Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Varia
Pamiętnik internetowy
Wariacje biegowe starszej pani

Joanna Grygiel
Urodzony: ------
Miejsce zamieszkania: ŻARKI LETNISKO
26 / 66


2014-07-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Kamienny Bieg, czyli Babcia Asia (czytano: 862 razy)

 

Nie, nie ma co śpieszyć z gratulacjami - nie urodziło mi się żadne wnuczę. A jednak zostałam babcią, bo w takiej właśnie kategorii załapałam się w Biegu Kamiennym. I co gorsza czułam się jak dwustuletnia babcia, bo upały mi zdecydowanie nie służą i leśną dyszkę zamieniły mi w niekończącą katorgę :( Tak, pustynne biegi są zdecydowanie nie dla mnie.

A impreza była przednia, jak to w Koszwicach. Biegająca rodzinka, czyli Karina, Teodor i Mateusz wiedzą jak zrobić zawody tak, aby wszyscy wrócili z nich w szampańskich humorach (bez użycia szampana :). I chociaż swój "występ" w biegu odebrałam jako klęskę, oczywiście klęskę w kategoriach walki z własnym ciałem, które odmówiło pełnej współpracy, to na mecie szybko o tym zapomniałam - przy pysznym cieście, malinowej herbatce z cynamonem, w piknikowej rodzinnej atmosferze. Nikt nie wrócił z Koszwic bez jakiegoś drobiazgu: czapeczki, rośliny, kubeczka, czy jaśka. Zasiedzieliśmy się do późna, ale tak dobrze nam się odpoczywało wśród przyjaciół i zieleni. I nawet komarów tym razem nie było!

No tak, znów robię bałagan. Może powinnam opowiedzieć o wszystkim po kolei? A może nie? Jaki koń jest każdy widzi! To w takim razie poprzestanę na ogólnym zarysie.

Jak już wspominałam w poprzednich postach, lubię biegi kameralne. Choć docieram w nich na metę na koniec stawki, choć nie łapię się na pudło, choć nie ma wypasionych koszulek i gadżetów. Za to jest to coś nieuchwytnego, nienazwanego, o co trudno w nawet najbardziej perfekcyjnie zorganizowanych imprezach masowych. Taka zwykła, niekomercyjna gościnność, życzliwość, zainteresowanie drugim człowiekiem. Wiecie, o czym mówię? Jeśli nie, to zapiszcie się na jakiś następny bieg do Koszwic. A do nas na Żarecką Szóstkę we wrześniu też możecie :) Zapraszamy!

Ech, znowu zadygresiłam... Bieg Kamienny zgromadził w tym roku około 150 biegaczy, ale było też trochę kibiców i dzieciaków, dla których zorganizowano krótsze biegi. Płaska trasa jest wytyczona w lesie, po trawie i kamieniach, których tu nie brakuje. Swoją drogą, każdy na zakończenie dostał swój kamień szczęścia i - ja tam przesądna nie jestem, ale, odpukać w niemalowane - swojego gubić nie będę :)

I tak się biegnie, po tych kamykach i trawie, las szumi, słońce przypieka, co 500 metrów znacznik, aż do wodopoju po 3 km. Prosiłam bardzo miłych młodych ludzi, którzy dawali tam wodę, żeby trochę przykręcili temperaturę, ale powiedzieli, że oni nie są od tego. No to teraz czterokilometrowa pętelka. Cóż to jest? Zmarszczka w czasoprzestrzeni! Nie dla mnie, nie tym razem! Wiem, że jestem mięczakiem, ale już na piątym kilometrze zaczęłam chwilami iść, zwłaszcza w nasłonecznionych fragmentach. Nogi mnie zwyczajnie nieść nie chciały :( Dotarcie do wodopoju trwało wieki. Teraz powrót tą samą drogą, którą tu dotarłam. Na dziewiątym kilometrze miałam tylko ochotę położyć się na poboczu i czekać, aż mnie ktoś zabierze na metę. Motyl, który latał koło mnie, wywoływał we mnie, łagodnej miłośniczce zwierząt, czystą agresję. Rozdeptać motyla! Tylko trzeba by go wcześniej dogonić...

Na szczęście jacyś miłosierni biegacze, którzy wcześniej ukończyli zawody dali mi wody i odżyłam na tyle, by doczłapać do końca. W żałosnym czasie, o 10 minut dłuższym niż normalnie zajmuje mi przebycie 10 km. Ale dotarłam, a tam już czekała moja biegająca rodzinka, czyli Kasia i Jarek oraz biegający przyjaciele z Leśnych Ludków, czyli Łukasz, Sławek i Włodek.

I zatoczyłam pętlę w mojej opowieści, i znów jestem na mecie, i po chwili wszystko nabiera innych kolorów i proporcji.

Na koniec muszę się poskarżyć na organizatorów, że próbowali mnie specjalną statuetką przekupić, bym dobrze o nich napisała. Co to, to nie! Zawsze staram się być tak obiektywna, jak tylko to możliwe. I teraz też nie będę ściemniać: są naprawdę niesamowici! :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Basia Boguś Sauvakavely (2014-07-27,21:03): Karina, Teodor i Mateusz jak podają media - w kamiennym kręgu odbyli poważną rozmowę w szefostwem komarowym z Koszwic. Rozmowy były owocne. Gorzej z http://www.imgw.pl/ Ci nieugięcie nie chcieli obniżyć temperatury do 21 stopni. :)







 Ostatnio zalogowani
Hieronim
23:40
benfika
23:39
ona
23:24
przemcio33
23:24
Wojciech
23:16
jaro71
23:06
szan72
22:46
Borrro
22:44
szymk
22:27
aktywny_maciejB
22:25
Januszz
22:25
Robson
22:23
szyper
22:06
Hari
21:58
Artur z Błonia
21:52
krzysztofl
21:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |