Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
54 / 129


2014-05-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
do zobaczenia wujku (czytano: 450 razy)

 

do zobaczenia wujku

W sobotę biegłem w Grudziądzu Półmaraton Śladami Bronka Malinowskiego. Piszę „Bronka” nie z braku szacunku dla Mistrza ale dlatego że tak nazwali ten bieg organizatorzy. To zdrobnienie w wykonaniu grudziądzan ma swoje uzasadnienie. Był uwielbiany kiedy żył, jest dobrze wspominany po latach. Za wyniki ale pewnie za czystą, sportową postawę też. Biegał w czasach, kiedy sztuczny doping prawie nie istniał, bo nie było na niego zapotrzebowania. Sport był, w porównaniu do dzisiejszego, czysty.

Idąc rano do samochodu zobaczyłem na ulicy błąkającego się małego pieska. Wyraźnie zagubiony, pewnie przerażony faktem, ze w zasięgu jego wzroku nie było jego pani lub pana. Mimo, że samochody przejeżdżały obok niego (ostrożnie), nie był w stanie się ruszyć. Biedny psiak. Samotny.

Trochę się obawiałem tego biegu. I to nie z powodu dystansu ale wspomnienie Grudziądza jakoś mnie odpychało od tego miasta. Było to miasto szare, brudne, zaniedbane. Kiedy byłem tam ostatni raz to czułem się jak pan A.G. w X z powieści Tibora Dery. Jednak już z mostu zobaczyłem pięknie odnowione bulwary. Dalej też ogromna zmiana. Przywitało mnie miasto ładne, czyste, bardzo zmienione.

Szybka wizyta w biurze zawodów, potem spotkania ze znajomymi. I rozmowy. O pakiecie startowym też, bo dużo w nim było. Koszulka, kubek – rzeczy bardzo praktyczne – ale również inne drobiazgi.

Start do biegu odbył się na stadionie Olimpii. Poprzedziło go przywitanie nas przez starszego brata Patrona biegu, obecnego Prezydenta Miasta. Ruszamy.

Jest słonecznie ale chłodno. Początek trasy to miasto. Jest okazja do poznania jego innych miejsc. I ciągle bardzo pozytywne wrażenia. Jest też trochę kibiców. I to kibiców nie tylko obserwujących ale też dopingujących. Wbiegamy do centrum. Tu trochę bruku ale dosyć gładki i dlatego nie sprawia problemu.

Na tym brukowanym odcinku, pewnie gdzieś na 3km doganiam Mirka i Piotra. A przed nimi biegnie Monika.

Monikę poznałem na trasie biegu w Tucholi, 2 lata temu. Gdzieś na 7-8km, na wąskiej leśnej drodze, dogoniłem ją i chciałem wyprzedzić. Tylko był z tym mały problem. Monika miała wtedy piękny, długi, spleciony warkocz i biegnąc zamiatała nim na lewo i prawo. Zażartowałem wtedy, że podejmę ryzyko i ją wyprzedzę nie obrywając tym warkoczem. Odpowiedzią był piękny uśmiech i tak zaczęła się nasza znajomość.

Potem widywaliśmy się czasem na biegach. Monika zawsze w towarzystwie pary trochę młodszych ode mnie biegaczy – pani i pana. Pomyślałem kiedyś sobie, że to taka fajna biegowa rodzinka – mama, tata i córka. Niewiele jest takich rodzin. Znam chyba jeszcze tylko jedną, z Inowrocławia, rodzice i 2 synów. A poza tym spotykam małżeństwa, czasem rodzeństwa.

Czy tak jest lepiej? Nie wiem, bo biegam sam. Kiedyś córka trochę biegała ale nieregularna praca stanęła na przeszkodzie. Ale cieszyłbym się bardzo, gdybym mógł z nią jeździć na zawody. I podróże byłyby przyjemniejsze. I doszłaby radość z jej sukcesów.

Biegniemy dalej po grudziądzkim bruku a potem w kierunku mostu. Tego mostu, na którym zakończyła się kariera Bronka. Obok Moniki jedzie na rowerze jej chłopak. Dzisiaj Monika jest pod jego opieka, bo jej rodziców dzisiaj na biegu nie ma.

Właśnie. Rodziców… Było to na Biegu Papiernika w Kwidzynie. Już po biegu odpoczywam, siedząc na trawie, popijając wodę. I wtedy słyszę radosne „dzień dobry”. To Monika. Okazało się, że jest mieszkanką tego miasta. Rozmawiamy o biegu, o jej ładnym mieście, o tym, że za rok Monika będzie zdawała maturę. I w pewnym momencie pytam – a twoi rodzice też biegli? A Monika w śmiech. O co chodzi?! Okazało się że Ania i Waldek nie są jej rodzicami. Razem biegają i morsują. „Ale nie pan jeden myśli, że to moi rodzice” I znowu ten śliczny uśmiech.

Biegniemy przez most na Wiśle. Przy miejscy, gdzie zginął Bronek zdejmuję na chwilę czapeczkę. Tempo dosyć dobre. Przed biegiem zakładałem, że pobiegnę na lekko poniżej 1:55 ale za mostem widzimy zająca na 1:50. Po 2 km dochodzimy do tej grupy. Postanawiamy z Moniką pobiec z nimi.

Przecinamy trasę na Gdańsk i dalej już kierunek Rulewo. Trasa bardzo ładna. Sprawdzam tempo i jak na końcowy czas poniżej 1:50 wydaje mi się za wolne. Przyśpieszamy z Moniką. Mijają kolejne kilometry. Powoli nadrabiamy straty z pierwszych, wolniejszych kilometrów. Biegniemy w trójkę, bo dołączył do nas młody chłopak. Biegnie chyba na granicy swoich możliwości ale daje radę. Po jakimś czasie wyprzedza nas grupka na 1:50. Mocno przyspieszyli. My biegniemy dalej swoim tempem.

Zbliżamy się do wiaduktu nad autostradą A1. Poprzedza go dosyć mocny podbieg. I Monika i młody chłopak nie dają rady. Zostaję sam. Po 2 kilometrach, gdzieś pewnie na 17-tym, doganiam grupę 1:50. Niewiele osób, reszta nie dała rady. Słabną. Przez kilkadziesiąt metrów ciągnę dosłownie za rękę młodą dziewczynę, bo zaczyna tracić kontakt z grupa. Pomaga i dalej biegniemy razem w grupce. Na kolejnym podbiegu dziewczyna znowu słabnie. Tym razem ciągnę ją ja i jakiś chłopak. Za podbiegiem grupka jednak się rozsypuje. Mam kilka, potem kilkadziesiąt metrów przewagi. Jest szansa na kolejny półmaraton w czasie poniżej 1:50.

Na 300-400 metrów przed metą znowu słyszę za sobą pacemakera. Przyśpieszył. Pogania nas mocno. Finiszuję ale niestety 1:50:03. Trudno. I tak dużo lepiej niż zakładałem.

Za metą czekał ładny medal, woda i świetnie zorganizowane miasteczko. Piękne miejsce, u podnóża dworu. Jest co zjeść, można się napić. Można spokojnie odpoczywać. Spoglądam w stronę mety. Przybiegają kolejni biegacze. Jest i Monika. Straciła ok 2 min. Na mecie zaopiekował się nią jej towarzysz na rowerze.

Ja spotykam kolejnych znajomych. Rozmowy, rozmowy, rozmowy… Ponownie spotykam Monikę. I przychodzi mi do głowy pewna myśl. „Monia, dzisiaj biegłaś bez rodziców. Pewnie Ci trochę smutno?” Uśmiech „No trochę tak”. „To mam dla ciebie propozycję” „Jaką?” „Może chciałbyś mieć oprócz biegowej mamy i biegowego taty również biegowego wujka, z Bydgoszczy? „ Uśmiech od ucha do ucha „Jasne!” I znowu ten uśmiech.

Nie czekam na dekorację, chcę jeszcze zobaczyć Grudziądz a w drodze powrotnej zobaczyć wiosnę. Żegnam się z Moniką i jej chłopakiem. I na pożegnanie słyszę – „do zobaczenia wujku”.

Powodzenia Moniko. Powodzenia w czasie matury. Bo Monika teraz właśnie zdaje maturę.

Wracam do domu. Opuszczam miasto, które tak pozytywnie zaskoczyło mnie swoja odmianą i wysokim poziomem organizacji biegu. Pewnie to ten dobry nastrój a i słoneczna pogoda sprawia, że jadę wolno by mieć możliwość cieszenia się wiosennymi widokami. Tuż za Chełmnem zatrzymuję się na chwilę, bo obok widoku błękitnego nieba z białymi chmurami, zielonym zboczami Starogrodu i żółtymi polami rzepaku przejechać obojętnie nie można.

Samochód w garażu a ja idę w stronę tego skrzyżowania, gdzie rano spotkałem zbłąkanego pieska. Nie ma go już oczywiście w tym miejscu. Czy odnalazł drogę do swojej pani lub pana? A jeśli nie to czy może ktoś go przygarnął? Czy może dalej błąka się samotnie po okolicy?

Bieganie jest zajęciem dla samotników. Trening z samym sobą to podstawa naszej sprawności biegowej. Są jednak chwile, kiedy trzeba wyjść z tej samotności. Zawody biegowe są ku temu świetną okazją. Są nie tylko po to, żeby poprawić najlepszy swój wynik, żeby zdobyć ładny medal ale też po to, żeby ktoś nam na pożegnanie ze szczerym uśmiechem na twarzy powiedział

do zobaczenia wujku


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


(2014-05-06,20:51): Zwykle kończysz: "miałem szczęście..." :) bardzo dobrze się czyta, jak zawsze. Gratuluję wyniku i pozdrawiam
thorunczyk (2014-05-06,22:05): Chciałem wziąć udział w tym półmaratonie, gdyż mile wspominam Grudziądz z dwóch zeszłorocznych biegów: 3 Plaż w czerwcu oraz Międzynarodowych Biegów im. Bronka Malinowskiego we wrześniu. Bogate pakiety startowe, pyszne jedzenie, miła atmosfera, wręcz idealna organizacja, ładne widoki - nic, tylko biegać :) Niestety zaplanowałem sobie w tym roku wypadający dzień później Run Toruń, a dwóch biegów z pełnym zaangażowaniem bym nie uradził. Stąd też podziękowania za fajną relację, zachęciła mnie na 120% do udziału w tym półmaratonie w przyszłym roku. Gratuluję wyniku, życzę powodzenia w dalszych startach :)
Jolaw1 (2014-05-08,12:12): ;-)







 Ostatnio zalogowani
rolkarz
23:29
maxxxik822
23:24
Szura
23:16
Gapiński Łukasz
22:59
kasar
22:49
Robertkow
22:34
Inek
22:29
13
22:26
Arti
22:25
bibi
22:16
Jaszczurek
22:12
czewis3
22:07
Januszz
22:05
maste
22:02
Wojciech
21:56
biegus.pl
21:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |