2013-01-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Grudzień... Koniec roku... Podsumowanie. (czytano: 476 razy)
W mijającym roku miałem trzy cele biegowe, z których dwa udało się zrealizować, a jednego nie. Ale po kolei.
Najłatwiejszym celem było złamanie 50 minut na dystansie 10 km, gdyż biorąc po uwagę moje wyniki i postępy w bieganiu w roku 2011, to była po prostu formalność, do której jednak trzeba było się chociaż trochę przygotować. I rzeczywiście okazała się formalnością, barierę 50 minut pokonałem najpierw w maju w Skawinie (47:06 netto), a następnie w Warszawie w październiku (47:20 netto). Przed Skawiną trenowałem 3 razy w tygodniu, dochodząc w marcu do 63 km, a w kwietniu do 92 km objętości treningowej po zimowym roztrenowaniu. Biegłem na 49:xx, ale potem docisnąłem gazu i przy okazji połamałem 49 oraz 48 minut, chciałem przy okazji ciachnąć 47 minut ... ale się nie udało :). Warszawę trochę zaniedbałem, trenowałem jedynie 2-3 razy w tygodniu, w ostatnich tygodniach ze wskazaniem na 2-kę, no i się nie poprawiłem, cudów nie ma, jeśli trenuje się mało, no właśnie...
Drugi cel był średniego kalibru, chciałem przebiec w całym roku łącznie 800 km. Nie udało się tego zrealizować, przebiegłem około 745 km. Niewiele zabrakło, ale jednak ten cel nie został wykonany. Pozostawię to bez komentarza, spróbuję przenieść go na następny rok i zrealizować, prawdopodobnie zwiększę także liczbę kilometrów. Przy 800 km rocznie wychodzi około 15.5 km tygodniowo. Niby nic, ale jednak sprawiło mi to w poprzednim roku problem.
Trzeci cel był najtrudniejszy do zrealizowania w moim przekonaniu, było to złamanie 22 minut na dystansie 5 km. Udało się go osiągnąć na początku czerwca podczas Biegu Ursynowa, dzięki fantastycznemu finiszowi, nie ma to jak ostatnie 500 metrów w biegu po życiówkę... Adrenalina, adrenalina, adrenalina... Na mojej Sigmie złapałem 21:58.50 netto, trochę się obawiałem, czy to się potwierdzi w oficjalnych wynikach, ale tak się stało. 21:58 netto. Tylko dwie sekundy, aż dwie sekundy. Jestem z tego biegu bardzo zadowolony i jest to moje największe biegowe osiągniecie w minionym roku. Jestem raczej typem szybkościowym biegacza, zdecydowanie moje wyniki na krótszych dystansach są lepsze od tych na długich, lubię też tempo i wysokie intensywności.
Apropos celów. W pracy (niemieckojęzyczna korporacja) definiujemy cele i jest to zgodne z jakąś tam metodyką. Przy okazji tego wpisu poszperałem w internecie i okazało się, ze jest to metodyka SMART. Cele powinny byc proste (Simple), mierzalne (Measureable), osiągalne (Achievable), istotne (Relevant) oraz dobrze zefiniowane w czasie (Timely defined). Myślę, że także w bieganiu warto definiowac sobie takie właśnie cele. O planach na rok 2013 napiszę w kolejnym wpisie. Będą zgodne z metodyką SMART :).
Bieganie w grudniu, cóż od -9 do +5 stopni. Udało się wyjść 7 razy na trening, przebiegłem 50.71 kilometra. Bardzo trudna końcówka miesiąca, lód zalegający w Kampinosie praktycznie uniemożliwiał treningi. Cale szczęście dzień staje się już coraz dłuższy.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |