|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | lago (2012-01-15) | Ostatnio komentował | f.lamer (2012-01-20) | Aktywnosc | Komentowano 23 razy, czytano 227 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-01-15, 08:52 Położyć się na chodniku i umrzeć
| | | | | |
| 2012-01-15, 10:41 Położyć się na chodniku i umrzeć
Fajny tekst:)
Tak trzymaj dziewczyno, i...popracuj nad głową a nie tylko nad nogami.
Głowa siejąca defetyzm jest najgorszym wrogiem biegacza. Na każdym dystansie:) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-15, 11:36
Samo życie. Bardzo fajne refleksje. Myślę, że wielu biegaczy "zna ten ból. Pamiętam swój pierwszy maraton i tak w okolicy 35- tego kilometra uporczywe myślenie, k....a co ja tutaj robię i do czego jest mi to potrzebe, później że "nigdy więcej". Na mecie nie mogę się schylić by odpiąć chipa a po 15- tu minutach zaczynam kombinować,... co tu zrobić aby pobiec lepiej. Dosyć szybko dotarło do mnie to, że komfort biegania pozostaje w ścisłym związku z umiejętnością dopasowania możliwości do oczekiwań oraz że granica "bólu istnienia" przesuwa się co raz dalej, wraz z poprawiającym się poziomem wytrenowania/wybiegania. To wszystko jest jednak integralną częścią naszej pasji. Może gdyby tego nie było to wszystko miało by inny smak ?
Powodzenia |
| | | | | |
| 2012-01-15, 11:41 Położyć się na chodniku i umrzeć
fajny artykuł, widać spore poczucie humoru i dystans do samej siebie :)
a zmęczenie na 3km to nic, ktoś kiedyś powiedział: najgorsze zawody najlepszym treningiem |
| | | | | |
| 2012-01-15, 15:43
Ja kiedyś po biegu położyłem się na chodniku i umarłem.-) |
| | | | | |
| 2012-01-15, 16:26
A bierzesz udzial w Z Biegiem Zimy 2012? :)
|
| | | | | |
| 2012-01-15, 16:40
Ciekawe refleksje, które zna chyba każdy biegacz.
Myślę też, że początek biegu był za szybki, dlatego para zeszła już na 3 kilometrze. Mam takie doświadczenia... |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-15, 16:50
ja mam to samo, nieraz mam tak ciężko przed biegiem pełna wiara, że wszystko się uda, a gdy wystartuję to zamiast zrobić te 36 min wychodzi 40;/ to wszystko co się dzieję na trasie to wina głowy i naszej psychiki:) staram się jakoś to poprawić i również życzę powodzenia |
| | | | | |
| 2012-01-15, 17:24
też tak często mam stane na starcie i myślę o tym by zrobić życiówke i ruszyliśmy adrenalina podskoczyła tempo niezłe od 7 km zwolniłem straciłem siły ciarki mi przeszły i co jest grane a bym miał na 10 km życiówkę 38min i klopsss miałem 42 |
| | | | | |
| 2012-01-15, 17:36
bo trening jedno a taktyka, strategia na biegu to drugie
nie wystarczy biegać, trzeba trochę pomyśleć, porozglądać się poczytać, nie popełniać błędów innych, uczyć się na własnym doświadczeniu
najważniejszy jest początek- musi być wolny, albo się spalisz i w drugiej połowie zwolnisz tak że wszystko stracisz
za zryw i za to, że dało się ponieść fali innych biegaczy, słono się płaci pod koniec |
| | | | | |
| 2012-01-15, 19:44
Czy może byc coś głupszego, niż 8 pętli na 10 kilometrach? To właśnie wtedy "głowa siada" gdy z z góry wiadomo co będzie za tym zakrętem, jaki podbieg jest za tym domem i gdzie za płotem szczeka ten rudy kundel.Jestem zwolennikiem biegania z punktu A do punktu B, a nie 8 razy z punktu A do punktu A. Bodajże 3 razy zdarzyło mi się startować w biegach gdzie były 2 pętle i właśnie te biegi wspominam najgorzej ( więc całkowicie identyfikuję się z autorką) . Orgowie tłumaczą się, że bieganie pętli jest widowiskowe dla kibiców, ale i jest druga prawda, że na ogół kibiców jest 4 razy mniej niż starujących. |
| | | | | |
| 2012-01-15, 19:48
2012-01-15, 10:41 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Fajny tekst:)
Tak trzymaj dziewczyno, i...popracuj nad głową a nie tylko nad nogami.
Głowa siejąca defetyzm jest najgorszym wrogiem biegacza. Na każdym dystansie:) |
Mam podobnie niestety:(
Tylko jak przekonać głowę, że dam radę biec szybciej, dłużej, dalej... :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-16, 09:47 Biegam po woli
LINK: http://www.relaksmorski.bloog.pl | Ja bardzo późno zacząłem swoją przygodę z bieganiem. Teraz można powiedzieć, że kocham bieganie, ale to wcale nie była miłość od pierwszego spojrzenia. Początki były trudne.
Startuje w zawodach, bo to jest dla mnie wielka frajda,ale nauczyłem się, że nie wynik jest tu najważniejszy. Mnie chodzi przede wszystkim o sam kontakt z naturą. Bardziej mnie urzeka mglisty zimowy poranek nad brzegami Odry i z muzyką w uszach, gdzie można spotkać np. czaplę siwą, aniżeli cyferki na tarczy pulsometru. A zawody to przede wszystkim nowe krajobrazy, nowi ludzie, nowa historia.
Dzięki bieganiu rzuciłem palenie, stałem się bardziej poukładany,systematyczny, zorganizowany, a nade wszystko bardziej szczęśliwy. A, że mnie powolniak przezywają....No to co? |
| | | | | |
| 2012-01-16, 10:26 Fajny artykuł .....
Fajnie poczytać jak ludzie mają poczucie humoru i dobrze się bawią wspólnym bieganiem ze znajomymi. Wielkie pozdrowienia dla Koleżanki - tak trzymać ! |
| | | | | |
| 2012-01-16, 10:59 Pętle
O to, to... Właśnie pętle są najbardziej zabójcze. To pętle podkładają mi nogi i trzymają za koszulkę. To pętle powodują, że z każdą kolejną maleje moja motywacja, a rośnie lista powodów do spowiedzi. Osiem pętli na 10 kilometrów, to już lekki absurd. Najlepsi najsłabszych pewnie ze 4 razy mogą zdublować. Masakra. Uwielbiam biegi jak Bieg Niepodległości w Warszawie, gdzie po nawrocie uskrzydla mnie każdy metr przybliżający mnie do mety. Albo jak w Łubiance niedaleko Torunia na Biegu Samorządowym z jedną potężną 15-to kilometrową pętlą. W Łubiance to bieg po wsiach i jakoś nie ma problemu z dopingiem. W zeszłym roku był lepszy niż na niejednym biegu miejskim. |
| | | | | |
| 2012-01-16, 14:32
odczepcie się od pętli
wyobraźcie sobie- luty, maraton na Muchowcu, 10 kółek, na trzecim już mam dość tego kręcenia i zaczynam z nudów liczyć... cykl ma 14 maratonów, pierwszego nie pobiegłam bo nie wiedziałam że jest, właśnie biorę udział w drugim, zostało 12; ogółem, mam w planach 13 maratonów, po 10 kółek każdy, czyli tę cholerną pętlę pokonam jeszcze 130 razy, a dokładnie 127....; koniec końców pozbyłam się na jesień wyrostka i tych pętli było mniej, ale każdą jedną pamiętam- właśnie w takich warunkach hartujesz (czytaj- odpowiednio skrzywiasz) psychikę, ale w biegach to się często przydaje
poza tym plus takich pętli jest taki, że można zejść po każdej jednej, więc udział bierze więcej osób i jest fajniej, można z tego zrobić po prostu trening bez konieczności zaliczania maratonu itd itp
prawie każde ultra to pętle
w momencie gdy zamykasz się na świat zewnętrzny, gdy zaczynasz być tylko sam ze sobą, gdy zaczyna się ta walka o każdy metr, o każdy krok... dla mnie to jest specyficzna medytacja
a gdy docierasz do tego punktu, gdy umęczone ciało przestaje reagować i w trasie tupta kolejne metry, jakby było nie Twoje, gdy wyłapiesz ten moment gdy się od niego "odrywasz"- tak, to właśnie wtedy osiągasz nirwanę
dawno nie doprowadziłam się do takiego stanu i szczerze żałuję- to jest jedyne w swoim rodzaju, trudno to oddać w słowach |
| | | | | |
| 2012-01-17, 10:24
2012-01-16, 14:32 - Magda napisał/-a:
odczepcie się od pętli
wyobraźcie sobie- luty, maraton na Muchowcu, 10 kółek, na trzecim już mam dość tego kręcenia i zaczynam z nudów liczyć... cykl ma 14 maratonów, pierwszego nie pobiegłam bo nie wiedziałam że jest, właśnie biorę udział w drugim, zostało 12; ogółem, mam w planach 13 maratonów, po 10 kółek każdy, czyli tę cholerną pętlę pokonam jeszcze 130 razy, a dokładnie 127....; koniec końców pozbyłam się na jesień wyrostka i tych pętli było mniej, ale każdą jedną pamiętam- właśnie w takich warunkach hartujesz (czytaj- odpowiednio skrzywiasz) psychikę, ale w biegach to się często przydaje
poza tym plus takich pętli jest taki, że można zejść po każdej jednej, więc udział bierze więcej osób i jest fajniej, można z tego zrobić po prostu trening bez konieczności zaliczania maratonu itd itp
prawie każde ultra to pętle
w momencie gdy zamykasz się na świat zewnętrzny, gdy zaczynasz być tylko sam ze sobą, gdy zaczyna się ta walka o każdy metr, o każdy krok... dla mnie to jest specyficzna medytacja
a gdy docierasz do tego punktu, gdy umęczone ciało przestaje reagować i w trasie tupta kolejne metry, jakby było nie Twoje, gdy wyłapiesz ten moment gdy się od niego "odrywasz"- tak, to właśnie wtedy osiągasz nirwanę
dawno nie doprowadziłam się do takiego stanu i szczerze żałuję- to jest jedyne w swoim rodzaju, trudno to oddać w słowach |
Biegam jak ślimak, a w swej naiwności wierzę, że nie jestem mięczakiem. :o)
Magdo szczerze zazdroszczę Ci oderwania na pętlach. Ciągle próbuję poprostu biec, ale po zamknięciu pętli włączają mi się "wspomnienia" z poprzedniej pętli. I siedzią w mojej głowie jak demony i wyją: "Już tu byłeś, już tu byłeś! Na chodnik naplułeś, za róg skręciłeś". Nienawidzę ich, ale nie mam dobrego pomysłu, co z tym zrobić. Nawet muzyka nie pomaga. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-01-17, 14:26
A ja tam akurat lubię pętle. Czasem jak sobie pomyślę, że mam zrobić długie wybieganie i pobiec z tąd, przez tamto, tamto i jeszcze z tamtąd wrócić, to mi się odechciewa... Jak trasa dookoła mojego miasteczka to tylko 13km, a potem miałbym to przebiec jeszcze raz to naprawdę mi się nie chce. Ale za to na krótszych pętlach biega mi się super. Kilometrową pętlę dookoła osiedla mogę tłuc naście razy i nie nudzi mi się.
Z synkiem często biegam taką agrawkę 2km w jedną stronę i nawrót. I tak często 4 razy pod rząd. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale trasa ta sama. Bo wiem, że zawsze będę mógł przerwać trening jeśli się synek znudzi i zacznie płakać i nie jestem dalej od domu niż 10 minut biegu. |
| | | | | |
| 2012-01-17, 15:20
też lubię pętle...
może to dlatego, że treningi często robię na tych samych trasach, często właśnie na pętlach - najkrótsza 700 metrowa, albo np. wokół osiedla 3km itp.
To tylko kwestia ...głowy. Na każdej pętli... można sobie stawiać nowe cele, zawsze wiadomo czego się spodziewać... za zakrętem. Jeśli wieje... to zazwyczaj na tym samym odcinku. Podbieg też jest zawsze w tym samym miejscu, więc można rozłożyć siły. Taki maraton na pętli dajmy na to 5km - wydaje mi się nawet łatwiejszy, niż 1 dużej pętli.
|
| | | | | |
| 2012-01-17, 16:12
Pętle chyba nie są takie złem, po pierwszej pętli znamy tą trasę i wiemy, co nas czeka.
I biega się je chyba szybciej, na pętlach biłem swoje rekordy życiowe. |
|
|
|
| |
|