| | | |
|
| 2008-07-11, 10:57 Pogoda i Bieg Piastów...
2008-07-09, 21:09 - kertel napisał/-a:
Przygody z aurą to prawie na każdym Biegu Piastów mamy ,ale ten rok przejdzie do historii.
Zainteresowanych odsyłam do blogu. |
...to ciągle moje niespełnione marzenie. Podobno w tym roku ludzie ze Szklarskiej przyjechali z łopatami aby ratować trasę biegu! Jak organizatorzy mogą liczyć na taką spontaniczną pomoc to aura może kaprysić! To prawda że można było skrócić udział do 1km jak ktoś chciał?
Teraz trenujac po Zielonej Wyspie to spotykam sie z bardzo duza zmiennoscia pogodowa. Biegając moja ulubioną pętelką ok. 5,5 mili widzialem juz wszystkie zjawiska meteorologiczne! Co ciekawe (oczywiscie zima) czestym zjawiskiem jest SLEET to jednowyrazowa nazwa deszczu ze sniegiem - tak czesto spotykany ze postanowiono nazwac go odrebnym wyrazem (tego nie mamy w Polsce). |
|
| | | |
|
| 2008-07-15, 01:01 Co dalej z naszym watkiem???
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-15, 12:40
To i ja w skrócie dorzucę kilka ciekawostek z treningów.
W pewien zimowy poranek (w każdą niedzielę o 8 rano trenujemy w grupie) zauważyliśmy joggera, który wydał nam się prawdziwym twardzielem bo biegł tylko w koszulce i spodenkach. Po zbliżeniu się do niego okazało się że jest jeszcze większym twardzielem niż początkowo przypuszczaliśmy bo biegł również... boso. Chętnie przyłączył się do wspólnego treningu ale gdy tylko obieraliśmy kierunek do Lublińca natychmiast zawracał. Wtedy jeden z kolegów pobiegł do telefonu przy „Sparcie” i nawet nie zdążył wrócić gdy delikwent siedział już w ciepłym policyjnym radiowozie. Kilka lat wcześniej inny pensjonariusz lublinieckiego psychiatryka uciekał przed pielęgniarką która nie mogła dogonić go na rowerze, pomógł jej w tym trenujący akurat zawodnik „Mety”. W czasie treningów dwa razy odkryliśmy pożar w lesie i powiadomiliśmy straż. Ale najciekawsze chyba były pościgi za przestępcami kiedy nasi mundurowi członkowie (policji, straży więziennej)pozwalali im się wybiegać aż ci sami padali na „glebę” ze słowami „już dłużej nie mogę”, a koledzy w tym dniu trening mieli już zaliczony. Podobnie „kupił się” złodziej u Mirka Szraucnera w sklepie, ale ponieważ był przyjezdny nie wiedział że właścicielem jest wiceprezes klubu biegacza |
|
| | | |
|
| 2008-07-15, 14:50
2008-07-15, 12:40 - Prezes napisał/-a:
To i ja w skrócie dorzucę kilka ciekawostek z treningów.
W pewien zimowy poranek (w każdą niedzielę o 8 rano trenujemy w grupie) zauważyliśmy joggera, który wydał nam się prawdziwym twardzielem bo biegł tylko w koszulce i spodenkach. Po zbliżeniu się do niego okazało się że jest jeszcze większym twardzielem niż początkowo przypuszczaliśmy bo biegł również... boso. Chętnie przyłączył się do wspólnego treningu ale gdy tylko obieraliśmy kierunek do Lublińca natychmiast zawracał. Wtedy jeden z kolegów pobiegł do telefonu przy „Sparcie” i nawet nie zdążył wrócić gdy delikwent siedział już w ciepłym policyjnym radiowozie. Kilka lat wcześniej inny pensjonariusz lublinieckiego psychiatryka uciekał przed pielęgniarką która nie mogła dogonić go na rowerze, pomógł jej w tym trenujący akurat zawodnik „Mety”. W czasie treningów dwa razy odkryliśmy pożar w lesie i powiadomiliśmy straż. Ale najciekawsze chyba były pościgi za przestępcami kiedy nasi mundurowi członkowie (policji, straży więziennej)pozwalali im się wybiegać aż ci sami padali na „glebę” ze słowami „już dłużej nie mogę”, a koledzy w tym dniu trening mieli już zaliczony. Podobnie „kupił się” złodziej u Mirka Szraucnera w sklepie, ale ponieważ był przyjezdny nie wiedział że właścicielem jest wiceprezes klubu biegacza |
|
| | | |
|
| 2008-07-15, 14:56
2008-07-15, 14:50 - kertel napisał/-a:
:-) |
Radku.
Ależ wyczerpujący komentarz!!!!
:-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-15, 14:58
2008-07-15, 12:40 - Prezes napisał/-a:
To i ja w skrócie dorzucę kilka ciekawostek z treningów.
W pewien zimowy poranek (w każdą niedzielę o 8 rano trenujemy w grupie) zauważyliśmy joggera, który wydał nam się prawdziwym twardzielem bo biegł tylko w koszulce i spodenkach. Po zbliżeniu się do niego okazało się że jest jeszcze większym twardzielem niż początkowo przypuszczaliśmy bo biegł również... boso. Chętnie przyłączył się do wspólnego treningu ale gdy tylko obieraliśmy kierunek do Lublińca natychmiast zawracał. Wtedy jeden z kolegów pobiegł do telefonu przy „Sparcie” i nawet nie zdążył wrócić gdy delikwent siedział już w ciepłym policyjnym radiowozie. Kilka lat wcześniej inny pensjonariusz lublinieckiego psychiatryka uciekał przed pielęgniarką która nie mogła dogonić go na rowerze, pomógł jej w tym trenujący akurat zawodnik „Mety”. W czasie treningów dwa razy odkryliśmy pożar w lesie i powiadomiliśmy straż. Ale najciekawsze chyba były pościgi za przestępcami kiedy nasi mundurowi członkowie (policji, straży więziennej)pozwalali im się wybiegać aż ci sami padali na „glebę” ze słowami „już dłużej nie mogę”, a koledzy w tym dniu trening mieli już zaliczony. Podobnie „kupił się” złodziej u Mirka Szraucnera w sklepie, ale ponieważ był przyjezdny nie wiedział że właścicielem jest wiceprezes klubu biegacza |
Sadyści!
Całkowicie bez serca!
:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-17, 21:41
Ja dziś na treningu po raz pierwszy spotkałem w lesie borsuka!Nie był on przyjaźnie nastawiony:-(((((((((((((.Musiałem nieźle przebierać nogami:-((( |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-19, 00:05
2008-07-17, 21:41 - jarekurbi napisał/-a:
Ja dziś na treningu po raz pierwszy spotkałem w lesie borsuka!Nie był on przyjaźnie nastawiony:-(((((((((((((.Musiałem nieźle przebierać nogami:-((( |
Czy to możliwe żeby borsuk był w natarciu??? Pytanie kieruję do naszych leśników. Może więcej w tym wszystkim zaskoczenia i lekkiego strachu naszego kolegi?
|
|
| | | |
|
| 2008-07-19, 09:34
2008-07-19, 00:05 - artur1975 napisał/-a:
Czy to możliwe żeby borsuk był w natarciu??? Pytanie kieruję do naszych leśników. Może więcej w tym wszystkim zaskoczenia i lekkiego strachu naszego kolegi?
|
Po treningu natychmiast sprawdziłem informacje o borsukach;-).W tej chwili zaczyna się ich okres godowy,więc mogło to być przyczyną,że był tak agresywny.W wyjątkowych przypadkach borsuk może atakować człowieka.Ja pewnie go zaskoczyłem,bo wybiegłem wprost na niego i uwierz nie był to lekki strach z mojej strony.Poza tym wyczytałem,że są to raczej zwierzęta nocne a w dzień wychodzą m.in. jak je coś zdenerwuje.Wyczytałem również,że borsuk ma na ogół łagodne usposobienie,ale jeśli jest ranny atakuje człowieka dość natarczywie.Ja już wolę się o tym nie przekonywać;-)))))))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 11:53
wujek mnie zawsze przed borsukami przestrzegał... nie przeszkadzało mi jednak biegać z kuzynami akurat w pobliżu miejsca ich zamieszkania ;) cóż... takie grzechy dzieciństwa.... albo wczesny objaw zamiłowania do adrenaliny ;) |
|
| | | |
|
| 2008-07-28, 00:05 Gorąca niedziela...
LINK: http://www.tvn24.pl/-1,1558776,0,1,cztery-samoloty-gasily-pozar-pod-pila,wiadomosc.html | Moj dzisiejszy trening zakłóciły syreny strażackie,które podążały w stronę lasu w którym mam trasę.Okazało sie ze ponad 6 hektarów lasu sie pali,jak nazłość bo paliło sie tam gdzie biegam.Rzecz jasna nie mogłem sie w ten rejon nigdzie dostać..Oglądałem za to trening strażaków którzy uwijali sie jak w ukropie w ponad 30 stopniowym upale...MASAKRA...=?
|
|
| | | |
|
| 2008-07-28, 23:50
2008-07-28, 00:05 - Roberto napisał/-a:
Moj dzisiejszy trening zakłóciły syreny strażackie,które podążały w stronę lasu w którym mam trasę.Okazało sie ze ponad 6 hektarów lasu sie pali,jak nazłość bo paliło sie tam gdzie biegam.Rzecz jasna nie mogłem sie w ten rejon nigdzie dostać..Oglądałem za to trening strażaków którzy uwijali sie jak w ukropie w ponad 30 stopniowym upale...MASAKRA...=?
|
Ponad 10 lat temu biegałem jak zwykle po "swoim lesie".Kilka godzin później w tym miejscu wybuchł pożar.Jakie było moje ździwienie gdy dostałem wezwanie na komendę; w sprawie rzekomego podpalenia lasu;-))).Ktoś po prostu podał ,że widział chłopaka biegającego po lesie i wzięli mnie za podpalacza;-)Było to dla mnie dość przykre doświadczenie:-( |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-29, 01:10
2008-07-28, 23:50 - jarekurbi napisał/-a:
Ponad 10 lat temu biegałem jak zwykle po "swoim lesie".Kilka godzin później w tym miejscu wybuchł pożar.Jakie było moje ździwienie gdy dostałem wezwanie na komendę; w sprawie rzekomego podpalenia lasu;-))).Ktoś po prostu podał ,że widział chłopaka biegającego po lesie i wzięli mnie za podpalacza;-)Było to dla mnie dość przykre doświadczenie:-( |
Minęła pierwsza w nocy a za sześć godzin idę na trening (15km). To dopiero jest historia... he he he
|
|
| | | |
|
| 2008-08-07, 00:35
Co tam nowego na treningowych sciezkach?
|
|
| | | |
|
| 2008-08-13, 14:28 Spotkanie z czaplą siwą.
Witajcie moi drodzy. Jest cos nowego o czym warto napisac.
Otóż, moja trasa treningowa (na pewnym odcinku) przebiega wzdłuż Kanału Królewskiego w okolicach Maynooth i jest to odcinek najspokojniejszy i najbardziej naturalny. Podczas porannych treningów widuje tam czaplę siwą. Zazwyczaj z daleka widzę jak podrywa sie do lotu i ucieka przede mną.
Dzisiaj jednak była jakaś ospała i udało mi sie zbliżyć do niej bardzo blisko na odleglosc 8 metrów. Może dlatego, że ubrany bylem na zielono i niekontrastowalem z otaczajacą zielenią. Jak się chwile później okazało nie była sama i miała towarzysza lub towarzyszkę, niechętna do ucieczki.
Jak już podbiegłem to tej drugiej czapli to podrywała sie ospala aby wylądować ok 150 metrów dalej i tak czterokrotnie.
Wyglądało to wszystko jak na zawodach wędkarskich, gdzie co kilkadzieciąt metrów nad wodą ktoś siedzi i czeka na rybę.
|
|
| | | |
|
| 2008-08-17, 20:52
2008-07-24, 11:53 - Katarina napisał/-a:
wujek mnie zawsze przed borsukami przestrzegał... nie przeszkadzało mi jednak biegać z kuzynami akurat w pobliżu miejsca ich zamieszkania ;) cóż... takie grzechy dzieciństwa.... albo wczesny objaw zamiłowania do adrenaliny ;) |
Ja kiedyś nabiegłem oko w oko na Łosia - i mnie i jego zamurowało - staliśmy tak kilka sekund i patrzeliśmy na siebie - nagle ruszył w las jak taran - ale miałem ciepło, tętno max od tamtego czasu mam wyższe... Pozdarwiam |
|
| | | |
|
| 2008-08-20, 19:04
Biegam po wioskach mazowieckich będąc na takim "półurlopie" z rodziną w domu biegającego kolegi, który wyjechał w delegację.
Niecodzienna historia jest taka, że jednego dnia biegłem trasą około 20 km po wsiach i lasach, a za dwa dni niby ta sama trasa, a zupełnie inny krajobraz. Tam, gdzie były stodoły, domy, szopy schowki - brak tych zabudowań, tam gdzie stały drzewa drzewa leżą lub stoją martwe kikuty. Masakra po trąbie powietrznej we wsi Strubiny koło Zakroczymia. Na nasz dom zwaliły się 2 ogromne drzewa, przygniotły nasz samochód, we wsi każdy gospodarz stracił jakieś zabudowanie lub zbiory (tam uprawiają głównie warzywa), od soboty słychać piły spalinowe i stukanie młotków, do dziś nie ma prądu. 2 dni przerwy w bieganiu na rzecz kilku godzin ćwiczeń pasa barkowego (siekiera, piła, trzeba było przebić nową drogę) oraz długie intensywne rozciągania (naprawa spadzistego dachu, usuwanie gałęzi na słupie elektrycznym, itp.) Niewesoła, ale doprawdy niecodzienna historia związana z treningiem... |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-23, 17:57 Trening a praca
Z zawodu jestem archeologiem, mieszkam tam gdzie praca i tam też biegam. Swego czasu mieszkałem blisko granicy polsko niemieckiej i moja trasa treningowa przebiegała drogą z Tzrebiela do przejścia granicznego w Olszynie, a że było to jeszcze przed wstąpieniem do UE to celnicy, przemytnicy itp. Jest zima, ciemno, ubrany w kamizelkę odblaskową i czołówkę lecę tak drogą. W pewnym momencie musiałem w las za potrzebą i akurat w tym momencie napatoczył się patrol SG i widzą że coś świeci w nocy w lesie więc za mną w ten las. Myślę czy chować się w krzaki czy też się ujawnić i tłumaczyć się. Stanęło na tym drugim. I zaczyna się przesłuchanie - a co ja robię w nocy po lesie, a skąd jestem, dokumenty itp. Wiadomo jak to jest, normalny biegacz nie ma ze sobą tego wszytskiego więc jak im wytłumaczyć że jestem tylko czasowo, że jestem archeologiem, mieszkam gdzie indziej i tutaj tylko biegam. Całe szczęście nie byli nadgorliwi i dali mi spokój, bo który szanujący się przemytnik kursuje po lesie z czołówką i kamizelką odblaskową;). |
|
| | | |
|
| 2008-08-23, 18:03
2008-08-23, 17:57 - hubertaugust napisał/-a:
Z zawodu jestem archeologiem, mieszkam tam gdzie praca i tam też biegam. Swego czasu mieszkałem blisko granicy polsko niemieckiej i moja trasa treningowa przebiegała drogą z Tzrebiela do przejścia granicznego w Olszynie, a że było to jeszcze przed wstąpieniem do UE to celnicy, przemytnicy itp. Jest zima, ciemno, ubrany w kamizelkę odblaskową i czołówkę lecę tak drogą. W pewnym momencie musiałem w las za potrzebą i akurat w tym momencie napatoczył się patrol SG i widzą że coś świeci w nocy w lesie więc za mną w ten las. Myślę czy chować się w krzaki czy też się ujawnić i tłumaczyć się. Stanęło na tym drugim. I zaczyna się przesłuchanie - a co ja robię w nocy po lesie, a skąd jestem, dokumenty itp. Wiadomo jak to jest, normalny biegacz nie ma ze sobą tego wszytskiego więc jak im wytłumaczyć że jestem tylko czasowo, że jestem archeologiem, mieszkam gdzie indziej i tutaj tylko biegam. Całe szczęście nie byli nadgorliwi i dali mi spokój, bo który szanujący się przemytnik kursuje po lesie z czołówką i kamizelką odblaskową;). |
Masz bardzo interesującą pracę. Taki biegający Indiana Jones. :)
Pozdrawiam |
|
| | | |
|
| 2008-09-02, 22:06
W lesie Łagiewnickim podczas biegania widziałem jak gościu posuwał od tuły kobitke opartą o drzewo, mimo że biegłem wbeztlenie wtedy oni szczególnie ona sapała głośnie.............. ewidentnie było jej dobrze.
|
|