Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
53 / 338


2012-05-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
odkrywanie to ciekawość (czytano: 336 razy)

 

Hmmmm

dzisiaj znowu uświadomiłem sobie, że odkrywanie to ciekawość, a ciekawość to taki motor napędowy w bieganiu. Śmieszne, proste i to wszystko. Bieganie jest proste.
Przecież to chyba najprostsza forma ruchu poza wciskaniem guziorów na pilocie od tv, albo ruszeniem czterech liter z czegoś do lewitacji horyzontalnej i udaniem się do lodówki po pizotonik. Najprostsze formy omijam łukiem, bo życie przecież nie jest takie proste i trzeba je sobie czasem komplikować...
dzisiaj wybrałem jednak prostszą formę od prostej lodówkowej i zmusiłem się wręcz do wyjścia z domu.
Było cholernie ciężko, nie pamiętam kiedy miałem taką niemoc, cały dzień coś tam robiłem, nawet trochę fizycznie, ale po wszystkim chciałem się ruszyć i moc była jedynie w pilocie od tv i żeńskim tenisem, który nie ułatwiał ;)

Próbowałem przed wyjściem naładować baterie krótkim leżakowaniem na wyrku, jednak kiedy tak usiadłem po 10minutach... no nihuhu, jakby mnie trzymała jakaś niewidzialna kochanka w tym łóżku, zacisnąłem zęby, ubrałem galoty, założyłem koszulkę, skarpetki i zabrudzone lasem butki zawiązałem szybkim postanowieniem - idęęęę, opaska na klucze i w drogę

Pierwsze kroki to jakaś gehenna, myślę sobie "jeju ? o co kaman ?"
po chwili jednak przypomniałem sobie, że w sobotę Półmaraton w Nowej Soli, w niedzielę rowerkiem w Masie Krytycznej, a wczoraj rowerkiem do/z jeziorka... pierwsza myśl - a może zawrócić ?
nieeeee, zmęczenie przecież moim przyjacielem jest, więc pognałem dalej.

Dobiegłem do lasu "i jak ręką odjął" jak to mawiają starsze panie ;)
Pierwsze pół kilosa było ciężkie, potem jakoś się rozkręciłem.
Przypomniałem sobie to, co kiedyś testowałem, po jakichkolwiek zawodach trzeba "przepłukać" nóżki dnia następnego, każdy dodatkowy dzień przerwy nie działa najlepiej, no chyba że się chce robić tydzień luzu...

Leciałem więc tak dalej, ciekawskim myślom nie było końca, co dzisiaj zastanę, czy te pół kilosa początkowe zaraz się powtórzy, czy ta euforia to tylko tak chwilowo ?
Śmignąłem w parę miejsc, zrobiłem to i owo, udało się nawet pokonać niezłą górkę, wykrzesać trochę tempa, poskakać i podrażnić ptasiory na drzewach, poujadać na jakiegoś kundla spotkanego w lesie... potem spojrzeć głęboko w oczy jego właścicielce, czemu bez smyczy i kagańca do jasnej cholery ? ach te kobiety...

Pytałem tylko co chwile siebie, kiedy ?
kiedy to wszystko się zawali, zmieni, odfrunie, ale... nic z tych rzeczy. Było smerfastycznie ;)

Hmmm tak sobie leciałem i rozmyślałem, niektórzy mają swoje teorie na takie stany "jeśli czujesz się nie na siłach - zostań w domu", "treningi śmieciowe", "puste kilometry" i tak dalej...

Ja mam swoją teorię, miałem kilka takich dni jak dziś i wiem jedno, takie treningi się przypominają podczas kryzysu w biegu, kiedy to się gna do przodu i coś tam w środku mówi "jednak nie dasz rady, zatrzymaj się, poddaj się", wtedy właśnie pojawia się to coś, co dodaje powera, jak dzisiaj...

Bieganie jest proste, a zarazem ciekawe i to chyba ciekawość ostatnio mną rządzi ;)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mamusiajakubaijasia (2012-05-30,05:34): Świetny wpis. Ogromnie mi się podoba.
gerappa Poznań (2012-05-30,07:25): już mnie nie przerażasz... teraz to Ty mnie zadziwiasz :) [najgorsze, że mam tak samo :) ]
snipster (2012-05-30,08:32): Dzięki Gaba ;)
snipster (2012-05-30,08:35): Aga, cóż za zmiana nastawienia :P ;)
KR (2012-05-30,09:02): też tak mam zwłaszcza w sobotę o 6 tej rano i wybieram takie samo rozwiązanie. Ale te 5-10 minut gdy człowiek walczy ze sobą i swoim lenistwem ... bezcenne po treningu kiedy paruje się zdrowym zmęczeniem i chęcią do zycia
snipster (2012-05-30,09:20): KR, tak tak, szczególnie to "parowanie po treningu" jest fajowe oraz radocha z tego ;)
Honda (2012-05-30,17:22): Wszystko siedzi w głowie... trzeba wywalić z niej te głupie myśli i działać, nie patrząc na nic innego! ;)) zdjęcie mega!
snipster (2012-05-30,21:16): Hondzia, zgadza się... głowa wszystko trzyma ;)
wiewiorka (2012-06-01,13:40): Chyba ten swój lasek bardzo kochasz, skoro woła - to lecisz natychmiast ;-) Rozumiem to doskonale, też mam takie uczucia do mojego parku, i że się nie nudzi prawie dzień w dzień podziwiać te same widoki, nie? :-)
snipster (2012-06-01,13:57): Wiewiórko, odkąd biegam w tamtym parku i lesie... wszystko jakoś inaczej widzę ;) kiedyś to był "po prostu" las, park, zakręt, drzewo, ścieżka, a teraz wszystko jakoś inne jest :) i to jest fajne
Werq (2012-06-05,09:36): Głowa nasza ach ta głowa, wszystkim steruje...i nawet interesujace jest to chwilowe, początkowe zawieszenie - po co biegne, przeciez dziś mi sie nie chcę - znika po kilku machnieciach butami o podłoże:) Ja policzyłam wszytskie brzozy na trasie biegowej, za kazdym razem inna liczba wychodzi;) Zdjęcie mega...Hondy i mój motywator:) Never Surrender!
snipster (2012-06-05,10:02): Werq, kiedyś starałem się liczyć kroki... ale po 100 już się myliłem ;)
Emi (2012-06-06,22:06): cała sztuka polega na tym, żeby znaleźć swój sposób liczenia...jedni liczą do 100, inni polecają do 8, a mi wkręcił się kiedyś motyw typu "cza cza cza dwa, trzy"..no cóż...każdy ma jakieś zboczenie;) Na szczęście ten problem mija, kiedy biega się w towarzystwie i można bez problemu konwersować z drugą osobą;) a i motywacja do wyjścia jest większa;)
snipster (2012-06-06,22:20): kiedyś liczyłem kroki... raz dwa trzy cztery raz dwa trzy cztery... ale teraz podziwiam przyrodę ;) gadanie... chyba nie biegam tak wolno aby gadać cały trening :p chociaż czasem sobie coś nucę pod nosem ;)
Werq (2012-06-08,10:34): Ostatnio pół treningu wymyślałam w co ubiorę się do pracy i gdzie co mam w szafie... nie wiem kiedy minęło 6 km, w dordze powrotnej bardziej skupiłam się na tym co istotne;P
snipster (2012-06-08,10:38): Wera, dobrze że się nie zamyśliłaś na dobre będąc jeszcze w domu... kiedyś o mało bym wyszedł z domu tylko w samych butach tak byłem zamyślony już tym, gdzie pobiegnę ;)







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
12:59
eferde
12:57
kostekmar
12:47
jaro kociewie
12:27
andbo
12:12
Gapiński Łukasz
12:10
Admin
11:41
lemo-51
11:26
Merlin
11:21
drago
10:52
biegacz54
10:50
goshed
10:43
Slawek.G
10:37
Stonechip
10:32
SantiaGO85
10:28
Darek102
10:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |