|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Piotr 63 (2007-06-05) | Ostatnio komentował | Jan 63 (2007-10-29) | Aktywnosc | Komentowano 5 razy, czytano 196 razy | Lokalizacja | | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2007-06-05, 18:22 1. Otwarte Mistrzostwa Ukrainy
LINK: http://www.piotruciechowski.zafriko.pl | W dniu 3.06.br. wystartowaliśmy z bratem - bliźniakiem Jasiem ( sami z Polski, podobno jak nam powiedział gł. organizator - Andriy Vosnovskiy, dzwonili do niego nasi biegacze z czołówki oraz p. A.Zatorski z zapytaniami o nagrody finansowe, ale gdy dowiedzieli się iż w pierwszym biegu organizatorzy nie zdobyli sponsorów i nie będzie nagród to tyle ich na starcie ujrzeliśmy ).
Same Mistrzostwa odbyły się w Kurorcie Obwodu Lwowskiego - Skole, na dyst. ok. 8 km z przewyższeniem ok. + 800 m ( trasa jak na tak nie długi bieg niezwykle wymagająca - np. nasz bieg na Czantorię choć o 1 km dłuższy to z tym biegiem taka Szkoła Podstawowa w naukowej hierarhii - były np. takie podbiegi np. od 4.do 5 km gdzie szedłem lub truchtałem ok. 12 min., a ostatni km ok. 10 min.).
Niestey nie dopisała frekfencja bo trudno uznać za sukces organizacyjny gdy na starcie staje 25.biegaczy i tylko 6 kobiet, choć wystąpiły prawdziwe gwiazdy ( a dodać tu trzeba iz zwycięzcy biegali za dyplom, medal i malutki pucharek za ok.12 zł )w kat. kobiet choćby Rekordzistka Ukrainy w biegu na 100 km Mariya Ostrowska a wśród mężczyzn prawdziwy hit - zwycięzca tegorocznego Maratonu Wrocław - Taras Salo.
Start do biegu nastąpił nietypowo ( podobnie jak w Maratonie Wileńskim ) na moście dość dużej rzeki a meta była usytuowana koło metalowego ( ok. 5 m ) krzyża na szczycie góry o dźwięcznej nazwie Łopata ( 1217 mnpm.).
A otwarcie przypominało jak ulał czasy racjonalnego socjalizmu ( koło miejscowego Domu Kultury )z przemówienami miejscowych i sportowych władz miasta i obwodu oraz występami Zespołu Piesni i Tańca.
Wpisowego nie było ale i trudno było uświadczyć na zakończeniu jakiegoś choćby posiłku z wyjątkiem 1,5 litra tamtejszej Skolivskiej, a i oprócz nagradzanych w kl. gen. i kat. wiekowch nie było nawet za ukonczenie tak trudnego biegu, medalu.
Dojazd na ten bieg nie sprawiał jednak większych problemów. Z przemyśla za 20 zł autobusem ( tam tak autobusach jak i wszelkiej maści busach nie wydają biletów, kazdy kładzie ile kierowca każe i jedzie - do UE oni chyba tym sposobem się nie "doczłapią" )do Lwowa i stamtąd z przed dworca kol. co 1/2 godz. jexdziły do Skole busy.
Nocleg ( za 25 zł ) w pozostałościach kompleksu radzieckich prominentów hotelu Arnika, a dojście do niego tak jak inne drogi nie główne - szok, u nas w porównaniu są same autostrady. Jedzenie ( za 17 zł w sumie, najedliśmy się do syta na kolację i na sniadanie u gospodarza, gdzie nas zawieźli rozpadającą się Ładą ). I tymże autem zawieźli nas wszędzie tak, że nie było z niczym żadnych problemów.
W hotelu straszna bieda ( powiedzieli nam, że mamy się wykąpać od godz. 20. do 22., bo potem ciepła woda już z kranu nie leciała, a np. drzwi do łazienki były na zwykły chaczyk ). Ale poza tym to gościna tam wspaniała, poprostu doceniali biegaczy ( może i dlatego, że każdy startujący w tym biegu to był na wagę złota ).
W biegu startowali bardzo zróżnicowani zawodnicy od b. profesjonalnych jak zwycięzca do takich w zwykłych sandałach, choć trasa po codziennych deszczach strasznie błotnista.
Ja pobiegłem w miarę obecnych możliwości ( na kazdych zawodach "umieram", nie wiem co się ze mną dzieje ) i z czasem 57,40 min. ( o 13 min. za Salo ) byłem w biegu 14.a w Misrz. Ukrainy 11., bo przegrałem ( co mi się w normalnej formie nie zdarza )z trzema kobietami,w nietypowej kat. 35 - 44 lata byłem 2.( otrzymując dyplom i medal z napisem jednak dla juniorów bo taki im się ostał, brat Jasiu pobiegł jak zwykle na swoje możliwości ( pali ok. 50 papierosów dziennie ) bardzo dobrze i z czasem 1;12,54 godz.zajął w biegu 24. miejsce, a w Mistrzostwach był 18., wyprzedzając 6. zawodników ( nastęny jednak za nim był ok. 8 min.).
Powrót z zawodów był znów dość sprawny ( przez Lwów - busem a z Lwowa znowu autobusem ) do granicy gdzie "utknęliśmy" na ok. 5 godz., gdyż wsiedliśmy do jedynego możliwego autobusu ze Lwowa z tymi codziennymi "przemytnikami" do UE.
W sumie bardzo fajny wyjazd i start w fajnych zawodach za w sumie b. małe pieniądze ( ponieważ my z bratem jesteśmy kolejarzami i z Wrocławia do Przemyśla dojeżdżamy obaj za 5,50 zł ( jeden bilet na poc. posp. nie zależnie od odległości to w naszym przypadku wydatek jedynie - 2,75 zł, a np. na poc. osobowy taki sam to tyko 1,50 zł ).
Tym sposobem zaliczyłem już chyba swój 105. start zagraniczny, a brat zadebiutował u 5. najbliższego sąsiada.
Trzeba startować i w takich biegach a nie tylko tam gdzie się "zarabia", bo gdyby tak nie było to w ogóle takich zawodów by nie rozgrywano. A my z bratem nie jeździmy za nagrodami tylko żeby zaliczać kolejne starty w coraz to nowszych krajach i stronach świata i dlatego z tego wyjazdu wróciliśmy bardzo zadowoleni, będąc tam jedynymi, mimo takiej bliskości granicy, Polakami. I to też docenił p. Andriy wręczając podobnie jak mnie i bratu dyplom oraz też medal ( podobnie taki, który mu został - dla juniorów - ale to nie jest najważniejsze, grunt, że mieismy jakąś pamiatkę z tego startu ). |
| | | | | |
| 2007-06-05, 21:52 Fenomen
2007-06-05, 18:22 - Piotr 63 napisał/-a:
W dniu 3.06.br. wystartowaliśmy z bratem - bliźniakiem Jasiem ( sami z Polski, podobno jak nam powiedział gł. organizator - Andriy Vosnovskiy, dzwonili do niego nasi biegacze z czołówki oraz p. A.Zatorski z zapytaniami o nagrody finansowe, ale gdy dowiedzieli się iż w pierwszym biegu organizatorzy nie zdobyli sponsorów i nie będzie nagród to tyle ich na starcie ujrzeliśmy ).
Same Mistrzostwa odbyły się w Kurorcie Obwodu Lwowskiego - Skole, na dyst. ok. 8 km z przewyższeniem ok. + 800 m ( trasa jak na tak nie długi bieg niezwykle wymagająca - np. nasz bieg na Czantorię choć o 1 km dłuższy to z tym biegiem taka Szkoła Podstawowa w naukowej hierarhii - były np. takie podbiegi np. od 4.do 5 km gdzie szedłem lub truchtałem ok. 12 min., a ostatni km ok. 10 min.).
Niestey nie dopisała frekfencja bo trudno uznać za sukces organizacyjny gdy na starcie staje 25.biegaczy i tylko 6 kobiet, choć wystąpiły prawdziwe gwiazdy ( a dodać tu trzeba iz zwycięzcy biegali za dyplom, medal i malutki pucharek za ok.12 zł )w kat. kobiet choćby Rekordzistka Ukrainy w biegu na 100 km Mariya Ostrowska a wśród mężczyzn prawdziwy hit - zwycięzca tegorocznego Maratonu Wrocław - Taras Salo.
Start do biegu nastąpił nietypowo ( podobnie jak w Maratonie Wileńskim ) na moście dość dużej rzeki a meta była usytuowana koło metalowego ( ok. 5 m ) krzyża na szczycie góry o dźwięcznej nazwie Łopata ( 1217 mnpm.).
A otwarcie przypominało jak ulał czasy racjonalnego socjalizmu ( koło miejscowego Domu Kultury )z przemówienami miejscowych i sportowych władz miasta i obwodu oraz występami Zespołu Piesni i Tańca.
Wpisowego nie było ale i trudno było uświadczyć na zakończeniu jakiegoś choćby posiłku z wyjątkiem 1,5 litra tamtejszej Skolivskiej, a i oprócz nagradzanych w kl. gen. i kat. wiekowch nie było nawet za ukonczenie tak trudnego biegu, medalu.
Dojazd na ten bieg nie sprawiał jednak większych problemów. Z przemyśla za 20 zł autobusem ( tam tak autobusach jak i wszelkiej maści busach nie wydają biletów, kazdy kładzie ile kierowca każe i jedzie - do UE oni chyba tym sposobem się nie "doczłapią" )do Lwowa i stamtąd z przed dworca kol. co 1/2 godz. jexdziły do Skole busy.
Nocleg ( za 25 zł ) w pozostałościach kompleksu radzieckich prominentów hotelu Arnika, a dojście do niego tak jak inne drogi nie główne - szok, u nas w porównaniu są same autostrady. Jedzenie ( za 17 zł w sumie, najedliśmy się do syta na kolację i na sniadanie u gospodarza, gdzie nas zawieźli rozpadającą się Ładą ). I tymże autem zawieźli nas wszędzie tak, że nie było z niczym żadnych problemów.
W hotelu straszna bieda ( powiedzieli nam, że mamy się wykąpać od godz. 20. do 22., bo potem ciepła woda już z kranu nie leciała, a np. drzwi do łazienki były na zwykły chaczyk ). Ale poza tym to gościna tam wspaniała, poprostu doceniali biegaczy ( może i dlatego, że każdy startujący w tym biegu to był na wagę złota ).
W biegu startowali bardzo zróżnicowani zawodnicy od b. profesjonalnych jak zwycięzca do takich w zwykłych sandałach, choć trasa po codziennych deszczach strasznie błotnista.
Ja pobiegłem w miarę obecnych możliwości ( na kazdych zawodach "umieram", nie wiem co się ze mną dzieje ) i z czasem 57,40 min. ( o 13 min. za Salo ) byłem w biegu 14.a w Misrz. Ukrainy 11., bo przegrałem ( co mi się w normalnej formie nie zdarza )z trzema kobietami,w nietypowej kat. 35 - 44 lata byłem 2.( otrzymując dyplom i medal z napisem jednak dla juniorów bo taki im się ostał, brat Jasiu pobiegł jak zwykle na swoje możliwości ( pali ok. 50 papierosów dziennie ) bardzo dobrze i z czasem 1;12,54 godz.zajął w biegu 24. miejsce, a w Mistrzostwach był 18., wyprzedzając 6. zawodników ( nastęny jednak za nim był ok. 8 min.).
Powrót z zawodów był znów dość sprawny ( przez Lwów - busem a z Lwowa znowu autobusem ) do granicy gdzie "utknęliśmy" na ok. 5 godz., gdyż wsiedliśmy do jedynego możliwego autobusu ze Lwowa z tymi codziennymi "przemytnikami" do UE.
W sumie bardzo fajny wyjazd i start w fajnych zawodach za w sumie b. małe pieniądze ( ponieważ my z bratem jesteśmy kolejarzami i z Wrocławia do Przemyśla dojeżdżamy obaj za 5,50 zł ( jeden bilet na poc. posp. nie zależnie od odległości to w naszym przypadku wydatek jedynie - 2,75 zł, a np. na poc. osobowy taki sam to tyko 1,50 zł ).
Tym sposobem zaliczyłem już chyba swój 105. start zagraniczny, a brat zadebiutował u 5. najbliższego sąsiada.
Trzeba startować i w takich biegach a nie tylko tam gdzie się "zarabia", bo gdyby tak nie było to w ogóle takich zawodów by nie rozgrywano. A my z bratem nie jeździmy za nagrodami tylko żeby zaliczać kolejne starty w coraz to nowszych krajach i stronach świata i dlatego z tego wyjazdu wróciliśmy bardzo zadowoleni, będąc tam jedynymi, mimo takiej bliskości granicy, Polakami. I to też docenił p. Andriy wręczając podobnie jak mnie i bratu dyplom oraz też medal ( podobnie taki, który mu został - dla juniorów - ale to nie jest najważniejsze, grunt, że mieismy jakąś pamiatkę z tego startu ). |
Piotr jest fenomenalny. Zaliczył kolejną wyprawę zagraniczną. Po przeczytaniu jego strony ( link podaje) stwierdziłem, że wielu wysokiej klasy biegaczy nie zwiedziło tyle świata, nie przeżyło tyle przygód i o to chodzi. |
| | | | |
| | | | | |
| 2007-06-05, 22:27 Podziękowanie dla Pana Andrzeja !
2007-06-05, 18:22 - Piotr 63 napisał/-a:
W dniu 3.06.br. wystartowaliśmy z bratem - bliźniakiem Jasiem ( sami z Polski, podobno jak nam powiedział gł. organizator - Andriy Vosnovskiy, dzwonili do niego nasi biegacze z czołówki oraz p. A.Zatorski z zapytaniami o nagrody finansowe, ale gdy dowiedzieli się iż w pierwszym biegu organizatorzy nie zdobyli sponsorów i nie będzie nagród to tyle ich na starcie ujrzeliśmy ).
Same Mistrzostwa odbyły się w Kurorcie Obwodu Lwowskiego - Skole, na dyst. ok. 8 km z przewyższeniem ok. + 800 m ( trasa jak na tak nie długi bieg niezwykle wymagająca - np. nasz bieg na Czantorię choć o 1 km dłuższy to z tym biegiem taka Szkoła Podstawowa w naukowej hierarhii - były np. takie podbiegi np. od 4.do 5 km gdzie szedłem lub truchtałem ok. 12 min., a ostatni km ok. 10 min.).
Niestey nie dopisała frekfencja bo trudno uznać za sukces organizacyjny gdy na starcie staje 25.biegaczy i tylko 6 kobiet, choć wystąpiły prawdziwe gwiazdy ( a dodać tu trzeba iz zwycięzcy biegali za dyplom, medal i malutki pucharek za ok.12 zł )w kat. kobiet choćby Rekordzistka Ukrainy w biegu na 100 km Mariya Ostrowska a wśród mężczyzn prawdziwy hit - zwycięzca tegorocznego Maratonu Wrocław - Taras Salo.
Start do biegu nastąpił nietypowo ( podobnie jak w Maratonie Wileńskim ) na moście dość dużej rzeki a meta była usytuowana koło metalowego ( ok. 5 m ) krzyża na szczycie góry o dźwięcznej nazwie Łopata ( 1217 mnpm.).
A otwarcie przypominało jak ulał czasy racjonalnego socjalizmu ( koło miejscowego Domu Kultury )z przemówienami miejscowych i sportowych władz miasta i obwodu oraz występami Zespołu Piesni i Tańca.
Wpisowego nie było ale i trudno było uświadczyć na zakończeniu jakiegoś choćby posiłku z wyjątkiem 1,5 litra tamtejszej Skolivskiej, a i oprócz nagradzanych w kl. gen. i kat. wiekowch nie było nawet za ukonczenie tak trudnego biegu, medalu.
Dojazd na ten bieg nie sprawiał jednak większych problemów. Z przemyśla za 20 zł autobusem ( tam tak autobusach jak i wszelkiej maści busach nie wydają biletów, kazdy kładzie ile kierowca każe i jedzie - do UE oni chyba tym sposobem się nie "doczłapią" )do Lwowa i stamtąd z przed dworca kol. co 1/2 godz. jexdziły do Skole busy.
Nocleg ( za 25 zł ) w pozostałościach kompleksu radzieckich prominentów hotelu Arnika, a dojście do niego tak jak inne drogi nie główne - szok, u nas w porównaniu są same autostrady. Jedzenie ( za 17 zł w sumie, najedliśmy się do syta na kolację i na sniadanie u gospodarza, gdzie nas zawieźli rozpadającą się Ładą ). I tymże autem zawieźli nas wszędzie tak, że nie było z niczym żadnych problemów.
W hotelu straszna bieda ( powiedzieli nam, że mamy się wykąpać od godz. 20. do 22., bo potem ciepła woda już z kranu nie leciała, a np. drzwi do łazienki były na zwykły chaczyk ). Ale poza tym to gościna tam wspaniała, poprostu doceniali biegaczy ( może i dlatego, że każdy startujący w tym biegu to był na wagę złota ).
W biegu startowali bardzo zróżnicowani zawodnicy od b. profesjonalnych jak zwycięzca do takich w zwykłych sandałach, choć trasa po codziennych deszczach strasznie błotnista.
Ja pobiegłem w miarę obecnych możliwości ( na kazdych zawodach "umieram", nie wiem co się ze mną dzieje ) i z czasem 57,40 min. ( o 13 min. za Salo ) byłem w biegu 14.a w Misrz. Ukrainy 11., bo przegrałem ( co mi się w normalnej formie nie zdarza )z trzema kobietami,w nietypowej kat. 35 - 44 lata byłem 2.( otrzymując dyplom i medal z napisem jednak dla juniorów bo taki im się ostał, brat Jasiu pobiegł jak zwykle na swoje możliwości ( pali ok. 50 papierosów dziennie ) bardzo dobrze i z czasem 1;12,54 godz.zajął w biegu 24. miejsce, a w Mistrzostwach był 18., wyprzedzając 6. zawodników ( nastęny jednak za nim był ok. 8 min.).
Powrót z zawodów był znów dość sprawny ( przez Lwów - busem a z Lwowa znowu autobusem ) do granicy gdzie "utknęliśmy" na ok. 5 godz., gdyż wsiedliśmy do jedynego możliwego autobusu ze Lwowa z tymi codziennymi "przemytnikami" do UE.
W sumie bardzo fajny wyjazd i start w fajnych zawodach za w sumie b. małe pieniądze ( ponieważ my z bratem jesteśmy kolejarzami i z Wrocławia do Przemyśla dojeżdżamy obaj za 5,50 zł ( jeden bilet na poc. posp. nie zależnie od odległości to w naszym przypadku wydatek jedynie - 2,75 zł, a np. na poc. osobowy taki sam to tyko 1,50 zł ).
Tym sposobem zaliczyłem już chyba swój 105. start zagraniczny, a brat zadebiutował u 5. najbliższego sąsiada.
Trzeba startować i w takich biegach a nie tylko tam gdzie się "zarabia", bo gdyby tak nie było to w ogóle takich zawodów by nie rozgrywano. A my z bratem nie jeździmy za nagrodami tylko żeby zaliczać kolejne starty w coraz to nowszych krajach i stronach świata i dlatego z tego wyjazdu wróciliśmy bardzo zadowoleni, będąc tam jedynymi, mimo takiej bliskości granicy, Polakami. I to też docenił p. Andriy wręczając podobnie jak mnie i bratu dyplom oraz też medal ( podobnie taki, który mu został - dla juniorów - ale to nie jest najważniejsze, grunt, że mieismy jakąś pamiatkę z tego startu ). |
To właśnie Pan Andrzej PUCHACZ wynalazł tak fajne zawody w tak ślicznych stronach zachodniej Ukrainy.My to poczytaliśmy no i bez zastanawiania w drogę. W moim przypadku cała eskapada trwała prawie 3 dni ( 69 godzin ) , ale zdecydowanie było warto nawet zapomniało się o zmęczeniu gdyż tyle się działo . Jednym słowem niezapomniana impreza wyjazdowa.A zmęczenie no cóż przyszło dziś dobrze już w domu. Panie Andrzeju dziękujemy z Piotrem - myślimy, że nie zawiedliśmy tam na miejscu też kapitalnie nami się zajmowali i też ślą podziękowania dla Andrzeja jak mówią Szefa polskich biegów górskich . |
| | | | | |
| 2007-10-29, 12:38
Widzę, że i na Ukrainie coś się ruszyło w temacie biegów górskich w przyszłym roku być może się tam wybiorę jak na razie miałem okazję wystartować trzykrotnie w Czechach. |
| | | | | |
| 2007-10-29, 12:45 Naprawdę warto.
2007-10-29, 12:38 - marciner napisał/-a:
Widzę, że i na Ukrainie coś się ruszyło w temacie biegów górskich w przyszłym roku być może się tam wybiorę jak na razie miałem okazję wystartować trzykrotnie w Czechach. |
|
|
|
| |
|