Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
54 / 338


2012-06-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Piąty Element... ciemnej strony mocy (czytano: 360 razy)

 

Bieganie to podobno najprostsza forma aktywności ruchowej... :)))

Przyczynowość, czyli akcja i reakcja, podstawa funkcjonowania wszystkiego na świecie... prosta rzecz, która powoduje to, że ciągle coś się dzieje. Nie ma zastoju, nie ma równowagi, jak coś jest nadmiarowe, to pojawia się anty-nadmiar i wszystko kieruje się w drugą stronę.

Ostatnie moje poczynania biegowe zataczają coraz to większe kręgi, niestety albo i stety poznaje coraz więcej plusów dodatnich i plusów ujemnych. Bieganie jest coraz łatwiejsze, coraz większe, coraz fajniejsze, coraz wartościowsze... coraz bardziej jednak skomplikowane.

Bieganie to podobno najprostsza forma aktywności ruchowej... :)))

Rok temu, wracałem "po prostu" po pracy do domu, zdejmowałem wszystko z siebie, zakładałem spodenki, skarpetki, koszulkę, wiązałem buty, potem jeszcze od czerwca zakładałem Gremlinka, opaska na rękę na klucze, zamykałem chawirę i w drogę. Gnałem przed siebie, to tu i tam, wracałem, picie, prysznic... papu - git endorfiny aż zasnąć nie można było czasem :)

Wszystko było takie "po prostu" łatwe, bez jakiś ceregieli, proste.
Po trzecim "treningu" już wiedziałem, że nie wystarczy "po prostu" zawiązać sznurówki, trzeba je wpleść w same siebie, inaczej albo będą smyrać giry, albo się rozwiążą, albo zahaczą o coś. Od tego momentu już nie było problemu sznurówek. Co jakiś czas pojawiało się coś nowego, np. nie można byle jak zawiązać butów, nie można byle jak się ubrać w sensie albo za gorąco, albo za zimno.
Nie można wybiec na łapanie endorfin zaraz po jedzeniu, nie można za dużo się opić, nie można sprintem zacząć długiego wybiegania, nie można pchać się przed samochód na światłach prowadzony przez łamagę z telefonem przy uchu, nie można biec blisko pieszych... jeju, tyle rzeczy nie można...

Kiedyś doszło kolejne "nie można", mianowicie rozciąganie.
Na początku, kiedy to poczytało się pierwsze opisy, przeszło rozmowy ze znajomymi co i jak i dlaczego i po co i w ogóle w ogóle, niby były jakieś tam lekkie rozciąganie, takie byle jakie, owakie, od niechcenia, przecież gdzie, ja ? no sorry, co ja terminator ? lekko tam łydki wystarczy o mur, pięć sekund później łapkami ruszyć, coś tam jeszcze i jeeeest, zrobione, odbębnione.

Bieganie to podobno najprostsza forma aktywności ruchowej... :)))

Kiedyś, kiedy nie biegałem, na słowo "trening" reagowałem uśmiechem na ustach, ponieważ przypominały mi się czasy Strzelectwa, kiedy to "trening" to był zespół kilkudziesięciu czynności zależnych od siebie (Przyczynowość), a tu co ? bieganie ? trening biegowy ? halo... co to za zespół czynności, przecież wystarczy się ubrać i biegać i już. Wielkie mi halo, trening, zwykłe bieganie a nie trening.

Teraz to wszystko wiem, wiem jak bardzo się myliłem.

Teraz...
jest cała ceremonia ubierania, ułożenia wszystkiego w ubraniu, zadbanie o plastry na sutki przy zamiarze dłuższego hasania szczególnie w ciepłe dni, odpowiednim zakładaniu skarpet, wiązania butów, uruchamiania Gremlinka, krótkich ćwiczeń przed, odpowiedniego rozpoczęcia, potem umiejętnego biegania z otwartymi oczętami szczególnie w trudnym terenie (korzenie i wystające płytki SĄ WSZĘDZIE)

Bieganie to podobno najprostsza forma aktywności ruchowej... :)))

No i tak w końcu dobrnąłem do tego, co istotne... czyli do rozciągania, piątego chyba najważniejszego elementu (coś jak w filmie Luca Besson - 5ty Element), a może ciemnej strony mocy tego wszystkiego.

Wczoraj uświadomiłem sobie, ile to rzeczy zaniedbałem, kiedy to zacząłem rozciągać nogi w każdej chyba możliwej pozie horyzontalnej i niehoryzontalnej, stosując różnego rodzaju dźwignie, naprężenia, cuda... masakra
Poczułem tyle partii mięśni, że nawet nie wiedziałem o ich istnieniu.

Przyczynowość, akcja i reakcja, teraz już wiem, że nie wystarczy tak o, po prostu, sobie wyskoczyć po pracy do lasu pobiegać i finito.
Problem rzepki powrócił wczoraj w czasie biegania, plan z maratonem w Lęborku na razie się zastopował, zobaczymy na ile mi pomoże przerwa i owe rozciąganie zaniedbanych partii mięśni.

Jestem jednak dobrej myśli, no i przede wszystkim jestem mega głodny masakry maratońskiej ;)
Zobaczymy jak to wszystko będzie w GPSie (Grodziski Półmaraton Słowaka - skrót pożyczony od dziewczyn stąd), jak się naprawię to polecę, jak nie to trudno... Wszak na horyzoncie jest też maraton w sierpniu ;)

na razie trzeba być na smyczy ;)



z radosnym pozdrowieniem hau hau :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2012-06-04,22:19): Hau, hau!
snipster (2012-06-04,22:21): ;)))
michu77 (2012-06-05,08:01): poprawiłeś mi humor z samego rana ;-)))
Truskawa (2012-06-05,08:15): Hm.. a ja dalej tylko biegam.. ale moze też z tego powodu wciąż muszę się schylać i poprawiac sznurówki. :))
snipster (2012-06-05,08:45): Iza, sznuróweczki to małe wredoty, trzeba z nimi krótko ;)
Werq (2012-06-05,09:27): GPS króluje;) Skrót na miarę biegacza kombinatora;) do zobaczenia zatem na trasie...pamietaj porządnie poplataj sznurówki;)
snipster (2012-06-05,09:45): Werq :) taa eeest GPS rulez :) sznurówki będą ostro poplątane :)
dario_7 (2012-06-07,10:24): A ja jakoś na te wszystkie czynności nie zwracam w ogóle uwagi. One po prostu są jak oddychanie ;) ... I zwyczajnie, po pracy... lecę sobie... gdzie droga poniesie :)))
snipster (2012-06-07,12:26): tia, trzeba z tym po prostu żyć ;)







 Ostatnio zalogowani
aniaf
10:15
qbuś
10:07
Admin
10:03
stanlej
10:02
slaw.rost
09:27
batoni
09:26
apacz08
09:15
MEDA
09:08
Gapiński Łukasz
09:03
Stonechip
08:56
wochu6662
08:17
mariuszkurlej1968@gmail.c
08:12
platat
08:10
Darekkloda
07:35
IR@S
07:29
StaryCop
06:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |