napisał/-a:
Miałem to szczęście, że widziałem wszystkie sukcesy Renaty Kokowskiej w Berlinie!To zapierało dech w piersiach, kiedy na mecie (wtedy na Kudamie) spiker niemiecki wykrzykiwał TOP LAUFERIN AUS POLEN - RENATA KOKOSKA (TAK, TAK WYMAWIALI)!Cieszyłem się wtedy, krzyczałem, dopingowałem, a Niemcy dziwnie na mnie patrzyli...Byłem DUMNY, ZE JESTEM POLAKIEM (tak dalej oczywiście jest)!Pani Renata zaraziła mnie do maratonów. W Berlinie biegałem już 2 razy!polecam gorąco każdemu ten NIESAMOWITY bieg! |
to prawda, też byłem pod wrażeniem |
| | | | | |
| 2012-02-23, 20:55 darcia39
Dziękuje Agnieszko za ten artykuł. Cieszę się, że przypomniałaś wszystkim biegaczom o sukcesach naszej rodaczki - Renacie Kokowskiej. Wywiad jest bardzo cenny i ciekawy, brawo dla mistrzyni, Pani Renata opisała swoją karierę i kłopoty z jakimi się borykała, jak było kiedyś ciężko. Szkoda tylko, że Pani Renata nie pobiegła na olimpiadzie.
Gratuluje sukcesów |
| | | | | |
| 2012-02-23, 20:58 po maratonie rok 1989 Berlin Zach.
2012-02-23, 20:40 - 13 napisał/-a:
to prawda, też byłem pod wrażeniem |
| | | | | |
| 2012-02-23, 21:03 red
No to gratuluję Panu. a fotka - niezłe wspomnienie. Pozdrawiam. Agnieszka Barabasz |
| | | | | |
| 2012-02-23, 22:59
Miałem przyjemność startować w Berlinie w 1997 roku. Na starcie byłem dość daleko ale już na 3km dogoniłem panią Renate której pace makerem był wówczas Wiesław Perszke(jak dobrze pamiętam), na 10km czułem pełen luz więc Wiesław poradził mi żebym biegł swoje gdyż Renata nie czuje się najlepiej. Tak więc ja wtedy zrobiłem życiówkę z wynikiem 2:30.14(byłem 89) a pani Renata nie pamiętam, ale sądze że z 6 minut mogła być wtedy nawet za mną. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-24, 09:28 To już 20 lat będzie...w tym roku !
Pozwolę sobie na przypomnienie tego fajnego dla mnie wydarzenia biegowego:
Tylko 26,2 mile do końca
Jeżeli masz gdzieś być, to będziesz. Dojdziesz, dojedziesz, dopłyniesz, dolecisz. Do Londynu doleciałem spełniając przepowiednie starego bosmana. Dzień pierwszy: lotnisko, polskie rodziny, powitanie, Londyn, dom. Dzień drugi: Klub Olimpijczyka, pani Inka, historia polskiego sportu w kraju i na obczyźnie. Fotografie, sprzęty, medale, polski makowiec, angielska herbata, swymi zapachami wypełniają nasz polski dom. Dzień trzeci: moi gospodarze, Krystyna i Zenon tłumaczą jak wysiąść na Waterloo Station. Jest już z daleka widoczne biuro maratonu. Namioty, pamiątki, sprzęt foto, video, medale, certyfikaty – biznesowa otoczka biegu dla 25 tysięcy zawodników. Doliczyć trzeba spanie, jedzenie, transport. Jest to czysty zarobek dla miasta. Dzień czwarty: jedziemy na start. Siedzę obok Jana Huruka, pytam o szansę – chcę wygrać – powiedział. Był drugi, przegrał o pięć sekund z Pinto. Renata Kokowska także druga. Południk Zerowy – Greenwich, na wszystkich statkach w radiostacjach czas ustawiano według tego południka. Głośni są włoscy biegacze, hałasują także Skandynawowie. Wystrzał armatni – start.
Po kilku minutach biegnę bardzo wolno. Uświadamiam wreszcie sobie, że jestem tutaj, na największym maratonie na świecie. Mijam piękny żaglowiec „Cutty Sark”. Wielu przebierańców, orkiestry grają, ludzie przesyłają nam pozdrowienia. Dumny jestem z orła, którego przyszyła mi Krystyna – „Polski” – pokazują na mnie londyńczycy. Szukam oznaczeń kilometrowych, są wreszcie, gubię się w tych milach. Tower Brigde - na dole Tamiza, u góry helikopter Eurosportu. Stary Londyn, kocie łby. Nie czujemy tych niedogodności, są siatki i dywany. Trzydziesty kilometr, chcę pić, nie wiem, z których rąk wziąć napój, aby nikogo nie urazić. Wyciągnięte dłonie dzieci, po to, aby „klapnąć” i pobiec dalej. Jest już Buckingham Palace, potrójny szpaler kibiców. Westminster Bridge, przebiegam obok „Big Bena”, widzę bramę mety. Jestem na 6.671 miejscu. Ukończyłem ten londyński maraton, czas nieważny. Medal na szyi, bolące nogi, mogę cieszyć się teraz na mecie. Jestem w miejscu, o którym marzyłem. Dzień piąty i szósty: zwiedzam Londyn. Powrót, myślę o starym bosmanie – było trudno, ale dobiegłem tam, gdzie miałem być.
Jeszcze raz dziękuję za piękny wywiad.
Pozdrawiam
|
| | | | | |
| 2012-02-24, 11:25
Super za wywiad. Poznałam Renate w Krynice, widziałam jak biega. A 1986 roku też J.Wąsowski namówił mnie na start w maratonie Berlińskim. Na mecie byłam nie daleko Renaty ;-))) |
| | | | | |
| 2012-02-24, 12:01 Też byłem
2012-02-24, 11:25 - irko58 napisał/-a:
Super za wywiad. Poznałam Renate w Krynice, widziałam jak biega. A 1986 roku też J.Wąsowski namówił mnie na start w maratonie Berlińskim. Na mecie byłam nie daleko Renaty ;-))) |
na tym maratonie, wygrał Psujek 2,11,03, Renata była wtedy 4 z 2,36 11. Ja miałem 2,50 ale byłem 2 tygodnie po 100km w Winschoten. Byłem na zakończeniu w tej sali telewizyjnej. O ile pamiętam to zdobyłyście drużynowo jakieś miejsce na podium. |
|
|
|
| |
|