| Autor: pagand, 2008-08-05, 17:57 napisał/-a: Gletschermarathon polecam tym wszystkim, którzy chcieliby pobiec maraton we wspaniałej scenerii austriackich gór, i¶cie rodzinnej atmosferze, gdzie wszyscy zwracaj± się do siebie po imieniu (wydrukowane na numerach startowych), gdzie kibice wyj±tkowo ciepło witaj± biegaczy spoza Austrii i Niemiec. Trasa biegu do łatwych nie należy. "Pierwsze" 25 km ostro w dół czuć w nogach jeszcze przez kilka dni po starcie, a pojawiaj±cy się pierwszy podbieg, mimo że wymarzony, ulgi nie przynosi (niestety ci±gnie się przez cały, niemiłosiernie długi kilometr). Ogólnie zbiega się więcej niż wbiega, co wbrew pozorom nie ułatwia osi±gnięcia lepszego czasu niż w biegu płaskim. Tylko na pocz±tkowych kilometrach nogi jako¶ tak same nios±.
Organizacyjnie impreza nie ma wielkiego rozmachu, choć nie ma żadnych problemów z odebraniem numerów startowych (nawet kilka minut przed startem), dojazdem na linię startu (podstawione autobusy) czy też zdaniem do szatni ubrania (jeżeli kto¶ zechce spróbować udziału w tej imprezie to polecam na start udać się w jakim¶ dresie, bo mimo że to koniec czerwca to na wysoko¶ci ok.1700 m n.p.m. jest całkiem chłodno).
Na trasie - kibice w każdej miejscowo¶ci. Jest aplauz, jest ¶piew i muzyka, s± napoje i co¶ "na z±b". Nawet z dala od punktów żywieniowych spotkać można kogo¶ życzliwego, kto wci¶nie w rękę butelkę z wod± czy izotonikiem (szkoda, że nie miałem jak podziękować przemiłej Pani, która mimo kiepskiego obuwia pobiegła za mn± kilkana¶cie kroków, by mógł się napić isostara).
Na mecie na każdego oprócz medalu, czekaj± różnorodne owoce, ciastka, ciasteczka, ciasta, cukierki, czekoladki i batony energetyczne (och, dzieci by poszalały). A do picia - woda, izotoniki, soki owocowe i ... piwa do woli. Masaż i prysznic sprawiaj±, że szybko zapomina się o potwornym zmęczeniu. Dopiero na drugi dzień i jeszcze kilka następnych, aż trudno chodzić, gdyż największy problem utrzymać "pod kontrol±" zginanie kolan.
Najważniejsze jednak, że pozostaj± niezapomniane wrażenia. Widok ostro wbijaj±cych się w niebo, o¶nieżonych, skalistych szczytów, widok wij±cej się w dół szosy, któr± się biegnie i to niesamowicie rze¶kie górskie powietrze...
Polecam wszystkim, którzy mog±, jak ja, wykorzystać drogę powrotn± z wakacji, by spędzić wspaniały weekend nieopodal Insbrucku. Startowe niewygórowane, organizacja dobra i fantastyczna atmosfera. Ja się cieszę, że spróbowałem czego¶ "innego", choć to przecież to te same 42,195km. |