MATERIAŁ PUBLIKUJE ZA ZGODA REDAKCJI CZASOPISMA POLITYKA ORAZ WWW.ONET.PL MAJACEGO WYŁĄCZNOŚĆ NA PUBLIKACJĘ ARTYKUŁÓW TEJŻE W INTERNECIE.
Autor: Anna Szulc, Tygodnik Polityka, Numer 22/2002
Podtytuł: W nagrodę za zwycięstwo - masz babo telewizor
Maraton, którego pierwsza edycja odbyła się 11 maja 2002 r. w Krakowie, to oczko w głowie Roberta Korzeniowskiego, najsłynniejszego polskiego chodziarza. Twórca i dyrektor Cracovia Maraton wielokrotnie podkreślał, że nowy bieg rozsławi Kraków i stanie się w przyszłości jedną z najlepszych takich imprez w świecie. Patronat honorowy objął prezydent miasta, miejscowe władze czynnie włączyły się w przygotowania. Już od stycznia na ulotkach, folderach i w Internecie amatorów długodystansowego biegania do uczestnictwa w imprezie zachęcała malownicza trasa (Rynek Główny, Błonia, Bulwary Wiślane), nazwisko organizatora, jak też nagrody. Citroën – dla najlepszego biegacza i biegaczki.
Na starcie stawiło się ponad tysiąc maratończyków. W tym m.in. były wicepremier prof. Grzegorz Kołodko, kilku słynnych biegaczy światowej sławy, jak też Mirela Zięcina, nauczycielka z gimnazjum, dla której był to już 70 bieg maratoński w życiu.
11 maja w Krakowie było duszno i parno. Maraton sparaliżował miasto. Ksiądz z parafii Najświętszego Salwatora (niedaleko Błoni) o mało nie zaklął. Miał tego dnia trzy pogrzeby. Większość żałobników nie dotarła na cmentarz, bo przejścia nie było. Zablokowano całą dzielnicę.
Maratończycy pobiegli słabo. Brakowało powietrza. Najlepszy z mężczyzn Kenijczyk Thomas Magut dobiegł do mety w mało imponującym czasie: 2:19.24. Organizatorzy dotrzymali jednak słowa. Zawodnik z Kenii został nagrodzony francuskim samochodem i dwoma tysiącami euro. Kobietom też nie poszło najlepiej. Mireli Zięcinie przebiegnięcie trasy zajęło ponad trzy godziny. (Biegaczka światowej sławy przebiegłaby taki maraton godzinę szybciej).
W nagrodę, zamiast obiecanego Citroëna i pieniędzy, nauczycielka dostała kolorowy telewizor. O zmianie nagrody nikt jej jednak nie poinformował. – Biegałam już w różnych miejscach. Ale z tak żenująco niskimi nagrodami zetknęłam się po raz pierwszy – mówi dziś z rozżaleniem. – Oczywiście, że biegnie się przede wszystkim z wewnętrznej potrzeby. Nagroda jest jednak ukoronowaniem wysiłku. I przypomina, że druga w kolejności kobieta w Cracovia Maraton nagrodzona została... zegarkiem. Jak się później okazało, o zmianie nagród dla kobiet w ostatniej chwili zadecydował sam Robert Korzeniowski. Nie wiedziały o tym ani biegaczki, ani Rada Fundacji Z Biegiem Wisły, która współorganizowała imprezę. – Początkowo miałem nadzieję, że w biegu wezmą udział biegacze światowego formatu obu płci – wyjaśnia Korzeniowski. – Dopisali mężczyźni, których zachęciliśmy do udziału kontraktami finansowymi, nie dopisały kobiety. Przy całym szacunku dla pań, nie mogłem pozwolić, by amatorzy dostali nagrody, które należały się profesjonalistom. Ci ostatni żyją z biegania, reszta robi to przecież dla przyjemności.
Ta koncepcja nie wszystkim jednak przypadła do gustu. – To jakieś nieporozumienie. Nie chodziło nam przecież o rewię gwiazd, tylko o rekreację, o propagowanie zdrowego trybu życia – twierdzi Andrzej Madej z Rady Fundacji Z Biegiem Wisły. I dodaje, że za nieoczekiwaną zmianę nagród organizatorzy powinni panie przeprosić.
Na przeprosinach raczej jednak się nie skończy. – Odebranie nagród bez uprzedzenia to złamanie przyrzeczenia publicznego – zapewnia krakowski adwokat prof. Jan Widacki. – Organizatorzy publicznie ogłosili listę nagród, publicznie powinni też ogłosić, że wprowadzili jakieś innowacje. To wręcz książkowy przykład złamania obietnicy, która rodzi skutki prawne.
Teraz, publicznie, kilku krakowskich adwokatów zgłosiło chęć reprezentowania Mireli Zięciny przed sądem. Nauczycielka nie zdecydowała się jeszcze, czy skorzysta z ich pomocy. – Mam tylko poczucie, że potraktowano mnie jak uczestnika drugiej kategorii – mówi z rozżaleniem. – Buntuję się jako maratończyk i jako kobieta. Nic dziwnego, że Zięcinę popierają nie tylko krakowscy adwokaci, ale i krakowskie feministki.
– Jakoś nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ze względu na słabą obsadę męską organizatorzy biegu zamieniają panom nagrodę i zamiast np. Volvo wręczają radioodbiornik – zauważa Beata Kozak z fundacji Centrum Kobiet. Co ciekawe, nic przeciwko przyznaniu nagrody biegaczce nie miał główny sponsor. – Do końca byliśmy przygotowani na przyznanie dwóch samochodów – zapewnia Jacek Trojanowski, dyrektor ds. promocji Citroën Polska. Okazuje się jednak, że umowę między Robertem Korzeniowskim a Citroënem można było łatwo zmienić, bo była wyłącznie umową ustną. Czyli, jak przyznaje słynny chodziarz, czysto dżentelmeńską.
Cracovia Maraton ma być imprezą cykliczną. Robert Korzeniowski liczy, że w przyszłym roku na starcie pojawią się już najlepsze biegaczki świata i maraton nabierze wielkiego rozmachu. Mogą jednak zawieść amatorki. |