|
| 2016-01-11, 15:12 Lodobiegi- czyli patent na zimowe tuptanie
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Bardzo ciekawa, jak na razie ta nasza zima. Albo ciepło, niemal wiosna, albo mróz śniegiem i lodem okolicę i drogi pokrywające. Nasuwa się w takiej sytuacji pytanie: jak biegać po lodzie, po śniegu? Ryzyko poślizgu jest ogromne, a dreptanie dla samego ledwo dreptania nie każdemu odpowiada. Widać do po naszych osiąganych wynikach. W ostatnią sobotę, kiedy biegliśmy po lodzie uzyskałem czas porównywalny, jak tydzień wcześniej, kiedy spóźniłem się na start o ok 3 minuty. I można napisać, tyle w tym temacie. Bo po lodzie i śniegu nie da się pobiec szybciej. Ale za to jaka adrenalina i radość, że się uda dobiec… Ale to już inna bajka.
Czy aby na pewno nie da? Muszę przyznać, że dostałem od Andrzeja super patent na bieganie po lodowych nawierzchniach. Trzeba wziąć 10 -12 śrubek o długości do pół centymetra i wkręcić w podeszwy butów. I wtedy ślizganie jest bardzo ograniczone. Muszę przyznać, ze wykorzystałem to wczoraj i działa jak diabli. Polecam każdemu. Jak widać na zdjęciu ten wpis prowadzącym użyłem nawet trochę więcej niż 12 śrubek na but. Tyle, że oczywiście warto tutaj wykorzystać jakąś swoją starą i mniej już używaną parę butów, którą nie szkoda będzie poświecić. Gdyż oficjalne startówki czy treningówki chyba szkoda niszczyć. Ale warto mieć wśród paru zapewne par butów do biegania, które w domu posiadacie, mieć takie, dzięki którym bez nerwów i stresów, a co najważniejsze bez niepotrzebnego ryzyka, będzie można na lodzie, czy innych poślizgowych nawierzchniach śmigać. Tak na marginesie, to jest pytanie: ile zwykły, przeciętny tuptacz, taki jak ja i wielu z nas ma butów do biegania w swoich szafach. Wśród nas facetów biega tyle dowcipów o uzbrojeniu obuwniczym naszych wspaniałych pań. Ciekawe jak rośnie moc obuwnicza pań biegających . My panowie, aż takich obuwniczych potrzeb nie mamy W naszym przypadku przypadku jedna para zupełnie wystarczy… No może dwie, góra trzy, a z lodowymi może cztery… Tak sobie myślę, jak można nazwać takie buty? W moim odczuciu określenie lodobiegi jest chyba najbardziej odpowiednie. Można ogłosić konkurs na nazwę: np. antyślizgi, zimożercy czy poślizgówki. A może ktoś wymyśli coś bardziej wymyślnego? Jutro ma być na minusie, więc jak zmarznie, to nie będzie ciekawie. A jak zerkam na zapowiedzi, to teraz jest niby minus trzy, a tego nie widać. No, ale na zimę radzę się zabezpieczyć. No i najważniejsze, żadne młotki i gwoździe, tylko najmniejsze z możliwych śrubki i wkręcamy nie wbijamy. No i sprawdźmy wpierw, czy nie przebije.
A może ktoś ma inny patent na ślizgowe nawierzchnie drogi? Najprościej jest zapewne poczekać, aż zima minie i wtedy znowu zacząć biegać. Może i najprościej, ale nawet tylko parę tygodni bez biegania, to robi wielką różnicę dla tuptacza nałogowca. Jest jeszcze opcja wynająć dwóch panów z rozpalonymi miotełkami, którzy biegnąć przed nami, ja w curlingu zgarniają lód spod naszych stóp. Nawet byto było ciekawe… Fajny pomysł na biznes. Stworzyć drużynę wspierającą biegaczy w każdej porze roku..Zimą, latem wiosną i jesienią zawsze jakieś formy wsparcia dla biegających można wymyśleć. Tylko kto za to zapłaci… Ale to już inna bajka. |
|