Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  agawa71 (2010-12-23)
  Ostatnio komentował  czasowiec (2012-02-20)
  Aktywnosc  Komentowano 149 razy, czytano 659 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  6  7  8  


Zdjęcie pochodzi z artykułu
Bieganie w zimie

Do tego tematu podpięte są artykuły:
Bieganie w zimie(Dariusz Sidor, 2010-12-23)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 01:29
 
2012-01-17, 12:01 - Rufi napisał/-a:

Kiedyś jedna bestia mnie goniła (za dnia). Stanęłam, odróciłam się i tak wrzasnęłam że chyba wszystkie zwierzęta w lesie miały stan przedzawałowy. Piesio się odwrócił i uciekł :-)
Ja miałem kilka takich przygód i naprawdę wielka w tym zaleta, że biegam bez słuchawek na uszach, bo już byłoby pozamiatane, gdybym nie usłyszał zbliżającej się bestii i dalej sobie biegł... ;) Raz miałem bliskie spotkanie z potężnym "Kaukazem" (tylko trochę nogawkę mi zaciągnął), ale zanim go Pan zabrał tylko mnie pilnował, cobym nie uciekł... ;)

Innym razem biegłem sobie ulicą wzdłuż ogrodzenia, a po drugiej stronie ujadał wypasiony Rottweiler... Serce mi stanęło w gardle, gdy po chwili zobaczyłem, że ogrodzenie się kończy a "piesia" dzielił ode mnie jedynie rów melioracyjny... :0 Na szczęście bestia pilnowała swego dobytku, ale mimo wszystko oddalałem się spokojnym marszem, choć spokojnie pobiłem chyba swój rekord HRMax... ;)))

Był jeszcze niedawno wilczur, którego ledwo był w stanie utrzymać właściciel... a chłop jak dąb... Niemniej jednak najdotkliwiej przeżyłem spotkanie takiego czegoś kurduplastego (nie wiem czy to pinczer, czy cuś...), które to mnie dobiegło i dziabnęło za kostkę od tyłu... i spier... ;))) Bestia, a normalnie niewiele większy od pchły... ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)


Rufi
Ela

Ostatnio zalogowany
2024-03-11
21:33

 2012-01-20, 08:29
 
2012-01-20, 01:29 - szlaku13 napisał/-a:

Ja miałem kilka takich przygód i naprawdę wielka w tym zaleta, że biegam bez słuchawek na uszach, bo już byłoby pozamiatane, gdybym nie usłyszał zbliżającej się bestii i dalej sobie biegł... ;) Raz miałem bliskie spotkanie z potężnym "Kaukazem" (tylko trochę nogawkę mi zaciągnął), ale zanim go Pan zabrał tylko mnie pilnował, cobym nie uciekł... ;)

Innym razem biegłem sobie ulicą wzdłuż ogrodzenia, a po drugiej stronie ujadał wypasiony Rottweiler... Serce mi stanęło w gardle, gdy po chwili zobaczyłem, że ogrodzenie się kończy a "piesia" dzielił ode mnie jedynie rów melioracyjny... :0 Na szczęście bestia pilnowała swego dobytku, ale mimo wszystko oddalałem się spokojnym marszem, choć spokojnie pobiłem chyba swój rekord HRMax... ;)))

Był jeszcze niedawno wilczur, którego ledwo był w stanie utrzymać właściciel... a chłop jak dąb... Niemniej jednak najdotkliwiej przeżyłem spotkanie takiego czegoś kurduplastego (nie wiem czy to pinczer, czy cuś...), które to mnie dobiegło i dziabnęło za kostkę od tyłu... i spier... ;))) Bestia, a normalnie niewiele większy od pchły... ;)
...a bo takie kurduple są najgorsze :-)

Mnie raz w lesie dziabnął taki duży piesior. Pani była zdziwiona, że smycz się rozciągnęła... no i dziabnął mnie i miałam kropelkę krwi na brzuchu.
A że piesek nie był szczepiony akurat bo był po chorobie, to musili z nim jeździć na obserwację do weterynarza.

Chyba trochę zeszliśmy z tematu zimy :-)

Wczoraj u mnie chlapa to zdzierżenia ale nieustannie padający deszcz a potem deszcz ze śniegiem pozbawiły mnie przyjemności z treningu :-/

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (273 wpisów)

 



Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-04
08:26

 2012-01-20, 08:50
 
2012-01-20, 01:29 - szlaku13 napisał/-a:

Ja miałem kilka takich przygód i naprawdę wielka w tym zaleta, że biegam bez słuchawek na uszach, bo już byłoby pozamiatane, gdybym nie usłyszał zbliżającej się bestii i dalej sobie biegł... ;) Raz miałem bliskie spotkanie z potężnym "Kaukazem" (tylko trochę nogawkę mi zaciągnął), ale zanim go Pan zabrał tylko mnie pilnował, cobym nie uciekł... ;)

Innym razem biegłem sobie ulicą wzdłuż ogrodzenia, a po drugiej stronie ujadał wypasiony Rottweiler... Serce mi stanęło w gardle, gdy po chwili zobaczyłem, że ogrodzenie się kończy a "piesia" dzielił ode mnie jedynie rów melioracyjny... :0 Na szczęście bestia pilnowała swego dobytku, ale mimo wszystko oddalałem się spokojnym marszem, choć spokojnie pobiłem chyba swój rekord HRMax... ;)))

Był jeszcze niedawno wilczur, którego ledwo był w stanie utrzymać właściciel... a chłop jak dąb... Niemniej jednak najdotkliwiej przeżyłem spotkanie takiego czegoś kurduplastego (nie wiem czy to pinczer, czy cuś...), które to mnie dobiegło i dziabnęło za kostkę od tyłu... i spier... ;))) Bestia, a normalnie niewiele większy od pchły... ;)
Kiedyś takiego małego kurdupla goniłem przez 700 metrów. Postanowiłem, że skoro on mnie nastraszył, to ja jego też mogę. Kurcze, nie dogoniłem, ale więcej do mnie nie startował :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 09:10
 
2012-01-20, 08:29 - Rufi napisał/-a:

...a bo takie kurduple są najgorsze :-)

Mnie raz w lesie dziabnął taki duży piesior. Pani była zdziwiona, że smycz się rozciągnęła... no i dziabnął mnie i miałam kropelkę krwi na brzuchu.
A że piesek nie był szczepiony akurat bo był po chorobie, to musili z nim jeździć na obserwację do weterynarza.

Chyba trochę zeszliśmy z tematu zimy :-)

Wczoraj u mnie chlapa to zdzierżenia ale nieustannie padający deszcz a potem deszcz ze śniegiem pozbawiły mnie przyjemności z treningu :-/
Nie do końca zeszliśmy z tematu, bo akurat wszystkie moje akcje rozgrywały się porą zimową... trzy opisane ubiegłej zimy i jedna świeża... ;)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 09:14
 
2012-01-20, 08:50 - Admin napisał/-a:

Kiedyś takiego małego kurdupla goniłem przez 700 metrów. Postanowiłem, że skoro on mnie nastraszył, to ja jego też mogę. Kurcze, nie dogoniłem, ale więcej do mnie nie startował :-)
Niewyobrażalne, jak takie malutkie kikutki mogą tak szybko popierniczać... i nie ważne że cztery ;)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)


tytus :)
Leszek Szopa
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-29
15:05

 2012-01-20, 09:18
 
2012-01-20, 09:14 - szlaku13 napisał/-a:

Niewyobrażalne, jak takie malutkie kikutki mogą tak szybko popierniczać... i nie ważne że cztery ;)))
a ja mam spokój, teraz biegam z jednym kurduplem a przedtem biegałem z jednym duzym i tymże kurduplem, i one załatwiają problem

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (52 wpisów)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 09:19
 
2012-01-20, 09:18 - tytus :) napisał/-a:

a ja mam spokój, teraz biegam z jednym kurduplem a przedtem biegałem z jednym duzym i tymże kurduplem, i one załatwiają problem
z obstawą własnych "borowików" na pewno łatwiej ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)

 



benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-01-20, 09:25
 
2012-01-20, 01:29 - szlaku13 napisał/-a:

Ja miałem kilka takich przygód i naprawdę wielka w tym zaleta, że biegam bez słuchawek na uszach, bo już byłoby pozamiatane, gdybym nie usłyszał zbliżającej się bestii i dalej sobie biegł... ;) Raz miałem bliskie spotkanie z potężnym "Kaukazem" (tylko trochę nogawkę mi zaciągnął), ale zanim go Pan zabrał tylko mnie pilnował, cobym nie uciekł... ;)

Innym razem biegłem sobie ulicą wzdłuż ogrodzenia, a po drugiej stronie ujadał wypasiony Rottweiler... Serce mi stanęło w gardle, gdy po chwili zobaczyłem, że ogrodzenie się kończy a "piesia" dzielił ode mnie jedynie rów melioracyjny... :0 Na szczęście bestia pilnowała swego dobytku, ale mimo wszystko oddalałem się spokojnym marszem, choć spokojnie pobiłem chyba swój rekord HRMax... ;)))

Był jeszcze niedawno wilczur, którego ledwo był w stanie utrzymać właściciel... a chłop jak dąb... Niemniej jednak najdotkliwiej przeżyłem spotkanie takiego czegoś kurduplastego (nie wiem czy to pinczer, czy cuś...), które to mnie dobiegło i dziabnęło za kostkę od tyłu... i spier... ;))) Bestia, a normalnie niewiele większy od pchły... ;)
Psy i biegacze niestety są niestety sobie pisani, lubimy te same miejsca - skwerki, parki, itp...
Jako że to temat biegania zimą, to napiszę tak: tej zimy miałem również bezpośredni kontakt i próbę sił z psami. Tuż po świętach biegłem sobie rano do pracy, rześkie powietrze, przyjemna pogoda (nawet nie padał deszcz - co jest rzadkością tej zimy), wbiegam sobie do lasu niedaleko pracy. Patrzę, a na ścieżce przede mną spacerują sobie dwa duże wilczury (zaniedbane, skundlone), skręcają do pozostałości jakichś bunkrów - więc biegnę dalej ścieżką. Dobiegłem do bunkra, a te nagle wyskakują z zębami... Zatrzymałem się, one też - patrzymy na siebie, one warczą, jeden próbuje mnie "obadać" czy się wystraszę lub zaatakuję - zacząłem tupać, on warczy i się szczerzy, taka próba sił - zawołałem czy jest gdzieś właściciel, ale chyba były bezpańskie. Szukałem pod nogami jakiegoś kija, ale jak na złość w lesie tylko suchy chrust... No to się zacząłem cofać, pieski też, trochę napięta sytuacja. Zacząłem się rozglądać za jakimś solidnym kijem żeby je przegonić, byłem nieźle wkur... i przyznam że chciałem te psy zatłuc. Przecież mogły komuś naprawdę zrobić krzywdę...
Pobiegłem inną ścieżką, lekko spóźniając się do pracy (trasę miałem wyliczoną co do minuty), ale potem długo omijałem ten las, nadkładając trochę drogi do domu.
A z innych zimowych "psich" przypadków - niedawno 2 razy przebiegłem się w ciemnościach po psie, biegając wałami, psy się mocno wystraszyły, podobnie jak właściciele.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


Rufi
Ela

Ostatnio zalogowany
2024-03-11
21:33

 2012-01-20, 09:41
 
2012-01-20, 09:25 - benek_b napisał/-a:

Psy i biegacze niestety są niestety sobie pisani, lubimy te same miejsca - skwerki, parki, itp...
Jako że to temat biegania zimą, to napiszę tak: tej zimy miałem również bezpośredni kontakt i próbę sił z psami. Tuż po świętach biegłem sobie rano do pracy, rześkie powietrze, przyjemna pogoda (nawet nie padał deszcz - co jest rzadkością tej zimy), wbiegam sobie do lasu niedaleko pracy. Patrzę, a na ścieżce przede mną spacerują sobie dwa duże wilczury (zaniedbane, skundlone), skręcają do pozostałości jakichś bunkrów - więc biegnę dalej ścieżką. Dobiegłem do bunkra, a te nagle wyskakują z zębami... Zatrzymałem się, one też - patrzymy na siebie, one warczą, jeden próbuje mnie "obadać" czy się wystraszę lub zaatakuję - zacząłem tupać, on warczy i się szczerzy, taka próba sił - zawołałem czy jest gdzieś właściciel, ale chyba były bezpańskie. Szukałem pod nogami jakiegoś kija, ale jak na złość w lesie tylko suchy chrust... No to się zacząłem cofać, pieski też, trochę napięta sytuacja. Zacząłem się rozglądać za jakimś solidnym kijem żeby je przegonić, byłem nieźle wkur... i przyznam że chciałem te psy zatłuc. Przecież mogły komuś naprawdę zrobić krzywdę...
Pobiegłem inną ścieżką, lekko spóźniając się do pracy (trasę miałem wyliczoną co do minuty), ale potem długo omijałem ten las, nadkładając trochę drogi do domu.
A z innych zimowych "psich" przypadków - niedawno 2 razy przebiegłem się w ciemnościach po psie, biegając wałami, psy się mocno wystraszyły, podobnie jak właściciele.
Dobre :-) Przecież nie mozna skrócić trasy :-) Lepiej się spóźnić do pracy :-)

Jeszcze odnośnie piesków, to wczoraj biegłam i wyszedł pan na spacer z małym pieskiem (bez smyczy) ale chyba nieco starym. Już ich znam i wiem, że jak przebiegnę obok, to piesek nawet się nie obejrzy :-) I tak każdego wieczoru :-)


  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (273 wpisów)


tytus :)
Leszek Szopa
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-29
15:05

 2012-01-20, 09:44
 
jak przebiegnę obok, to...nawet się nie obejrzy :-)
nie wierzę

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (52 wpisów)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 09:48
 
2012-01-20, 09:41 - Rufi napisał/-a:

Dobre :-) Przecież nie mozna skrócić trasy :-) Lepiej się spóźnić do pracy :-)

Jeszcze odnośnie piesków, to wczoraj biegłam i wyszedł pan na spacer z małym pieskiem (bez smyczy) ale chyba nieco starym. Już ich znam i wiem, że jak przebiegnę obok, to piesek nawet się nie obejrzy :-) I tak każdego wieczoru :-)

Bo stara prawda mówi, że nie ma złych psów, a jedynie ich właściciele... Owszem, bywają też psy złośliwe z natury, jak ludzie, ale z reguły piesia można ułożyć... W mojej okolicy jest kilka takich piesków, różnej wielkości, które sobie spokojnie spacerują, nie zwracając zbytniej uwagi, czy ktoś biegnie, czy jedzie na rowerze... Jest nawet jeden labradorek, który usuwa się wówczas z drogi na pobocze... czyli można, tylko trzeba chcieć... ;)
Ja uwielbiam psy, ale rzadko ufam ich właścicielom i uważam, że gazem po oczach to najpierw im wypadałoby psiknąć... ;)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 11:52
 
A co do zimy... Hm. wczoraj odebrałem w paczkomacie zakupione przez neta nakładki z kolcami na buty, bo już mnie denerwowało "bieganie figurowe na lodzie" ;) Jak na razie okazuje się, że łącznie z przesyłką, 70 zeta wyrzuciłem w błoto... dosłownie ;) Śnieg topnieje i wkoło ciapa, chlapa... czy są jakieś nakładki na błoto...? ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)

 



benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-01-20, 12:04
 
2012-01-20, 11:52 - szlaku13 napisał/-a:

A co do zimy... Hm. wczoraj odebrałem w paczkomacie zakupione przez neta nakładki z kolcami na buty, bo już mnie denerwowało "bieganie figurowe na lodzie" ;) Jak na razie okazuje się, że łącznie z przesyłką, 70 zeta wyrzuciłem w błoto... dosłownie ;) Śnieg topnieje i wkoło ciapa, chlapa... czy są jakieś nakładki na błoto...? ;)
Tak - w każdym sklepie z artykułami rolniczymi - gumofilce. Doskonałe do treningów siły biegowej, mniej polecane do szybszych akcentów. Zastanawiam się nad kupnem, jeśli ta zima będzie trzymać długo w taki sposób :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


szlaku13
Artur Żak

Ostatnio zalogowany
2024-03-25
17:32

 2012-01-20, 12:11
 
2012-01-20, 12:04 - benek_b napisał/-a:

Tak - w każdym sklepie z artykułami rolniczymi - gumofilce. Doskonałe do treningów siły biegowej, mniej polecane do szybszych akcentów. Zastanawiam się nad kupnem, jeśli ta zima będzie trzymać długo w taki sposób :)
Wychowywałem się na wsi i gumofilce (lub tzw. filcaki) to były najlepsze pod słońcem buty na zimowe szaleństwa na sankach i nie tylko... ciepłe i nieprzemakalne ;) Wujo nauczył mnie dodatkowo zawijać onuce z flaneli i... mrozy 20-30 stopni nie robiły zbytniego wrażenia... Może faktycznie warto wrócić do korzeni... ;)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (39 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (98 sztuk)


benek_b
Beniamin Buszewski

Ostatnio zalogowany
2020-02-03
12:51

 2012-01-20, 12:48
 
2012-01-20, 12:11 - szlaku13 napisał/-a:

Wychowywałem się na wsi i gumofilce (lub tzw. filcaki) to były najlepsze pod słońcem buty na zimowe szaleństwa na sankach i nie tylko... ciepłe i nieprzemakalne ;) Wujo nauczył mnie dodatkowo zawijać onuce z flaneli i... mrozy 20-30 stopni nie robiły zbytniego wrażenia... Może faktycznie warto wrócić do korzeni... ;)))
Tylko nie mów za głośno o zaletach biegania w gumofilcach, bo zaraz producenci butów odkryją niszę i wypuszczą modele z systemami absorbującymi uderzenia o ziemię, antypotowe wkładki i inne pierdoły dla pronatorów i neutralsów, i zabiją to co naturalne :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (40 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)


Rufi
Ela

Ostatnio zalogowany
2024-03-11
21:33

 2012-01-20, 13:07
 
2012-01-20, 09:44 - tytus :) napisał/-a:

jak przebiegnę obok, to...nawet się nie obejrzy :-)
nie wierzę
Serio :-) Ale ten piesek chyba trochę starawy - swój świat już ma :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (273 wpisów)


Rufi
Ela

Ostatnio zalogowany
2024-03-11
21:33

 2012-01-20, 13:12
 
2012-01-20, 11:52 - szlaku13 napisał/-a:

A co do zimy... Hm. wczoraj odebrałem w paczkomacie zakupione przez neta nakładki z kolcami na buty, bo już mnie denerwowało "bieganie figurowe na lodzie" ;) Jak na razie okazuje się, że łącznie z przesyłką, 70 zeta wyrzuciłem w błoto... dosłownie ;) Śnieg topnieje i wkoło ciapa, chlapa... czy są jakieś nakładki na błoto...? ;)
Oj tam przesadzacie! Pierwsze kilka razy w kałuży "boli". Potem już wszystko jedno :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (273 wpisów)

 



Gerhard
Wojciech Muszyński

Ostatnio zalogowany
2020-01-08
11:42

 2012-01-20, 13:42
 
2012-01-20, 12:11 - szlaku13 napisał/-a:

Wychowywałem się na wsi i gumofilce (lub tzw. filcaki) to były najlepsze pod słońcem buty na zimowe szaleństwa na sankach i nie tylko... ciepłe i nieprzemakalne ;) Wujo nauczył mnie dodatkowo zawijać onuce z flaneli i... mrozy 20-30 stopni nie robiły zbytniego wrażenia... Może faktycznie warto wrócić do korzeni... ;)))
Dawno, dawno temu... Dziadek mieszkał w górach.
Przyszła zima. Dziadek zabrał mnie i kuzyna na wycieczkę z sankami. Ok 7km. 2 km po płaskim i 5 km pod górę. A następnie wracaliśmy tymi samymi sankami 5 km w dół. Po asfalcie z normalnym ruchem drogowym.
Wyprzedziliśmy (sankami - w 3 osoby) jeden samochód ciężarowy i jedne sanie ciągnięte przez konia.
Dziadek hamując starł podeszwę w gumofilcach.
Ostatnie 2 km szedł w gumowcach owiniętych onucą i drutem..

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (176 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (16 sztuk)


tytus :)
Leszek Szopa
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-29
15:05

 2012-01-20, 13:56
 
2012-01-20, 13:07 - Rufi napisał/-a:

Serio :-) Ale ten piesek chyba trochę starawy - swój świat już ma :-)
je też jestem starawy a ogladam ile wlezie

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (52 wpisów)


Truskawa
Izabela Weisman
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-01-17
10:55

 2012-01-20, 13:57
 
2012-01-20, 13:56 - tytus :) napisał/-a:

je też jestem starawy a ogladam ile wlezie
A to Ty pies jesteś? :)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  5  6  7  8  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Piotr Czesław
16:19
jery
16:17
szcz13
16:08
Falko
15:59
mieszek12a
15:55
Citos
15:50
Raffaello conti
15:26
romangla
15:22
Artur Walkowiak
15:20
żabka
15:11
gora1509
15:04
Henryk W.
14:25
marekcross
14:17
Wojciech
14:10
maratonczyk
13:53
annaklama
13:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |