Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Varia
Pamiętnik internetowy
Wariacje biegowe starszej pani

Joanna Grygiel
Urodzony: ------
Miejsce zamieszkania: ŻARKI LETNISKO
21 / 66


2014-06-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wybór, czyli opowieść z happy endem (czytano: 1020 razy)

 

W kalendarzu pojawia się weekend, w którym następuje wysyp imprez biegowych w Twojej okolicy. Do A ciągnie Cię sentyment, do B przyjaciele. Z biegiem C masz niewyrównane rachunki od kilku lat. Bilans zysków i strat wskazywałby na imprezę D. A może E? To nowy bieg, wygląda zachęcająco. Coś trzeba wybrać, z czegoś zrezygnować. W końcu idziesz na jakiś kompromis i podejmujesz decyzję. Umawiasz się z przyjaciółmi, zapisujesz na listę, wpłacasz wpisowe i czujesz się, jakbyś wykonał kawał dobrej roboty.

Niepostrzeżenie nadchodzi ów weekend. Wstajesz rano, za oknem buro i ponuro, w kościach Cię łamie, w stawach łupie. A przed Tobą perspektywa dotarcia do wybranego punktu startu (a to może być sporo kilometrów), a potem przebiegnięcia x kilometrów (i to kolejne sporo najczęściej). "O rany" - myślisz (tak naprawdę, to pewnie formułujesz to inaczej) - "Jak tego uniknąć???". Ale przecież przyjaciele czekają, opłata wniesiona, torba z biegowym strojem stoi gotowa i patrzy na Ciebie z dezaprobatą. Zatem bierzesz się w garść i jedziesz. Po drodze jeszcze zastanawiasz się asekurancko, czy może nie poprzestać na kibicowaniu, ale na miejscu robi Ci się głupio i, szczękając zębami z zimna, przebierasz się do biegu. A potem stajesz na starcie i...........

Wiecie o czym mówię? No właśnie! Ja miałam tak w ostatnią niedzielę. Z wielu możliwych opcji wybrałam 3. Leśny Bieg w Kłobucku. Byłam tam już kiedyś na Biegu Sylwestrowym i ujęły mnie z jednej strony gościnność organizatorów, a z drugiej urok leśnych traktów nad zbiornikiem Zakrzew. Wiedziałam, że przybiegnę na szarym końcu, bo tam nie będzie słabych zawodników, ale trudno - na znalezienie się w czołówce jakoś dziwnie nie liczę. I tak - obustronnie ujęta - wpisałam się na listę, wpisowego nie uiściłam, bo nie było, ale obiecałam dowieźć na miejsce swoim zdezelowanym pojazdem dwóch Leśnych Ludków - Sławka i Zbyszka. Kasia z Jarkiem byli akurat w rozjazdach, więc mogłam liczyć tylko na siebie.

A potem nadeszła niedziela i już wiecie, co czułam. I pewno wiecie też z własnego doświadczenia co było dalej ...

Wystartowaliśmy. I już po chwili przestało mi być zimno, świat nabrał kolorów, a nogi same niosły. Dawno nie biegło mi się tak lekko! Trasa jaką uwielbiam - szerokie leśne ścieżki z łagodnymi podbiegami i zbiegami. W nocy spadł deszcz, więc było trochę kałuż, ale nic uciążliwego, za to piaszczyste fragmenty drogi nie dawały się zbytnio we znaki. Biegłam wyjątkowo równo i spokojnie, wsłuchana w audiobooka (ja wiem - powinnam słuchać śpiewu ptaszków, ale przypomnę Wam, że mieszkam w lesie, więc to dla mnie żadna atrakcja) i sama nie wiem, kiedy zobaczyłam, że minęłam już dziesiąty kilometr. "Zaraz meta" - pomyślałam z żalem. Tak, dobrze widzicie, choć sama nie mogę uwierzyć w to, co piszę! To był mój 66 start w zawodach i po raz pierwszy nie czekałam z utęsknieniem na metę. Mogłabym tak biec i biec... To znaczy, w rzeczywistości zapewne nie, ale tak mi się w tamtej chwili wydawało :) No i meta była. Co prawda ten ostatni kilometr miał według mojego gpsa prawie 1600 m, ale to taki gratis od szczodrych organizatorów, jako dodatek do darmowego biegu po pięknie przygotowanej trasie, ciekawych medali, pysznych kiełbasek z grila, pączków, ciasteczek i napojów.

To jest wybór pewnej filozofii: darmowy bieg z symbolicznymi nagrodami i dobrowolną zbiórką na niepełnosprawnego chłopca. Wiadomo, że raczej nie zgromadzi się wtedy zawodowców, walczących o nagrody. Nie oznacza to jednak braku wspaniałych zawodników, sportowej rywalizacji i walki o każdą sekundę. Za to z dużym prawdopodobieństwem (graniczącym z pewnością) zapewnia wspaniałą atmosferę i dobrą zabawę. Zwłaszcza, że na każdym kroku dało się zauważyć troskę organizatorów, żeby wszystko zagrało jak należy. I zagrało :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


ROM64 (2014-06-16,21:00): Asiu, dziękuję że - zagrało
aro (2014-06-17,13:19): Zapraszamy ponownie za rok z całą ekipą Leśnych Ludków ;-)
Varia (2014-06-17,13:27): Dziękuję! Na pewno będziemy!
domcab (2014-08-14,10:48): Oj skąd ja znam takie "lenistwo" przed biegiem ;) Raz nawet taki leń ze mną wygrał i nie poszłam na bieg, bo akurat padało dość mocno. Jednak najgorsze było to uczucie że mnie tam nie było! Szczególnie że potem oglądałam zdjęcia, widziałam wyniki i komentarze uczestników. A mi poprostu żal d*** ściskał! Wtedy sobie obiecałam że to był ostatni raz jak nie poszłam na wcześniej zaplanowany bieg. Tym bardziej że, tak jak sama napisałaś, po starcie nogi same nas niosą do mety, niechęć mija a leń zostaje daaaleko w tyle ;)







 Ostatnio zalogowani
Bartuś
20:57
rezerwa
20:56
stanlej
20:56
wwdo
20:56
janusz9876543213
20:48
marekszk84
20:46
wujotem
20:37
piotr72gd
20:23
Admin
20:15
An_Hal
20:12
wido_22
20:01
Jarosław Szajewski
19:59
ziutek58
19:58
mariachi25
19:51
entony52
19:51
szakaluch
19:37
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |