Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
130 / 180


2012-08-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
maratonie! zjem Cię! (czytano: 1101 razy)

 

Już czuję to przyjemne łaskotanie w brzuchu. Już sama myśl o tym wywołuje stan podniecenia. Już mi się uszy do góry unoszą kiedy zamknę oczy i wyobrażę sobie jak to będzie… zastanawiałam się czemu ja tak to lubię… może dlatego, że tak rzadko można, może dlatego, że nie zdarza się to często i może dlatego, że jest to tak duża porcja… wysiłku do przełknięcia ‘na raz’ ?

Bo ja najbardziej lubię biegać maratony. Lubię te kilka dni przygotowań ‘przed’ – lubię ten wieczór, kiedy z wrażenia nie mogę zasnąć a moje myśli wciąż krążą gdzieś daleko po trasie :) lubię tą chwilę przypięcia maratońskiego numeru startowego. Lubię te kilka minut w tłumie przed startem, głos spikera i wreszcie końcowe odliczanie i wystrzał na start. Muzyka w tle a wszystkie takie swoje ... jeden bieg tysiące ludzi ramię w ramię... Lubię każdy kilometr i ten pierwszy ‘na rozruszanie’ i te następne… lubię ten siódmy kilometr kiedy zaczynam wchodzić na swoje obroty i ten ósmy, kiedy już biegnę w swoim rytmie, lubię ten jedenasty – kiedy już wiem, że ¼ za mną, lubię kibiców po drodze a także punkty odświeżania. Widok białych kubków na asfalcie i skórki bananów wokół, lubię uśmiechać się na widok kostki czekolady i wyciągniętej do mnie ręki z piciem, lubię powiedzieć dziękuję i radośnie pobiec dalej… lubię ten 15sty km, bo do 20stego już blisko. Zawsze nie mogę doczekać się tego 26stego… jak zaczną zachowywać się moje nogi, plecy i ramiona … czekam i pytam się: czy zaczną boleć i protestować ? kiedy to się zacznie?

Czy na 30stym km będzie kryzys? Czy wcześniej? kiedy zacznie się ta prawdziwa walka o finisz? Kiedy na policzku poczuję pierwszą łzę? I czy będzie to łza szczęścia? Czy może bezradności? Mobilizacji ? czy może jednak kryzys nie przyjdzie … może , może , może… lubię ten moment ‘po’ kryzysie, kiedy powstaję w sile, zbieram się w sobie i mimo ‘wszystko’ ‘wszystkiemu’ prę do przodu. Lubię to odliczanie do końca.. 7km, 6km, nawet czekam na ten ból ud, kolan i podbicia. Czekam na tą walkę – kto silniejszy ? ja czy ciało? Zwycięży ból i słabość czy siła, jaką gromadziłam przez cały rok treningów?

Lubię ten 37 km – to tak ładnie brzmi, ostatnie 5 km do mety, kiedy to już wszędzie jest z górki, kiedy to już wszyscy wokół krzyczą: już nie daleko! A ja zastanawiam się nad pojęciem ‘nie daleko’ – co to znaczy ‘nie daleko’ :) chciałabym wtedy uśmiechać się nadal do kubka z wodą i mieć siłę zaklaskać Kibicom. Ten 38my jest piękny a 39ty jeszcze piękniejszy – ostatni rodziny trzydziestek… wszystko się zmienia przy tablicy 40. Często słychać już radość mety i wracających z medalami na szyi… idą owinięci w folie termiczne, niczym rycerze w zbrojach -zawsze idą w przeciwną stronę… zawsze dopingują i to zawsze pomaga. Czasem podadzą picie… czasem kopa w dupę dobrym tekstem.

Lubię ten 41 km – ostatnia szansa, by zebrać się w sobie i przekonać się ile czego w sobie mam. Zawsze wtedy myślę sobie: nie często biegnie się 41wszy kilometr – delektuj się – postaraj się bardziej – ludzie patrzą! Niech im nie będzie przykro kiedy widzą cię zmordowaną… i czasem gadam do siebie że już nie mogę… po chwili łapię się na tym, że sama siebie oszukałam, że wcale nie jest tak słabo tylko ściemniam… że zaczyna się 42 km a ja żałuję że To już się kończy… że na następny taki raz długo będę czekać. I myślę tylko o mecie – jak tam będzie i kto już tam czeka i czy będzie piwo, i czy to piwo będzie daleko czy długa kolejka… i zastanawiam się czy medal będzie taki ciężki jak ostatnio i czy znów będzie najładniejszy… i wtedy ten 42 km wydaje się taki krótki… jak rozłożyć siły… kiedy jeszcze dołożyć do pieca … ostatnie 500 metrów to finisz – śmietanka… zawsze spoglądam w niebo i rozmawiam z NIM – dziękuję – dziękuję, że jeszcze mogę, że jeszcze mi się chce i że ja mała dziewczynka mogę tu być i stawiać nogę za nogą… i zawsze sobie obiecuję, że wbiegnę na metę piękna [nigdy mi się to nie udało] … zadowolona i szczęśliwa. Biegnę pięknie finisz … [ostatnio lubię tak na maxa] … prawa stopa przekracza linię mety… słychać pisk chipa …. Zwalniam. Zakładają mi złotą pelerynę… dają medal i teraz ja jestem Rycerz! :D mogę iść na piwo :)

Na zdjęciu: maratonie zjem Cię ! :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


adamus (2012-08-13,10:38): Tak pięknie opisałaś jak biegniesz maraton, że przez chwilę czułem jakbym to ja robił w tej samej chwili... Nieznośna lekkość pióra. Brawo :)))
renia_42195 (2012-08-13,13:45): Życzę smacznego ;) Też go kiedyś wciągnę, ale czy będzie mi smakował i czy go polubię? Tego jeszcze nie wiem. Ja jeszcze mam w sobie to świeże uczucie "czegoś pierwszy raz w życiu" i jednocześnie ogromnego strachu. Powodzenia :)
jacdzi (2012-08-13,14:32): Czytalem i z kazdym slowem moje emocje narastaly. A w sobote biegne na tym krolewskim dystansie w Helsinkach.
Werq (2012-08-13,14:32): Aż...apetyt rośnie:) Ja jestem jeszcze przed maratońskim debiutem i sama jestem ciekawa czy będę tak głodna jak Ty po przebiegnięciu pierwszego;) Na razie wiem jak smakuje połowka i moge szczerze przyznać, ze zrodziłą apetyt na kolejne;)
alchemik (2012-08-13,19:10): a nie zapominasz o tym uczuciu na ok 35 km z myślami raczej brzydkimi , kto mnie do tego namówił i że nigdy już więcej a po przekroczeniu linii mety już wiesz co poprawić i gdzie będzie następny start.I ta świadomość kurde JESTEM WIELKI I MOGĘ WSZYSTKO !!! dla tych chwil po przekroczeniu mety warto żyć.
jarek1209 (2012-08-13,20:53): Maratonie, mój ulubiony :)
gerappa Poznań (2012-08-13,21:52): właśnie... jeszcze nigdy tak nie miałam, żeby na ok 35 km zastanawiać się kogo obarczyć winą za swój start, komu przywalić na mecie albo na kogo nakrzyczeć i obiecać mu, że już nigdy więcej... może dlatego to ja sama sobie to wymyśliłam, nikt mnie nie zmuszał ani nie namawiał... może w tym sekret... że sama chciałam :) ?
amd (2012-08-14,10:19): Tylko nie nabaw się niestrawności :)
snipster (2012-08-14,15:37): najważniejsze to wierzyć, potem po starcie to jakoś będzie ;)
tygrisos (2012-08-14,22:06): Gerap, gerap ! :)
miriano (2012-08-21,07:42): Smacznego pewnie kiedyś poznam jak on smakuje :)
gerappa Poznań (2012-08-21,07:53): oj... smakuje wybornie, zawsze inaczej...
mariosko (2012-08-27,22:24): czytam i mówię super! i elegancko jazdaaa... ale za chwile wielki lęk przed debiutem i pytanie czy aby to już mój czas????
Marysieńka (2012-09-05,20:10): Mnie najbardziej uskrzydla...widok mety:)))







 Ostatnio zalogowani
m.kucharski1@op.pl
06:10
KKFM
06:00
Jarek42
05:51
piotrhierowski
05:41
biegacz54
04:32
DaroG
03:24
"Komandor"
01:55
conditor
00:19
Andrea
23:58
lordedward
23:40
kuc
22:41
alex
22:33
szcz13
22:27
Grzesix
22:22
eldorox
22:09
Sqbanietz
21:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |