Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
322 / 483


2012-04-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Dębno - wpis brzydki i byle jaki, tak jak mój wynik. (czytano: 830 razy)

 

Wszystko co chciałam napisać o Dębnie, to co sobie układałam w głowie, wszystko to uleciało. Jestem totalnie przybita tym co się stało. To był w ogóle bardzo dziwny bieg. Nie czułam atmosfery, nie podniosła mi się adrenalina na starcie, podeszłam do tego jak do treningu. Tak myślę, bo jeśli nie to już w ogóle nie potrafię wyjaśnić dlaczego na trasie spędziłam 4 godziny i chyba 38’. Nawet nie sprawdzałam wyniku. Nie chce mi się i nie ma po co.
Rozgrzewkę robiło mi się źle, psychicznie było źle, pocieszałam się tylko, że na szczęście fizycznie dobrze się czuję więc nawet jeśli nie będzie najlepiej to jakoś ten bieg wyjdzie. Ale nie wyszedł. Zupełnie i całkowicie nie wyszedł. Zaczęłam bardzo wolno. Wolniej niż miałam. Nic to nie dawało. Wciąż nie potrafiłam się ogarnąć ale pomyślałam, że to pewnie jak zawsze będzie. Do trzeciego kilometra nic, a potem jak już się wszystkie zębatki naoliwią to polecę. Nic takiego jednak się nie stało i po trzecim kilometrze biegło mi się tak źle jak na początku. Wtedy postanowiłam czekać do 15 kilosa. „Pewnie jak wezmę żel będzie ok.” Zawsze tak było. Nic takiego jednak się nie stało. Wtedy postanowiłam, że będę trzymała 5.21 tak długo jak się da i albo dobiegnę albo zejdę z trasy. Skończyłam drugie kółko i na wysokości Netto stanęłam. Nie wiem ile tam stałam ale trochę na pewno. Zastanawiałam się co zrobić. Wiedziałam, że jest źle ale jednak zejście z trasy nie mieściło mi się w głowie. Nigdy czegoś takiego nie zrobiłam i doszłam do wniosku, że nie potrafię zrezygnować. No to jak nie potrafię to lecę dalej. I było już tylko gorzej. Właściwie od Netto do mety ryczałam przez cały czas. Nawet nie ze złości tylko było mi przykro. Nie rozumiałam za bardzo co się dzieje. Nie bolało mnie nic. Nogi były ok, brzuch ok ( a to były zawsze moje najsłabsze strony od trzydziestego kilometra) oddech ok, a ja nie mogłam już nic z siebie wykrzesać. Po prostu nie mogłam. Nie pomagała nawet życzliwa uwaga innych biegaczy.
Na 35 kilometrze stał zegar i jak zobaczyłam, że jestem na trasie już 3h i 24’ poryczałam się zupełnie na serio. Te siedem kilometrów robiłam ponad godzinę. No po prostu pięknie! Przed metą spotkałam Elę i nawet ona nie była w stanie zmusić mnie do biegu. Za to na mecie ryczała razem ze mną.


Obiecałam sobie, ze to był ostatni maraton i że nigdy więcej. W ogóle nie chcę już biegać. Mam tego serdecznie dość. Do żadnych zawodów nie byłam tak przygotowana jak do tych i nic to nie dało. No to mam to gdzieś. Ta niedziela jeszcze we mnie siedzi i pewnie jeszcze będzie siedziała. Nie wiem jak długo taki stan będzie trwał ale jak mi przejdzie to chciałabym napisać o samej imprezie bo warto. Dębno jest po prostu najlepszym maratonem i tyle. Tam naprawdę kochają biegaczy. Nawet tych, którzy biegają ogony. :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Rufi (2012-04-17,08:54): NIe rób mi takich wpisów od rana bo już mi się prawie makijaż rozmazał!
bodekem (2012-04-17,08:54): Ludzi ocenia się nie po tym ile razy upadną tylko po tym ile razy się podniosą
Namorek (2012-04-17,09:40): Nie wiem jak dla Ciebie ale dla mnie było zbyt zimno , wietrznie na powrocie pętli i jakoś tak ponuro . Być może ta pogoda ? Pozdrawiam :-)))
wiosna (2012-04-17,09:50): Iza, 4:38 jednych dołuje, a innych ładuje.Chcę powiedziec że wszystko jest bardzo względne. Musisz sie pomartwic to się pomartw, byle nie za długo. A w przyszłym roku przyjedź do Łodzi, bo to jest strasznie fajna impreza.
tygrisos (2012-04-17,09:52): Dębno to juz przeszłość a nią nie warto żyć :)
gerappa Poznań (2012-04-17,09:54): dyspozycja dnia - tak bywa - następnym razem będziesz zadowolona - zobaczysz - taki start też uczy i głowa do góry!
Gerhard (2012-04-17,09:54): W Dębnie kochają tych, którzy biegają ogony? Będe musiał tam kiedyś pojechać. Dla polepszenia humoru mam taką propozycję: wybierz się z córką na zawody i poproś organizatorów o dodatkową mapę dla siebie. Przebiegnij przez las, krzaki, błoto. Im więcej błota - tym lepiej. Mi to pomaga :)
robaczek277 (2012-04-17,09:56): Jestes na pewno swietnie przygotowana tylko mialas nie za dobry dzien i wyglada z opisu ze to glowa nie miala ochoty biegac dlatego musisz sie podbudowac i bedzie super, to co wytrenowalas nie zginie a przyjdzie lepszy dzien i bedziesz gory przenosci.
Ja mialem dzis to samo na treningu, zawsze biegam swobodnie a dzis to jak bym mial ze 100 kg na plecach i nic na to nie poradzisz taki dzien, glowa do gory i wszystko bedzie super

Marfackib (2012-04-17,10:04): Czasami na treningu czujemy, że fruniemy i gdy w taki dzień trafią się zawody jest okej. Czasami strasznie męczymy łatwy trenig i gdy w taki dzień trafią się zawody jest masakra. Właśnie miałaś ten paskudny dzień. Pozdrowionka Poziomeczko :-)) i trzymaj się pędzla !
snipster (2012-04-17,10:27): głowa do góry, to był naprawdę ciężki maraton z parszywym wiatrem... teraz trzeba się zresetować i zacząć od początku. Następnym razem to Ty wygrasz z Maratonem :)
Hepatica (2012-04-17,10:28): Iza co miałam do powiedzenia, to przeslałam Ci na priva:))) A nawet jezeli uwazasz sie chwilowo za "ogonek" , to i tak nic nie zmieni faktu, ze jesteś tym "wyjatkowym" i "nietuzinkowym" ogonkiem:)))
mamusiajakubaijasia (2012-04-17,10:54): Wiesz co? Mój syn, Jasiu, gra na akordeonie. Znana sprawa. I jak przygotowuje jakiś nowy, TRUDNY utwór, to wkłada w to całe serce, duszę i całe swoje umiejętności. Ale...czasem przychodzi taki moment, który pan Jasia nazywa, że on już "przegrał utwór" - znaczy się było tego za dużo, za długo trwało, pochłaniało całą energię, uczucia i czas - jeden jedyny utwór. I wtedy po prostu nie może już być dobrze. Ten moment "przegrania" jest szalenie strategiczny, a trudno go przewidzieć z góry..........Myślę, że właśnie takie "przegranie" zdarzyło Ci się w Dębnie. Niby wszystko było fajnie, wszystko dopięte na ostatni guzik, przygotowana jak nigdy, a wyszło... jak nie wyszło. Pogadaj z Elą - pomoże Ci to :)
nata75 (2012-04-17,10:56): Iza - jesteś silną i szybką kobietą, więc się nie poddawaj, czasem chcemy coś w danej chwili a przewrotny los - mówi nam, NIE DZIŚ, NIE TEN DZIEŃ, NIE TA CHWILA. Za chwile spojrzysz na to inaczej i zapragniesz biegać. Trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!
Rufi (2012-04-17,10:59): Gaba, nie musisz tego pisac, my caly czas gadamy.
Maria (2012-04-17,11:26): NO to d...,ale praca włożona w przygotowanie nie pójdzie na marne. I tak jesteś Wielka ja to bym ryczała juz od 3 km.Kurde, Iza biegamy tak samo ,weźmy się w garść i za rok pobiegnijmy Dębno razem,normalnie metr w metr,minuta do minuty.W końcu mistrzostwa zobowiązują :zdobędziemy je w biegu synchronicznym:)
Rufi (2012-04-17,12:33): to za rok, w tym roku Iza jeszcze cos innego zrobi
robaczek277 (2012-04-17,12:48): Mi sie cos wydaje, ze za chwile bedziesz sie usmiechac jak na zdjeciu, trzymamy kciuki i glowa do gory :-)
tytus :) (2012-04-17,12:55): ja w tamtym roku wymiotowałem ma trasie, miałem wszystko, wszystkich i swoje bieganie w dupie, a tydzień później w Krakowie zrobiłem zyciówkę, sprawdź sobie biorytm, ten skurwiel jest wszystkiemu winien
dario_7 (2012-04-17,13:06): A ja Cię podziwiam... że dałaś radę wytrzymać do końca w takim stanie psychicznym. Bo jak piszesz fizycznie było OK. Wielkie brawa! Każdy maraton jest inny, żaden nie podobny do drugiego. Po Wrocku wiem, że trzeba spróbować wszystkiego, by poznać "do bólu" bieganie długodystansowe ;)))
Rufi (2012-04-17,13:25): Iza, wczytaj się dokładnie w to co Tytus napisał :-).....no może oprócz tego "skurwiela" ;-)
kris0309 (2012-04-17,13:42): Szkoda, że nie wyszło, nie ma się co łamać. Trzymałem kciuki... Mam nadzieję, że mnie to nie spotka w Krakowie. Pozdrawiam!
DamianSz (2012-04-17,14:14): Porażka to tylko etap w dochodzeniu do celu - tak na to patrz. Może rzeczywiście w tym dniu dla Ciebie to nie był odpowiedni układ gwiazd ?
jacdzi (2012-04-17,14:21): Wpis "brzydki" ale dziewczyna sliczna. A czas coz, moze nie byl to szczyt Twoich marzen, ale wcale nie tragiczny, a popatrz na to ak ze podobaly Ci sie lasy wzdluz trasy i dluzej chcialas sie nimi i atmosfera delektowac.
Inek (2012-04-17,15:16): Gratulacje! O rezygnacji to sobie nawet nie myśl. Przecież Nadia i tak nie pozwoli Ci na opuszczanie treningów, a co do startów, to niektóre możesz sobie opuścić, jednak w Rudawie, z "takim" numerem, to trzeba chociażby z przekory wystartować, liczę na Ciebie! :))
Marysieńka (2012-04-17,16:46): Iza....żeby życie składało się z samych sukcesów...byłoby nudne....wiem jak boli kiedy solidny trening dosłownie w g...o się obraca i wiem również, że po chwilach zwątpienia mówi się czekaj ty skurczybyku(maratonie) ja ci jeszcze udowodnię, że jestem dobra....i takiego właśnie podejścia Tobie życzę:)))
Gulunek (2012-04-17,17:08): :) Oj tam oj tam :) Uszy do góry i bierz się za trening :)
Truskawa (2012-04-17,18:11): Bartek, nie wiem czy się znasz czy nie, ale ten trening to nie jest głupi pomysł. Już nabieram na to ochoty. :)
Truskawa (2012-04-17,18:13): Masz rację Bogdan i dlatego też mnie ten bieg tak stresuje.:)
Truskawa (2012-04-17,18:14): Bo Ty to kochana jesteś. No kto jak nie Ty, ryczał ze mną na mecie. :**
Truskawa (2012-04-17,18:15): Romek, ja chyba nie zmarzłam. Nawet wtedy kiedy już bardziej szłam niż truchtałam. Nie czułam tego mrozu. Wiatru mogłoby nie być, to fakt, ale półtora roku temu wiało zdecydowanie mocniej a miałam czas o niebo lepszy. :(
Truskawa (2012-04-17,18:17): wiem Jacku i masz rację: biegamy dla przyjemności! Ale te życiówki są jednak takie .. no nie wiem, nęcące..
Truskawa (2012-04-17,18:20): Gosiu wiem i też masz rację. Tylko jak już się pobiegło poniżej czwóki to chciałoby się już nie przekraczać tego nigdy więcej.. no nie o tyle.. :( A wiesz, że o mało co a bym poleciała Łódź? Ela się pochorowała i nie była pewna czy pojedzie do Dębna. Zrsztą Łódź to jest fajna nawet bez maratonu. :)
Truskawa (2012-04-17,18:21): Pewnie, że nie warto Maciek. Ale kurde gniecie! Choć czytając te komentarze stwierdzam, że gniecie coraz mnije. :))
Truskawa (2012-04-17,18:23): To jest dobry pomysł Wojtek. Zupełnie serio to mówię. A do Dębna przyjedź. Nie będziesz żałował. Naprawde robią tam niesamowitą imprezę. :)
Truskawa (2012-04-17,18:24): To akurat prawda Agnieszka. Nieźle mi przytarło nosek w Dębnie. :)
Truskawa (2012-04-17,18:25): No tak Jacek, ale Ty masz tak na treningu a ja na zawodach. :))) Ale dobra, coś w tym jest. :)
Truskawa (2012-04-17,18:26): Będę się trzymała tego pędzla Marku. :)))) Dziękuję. :)
Truskawa (2012-04-17,18:28): Krysiu, jak czytam takie komentarze to wiem, że nie przestanę biegać. :)))) Maila czytałam i odpiszę jak tylko się trochę ogarnę. :)) Dziękuję!
Truskawa (2012-04-17,18:29): Piotrek, aż tak mnie nie pocieszaj. Tam już gorzej wiatło ale fakt. Też męczyło ale Ela dała radę. :) Cieńka jestem jak dupą węża. Ot co. :)) Trudno, ktoś ogony też musi biegac. :)
Truskawa (2012-04-17,18:30): Jasne, że pomaga gdanie z Elą Gabrysiu. :) A Jaś ma całkowitą rację. Co za dużo to niezdrowo. :) DZięki. :)
Truskawa (2012-04-17,18:31): Jak dam radę z Tobą biec Mryś to bardzo chętnie. Możemy się umawiać na Dębno. To nawet znowu chce mi sie biegac. :)))
Truskawa (2012-04-17,18:33): Natalia, widziałam wyniki. Masakra. Gratulacje dziewczyno, pobiegłaś świetnie! :) Ja musze niestety jeszcze popracować, żeby móc myśleć o rywalizacji z Tobą. :)
Truskawa (2012-04-17,18:34): Jacek ja już się uśmiecham, bo mnie te wszystkie komentarze stawiają właśnie do pionu. Chce mi sie znowu biegać. :D
Truskawa (2012-04-17,18:35): Tytus, czy Ty zdajesz sobie sprawę z tego co napisałeś? Ty wiesz, że ja już kombinuję czy jednak nie polecieć Krakowa? Choroba hazardzisty? :))
Truskawa (2012-04-17,18:37): Dobry koment Ela. I Tytusa i Twój. :)))
Truskawa (2012-04-17,18:37): Ojjj masz rację Darek. Zobaczyłam maraton z zupełnie innej strony. Zupełnie. Przewróciło mi się kompletnie to co myślałam. Widać nie wystarczą silne nogi i mięśnie brzucha. Jednak łepetyna też jest istotna. Bo to chyba mój łeb nie pobiegł ale pewności nie mam. :)) Mam ochotę wyjść teraz pobiegać ale nie mogę. Mam jeszcze pełną chałupę dzieciaków.. może jak się wyniosą.. :)
Truskawa (2012-04-17,18:39): Co Ty Krzysiek. żeby tak spieprzyć maraton to jednak trzeba mieć talent. Dziękuję za kciuki i będę za ciebie trzymała w niedzielę. Jak się da to Cię pogonię na trasie.. no chyba, że całkiem na łeb upadnę i tez polecę. :))))
Truskawa (2012-04-17,18:40): Nie wiem Damek co to było, jak się zobaczymy to ci wszystko opowiem. W niedzielę jesteś będziesz w Kraku?
Truskawa (2012-04-17,18:41): A Ty Jacku jak zwykle miły. :) DZiękuję. :)
Truskawa (2012-04-17,18:42): Ignacy, jak dobrze, że Ty mi o Nadii napisałeś. Fakt, nie mogę przestać biegać, bo mam psinę, która by mi umarła bez biegania. :)))
Truskawa (2012-04-17,18:43): Marysiu, narazie boli jak cholera. Ale mam nadzieję, że niedługo dojdę do siebie i znowu będę chciała panu M. skopać dupę. I obym znowu nie dostała po nosie od M. za tę dupę. :))))
Truskawa (2012-04-17,18:44): Kiedy ja sobie Gulunku te uszy z rozpaczy wyrwałam.. :))))
Truskawa (2012-04-17,18:45): Aha! Nie! To włosy się z rozpaczy wyrywa. To w takim razie uszy jeszcze mam. Podniosę je i pójdę na trening. :))))
papaja (2012-04-17,18:57): A następny gdzie biegniesz? W Toruniu? Mogłybyśmy sobie razem poryczeć albo skakać z radości. Pierwsze czy drugie - byłoby fajosko... :)
papaja (2012-04-17,18:59): No dobra, Maria mnie zostawiła, ot co... A samej maratonu nie chce mi się biec :))))
=Andrzej= (2012-04-17,20:19): Izabello a ja Tobie zazdroszczę że dobiegłaś do końca i gratuluję z całego serca!!!Pozdrawiam Andrzej.
Truskawa (2012-04-17,21:14): Hm.. ale Dębno Asia będzie w przyszłym roku dopiero. I nie kuś tym Toruniem. Mam przecież nie biegać. Obraziłam się przecie na maratony i bieganie. :))))
Truskawa (2012-04-17,21:15): Dziękuję Andrzej. :)
straszek (2012-04-17,22:02): Tydzień po Dębnie jest... Cracovia Maraton. Skoro w Dębnie wyszło jak wyszło (LSD), to do Krakowa przyjedź i... pokibicuj, bo przebiec byś nie dała rady;). Będzie komu?
=Andrzej= (2012-04-17,22:36): No właśnie !!! do zobaczenia w Krakowie :) ...PS:udało mi się jeszcze znależć miejsce w okolicach Błoni ETAP HOTEL...za 146 zł jedna noc!!!
Rufi (2012-04-18,08:04): Czytałaś co Straszek napisał??? "przebiec nie dałabyś rady"....
tytus :) (2012-04-18,09:07): Truskawa, i o to mi chodziło! Zdrówko!!!!
tytus :) (2012-04-18,09:10): Ja bym sie do Straszka nie odzywał, albo lepiej "skop mu tyłek" w przenośni, pokaż, że się nie zna na kobietach
Truskawa (2012-04-18,09:20): Straszku oczywiście, że będzie komu. I wcale oczywiście mnie nie podpuszczasz. W ogóle. Ani trochę. :)))))
Truskawa (2012-04-18,09:22): Ale ja nawet nie jestem zapisana do Krakowa.. musiałabym zobaczyć czy się jeszcze da i czy mogę jeszcze zapłacić. A jak nie to co mam powidzieć? Ze muszę bo mi Dębno nie wyszło?? :)))))))))
Truskawa (2012-04-18,09:22): Elusia, mnie przebiec nie interesuje. A nie da się poprawić czasu o godzinę. :/ Ale i tak kombinuję. :))))
e.i. (2012-04-18,09:31): Izuś, najpierw Ty płakałaś, potem z Tobą płakała Eluś, a teraz i ja. Takie morze łez nie może pójść na marne ;). Jak się kobity wyryczą, to potem biorą się w garść i znów są silne. I z Tobą też tak będzie. Ponoć dany bieg w dużej mierze zależy od dyspozycji dnia. Ja nie rozumiałam tego, bo na każdym biegu moja dyspozycja wydawała się do bani. Ale zrozumiałam o co chodzi, gdy na półmaratonie w Żywcu biegło mi się jak na skrzydłach. Izuś odpocznij od biegania chwilę, pewnie to zwyczajne zmęczenie materiału. A jak zatęsknisz, a jestem przekonana, że tak będzie, to znów z radością pobiegniesz.
kokrobite (2012-04-18,09:35): Tak bywa, niestety. Sam się tam czułem po maratonie w Berlinie w 2011. Na szczęście każdy kac kiedyś przechodzi. Gratuluję ukończenia maratonu.
Rufi (2012-04-18,10:09): Ale ja nie mam na mysli tylko przebiegnięcia. Wiesz, ze ja nigdy nie mam takich myśli Iza!
Rufi (2012-04-19,08:20): Aha, rozumiem ze tutaj juz się skonczyly komentarze tak? Hmm, no dobra...to sobie idę stąd :-((( ZDRAJCY!
Truskawa (2012-04-19,11:55): A we mnie właśnie się budzi złość Ewa. Złość i chęć zmazania tej klęski. Nie wiem czy nie zapłacę za głupotę.. Ale dziękuję za to co napisałaś. :)
Truskawa (2012-04-19,11:56): Chyba pamiętam ten wpis o Berlinie Leszku. Jak będę miała chwilę to zajrzę tam do Ciebie.
Truskawa (2012-04-19,11:57): Wiem i nie wiem, bo coś tam ostantio zaczęłaś smęcić, że będziesz biegać dla przyjemnosci. Pewnie jednak po życiówce Ci już przeszło. :))))
Truskawa (2012-04-19,11:58): Ale że czemu sie skończyły Eluś? Przecież są. :))
Rufi (2012-04-19,13:58): Ach, no własnie mi jakoś przeszło :-)
Truskawa (2012-04-19,14:03): Alleluja. Bo już myślałam, że mi Cię podmienili. :)







 Ostatnio zalogowani
szalas
10:36
danielEm
10:11
Wojciech
09:38
Kravis
09:20
Seba7765
09:12
janusz9876543213
09:04
kryz
09:02
marswi60
08:40
StaryCop
08:26
Henryk W.
08:25
Citos
08:01
platat
07:58
Christo1968
07:25
Jarosław Szajewski
07:14
Brytan65
07:02
robert77g
01:33
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |