Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
46 / 180


2011-10-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać (czytano: 1675 razy)

 

Poznański Dzień Maratoński 2011 przeszedł do historii. Wielka to przyjemność mieć świadomość, że brało się udział i bbaa! ukończyło się największy maraton w Polsce. Wynik mnie bardzo cieszy, zadowala, satysfakcjonuje i wśród moich statystyk robi wrażenie. Cieszę się jak małe dziecko.
Jeszcze w poniedziałek schodziłam z krawężnika bokiem, wysiadając zza kierownicy przed kilka długich chwil obierałam ‘taktykę’ wysiadania z auta a rano w urzędzie korzystałam z windy na pierwsze piętro. Oj bolało! Wczoraj mogłam już się schylać i kucać. Dziś w miarę swobodnie pokonuję krawężniki i odważyłam się na wchodzenie po schodach. W nocy mogę się przewracać z boku na bok.Taki ze mnie sportowiec ;). Medal cały czas noszę w torebce i wcale mi nie ciąży :)

Tydzień przed startem wypełniony był przygotowaniami zakrojonymi na szeroką skalę. Odżywianie - ładowanie się węglowodanami, zakup napojów, sprawdzenie ubrań, ostatnie zakupy w celu dokompletowania garderoby – w niedzielę wielko święto trzeba się przygotować… no i stało się. Biegłam w brudnych skarpetkach. Zapomniałam uprać moje ulubione skarpetki po starcie w Rakoniewicach… i nawet mnie ten brud nie uwierał.
Podniecenie i strach przed nieznanym towarzyszył mi każdego dnia a telefony od Znajomych tylko potęgowały cykora.

W piątek nie wytrzymałam i pofrunęłam do Areny po pakiecik startowy. Wieczorem głaskałam mój najpiękniejszy numerek startowy. W sobotę wypad nad Maltę – tam już meta czekała, rozkładały się barierki i inne dekoracje. Potem spacer nad Rusałką i popędziliśmy na spotkanie z Ekipą na Targi Expo. Tam spotkanie za spotkaniem. Popieram postulat wysunięty nie tak dawno na maratonypolskie.pl, że biegaczy nie trzeba dokarmiać! Ci, którzy uczestniczyli w pasta party wiedzą, co mam na myśli. Pakiety mogłyby być tańsze, gdyby nie było tam koszulek… na więcej komentarzy się nie będę porywać. Ogólnie atmosfera bardzo przyjemna, pogłaskałam sobie volvo, które niestety nie jest teraz moje...

Teraz chodzę całą w skowronkach i żyję wspomnieniami…Te przelotne pogawędki i te dłuższe rozmowy ze Znajomymi rozminowały moje zdenerwowanie. W sobotę wieczorem już mi było wszystko jedno. Co będzie to będzie. Na rozluźnienie wypiłam kieliszek wina na jedną nóżkę i na drugą nóżkę kolejny. Spałam jak zabita. Rano żwawa pobudka, szybkie śniadanko, pakowanko i nad Maltę…
Moje oczy wypatrywały Znajomych mi twarzy, co jakiś czas zerkałam na zegarek. ‘Nasi’ mieli się stawić ok. 9tej. I przybywali kolejno, Bartek, Aga, Monia, Marcin, Bracia i czas uciekał jak szalony. Start i wzrokiem szukam Znajomych na trasie i byli. Ich doping był rewelacyjny. Bez nich ten maraton nie byłby taki zwycięski :).

Czas teraz na jakieś podsumowania, wyciągnięcie wniosków, plany na przyszłość.
Biegam od 8 lutego 2010. Wtedy to się zaczęło.
10-10-2010 mój pierwszy maraton 5:56:38
15-05-2011 mój drugi maraton 4:46:52
16-10-2011 mój trzeci maraton 4:16:25
Postęp jest wyraźny.

Podczas mojego pierwszego maratonu przekonałam się, że:
1. mam beznadziejnie [nie]dobrane buty, przez co dokuczały mi kontuzje kolan,
2. nie trenuję regularnie i daję sobie zbyt dużo luzu
3. nie potrafię się dobrze odżywić i nawodnić
4. powinnam czasem na siłownię zaglądać
5. mam braki wiedzy ogólnej o bieganiu

Zmieniłam buty, wdrożyłam siłownię, rower trochę późno, ale lepiej późno niż później :) poczytałam trochę, całkowicie i bezpowrotnie odstawiłam papieroski, prawie nie spożywałam alkoholu, dobrze się odżywiałam – nie chorowałam… i miałam takie parcie na bieganie, że przeciążyłam sobie co nieco … co za dużo to nie zdrowo. Kontuzje dały mi dużo do myślenia. Zweryfikowałam swoje mordercze plany treningowe, odciążyłam troszkę wszystko to co służy do biegania i… okazało się to strzałem w 10tkę :) .

Zaczęły się klarować również plany na kolejny rok: obok treningu biegowego obowiązkowo będzie spinning i siłownia.
Koniecznie trzeba pomyśleć o butkach startowych.
Regularne wizyty u fizjoterapeuty, masaże i muszę się dowiedzieć więcej na temat odnowy.

Dla mnie sezon życiówek 2011 się już skończył. Teraz odpoczynek i regeneracja.
Potem zaczynam wszystko od początku. Truchtanie na początek, jeśli będą starty to ‘wplecione’ w plan treningowy.
Główny cel: rok bez kontuzji.
Cel równoległy: kolejne życiówki.
Już nie obiecuję sobie, że będzie bez łez.

Na zdjęciu: tak się cieszy dziewczynka na widok piwa!


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2011-10-19,17:12): Zuch dziewczynka :) tylko nie porzuć biegania na zimę, mi tu wszyscy mówią, że wtedy się właśnie buduje podwaliny... czy jakoś tak :) aaaa i jeszcze jedno - LUŹNA ŁYDKA przed każdym startem :)
golon (2011-10-19,18:03): Aguś świetna fotka ! gratuluje raz jeszcze ;* a i dziękuje za miło spędzone 3dni tak jak napisałaś wypad w sobotę nad Maltę, spacer nad Rusałką i potem pasta party ze znajomymi ! wieczorem wieczór w domku i ze Snipim :) był piękny weekend nie zapomniane chwile - DZIĘKI !
jacdzi (2011-10-19,22:18): Masz niesamowity progres! Jeszcze troche i zejdziesz ponizej 2 godzin!
tygrisos (2011-10-20,09:16): To chyba jednak to spozycie alkoholu za bardzo ograniczyłaś skoro taki banan na widok piwa :)))







 Ostatnio zalogowani
Jerzy Janow
09:04
romangla
09:03
gpnowak
09:02
rsova
08:38
dejwid13
08:36
INVEST
08:33
Dana M
08:33
cinekmal
08:28
andbo
08:07
platat
08:02
mariuszkurlej1968@gmail.c
07:54
Jarosław Szajewski
07:39
Brytan65
06:56
Admin
06:53
StaryCop
06:43
pbest
06:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |