Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
812 / 949


2014-04-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Test. (czytano: 490 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://pikus94zsgo.wrzuta.pl/audio/0n5bPto3KhI/led_zeppelin_-_black_dog

 

Test był w poniedziałek.
Oczywiście, nie nazbierałam wymaganych minimum 251 pkt, chociaż poprawiłam się dość konkretnie.
Cóż, cała prawda o moim ciele.

Zawsze wiedziałam, że mam słabe ręce, ale teraz to w zasadzie zakrawa na upośledzenie. W sumie zawsze jak się coś ćwiczy, to to co ma "wyglądać" albo pracować, więc albo brzuch, albo pupa i nogi, albo wszystko to naraz.
A ręce? no, są. I tyle. Owszem, chłopaki pompują bicepsy. Dziewczyny już niekoniecznie.
Dość jasno mi to pokazało, że powinnam dbać o bardziej całościowy rozwój, niż skupiać się na jakiejś konkretnej części.

Przygotowania do testu kolejny raz pokazały, że nie ma jak trening personalny. Raptem dwa tygodnie ćwiczeń, gdzie faktycznie skupiliśmy się na najbardziej problematycznych częściach mojego ciała, ale widać po całości, że coś robiłam. Widać!
Najgorszy jest ten leniuch i pani wygodnicka, które we mnie siedzą. Na dobrą sprawę posiadam odpowiednią wiedzę, żeby samej ułożyć sobie plan treningowy. Ale mi się nie chce, nie lubię wysilać szarych komórek, mało ich mam i muszę oszczędzać, poza tym to wygodne, gdy ktoś za mnie liczy powtórzenia :]
Trener personalny jednak kosztuje i może to w końcu zmusi mnie do zebrania się w sobie....



Ogólnie, poza momentami, gdy się męczyłam, to test spędziłam wesoło i w miłym towarzystwie.
I chociaż wiedziałam, jak to się skończy, to gdy rozchodziliśmy się później do swoich spraw, zrobiło mi się jakoś tak ciężko.
Odpaliłam już Garmina, bo chciałam wracać biegiem do domu, ale przypomniało mi się, że przecież Tata jest niedaleko i to przecież świetny moment, żeby go odwiedzić.


I tu nastąpił wkurw.
Może to przez to, że macocha jest na oddziale psychiatrycznym, ale grób Taty jest bardzo zaniedbany. I pusty. Tak jak zawsze pełny był lampionów i zniczy, tak teraz straszy pustką. Obiecałam sobie przyjść i go umyć, a póki co po staremu rozsiadłam się na ziemi u stóp nagrobka, oparłam plecami o następny, słuchawki na uszy i Zeppelini w ruch.
Słońce świeciło jak wściekłe i odbijałam się w ciemnym marmurze swoją czerwoną koszulką z Silesia Maratonu. Słuchałam tak z Tatą muzyki dobre pół godziny.
W międzyczasie zadzwonił Przyrzeczony i zdawałam relację z testu. Wspierał mnie cały czas w sposób, w jaki nikt nigdy wcześniej tego nie robił. Tak wspierać i murem stać za swoimi powinni rodzice. Mi tego zabrakło. Musiałam nauczyć się sama dla siebie być wsparciem. Może na plus, bo jestem przez to silniejsza, może na minus, bo zawsze zostaje jakiś cień niewiary w siebie. I teraz, na starość, dostałam kogoś, kto przejmuje się mną i tym co robię, dopinguje mnie i bardzo we mnie wierzy.
Los jest czasami zabawny, ale nawet teraz czuję jak drwi ze mnie.



W końcu powstałam i ruszyłam do domu.
Trzeba ułożyć nowy plan na siebie.
Może dobrze, że to nie wyszło. Ale teraz będzie tylko trudniej.

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
Andrea
11:08
wujotem
11:06
kostekmar
10:54
ona
10:46
flatlander
10:46
BAT.76
10:44
adamrp61
10:23
cumaso
10:23
batoni
09:59
chris_cros
09:46
Henryk W.
09:42
p.1
09:39
michu77
09:31
Jerzy Janow
09:30
KrotoszyńskaGrupaBiegowa
09:27
Świstak
09:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |