Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
204 / 338


2014-09-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
"urok" życia (czytano: 575 razy)

 

Jak to mówią, jak nie urok to...
miesiąc do maratonu, powinienem teraz właśnie sobie dokręcać śrubę w najlepsze doznając kukuryku i podobnych mknąc po leśnych trasach, jednak nie.
Zobojętniałem przez te kilka dni, kiedy dopadła mnie "grypa żołądkowa".

Czegoś takiego nie miałem chyba nigdy w swoim pokręconym żywocie.
Dwa dni wyjęte z życiorysu i spędzone w połowie w toalecie i pod kołdrą.
Nie wiedziałem, że można mieć tyle wody w sobie i wydalać je w takich ilościach przy każdej wizycie (z góry i dołu). Osłabienie zresztą również całkiem ciekawe, kiedy to na czworaka w pewnym momencie ledwo zmierzałem do tojlet rómu, bo w pionie już nie byłem w stanie.

Dzisiaj udało mi się zjeść normalny obiad (spaghetti) i nawet wieczorem zrobić rozruch 10km. Bebechy jednak mam skurczone nadal, żołądek zrobił się chyba wielkości małego cycka, jednak trawienie powoli wraca do normalności.
No ale, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :)

Powiedzenie "zepnij poślady i napieraj dalej" nabiera tutaj nowego brzmienia ;)

W weekend miałem fajny zjazd rodzinny. Trochę poćwiczyłem tańce-hulańce z kuzynkami i niestety również z ciotkami (omg!) i trochę się wylajtowałem mentalnie na tym spotkaniu. Nie miałem ostatnio humoru, byłem przemęczony i trochę mi przeszło.
Przeszło jednak na krótko, bo w poniedziałek doznałem masakry.

Zabawne, jak mała rzecz potrafi wywrócić wszystko do góry nogami. Poskładało ogólnie pół rodziny. Okazało się, że jedna cioteczka zabrała dwójkę szkrabów, które akurat wyszły z "jelitówki". Bardzo odpowiedzialne to było... ech.

Jestem jednak wyluzowany i z optymizmem paczam na zajebiaszczą jesień i kolejny miesiąc.
Już tęsknie za tym czymś, co było dwa miechy temu. Wolę jednak upały, słońce i latanie bez koszulki po lesie, niż bieganie w deszczu, wietrzychu, po zmroku i błocie. Lato wróć!!!

Czeka mnie kilka dni dochodzenia do siebie, a maraton tuż za rogiem, już za miesiąc...

Plany... na razie plany uleciały niczym ulotka, ale z drugiej strony jak na to spojrzeć, to może takie roztegowanie wyjdzie mi na dobre?


Czekam na złotą, polską jesień, śpiew ptasiorów, pogoń za wiewiórkami i łapaniem tego mojego "leśnego" drugiego ja ;)



Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2014-09-26,07:53): znając Twój upór Piotrze, to jestem dobrej myśli :) Będzie dobrze!
Truskawa (2014-09-26,08:28): A no widziałam na fejsie jaki zielony byłeś. Coś jakby w kolorze mchu, czy może bardziej nawet takiej wojskowej zieleni. :)) Dobrze, że już jesteś po. Zdrowiej i nie szalej dziku na początku z tymi treningami. Jesienne maratony, to nie są ostatnie maratony we wszechświecie. Wiosną będą nowe a i zimą jakiś pewnie się trafi. :)
snipster (2014-09-26,08:55): Paulo, pożyjemy zobaczymy ;)
snipster (2014-09-26,08:57): Iza, ja nie byłem zielony, ale blady ;) w ogóle przeraziły mnie moje białka w oczach, które były bielsze od kartki papieru :) szkoda, że wagi nie mam w domu... ciekawe ile popłynąłem w dół
Varia (2014-09-26,09:12): Życzę szybkiego powrotu do formy :)
snipster (2014-09-26,09:25): a Dzięki ;)
żiżi (2014-09-27,11:24): Dieta odchudzająca za darmo-niech wracają Ci siły:)
snipster (2014-09-28,18:37): taaa hehe :) odchudzanie w wersji mega-fast :)







 Ostatnio zalogowani
gdarek7
07:03
Januszz
06:36
Stonechip
06:25
jaro109
06:14
KKFM
06:14
Spychalski
06:13
marczy
01:19
mariusz67
00:09
Andrea
23:58
kos 88
23:23
lordedward
22:50
zbyszekbiega
22:36
JW3463
22:27
Wojciech
22:21
maciej11224@gmail.com
22:11
Daro091165
22:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |