Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
81 / 338


2012-11-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
kobiety wpędzają w zakwasy ;) (czytano: 5594 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://youtu.be/h7ZBygcSBzE

 

Każdy człowiek doznaje z góry zaplanowanych doznań, nic nie jest dziełem przypadku :)

Niedawno wcinając jakieś tam wafelki/pierniczki/czekoladę/inne (niepotrzebne nie skreślać) przeglądałem jedną stronkę, z niby to demotywatorami... Prawie się nie udławiłem, kiedy to zawiesiłem dłużej oko na tej, jakże przepięknej foci ;)

Po chwili dopiero tak naprawdę zobaczyłem, a raczej przeczytałem, o co tam chodzi. Podobno faceci to wzrokowcy?

No i jakbym z liścia dostał, wnet moje sumienie się obudziło, oblizało z lukru i przemówiło do mnie z pytaniem:
a może koniec już tej przerwy biegowej? dość obżarstwa, bo tłuszcz nie pójdzie w cycki bo ich nie ma!

już sam nie wiem co we mnie siedzi, ale skoro nie biegać, to się chociaż poruszać, chociaż trochę?

Pech chciał, że pochwaliłem się obrazkiem na Fejsie, wszak faceci muszą się wspierać dzielnie i takie rzeczy no kurcze, należy przekazać dalej innym biedakom, wszak chodzi tam o ćwiczenia ;)
Pech polegał na tym, że zostałem od razu zaproszony na zajęcia Kettlebells przez jedną znajomą z klubu fitness, gdzie kiedyś wpadałem na zajęcia Spinningowe, i wcale tu nie chodzi o lekcje łowienia rybek na kija.

Zgodnie ze staropolskim przysłowiem, które brzmi: nie odmawia się kobiecie (z wyjątkami)
cóż ja mogłem? no co?

poza tym, ja, MARATOŃCZYK! ja wohl oui oui absolution!, świeży zdobywca Korony, ja? ja nie dam rady? hęęę

Zapisali mnie więc na poniedziałek na te Kettlebellsy (kotlety?), fachowo tam to nazywają Kettlebells Workout, no i na dodatek rzuciłem oczywiście, że wtorek jeszcze poproszę mnie zapisać na Spinning.

W weekend jak już się wygadałem pośmigałem na rowerze, więc naładowany i spragniony dalszych wrażeń udałem się na zajęcia. Wcześniej wyluzowałem się jeszcze na saunie, co nie było chyba zbyt dobrym zagraniem taktycznym ;)


No ale...

z WIELKĄ dumą kroczyłem do sali, spodenki biegowe, koszulka z maratonu CRACOVIA, a co? twardziel!
Hmmm byłem ja, dziesięć dziewczyn, moje odbicie w lustrze naprzeciw, moje odbicie w lustrze z boku i w kącie jeszcze jeden samiec. AAAAA zaraz, no ale ucieczka była już niemożliwa.
"Bierzemy matę spod ściany, oraz ciężarek, Piotrek, weź oczywiście ten cięższy 5kg"
Jasne, nawet nie pomyślałem o 2kg, co tam 5kg, przecież to lekkie żelazko. Fakt, łatwo się niosło to na środek sali.

Pyk muza i jazda.
Nie zdążyłem pomyśleć do końca, czemu do cholery mamy ćwiczyć jednym ciężarkiem, który kojarzy mi się wyłącznie z filmami z Flipem i Flapem, jak to byli w cyrku i taki tam był atleta, w strój pasiasty, co również machał takim ciężarkiem w kształcie kuli z uchwytem. He He He...

Na początek poleciała szybka rozgrzewka, czyli kilka przysiadów, jakieś tam inne dziwne kocie ruchy.
Potem ciężarek w jedną łapę i je-cha-ne.
"Piter nie garb się, niżej z tą kulą, wyżej ramię" ja p..ierniczę!!!
nie wiedziałem, że jest tyle kombinacji z nogami, przysiad normalny, wykrok, rozkrok, nakrok, ukrok, wszelkie możliwe kombinacje z "krok" bynajmniej były.
Oczywiście po którymś tam razie, zaczęło mnie wnerwiać
"jeszcze kolejna seria do ośmiu"

ósemka od tej pory zrobiła rysę na mojej psychice ;)

kiedy pot zaczynał zalewać moje brwi, nastąpiło magiczne: zmiana ręki
olabogaaaa żesz w mordę motyla noga
ukochane ósemki na drugą mańkę, seria tak, seria inaczej.
Potem jakieś nieżywe, znaczy się martwe ciągi (cięgi), albo jakieś ćwiczenia na pośladki. Kurcze, czemu ja to wszystko tak czułem? nie mam chyba mięśni na plecach i pośladkach...
Zrobiłem małego żurawia jak się kształtuje sytuacja u tych otaczających mnie obiektów... hmmm każda miała mięśnie wyglądające na...nieważne ;) Dobrze wyglądały bynajmniej ;)

Kiedy zrobiłem z trylion przysiadów w różnej kombinacji, zaczęły się ćwiczenia na łapki i barki. Oczywiście znowu na różne motywy z nogami, które powoli zamieniały się w watę, i to nie cukrową. O żesz w mordę jeża, czemu tylko mi to wszystko sprawiało takie problemy. A podobno kobiety to słaba płeć... podobno.
Potem były delikatne jak jasny gwint ćwiczenia jakoś bokiem i leżąc. Dziwne tak, pot zalewa twarz, nogi się uginają, a łapa zamiast coś tam robić drży jak galareta.

Patrzę jak sytuacja obok, niestety kobiety pozamieniały się w terminatory, niektóre niewzruszone, jakby z nudów to wszystko robiły. Chciałem zrzucić koszulkę pokazującą, że niby jestem Maratończykiem i założyć jakąś czarną z oczojebnym napisem LALUŚ ;)
Ale co tam, nie było nawet na to czasu, co chwila zmiana tego, zmiana tamtego, kolejna seria, kolejna jeszcze do ośmiu. Rwaaa znowu do ośmiu? a nie może być do dwóch?
NIEEEEE, robimy wszystko to ośmiu

okay okay ;)

Kula 5kg ważyła zdeko więcej, myślę że jakieś 150 minimum.
Nagle pada hasło, odstawiamy kule już na bok, teraz ostatnie ćwiczenie. Pomyślałem, że w końcu ufff.
No i leżenie na plecach z podnoszeniem wyprostowanych nóg do góry przy jednakowym schylaniu się do nich i unoszenie łap do góry. Pikuśśś
Tylko, że jak chciałem to zrobić, nie mogłem wyprostować nóg, wszak nogi z waty, łap nie mogłem podnieść do góry, nie mówiąc już o reszcie ciała. Jeju siaraaa, flaki bez oleju. Śledź normalnie.
Po tym były jakieś ćwiczenia rozciągające przy wyłączonym świetle... czad.
Prowadząca chyba uszczypliwie zapytała: "Czy komuś drżą ręce"?
rzekłem, że jedynie powieka u mnie teraz nie drży, cała reszta dygocze jak galareta. Raczej łatwo wyobrazić sobie ten śmiech niewiast... ;)
Wychodząc mijałem grupkę kolejnych niewiast, które dość dziwnie na mnie patrzyły, w sumie nie wiem dlaczego, tylko lekko mokry byłem i szedłem krokiem prawie że pewnym ;)

Następny dzień to jakaś paranoja, ledwo wstałem, w nogach miałem pięć kilo zakwasów.
Popołudnie i wybrałem się rowerem na Spinning, po miała być sauna. Lekko pizgało na dworze i wiało, ale co tam, bycie hardkorem zobowiązuje i jazda na rowerze nie jest czymś niezwykłym ;)

Nie ma to jak zakwasić zakwasy, czy tam zamleczanić mleczan.
Po godzinie Spinningu, gdzie to się jedzie na takim specjalnym nieruchomym półrowerze w rytm zapodawanej muzy przez instruktorkę, dokręca obciążenie, wstaje i jak najmniej podskakuje, można nieźle sobie dać w palnik... Ostatnim razem na koniec wykręciłem 99% HRMaxa. Tym razem już tyci mniej. Lało się jednak znowu ze mnie. Skąd tyle we mnie wody? ja nie wiem.

Rozgrzany pojechałem więc na saunę. Relax w gorącym z przerwą na zimny basen i grotę lodową był mega. Ciężko jakoś wracało się w wichurze prawie do domu.
Epitafium czy jakieś takie podobne słowo, jakaś popierdółka była w środę o poranku. Chciałem się podnieść z wyra, a tu zakwasy dopiero były zakwasami.
To coś, co normalnie jest podnoszeniem spod kołdry wyglądało, jak doładowanie konta z wiekiem o jakieś 100 lat. No jakaś masakra. Ledwo zgiąłem nogi z wielkim krzykiem, żeby założyć skarpetki, nie mówiąc już o próbie ubrania spodni... Dojście do pracy zajęło mi 100% czasu extra, a najlepszy moment to było wejście schodami na 2 piętro. Poręcze to jednak zbawienie.

Te kobiety to mnie kiedyś wykończą.
Dzisiaj wieczorkiem już jest o wiele lepiej, jednak nadal czuję jakieś tam kwasiki, mimo wielu kąpieli rozgrzewająco schładzających, okładów zmrożonym żelem, a i małego godzinnego rozchodzenia w lesie.

Mimo wszystko fajnie było, czuję że żyję ;)
Ciekawe jak będzie w przyszłym tygodniu, podobno trening czyni mistrza...
Plan mam taki, żeby trochę się odbudować z siłą, a dopiero potem zacząć truchtać i rozkręcać się biegowo. O ile oczywiście przeżyję ;)

Jakby ktoś był jakimś cwaniakiem, proponuję wybrać się na Kettlebells Workout i pomachanie 50minut pięcokilową kulką z uchwytem w różnych pozycjach. Ja jestem jednak pikuś, mały pikuś, ledwo przeżyłem ;)



We"re all young and naive still
We require certain skill
The motive changes like the wind
Hard to control when it begins

lalala ;)




pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


annette (2012-11-09,07:19): Świetnie dałeś sobie radę :)... to najważniejsze!!! Trzymam kciuki za kolejny trening ;)
Werq (2012-11-09,08:08): Snipi...ode mnie do Ciebie daleko jeśli chodzi o usportowienie ciała i wszytskie inne biegowe tematy, ja zaczynam, Ty już jesteś KRÓLEM...ale powiem Ci jedno: od kiedy "noszę arbuza" (patrz: stonka;)) i ćwiczę magiczny fitness dla kobiet arbuzowych to uwierz mi mam wrażenie, że nigdy nie ćwiczyłam, nie biegałam, nie zrobiałm treningu, nie pobiegłam GPSa itp. Na szczęście to wszytsko miało miejsce, bo inaczej pewnie i 10 minut tych ćwiczeń byłoby męką ale odszukałam takie partie ciała, które chyba były w śpiączce wcześniej i myślę sobie czy nadal ćwiczyć samemu w domu czy iść między kobiety arbuzowe...chyba dołożę do tego aerobik wodny dla arbuzowych i kuniec;P Song cudna;P Walcz dalej...porobisz te panienki;) Ty jesteś KRÓLEM:)
snipster (2012-11-09,09:04): Annette, przeżyłem i chyba to się liczy na początku ;)))
snipster (2012-11-09,09:06): Wera, dokładnie to masz rację, jest tyle mięśni normalnie zaniedbanych, że szok. A ty jeszcze ze stonka w środku to już w ogóle masz ciekawie ;) Odnośnie zajęć w grupie dla ciężarnych to podobno jest to świetna sprawa, tak mi bynajmniej mówiły koleżanki, które na takie coś uczęszczały... ;) wiesz ploteczki, ćwiczenia, ploteczki ;)
Marysieńka (2012-11-09,09:23): Snipi...i Ty ukrywasz taaaki brzuszek...no wiesz!!!!!!
snipster (2012-11-09,09:25): Maryś, brzuszek jak brzuszek, ale jakie płuca... ukrywam :)))
Marysieńka (2012-11-09,09:25): Wracając do "robienia" brzuszków...nie chwaląc się od lat nie mam z tym żadnych problemów....1000 machnąć jednym "ciągiem" to dla mnie małe "pifko"...cholerka nie wiem skąd to mam...:))
snipster (2012-11-09,09:29): Maryś, w poprzednim wcieleniu byłaś sprężynką albo Terminatorem ;)
mamusiajakubaijasia (2012-11-09,09:30): Ubawiłam się szczerze; jak zawsze:)
snipster (2012-11-09,09:33): Gaba, było zabawnie :) w sumie o to chodzi, żeby był FUN :)
renia_42195 (2012-11-09,09:55): A ja w brzuszkach jestem "cienki Bolek" - ani jednego nie zrobię :( Ja pierdziu, wjechałeś mi na ambicję i muszę coś z tym zrobić :)
snipster (2012-11-09,10:07): Renia, jakby tu tylko o brzuszki chodziło... ;) ale powiem ci, że czasem robię specyficzne brzuszki, jednak tamte zajęcia pokazały mi, że nawet moje brzuszki to cienizna...;)
Kedar Letre (2012-11-09,10:26): Śmiejąc się do rozpuku ( podczas czytania o Twoich przeżyciach z "kotletów) tak poćwiczyłem mięśnie brzucha, że jutro zakwasy pewne. To może Ty wklepuj kolejną relację , a ja będę ćwiczył czytając :)
snipster (2012-11-09,10:33): Radek, mój śmiech we wtorek to był śmiech przez łzy ;)
dario_7 (2012-11-09,12:17): No ładny kulomiot z Ciebie!!! W sumie to ciesz się, że tylko jednym ciężarkiem trzeba było machać ;)
snipster (2012-11-09,12:48): nie wyobrażam sobie... dwóch ;) to była by jakaś masakra ;)
Werq (2012-11-09,12:58): Snipi...stonka na fiksy strzela, że az miło się ćwiczy;) Sam arbuz tylko trochę wadzi;) A kurde w grubie mówisz, może, choć wiesz ja zawsze sama wolałam, sama, nie w kosza, nie w siatę...wole indywidualnie. Nie sfiksowałam na punkcie stonki:) A Ty właśnie kulomiotem zostaniesz...;)
jacdzi (2012-11-09,12:59): Usmiech od ucha do ucha, a jednak.... Patrze na ta fotke, cudo, czytam o treningu, marze o kaloryferze i obiecuje sobie ze od poniedzialku wezme sie za cwiczenia pozabiegowe.
Emi (2012-11-09,14:18): Ćwicz z tymi kettlami jak najwięcej;) będzie nas miał kto na rękach nosić;p !!!
snipster (2012-11-09,14:35): Emi, chyba wy Mnie :)
snipster (2012-11-09,14:35): Wera, przygody widzę masz niezłe ;)
snipster (2012-11-09,14:35): Jacku, jednak najprzyjemniej się ogląda... a nie ćwiczy ;)
tdrapella (2012-11-09,15:32): Snipi... Miałem bardzo podobne doświadczenia jak się rok temu wybrałem na zajęcia "body core" Coś podobnego, tylko ze sztangą... A tak po za tym wrażenia dokładnie takie same... KOBIETY MNIE BIJĄ! ;) Jak uda mi się żonie sprzedać dzieciaki to się wybiorę na taki trening...
snipster (2012-11-09,15:44): Tomku, możliwe że podobne, ale tu trochę więcej "extra pozycji" było ;))) sprzedawaj dzieciaki i uderzaj na Kettle :)
Krzysiek_biega (2012-11-09,21:22): zdjęcie faktycznie robi wrażenie. Co do brzuszków, to ktoś wspomniał że robił kiedyś 1000, znam takich-tylko po co tyle robić? zróbcie je pod innym kątem a gwarantuje że taka osoba zrobi ich co najwyżej 20. Skąd to wiem? Bo też kiedyś się nabijałem z kobiety, której zwyczajnie niedowartościowałem i wyszedłem na miękkich nogach po dziesięciu brzuszkach pod innym kątem nachylenia...
maleńka26 (2012-11-09,21:24): Teraz wiesz co muszą robić kobiety ,by mieć nienaganną figurę.
tdrapella (2012-11-09,23:37): Wiesz co Piotr... Chyba sobie to zdjecie walnę na tapetę ;) A tak na serio, to na tej stronie tam pod zdjeciem są fajne programy na brzuchy i pompki, co sobie ostatnio powziąłem za cel, także się przyda :) Dzięki :)))
snipster (2012-11-09,23:52): Krzysiek, zgadza się, ale w sumie tak jest ze wszystkimi partiami. Pytanie tylko, kto ma czas na te wszystkie ćwiczenia wszystkich partii mięśni w różnych konfiguracjach? ;) o wiele lepiej ćwiczy się te partie w obecności innych ;)
snipster (2012-11-09,23:53): Malenka, kto tam rozumie kobiety? ;) no i dla kogo one to wszystko robią? ;)
snipster (2012-11-09,23:54): Tomku, aż tak się nie "zagłębiałem" w tamte tematy ;) jednak ćwiczyć trzeba, jak ze wszystkim :))
Truskawa (2012-11-10,08:37): Myślałby kto, że taki boroczek.:))
kasjer (2012-11-10,09:32): Nie martw się, to przejdzie. Facetom zakwasy przechodzą wraz z wiekiem i z pogorszeniem się wzroku. - Siedzi na ławce dwóch dziadków. "Panie, jak ja byłem młodszy to jak zobaczyłem dziewuchę z kilometra to już byłem gotowy, no wiesz pan. A teraz panie już nie ten wzrok, nie ten wzrok..."
snipster (2012-11-10,11:13): Iza, no ba, biedaczek biedaczek ;)
snipster (2012-11-10,11:16): Kasjer, wierzę na słowo ;)
Nagor (2012-11-10,13:52): Świetny wpis ; ) Sam miałem się zapisać na jakieś fiki miki aerobiki, ale po tym opisie chyba dam sobie spokój.
snipster (2012-11-10,15:01): Nagor, przeciwnie, KONIECZNIE zapisuj się! :) stwierdziłem, że to jest mocno niedocenione, co zresztą przypłaciłem zakwasami ;)
snipster (2012-11-11,12:59): Ania, prawie jak baletnica... ;)
renata67 (2012-11-16,22:20): czytam kolejny raz i znów mam banana na twarzy:)!!! świetny tekst! gratuluję
snipster (2012-11-16,23:16): Renia, największy banan to uczestniczyć w tej.. rzezi ;)
renata67 (2012-11-17,11:11): domyślam się, ale to chyba nie była "rzeź niewiniątek"? poleciłam ten link na stronie naszego klubu biegacza-niech też się uśmiechną:)
snipster (2012-11-17,15:26): Renia, grunt że wszyscy wychodzą o własnych siłach ;)







 Ostatnio zalogowani
Stonechip
17:40
przystan
17:31
plomyk20
17:27
42.195
17:12
Andrea
16:49
jakub738
16:35
JolaPe
16:30
biegacz54
16:30
lupusfalco
16:24
POZDRAWIAM
16:00
Bartuś
15:41
piotr72gd
15:28
mikeg
14:59
MarcinMC
14:57
gall
14:38
Mikesz
14:37
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |