Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Turek75_31 (2013-09-05)
  Ostatnio komentował  Turek75_31 (2013-09-25)
  Aktywnosc  Komentowano 105 razy, czytano 404 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  6  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



DarkTri

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 10:51
 
2013-09-14, 07:58 - Admin napisał/-a:

W końcu i ja się odezwę. Adekwatnie :-)

Właśnie kończę czytać książkę - biografię Szymona Majewskiego. Chłop jako człowiek wesoły, dowcipny, żyjący z żartu - podsumowuje swoje życie mniej więcej tak:

Najbardziej chyba przeraża mnie to, że większość ludzi nie rozumie żadnych żartów jeżeli tylko nie dotyczą najprostszych instynktów. Jeżeli w dowcipie nie ma Ch...j i Ku...wa, jeżeli jest to żart sytuacyjny, to reagują oni oburzeniem jak śmiem np. zaprojektować koszyk do przenoszenia jamników na drugą stronę drogi. Przecież to jest maltretowanie zwierząt.

Powyższe nie jest cytatem, ale takim moim autorskim trochę podsumowaniem książki w kierunku podmiotowej rozmowy.
Biedny Szymon nie może się nadziwić dlaczego lud nie utożsamia się z jego oglądem świata... .
A propos-gratuluję autorytetów:-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-05-01
22:08

 2013-09-14, 10:58
 
2013-09-14, 10:51 - DarkTri napisał/-a:

Biedny Szymon nie może się nadziwić dlaczego lud nie utożsamia się z jego oglądem świata... .
A propos-gratuluję autorytetów:-)
A ja gratuluję wysnuwania z wypowiedzi innych osób wniosków, które przystają do nich jak nic do niczego.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)

 



Magda
Magdalena R-C

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 11:30
 
2013-09-14, 10:07 - tytus :) napisał/-a:

to trochę o mnie, a to jest gówno prawda, miedzy bieganiem w Silesii, gdzie z urzędu zamykałem, a bieganiem w innych maratonach była zasadnicza różnica,
jakoś tak się niektórym składa, ze swój sarkazm cenią bardzo a wkurza ich to samo u drugich,
oczywiście każdy biega wg swojego wyboru,
dla jednego celem jest przebiegnięcie maratonu poniżej 4 godzin a dla drugiego samo przebiegniecie jest wielkim sukcesem
Kiedyś poprosiłem pewnego biegacza o policzenie całki w przestrzeni zespolonej, popatrzył na mnie jak na głupiego, a ja nie patrzę tak na niego jak oczekuje ode mnie maratonu poniżej 4 godzin,
pejsem byłeś dwa, może trzy razy, nie chce mi się dokładnie sprawdzać

wcześniej biegałeś tak jak potrafiłeś



ale jak już wcześniej wspominałam, nie jest to dla mnie kwestią idei w ogóle, a konkretnych osób
może chwalenie się tym że jest się najwolniejszym uważam za niedorzeczne, ale wprowadzanie ludzi w błąd i robienie z siebie bohatera który ukończył trudnego Rzeźnika, chociaż zszedł na pierwszym przepaku, to już inna bajka, a wtedy właśnie zostałeś skreślony
mogę kogoś nie trawić, ale uznaję tej osoby prawo do życia i uważania po swojemu, chociaż są kwestie (kwestie, nie ludzie) które zawsze będę tępić- vide "wysokie opłaty startowe"
natomiast takie zachowania jak robienie z siebie kogoś kim się nie jest tylko po to by przez chwilę poczuć się jak ktoś "zupełnie wyjątkowy"? to lepiej weź Werter"s Original





tak bardziej ciut w temacie, jeszcze jedna kwestia mi się nasuwa
większość chłopaków ciężko pracuje na treningach, robi to dla siebie, na podium może nie staną, ale walczą, wcale nie kosztem rodziny, bo nieraz czytam "w tym tygodniu treningów nie było bo mały był chory i z nim siedziałem"
to są ci fajni Mężczyźni, których znać jest po prostu zaszczytem i przyjemnością, którzy ciężko trenują, ale pozostają skromni chociaż czasy mają już niejednokrotnie mało amatorskie
ale są też tacy, którzy to bieganie, swoje wyniki, sprowadzają- podobnie jak markę samochodu/ilość zaliczonych panien/wysokość pensji/ilość metrów kwadratowych domu/co tam jeszcze chcesz - niepotrzebne skreślić, jak przedłużenie wiadomo której części ciała
takich jest mi tylko żal
bo to cholernie nieszczęśliwi ludzie, którzy nigdy nie znajdą wytchnienia

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (91 sztuk)


Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-02-17
21:23

 2013-09-14, 12:09
 
2013-09-14, 09:36 - Magda napisał/-a:

a ja przestałam biegać maratony na zaliczenie, bo zrozumiałam bezsens tego działania


no oczywiście można, ale maraton jest jednak wyzwaniem, dla ciała przede wszystkim, 5h dużego wysiłku, można oczywiście wciskać że to sama przyjemność, ale każdy z nas wie, że tak nie jest, że zaczyna boleć, pal licho jeśli jedna część ciała i trochę, ale nieraz to jest po prostu "zgon"

żeby spotkać przyjaciół to raczej nie powinno się biegać- więcej ich spotkam kibicując, więcej z nimi porozmawiam, bardziej im się przydam
medal? kilogramy zalegają w kartonach


pobożnym moim życzeniem jest przygotować się najlepiej jak umiem i wystartować w tych dwóch ukochanych imprezach
przygotować się niekoniecznie na życiówkę, ale na przyjemne ukończenie, na spokojny bieg a nie na umieranie i walkę o każdy metr


nieraz gdy się nie pobiegnie według własnych oczekiwań to się marudzi- że czas nie ten, bo coś wysiadło i trzeba było zwolnić, wtedy inni pocieszają i pada to sakramenckie "najważniejsze że ukończyłeś"

w moim prywatnym odczuciu- gówno prawda


niejednokrotnie kończyłam biegi ostatnia, wiem że to nic strasznego, ale nie jest to też coś, z czego byłabym dumna, albo do czego dążę
Nie biegałem wielu maratonów ale do każdego przygotowywałem się bez opcji ulgowej (jak na moje możliwości i plany), a mimo to w kilku ostatnich zawsze coś mi nie pozwalało na poprawienie czasu, bo albo upały albo zmęczenie po pracy. W ostatnim maratonie nic mi nie przeszkadzało a ledwo zmieściłem się w 4:30, czyli gorzej niż w upał. Teraz muszę zaliczyć i nie umrzeć, bo będę po nocy nieprzespanej - no przecież nie zrezygnuję, bo to tylko zaliczenie. Dla mnie na prawdę ma znaczenie: "najważniejsze, że ukończyłeś", bo zawsze zdaję sobie sprawę, że mogę go "nie przetrwać". Znajomych (nie mówiłem o przyjaciołach) mam możliwość zobaczyć na biegu i to mnie cieszy, bo poza imprezą, to nie bardzo mam ochotę jechać gdzieś, by im kibicować lub specjalnie się spotykać. Dwa w jednym, bieg i trochę rozmowy z kolegami przy okazji. Medali też już trochę nazbierałem i leżą w szafie ale mimo to nadal mam przyjemność z takiej pamiątki i raczej nie startuję tam, gdzie ich nie ma. Może, gdy dorosnę i przestanę być dupkiem, to zacznę jeździć na biegi bez medali albo będę je oddawał. Teraz uważam, że pobiegać sobie bez pamiątki, to mogę na treningu, bliżej i taniej. Ale puki co, to tych kilka - może drobnych - elementów pozwala mi na cieszenie się startami. Bez fanfar.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)


marcin m.
Marcin Maculewicz

Ostatnio zalogowany
2021-12-12
22:41

 2013-09-14, 12:54
 ...wkrótce się przekonasz ile są warte Twoje słowa! :))
2013-09-05, 19:48 - Mars napisał/-a:

Myślę, że tak jak w każdym hobby tak samo w bieganiu ważny jest UMIAR. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy biegają za dużo, za szybko oraz poza bieganiem, spaniem i pracą to świata nie widzą :-)

Zgodzę się, że bieganie jest nudne, wręcz bardzo nudne - to monotonne przebieranie nogami i nic więcej :-) Co w tym może być ciekawego? Do tego człowiek się męczy i poci. I jeszcze może sobie jakieś mięśnie nóg nadwyrężyć.

Ja to jestem taki "odwrotny" biegacz, znaczy się bardzo stosujący UMIAR :-) Wszyscy się chwalą jakie to mają super wyniki, a ja chwalę się, że zająłem 2-gie albo 8-me miejsce od końca, że półmaraton ukończyłem w 2 h 30 min albo maraton w 5 h 30 min. Bo uważam, że nie opłaca się dużo trenować aby mieć dobre wyniki, bo żadnych korzyści z tego nie ma. A na dodatek można kontuzję szybciej złapać.
...a przekonasz się o tym podczas Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym :))
...doświadczysz co to znaczy być 24-godziny na nogach bez snu - jeśli przez ten czas potrafisz zapanować, żeby nie iść spać :))
myślę, że po 70-75 kilometrach nogi Ci wejdą "w du..e" - pomijam odciski, otarcia, skurcze i ogólne zmęczenie :))
jeśli chcesz na taryfie ulgowej, bez treningów zaliczyć 100 kilometrów podczas
Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym, to gwarantuję Ci, że przekonasz się na własnej skórze jak smakuje prawdziwe cierpienie!!! :))
Ty masz cel 100 kilometrów - ja będę tylko wtedy spełniony jak po 24-godzinach będę miał na liczniku 140 kilometrów ...a jeśli tego nie dokonam, to będę WIELKIM FRAJEREM - tak jak to napisałem na forum! :))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (44 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (3 sztuk)


klewiusz
Andrzej Klewek

Ostatnio zalogowany
2024-01-25
09:39

 2013-09-14, 13:14
 
2013-09-05, 22:32 - Turek75_31 napisał/-a:

Vitam

No właśnie. Medale dla wszystkich na każdych zawodach.
Ja tego nigdy do końca nie rozumiałem. Może dlatego że uważam medal za nagrodę za coś co dla innych jest nieosiągalne.
Dobrze że organizatorzy wręczają je po przekroczeniu mety a nie w reklamówce z pakietem.

Pozdrawiam
Piotr
dla nie których ukończenie biegu to jak zwycięstwo nad samym sobą. Dla mnie największymi zwycięzcami nie są ci którzy przybiegają pierwsi ale ci co na trasie są najdłużej. Spędzać czas na połówce po 3 a maratony po 6 godzin to szacun że się z trasy nie schodzi. A przekładanie nóg po takim czasie jest naprawdę wysokim wyzwaniem...dlatego uważam że medal im się należy...a po za tym jest świetna pamiątka by na stare lata popatrzyć i powiedzieć wnukami a ten był z Gniezna ładny...a na ten najbardziej zasłużyłem przeżywałem tam największe kryzysy itp. Pamiątka jak znalazł:)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (31 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2013-09-14, 13:33
 
2013-09-14, 09:39 - Magda napisał/-a:

nie, po prostu swoim sarkazmem obdzielasz wszystkich "równo", a warto byłoby "sprawiedliwie"


Hasła WRF zawsze silnie działały na moją wyobraźnię, niemniej historia pokazała, iż dziesięć lat „wolności, równości i braterstwa” za wszelką cenę („… albo śmierć”), to stanowczo za dużo, nawet dla rewolucyjnych przywódców. Dla tych, co gnili w lochach, by ostatecznie przywitać się z gilotyną – sprawiedliwość; dla głodujących, niepiśmiennych mas już tylko równość, gdyż śmierć i tak zwykle zabierała prostaczków wcześnie, bez rozgłosu. Zbitka równość i sprawiedliwość jak dotąd sprawdza się jedynie na sztandarach i w zasadzie jedynie tam oba pojęcia są sobie bliskie. WRF przyniosła również wiele dobrego, tyle że trochę to trwało, zanim zaczęto dostrzegać jej istotnie pozytywne rezultaty.

Prócz tego co Ci się jawi na ekranie, trochę też „dzielę” bez widowni, w ramach szczupłych zasobów. Jak na razie „obdarowani” nie zgłaszali reklamacji, a wręcz przeciwnie, póki co radzi mym staraniom. Czy to sprawiedliwe? Pewnie nie. Mnie to jednak nie wadzi. Jak już wspomniałem, dla jednych jestem umysłowo ograniczonym dupkiem (bywa), dla innych znajomym z MP. Siłą rzeczy preferuję kontakty z tymi drugimi. Jak większość, lubię się od czasu do czasu dopieścić fantazją, w której jestem mądry, piękny i lubiany, i choć to tylko niedojrzała fantasmagoria, nie widzę powodu, dla którego musiałbym się z tego tłumaczyć. Nawet przed tak miłą i sympatyczną koleżanką jak Ty.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (50 wpisów)

 





Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 13:55
 
2013-09-14, 13:14 - klewiusz napisał/-a:

dla nie których ukończenie biegu to jak zwycięstwo nad samym sobą. Dla mnie największymi zwycięzcami nie są ci którzy przybiegają pierwsi ale ci co na trasie są najdłużej. Spędzać czas na połówce po 3 a maratony po 6 godzin to szacun że się z trasy nie schodzi. A przekładanie nóg po takim czasie jest naprawdę wysokim wyzwaniem...dlatego uważam że medal im się należy...a po za tym jest świetna pamiątka by na stare lata popatrzyć i powiedzieć wnukami a ten był z Gniezna ładny...a na ten najbardziej zasłużyłem przeżywałem tam największe kryzysy itp. Pamiątka jak znalazł:)
Vitam

Całkowicie się z kolegą zgadzam. Mam tylko jedno zastrzeżenie.
Kolega traktuje medal jako pamiątkę z jakiegoś wydarzenia sportowego a może nie tylko. Dla mnie medal pamiątką może być (w szczególnych przypadkach) ale jest przede wszystkim formą wyróżnienia, nagrody za wybitne osiągnięcia np. sportowe, wojskowe czy w innych dziedzinach. Pamiątką z biegu może być cokolwiek ale jakoś tak się utarło że poza medalem nikt nic nie wymyślił. Kolega napisał o pół i maratonie.
Z drugiej strony jaki jest heroizm w przekładaniu nogami młodego, zdrowego człowieka który staje na starcie dodatkowego przy wielu biegach nordic walkingu? Przechodzi powiedzmy 5km i za walkę i pokonanie słabości taki medal otrzymuje. Oczywiście należy mu się. Równie dobrze państwo powinno przyznawać medale kobietom mieszkającym na jakiejś zabitej dechami wsi gdzie do sklepu idzie się 3 km (z zakupami maszeruje się dużo trudniej niż z kijami). Mnie się to nie podoba ze względu na umniejszenie rangi tego prawdziwego wyróżnienia.

Od razu odpiszę purystom że nie mam nic przeciwko nordic walkingu chciałem tylko dobitnie zobrazować że nie wszystko co czasem wydaje się nieosiągalne jest aż tak heroiczne jakby mogło się wydawać.

Pozdrawiam
Piotr

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (35 sztuk)




Ostatnio zalogowany
2018-10-16
19:30

 2013-09-14, 14:45
 
2013-09-14, 10:29 - ko[zuch] napisał/-a:

Pozwolę sobie zauważyć, że sytuacja opisana przez Ciebie w ostatnim zdaniu jest najogledniej mówiąc z dupy wzięta. Miałby sens gdybyście obaj startowali w jakiejś Olimpiadzie Matematycznej. Sytuacja miała jednak miejsce (jak rozumiem) w okolicach jakiegoś biegu - stąd oczekiwania dotyczyły jeno przebierania nogami w określonym czasie. Niemniej tak czy inaczej jedno drugiego nie wyklucza - z pewnością można znaleźć ludzi potrafiących uczynić zarówno jedno jak i drugie.
Absolutnie zgadzam się z kolegą Jackiem.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (16 sztuk)


tytus :)
Leszek Szopa
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-03-29
15:05

 2013-09-14, 15:09
 
2013-09-14, 14:45 - Ryszard N napisał/-a:

Absolutnie zgadzam się z kolegą Jackiem.
gdyby to było podczas biegu to mielibyście rację, była to nocna dyskusja przy tym co kto lubi w takich okolicznościach,
a napisałem tutaj aby z dużym przejaskrawieniem pokazać, że jedni ( np. Kenijczycy) mają takie predyspozycje inni inne, ja zacząłem biegać mając 53 lata i biegaczem już nigdy nie będę, co więcej nigdy nie miałem predyspozycji do biegania.
Czy się to komuś podoba czy nie, będę biegał a raczej startował w biegach na które mam ochotę, a w żółtej, zielonej czy białej koszulce niezależnie napisu jaki na nich umieszczono będę chodził wtedy kiedy mi się będzie podobało

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (52 wpisów)




Ostatnio zalogowany



 2013-09-14, 15:20
 
Co prawda ja dopiero zamierzam zabrać się za bieganie, ale znam kilka osób ze środowiska biegaczy i przyznam, że wiele z tych punktów w tekście nie wzięło się z niczego. Mnie osobiście męczy towarzystwo ludzi toksycznie opętanych swoją pasją i dotyczy to też biegaczy. Od kiedy nastał bum na bieganie, to na ulicach i ścieżkach jest prawdziwy wysyp maczo menów, którzy już samym wizerunkiem chcą pokazać jacy to oni są PRO. Jakoś specjalnie nie widzę na ich twarzach radości z tego co robią. Nie rozumiem tych ataków na ludzi, których celem jest po prostu przebiegnięcie całego dystansu na zawodach. Po to właśnie są sektory, żeby Ci którzy chcą walczyć o jak najlepszy wynik mogli się ustawić bliżej startu, a Ci którzy chcą sobie pobiec rekreacyjnie mogli stanąć na końcu. Z drugiej strony mogę też stanąć w obronie środowiska biegaczy. Od wielu już lat jeżdżę rowerem MTB i przyznam, że z kulturą biegaczy jest o wiele lepiej niż kolarzy. Pamiętam raz jak wybrałem się pobiegać do lasu. Przez kilka lat na rowerze nie usłyszałem od innych rowerzystów tylu pozdrowień "cześć" jak tego dnia od biegaczy.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Magda
Magdalena R-C

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 19:10
 
2013-09-14, 15:09 - tytus :) napisał/-a:

gdyby to było podczas biegu to mielibyście rację, była to nocna dyskusja przy tym co kto lubi w takich okolicznościach,
a napisałem tutaj aby z dużym przejaskrawieniem pokazać, że jedni ( np. Kenijczycy) mają takie predyspozycje inni inne, ja zacząłem biegać mając 53 lata i biegaczem już nigdy nie będę, co więcej nigdy nie miałem predyspozycji do biegania.
Czy się to komuś podoba czy nie, będę biegał a raczej startował w biegach na które mam ochotę, a w żółtej, zielonej czy białej koszulce niezależnie napisu jaki na nich umieszczono będę chodził wtedy kiedy mi się będzie podobało
chodzić możesz w czym chcesz, ale gdy ktoś do ciebie mówi "ojej, ukończyłeś Rzeźnika w tym roku? był taki trudny!" to nie mówisz "no ciężko było, ale się udało" sugerując że pokonałeś trasę


już nawet pomijam że co roku w tym Rzeźniku startujesz za każdym razem z pełną świadomością, że masz marne szanse na ukończenie, a nie biegnie się tego biegu w pojedynkę

dla mnie to po prostu nieetyczne

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (91 sztuk)

 



Magda
Magdalena R-C

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 19:13
 co do meritum, czyli dupków
LINK: http://eurosport.onet.pl/alpinizm/cecylia-kukuczka-nie-czuje-zalu-do-tych-gor/y85rv
czytam sobie wywiad z Cecylią Kukuczką i chociaż rzadko to robię, zwłaszcza na onecie, zjeżdżam na komentarze

i proszę, pierwszy z góry(pierwsze słowa są o Kokuczce, później to już tylko o nas):


~mli : Tyle cierpienia sprawił tej kobiecie, synom. "Baby w górach tylko rozpraszają". Babą nazywa kobietę, która go kocha, płacze jak bóbr przy każdym jego wyjeździe, zamartwia, czeka. A potem zostaje sama z dwoma synami, bo góry były ważniejsze.
Ja nienawidzę takich ludzi, sorry. Można realizować swoje zainteresowania, ale nie kosztem rodziny.
Mój chłop _tylko_ biega. Ale za to codziennie, po 1,5-2 godziny. Jeździ na wszystkie maratony, półmaratony, Chude Wawrzyńce itd. jest albo w pracy, albo biega, albo śpi. A jego 5-letni syn ciągle opowiada jak to by fajnie było, jakby go tata zabrał na rower, albo puzzle ułożył. I tylko co chwila - kiedy tata wroci, za ile minut, za ile dni?
Nawet zadzwonić nie może, bo tatuś wylacza telefon, żeby sie nie dekoncentrować.
OK, fajnie ma, ale ja go znienawidziłam za to bieganie i z odraza patrzę na innych, podobnych jemu, spoconych z satelitarnymi zegareczkami... ZŁO, samo zło. Jakieś debilne hobby, uzależniające endorfinami, ważniejsze niż własny syn, że o jego matce nie wspomnę??? Nienawidzę go.





to jak, panowie?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (91 sztuk)


Katan
Tomasz Katan

Ostatnio zalogowany
2023-06-24
09:42

 2013-09-14, 19:28
 
2013-09-14, 19:13 - Magda napisał/-a:

czytam sobie wywiad z Cecylią Kukuczką i chociaż rzadko to robię, zwłaszcza na onecie, zjeżdżam na komentarze

i proszę, pierwszy z góry(pierwsze słowa są o Kokuczce, później to już tylko o nas):


~mli : Tyle cierpienia sprawił tej kobiecie, synom. "Baby w górach tylko rozpraszają". Babą nazywa kobietę, która go kocha, płacze jak bóbr przy każdym jego wyjeździe, zamartwia, czeka. A potem zostaje sama z dwoma synami, bo góry były ważniejsze.
Ja nienawidzę takich ludzi, sorry. Można realizować swoje zainteresowania, ale nie kosztem rodziny.
Mój chłop _tylko_ biega. Ale za to codziennie, po 1,5-2 godziny. Jeździ na wszystkie maratony, półmaratony, Chude Wawrzyńce itd. jest albo w pracy, albo biega, albo śpi. A jego 5-letni syn ciągle opowiada jak to by fajnie było, jakby go tata zabrał na rower, albo puzzle ułożył. I tylko co chwila - kiedy tata wroci, za ile minut, za ile dni?
Nawet zadzwonić nie może, bo tatuś wylacza telefon, żeby sie nie dekoncentrować.
OK, fajnie ma, ale ja go znienawidziłam za to bieganie i z odraza patrzę na innych, podobnych jemu, spoconych z satelitarnymi zegareczkami... ZŁO, samo zło. Jakieś debilne hobby, uzależniające endorfinami, ważniejsze niż własny syn, że o jego matce nie wspomnę??? Nienawidzę go.





to jak, panowie?
Napiszę to co jest znane od wieków.
We wszystkim UMIAR.
Jeśli masz rodzinę i nie żyjesz z biegania ( tzn. nie jest to twój zawód) to możesz wstać o 5 rano zrobić co masz zrobić i resztę dnia poświęcić pracy i rodzinie. Można to pogodzić, ale niezwykle ważne jest ustalenie priorytetów.
Rozumiem tę Panią i jej stosunek do Biegaczy-amatorów. Niestety mam kilku znajomych którzy postępują podobnie jak jej mąż. Dla mnie ważniejsza jest rodzina - niż hobby. Oczywiście ma się to ni jak do poprzedniego wpisu o Kukuczce i komentarzach Onetowców. Kukuczka jak wielu sportowców, wybitnych ludzi musiał poświęcić rodzinę dla swojej pasji, dla marzeń i robi tak każda wybitna jednostka. To jest cena bycia najlepszym na świecie w danej dziedzinie. Ale dzięki temu możemy podziwiać te jednostki, które tak się poświęcają.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (296 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (27 sztuk)




Ostatnio zalogowany
2018-10-16
19:30

 2013-09-14, 20:27
 
2013-09-14, 19:13 - Magda napisał/-a:

czytam sobie wywiad z Cecylią Kukuczką i chociaż rzadko to robię, zwłaszcza na onecie, zjeżdżam na komentarze

i proszę, pierwszy z góry(pierwsze słowa są o Kokuczce, później to już tylko o nas):


~mli : Tyle cierpienia sprawił tej kobiecie, synom. "Baby w górach tylko rozpraszają". Babą nazywa kobietę, która go kocha, płacze jak bóbr przy każdym jego wyjeździe, zamartwia, czeka. A potem zostaje sama z dwoma synami, bo góry były ważniejsze.
Ja nienawidzę takich ludzi, sorry. Można realizować swoje zainteresowania, ale nie kosztem rodziny.
Mój chłop _tylko_ biega. Ale za to codziennie, po 1,5-2 godziny. Jeździ na wszystkie maratony, półmaratony, Chude Wawrzyńce itd. jest albo w pracy, albo biega, albo śpi. A jego 5-letni syn ciągle opowiada jak to by fajnie było, jakby go tata zabrał na rower, albo puzzle ułożył. I tylko co chwila - kiedy tata wroci, za ile minut, za ile dni?
Nawet zadzwonić nie może, bo tatuś wylacza telefon, żeby sie nie dekoncentrować.
OK, fajnie ma, ale ja go znienawidziłam za to bieganie i z odraza patrzę na innych, podobnych jemu, spoconych z satelitarnymi zegareczkami... ZŁO, samo zło. Jakieś debilne hobby, uzależniające endorfinami, ważniejsze niż własny syn, że o jego matce nie wspomnę??? Nienawidzę go.





to jak, panowie?
Magdo, znam gorszy wariant. Otóż znam biegacza, który nie dosyć, że totalnie na punkcie biegania zgłupiał to jeszcze zmuszał do tego własną żonę. Jak się nie trudno domyślić, ona na to nie miała najmniejszej ochoty. Kończyło się ustawicznymi awanturami.
Odbiegamy trochę od głównego wątku ale absolutnie zgadzam się z komentarzem tej Pani. Cóż, nałóg jest nałóg, chociaż biegacze nazywają to czerpaniem przyjemności. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że moje dzieci są dorosłe i większość moich obowiązków, po za przynoszeniem pieniędzy, sprowadza się do mojej osoby. Stwierdzam też, że przyjemność z biegania czerpię wyłącznie wówczas gdy do niczego się nie przygotowuje. Po prostu biegam. Wszystkie inne przypadki wg mnie nie mają nic wspólnego z przyjemnością. Chociaż potrafię sobie wyobrazić, gościa przewieszonego przez barierkę na mecie, który z glutem u nosa nadal twierdzi, że jest mu przyjemnie,...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (16 sztuk)


Mars
Paweł

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 20:38
 Albo zostanę ultramaratończykiem albo dyskwalifikacja :-))
2013-09-14, 12:54 - marcin m. napisał/-a:

...a przekonasz się o tym podczas Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym :))
...doświadczysz co to znaczy być 24-godziny na nogach bez snu - jeśli przez ten czas potrafisz zapanować, żeby nie iść spać :))
myślę, że po 70-75 kilometrach nogi Ci wejdą "w du..e" - pomijam odciski, otarcia, skurcze i ogólne zmęczenie :))
jeśli chcesz na taryfie ulgowej, bez treningów zaliczyć 100 kilometrów podczas
Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym, to gwarantuję Ci, że przekonasz się na własnej skórze jak smakuje prawdziwe cierpienie!!! :))
Ty masz cel 100 kilometrów - ja będę tylko wtedy spełniony jak po 24-godzinach będę miał na liczniku 140 kilometrów ...a jeśli tego nie dokonam, to będę WIELKIM FRAJEREM - tak jak to napisałem na forum! :))
Marcin, masz całkowitą rację :-))

Mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym w Katowicach 19 października, w których wystartuję zapamiętam zapewne na bardzo długo, a to za sprawą bólu, cierpienia, wyczerpania, odcisków i chwil zwątpienia a także zastanawiania się nad sensem dalszego kontynuowania tego nadludzkiego wysiłku, do którego nie jestem kondycyjnie przygotowany. Ale pomimo tego warto spróbować, nawet gdyby się okazało, że będę najsłabszym zawodnikiem. Warto to przeżyć na własnej skórze, jak to jest biegać, maszerować, spacerować i odpoczywać non stop przez 24 godziny. Warto wystartować aby przekonać się jak smakuje bieg ultramaratoński. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. A gdy już jakoś przejdę ten chrzest na ultramaratończyka to zapewne za drugim razem już będzie mi łatwiej. Pod warunkiem, że zacznę więcej trenować. To nie jest tak, że nie trenuję wcale. Trenuję, tylko, że mało i nieregularnie, bez żadnego planu. Czasami biegam 2-3 razy w tygodniu, a czasami tak jak już tutaj pisałem w ciągu 2 tygodni dzielące dwa starty nie przebiegam ani jednego km. Nie przebiegam bo albo nie mam czasu albo po prostu mi się nie chce, nie mam ochoty na bieganie. Czasami wolę coś poczytać niż wychodzić z domu i przez ponad godzinę się męczyć. Brakuje mi motywacji wewnętrznej. Na dobrych wynikach mi nie zależy, bo wiem, że nie mam na to szans tak mało trenując, ale ogromną satysfakcję mi sprawia gdy przebiegnę bez zatrzymania kolejny półmaraton.

Być może zostanę zdyskwalifikowanym ultramaratończykiem :-)
Być może nie zostanę sklasyfikowany w wynikach końcowych.
Być może nie dostanę medalu ani dyplomu.
Ponieważ być może nie uda mi się w ciągu 24 godzin pokonać na własnych nogach regulaminowych 100 km.
Tego nie wiem, przekonam się o tym na Mistrzostwach.

Wiem, że na pewno nie jestem przygotowany na taki wysiłek.
Porywam się z motyką na słońce :-)
Przeraża mnie te 100 km, to tak jak z Krakowa do Zakopanego. To kawał drogi.

Byłby to mój pierwszy w życiu bieg w którym zostałem zdyskwalifikowany i w którym nie wyrobiłem normy, w tym przypadku 100 km. Biegam powoli ale jak do tej pory nigdy na żadnym biegu nie przekroczyłem limitu czasu. Nigdy nie byłem ostatni. Mój "największy wyczyn" to drugie miejsce od końca :-) Ale nawet gdy to się stanie to i tak długo i miło będę wspominał ten bieg. Naprawdę długo bo sam bieg był superdługi. Biegać, maszerować przez całą dobę to dla niektórych czyste szaleństwo, a ja bez odpowiedniego przygotowania się tego podjąłem. Można powiedzieć, że jestem szalony :-)) A to, że nie do końca mi wyszło, no cóż zdarza się :-) Na pewno będę przygotowany na pierwszą w życiu biegową porażkę.

A jeśli jednak jakimś cudem uda mi się pokonać tą magiczną barierę 100 km, za którą na biegacza czyhają demony to będę MEGA SZCZĘŚLIWY :-)
Mnie pewnie dopadną te demony już na 43-cim km :-)
Bardziej liczę na to, że uda mi się pokonać 80 km w ciągu doby. A wtedy będę ZADOWOLONY.

Nic na siłę, jeśli będzie mi się chciało spać to się prześpię trochę. Jeśli nie będę już w stanie biec ani nawet maszerować to zgłoszę Organizatorowi, że rezygnuję z dalszego wysiłku, z dalszej walki ze swoimi słabościami. Powiem, że mam już dość tego biegania. Opiłem się bieganiem, maszerowaniem i idę sobie poleżeć do góry brzuchem :-) Choć postaram się tak szybko nie poddać. Będę sponiewierany, zmechacony, przepocony, śmierdzący od mojego przyjaciela potu, odrętwiały od mojego drugiego przyjaciela bólu, ale jeśli nogi pozwolą to będę szedł do przodu :-)
Chyba sobie wezmę jakąś mp3 żebym się nie zanudził. Nigdy jeszcze na żadnym biegu ani treningu nie słuchałem muzyki. To byłaby nowość dla mnie.
Mogę zostać zdyskwalifikowany, nie sklasyfikowany, wrócić do domu bez medalu i dyplomu ale najważniejsze abym wiedział ile km pokonałem. Piszę "pokonałem" bo na pewno więcej będę szedł niż biegł. Chcę posmakować tego cierpienia, ultra maratonu. Będzie to mój największy biegowy wyczyn.

Wiem, że stawiasz sobie rygorystyczne zasady - każdy maraton non stop biegiem, ciężko trenujesz, masz dużo pokory, więc wierzę, że nabijesz na Twój licznik nie mniej niż 140 km :-) Więc raczej nie uda Ci się zostać WIELKIM FRAJEREM :-))

Dla mnie to nawet regulaminowe minimum 100 km to kosmos. To odległa od Ziemi o kilkadziesiąt milionów km planeta Mars, na którą leci się rakietą 6 miesięcy non stop ze średnią prędkością ponad 11 km na sekundę. Pomimo zaawansowanego rozwoju techniki na Ziemi ta najbliższa planeta wciąż jest nieosiągalna dla człowieka. Człowiek nie wytrzymałby psychicznie tak długiego lotu. Rakiety są wciąż zbyt powolne. Czy ja wytrzymam psychicznie 24-godzinny bieg? Czy 100 km będzie dla mnie osiągalne? Spróbuję, posmakuję to się przekonam. Choć mam na to małe szanse, ale zawsze jest jakaś iskierka nadziei, że jednak mój licznik dobije do 100 km :-) A wtedy padnę na asfalt i powiem, że mam już serdecznie dość przebierania nogami i niech zawleką moje obolałe i przemęczone ciało (lub strzępy, które z niego pozostały) do Biura Zawodów :-)) Abym się wyspał, oddychnął i wrócił do świata żywych :-)

A zanim nastąpi to moje nowe narodzenie to będę miał po drodze inne starty. Już w przyszłą niedzielę Bytomski Półmaraton, na którym nie dopuszczam możliwości marszu i zatrzymania. To będzie mój 15-ty półmaraton. 3-ci raz w Bytomiu. Dwa lata temu we wrześniu 2011 właśnie w Bytomiu pierwszy raz w życiu stanąłem na starcie półmaratonu i przebiegłem go bez zatrzymania. Rok temu to powtórzyłem i za tydzień tak samo muszę postąpić. Tradycja musi być zachowana :-)
A za dwa tygodnie tak długo wyczekiwany Maraton Warszawski. Miło wspominam zeszłoroczny start w Warszawie. Mój najdalszy bieg od Krakowa i jedyny w ciągu całego roku z noclegiem w hotelu. Bieg w wielkim mieście i to w takim tłumie. Ale myślę, że się nie zgubię :-)

Być może kiedyś w przyszłości też uda mi się przebiec maraton bez zatrzymania i marszu od startu do mety. Jak na razie mój rekord to równe 30 km ciągłego biegu. Dokonałem tego w kwietniu tego roku na Cracovia Maraton. Pomogły mi w tym dwie rzeczy:
- niska temperatura powietrza
- brak oznaczenia 28-go km - dało mi to motywację, aby pomimo obolałych nóg biec dalej do ronda Czyżyńskiego gdzie być znacznik 30-go km.

Pozdrawiam serdecznie
Paweł

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (152 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (7 sztuk)


dario_7
Dariusz Duda

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 20:53
 
No to teraz ja kolegi Marsa nie pojmuję. Wszak napisał, że (cytuję): "Bieganie traktuję rekreacyjnie, dla zdrowia" - no to co ma wspólnego z rekreacją i zdrowiem start w ultramaratonie i to bez żadnego przygotowania???

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (8 sztuk)

 



dario_7
Dariusz Duda

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 21:05
 
Co do tekstu "Każdy biegacz to dupek", pomijając trochę obraźliwy tytuł, ubawił mnie mocno, bo wiele w nim racji :D

A końcowe słowa: "Jak każdego Polaka, nic nie wkurwia bardziej niż szczęśliwi ludzie mijani na ulicy [...] Do tego jeszcze sa w dobrej formie i szczupli." - są po prostu piękne! :)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (8 sztuk)


Mars
Paweł

Ostatnio zalogowany
---


 2013-09-14, 22:02
 
Na publicznym forum biegowym przyznałem się, że powoli biegam, mało trenuję, nie mam żadnego planu treningowego, częste treningi byłyby dla mnie stratą czasu, nie zależy mi na dobrych wynikach, moje życiówki to dzieło przypadku.

I co z tego wyszło. Rozgorzała obfita dyskusja. Dowiedziałem się o sobie wielu ciekawych rzeczy od innych Biegaczy :-) A mianowicie, że jestem heretykiem za co powinienem zostać wykluczony z forum, pitolę, wypowiadam się w sposób nonszalancko-kpiący, niektórzy nie ogarniają moich wypowiedzi, nie rozumieją ich, prawdopodobnie nie wiem po co żyję, moje starty w zawodach są pozbawione sensu, robię coś bez celu, niektórzy nie wiedzą dlaczego startuję w zawodach, prawdopodobnie jestem idiotą.

Być może niektórzy mają rację. Nie wnikam w to i nie analizuję. Komentarze niektórych osób mnie rozbawiły :-) Nikt nie jest doskonały. I ja też popełniam błędy. Dobrze to wszystko podsumował kolega Van.

Dostałem nawet na priva list w którym jeden z Biegaczy zadaje mi pytanie jak to jest możliwe aby maraton pokonać w 5,5 h. Nie dowierza, że to jest możliwe. Jest przekonany, że 5,5 h to się idzie a nie biegnie.

Na forum biegowym powinienem pisać o samych wspaniałościach, o dobrych wynikach, progresji, życiówkach, planach treningowych. A jeśli tego nie mam to moje słabe osiągnięcia powinienem ukrywać, nie powinienem się do tego przyznawać. Bo dla niektórych jest to niewygodne, niezgodne z ich pojmowaniem biegania amatorskiego. Po prostu gadanie bez sensu.

Nie oczekuję od nikogo pochwał za to, że powoli biegam a treningi mam w nosie. Ale dziwią mnie te niektóre wypowiedzi, ten brak zrozumienia dla wolniejszych Biegaczy.

Ja szanuję każdego Biegacza – tego co biega maratony w 6 h i nigdy nie trenuje, a także tego co biega maratony poniżej 3 h, trenuje bardzo często według specjalnych planów i poświęca na to dużo czasu. Bo każdy bez względu na to jak szybko biega robi to co lubi, rusza się, a wiadomo, że ruch to zdrowie :-)


Najważniejsze to mieć dystans do samego siebie i cieszyć się ze swojej biegowej pasji :-))
Cieszyć się z tego, że można w ogóle biegać, bo niestety pomimo chęci nie każdy może.

Pozdrawiam
Paweł

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (152 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (7 sztuk)


tomek20064
Tomasz Koteluk

Ostatnio zalogowany
2021-12-23
13:08

 2013-09-14, 22:17
 
2013-09-14, 20:38 - Mars napisał/-a:

Marcin, masz całkowitą rację :-))

Mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym w Katowicach 19 października, w których wystartuję zapamiętam zapewne na bardzo długo, a to za sprawą bólu, cierpienia, wyczerpania, odcisków i chwil zwątpienia a także zastanawiania się nad sensem dalszego kontynuowania tego nadludzkiego wysiłku, do którego nie jestem kondycyjnie przygotowany. Ale pomimo tego warto spróbować, nawet gdyby się okazało, że będę najsłabszym zawodnikiem. Warto to przeżyć na własnej skórze, jak to jest biegać, maszerować, spacerować i odpoczywać non stop przez 24 godziny. Warto wystartować aby przekonać się jak smakuje bieg ultramaratoński. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. A gdy już jakoś przejdę ten chrzest na ultramaratończyka to zapewne za drugim razem już będzie mi łatwiej. Pod warunkiem, że zacznę więcej trenować. To nie jest tak, że nie trenuję wcale. Trenuję, tylko, że mało i nieregularnie, bez żadnego planu. Czasami biegam 2-3 razy w tygodniu, a czasami tak jak już tutaj pisałem w ciągu 2 tygodni dzielące dwa starty nie przebiegam ani jednego km. Nie przebiegam bo albo nie mam czasu albo po prostu mi się nie chce, nie mam ochoty na bieganie. Czasami wolę coś poczytać niż wychodzić z domu i przez ponad godzinę się męczyć. Brakuje mi motywacji wewnętrznej. Na dobrych wynikach mi nie zależy, bo wiem, że nie mam na to szans tak mało trenując, ale ogromną satysfakcję mi sprawia gdy przebiegnę bez zatrzymania kolejny półmaraton.

Być może zostanę zdyskwalifikowanym ultramaratończykiem :-)
Być może nie zostanę sklasyfikowany w wynikach końcowych.
Być może nie dostanę medalu ani dyplomu.
Ponieważ być może nie uda mi się w ciągu 24 godzin pokonać na własnych nogach regulaminowych 100 km.
Tego nie wiem, przekonam się o tym na Mistrzostwach.

Wiem, że na pewno nie jestem przygotowany na taki wysiłek.
Porywam się z motyką na słońce :-)
Przeraża mnie te 100 km, to tak jak z Krakowa do Zakopanego. To kawał drogi.

Byłby to mój pierwszy w życiu bieg w którym zostałem zdyskwalifikowany i w którym nie wyrobiłem normy, w tym przypadku 100 km. Biegam powoli ale jak do tej pory nigdy na żadnym biegu nie przekroczyłem limitu czasu. Nigdy nie byłem ostatni. Mój "największy wyczyn" to drugie miejsce od końca :-) Ale nawet gdy to się stanie to i tak długo i miło będę wspominał ten bieg. Naprawdę długo bo sam bieg był superdługi. Biegać, maszerować przez całą dobę to dla niektórych czyste szaleństwo, a ja bez odpowiedniego przygotowania się tego podjąłem. Można powiedzieć, że jestem szalony :-)) A to, że nie do końca mi wyszło, no cóż zdarza się :-) Na pewno będę przygotowany na pierwszą w życiu biegową porażkę.

A jeśli jednak jakimś cudem uda mi się pokonać tą magiczną barierę 100 km, za którą na biegacza czyhają demony to będę MEGA SZCZĘŚLIWY :-)
Mnie pewnie dopadną te demony już na 43-cim km :-)
Bardziej liczę na to, że uda mi się pokonać 80 km w ciągu doby. A wtedy będę ZADOWOLONY.

Nic na siłę, jeśli będzie mi się chciało spać to się prześpię trochę. Jeśli nie będę już w stanie biec ani nawet maszerować to zgłoszę Organizatorowi, że rezygnuję z dalszego wysiłku, z dalszej walki ze swoimi słabościami. Powiem, że mam już dość tego biegania. Opiłem się bieganiem, maszerowaniem i idę sobie poleżeć do góry brzuchem :-) Choć postaram się tak szybko nie poddać. Będę sponiewierany, zmechacony, przepocony, śmierdzący od mojego przyjaciela potu, odrętwiały od mojego drugiego przyjaciela bólu, ale jeśli nogi pozwolą to będę szedł do przodu :-)
Chyba sobie wezmę jakąś mp3 żebym się nie zanudził. Nigdy jeszcze na żadnym biegu ani treningu nie słuchałem muzyki. To byłaby nowość dla mnie.
Mogę zostać zdyskwalifikowany, nie sklasyfikowany, wrócić do domu bez medalu i dyplomu ale najważniejsze abym wiedział ile km pokonałem. Piszę "pokonałem" bo na pewno więcej będę szedł niż biegł. Chcę posmakować tego cierpienia, ultra maratonu. Będzie to mój największy biegowy wyczyn.

Wiem, że stawiasz sobie rygorystyczne zasady - każdy maraton non stop biegiem, ciężko trenujesz, masz dużo pokory, więc wierzę, że nabijesz na Twój licznik nie mniej niż 140 km :-) Więc raczej nie uda Ci się zostać WIELKIM FRAJEREM :-))

Dla mnie to nawet regulaminowe minimum 100 km to kosmos. To odległa od Ziemi o kilkadziesiąt milionów km planeta Mars, na którą leci się rakietą 6 miesięcy non stop ze średnią prędkością ponad 11 km na sekundę. Pomimo zaawansowanego rozwoju techniki na Ziemi ta najbliższa planeta wciąż jest nieosiągalna dla człowieka. Człowiek nie wytrzymałby psychicznie tak długiego lotu. Rakiety są wciąż zbyt powolne. Czy ja wytrzymam psychicznie 24-godzinny bieg? Czy 100 km będzie dla mnie osiągalne? Spróbuję, posmakuję to się przekonam. Choć mam na to małe szanse, ale zawsze jest jakaś iskierka nadziei, że jednak mój licznik dobije do 100 km :-) A wtedy padnę na asfalt i powiem, że mam już serdecznie dość przebierania nogami i niech zawleką moje obolałe i przemęczone ciało (lub strzępy, które z niego pozostały) do Biura Zawodów :-)) Abym się wyspał, oddychnął i wrócił do świata żywych :-)

A zanim nastąpi to moje nowe narodzenie to będę miał po drodze inne starty. Już w przyszłą niedzielę Bytomski Półmaraton, na którym nie dopuszczam możliwości marszu i zatrzymania. To będzie mój 15-ty półmaraton. 3-ci raz w Bytomiu. Dwa lata temu we wrześniu 2011 właśnie w Bytomiu pierwszy raz w życiu stanąłem na starcie półmaratonu i przebiegłem go bez zatrzymania. Rok temu to powtórzyłem i za tydzień tak samo muszę postąpić. Tradycja musi być zachowana :-)
A za dwa tygodnie tak długo wyczekiwany Maraton Warszawski. Miło wspominam zeszłoroczny start w Warszawie. Mój najdalszy bieg od Krakowa i jedyny w ciągu całego roku z noclegiem w hotelu. Bieg w wielkim mieście i to w takim tłumie. Ale myślę, że się nie zgubię :-)

Być może kiedyś w przyszłości też uda mi się przebiec maraton bez zatrzymania i marszu od startu do mety. Jak na razie mój rekord to równe 30 km ciągłego biegu. Dokonałem tego w kwietniu tego roku na Cracovia Maraton. Pomogły mi w tym dwie rzeczy:
- niska temperatura powietrza
- brak oznaczenia 28-go km - dało mi to motywację, aby pomimo obolałych nóg biec dalej do ronda Czyżyńskiego gdzie być znacznik 30-go km.

Pozdrawiam serdecznie
Paweł
Mars zjedz sobie snikersa i zacznij coś biegać. Miej szacunek dla samego siebie. I przestań nad sobą płakać, że jesteś taki słaby,leniwy i niekonsekwentny w treningu.
Chcesz startować w zawodach to zrób coś żeby je jakoś fajnie ukończyć. Marzysz żeby ukończyć maraton bez zatrzymania. Jak chcesz to zrobić, płacząc nad swoją kondycją. Nigdy tego nie uczynisz puki nie zaczniesz biegać.
I po cholerę ci ten bieg 24 godzinny co chcesz sobie udowodnić. Twoje instynkty i głoś rozsądku całkowicie cię zawodzą.
Generalnie twoje podejście do startu w zawodach jest mi całkowicie obce. Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  5  6  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
szyper
22:59
szakaluch
22:59
arco75
22:57
s0uthHipHop
22:53
SzyMen
22:46
gpnowak
22:37
Admirał
22:22
jantor
22:21
Andrea
22:18
porywczy
22:12
Admin
22:08
bogsan
22:07
ona
22:01
przemek300
21:58
wadas
21:53
mario1977
21:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |