Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
719 / 949


2013-02-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Mój prywatny terrorysta. (czytano: 575 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=dTvwAgoc_3o

 

Dojrzałam do powrotu.
Na siłownię. Nie zmieniłam sieci, tylko lokalizację, w końcu przegrupowałam się do innego miasta.

Z braku czasu nie chodzę na razie na zajęcia, ale musiałam coś wymyślić żeby realizować plan pod maraton. Śniegu napadało, później trochę się rozmroziło i popłynęło, a żeby za daleko nie uciekło to mróz chwycił, lód się zrobił, i na to, dla niepoznaki i większego fanu, jeszcze śniegiem poprószyło. Stwierdziłam, że za zębami swoimi nie przepadam, ale wolę je mieć, więc bieganie akcentów darowałam sobie po pierwszych 5 metrach.
Luźny bieg mógł być, ale interwały, progowe, przebieżki... już nie.

Ale na siłce bieżnie są...
Tak więc 2-3 razy w tygodniu grzecznie stawiam się na nieklimatyzowanej sali.
Najgorsze było pierwsze wejście. Tam wszyscy chyba się znają, siłka nieduża, nie ma się jak schować. Wchodzę, ustają wszelkie rozmowy i wszystkie oczy na mnie. Przeciskam się pod ścianą do szatni, a później szybciutko do bieżni. Ustawiam maszynerię, na kartce mam rozpiskę co i jak zrobić.
Pierwsze kilka przewinięć taśmy a ja czuję się jak w tropikach. Tam jest tak strasznie gorąco! w momencie jestem cała mokra, kiepsko się oddycha, nogi ciężkie jakbym miała "betonowe skarpetki". Trudno. Na zewnątrz na pewno nie dam razy zrobić tego treningu.

Kilka razy mam ochotę przestać. Skończyć wcześniej, zrobić chwilę przerwy. Przecież nic się nie stanie, tylko złapię i wyreguluję oddech! Palec świerzbi, kilka kliknięć i taśma zwolni. Walczę z sobą i z maszyną. A maszyna jest bez serca. Terroryzuje mnie równym rytmem, nie ma minimalnych wahań tempa, które na pewno zaliczałabym na zewnątrz, w sumie jedyne co muszę, to skupić się na przetrwaniu, maszynka resztę zrobi za mnie. Przyśpieszy, zwolni po zakładanym dystansie, później bez litości znowu zacznie szybciej kręcić taśmą, a ja znowu będę walczyć o każdą sekundę w zadanym tempie.

Na koniec zrobię zdjęcie wynikom które wyświetlą się na monitorze, żeby wiedzieć co wpisać na run-logu, i słaniającym się krokiem z dużymi zakolami podrepczę pod prysznic.

Wrócę do domu i z lubością pouzupełniam tabelki, i będę z siebie bardzo dumna. Staram się to uczucie pamiętać na następnym treningu na bieżni, gdy już ledwo zipię, tętno wskakuje w górne zakresy i mam ochotę chociaż na chwilkę zwolnić, ale bezduszna maszynka mi nie pozwala. Jak to dobrze, że mam własnego biegowego terrorystę!


Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
kasjer
14:03
Łapers
13:58
mateusz
13:57
lukaszewski
13:55
abednarczyk
13:54
Daniel22
13:53
Kejtalke
13:53
Kmicic
13:51
AdamP
13:51
drago
13:50
aaron
13:47
matkris75
13:47
Arasvolvo
13:43
zasiu
13:43
tomaszz99
13:43
kolotoc8
13:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |