Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
522 / 580


2014-02-07

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Marcin - Ryszard - Jack... (czytano: 1447 razy)

 

Jak nietrudno domyslić się po tytule wpisu, byłam dziś w kinie.
Na filmie "Jack Strong".

Dziwna sprawa, ale w stu (chyba) procentach zgadzam się z przemyśleniami Marcina Mellera na temat tego filmu zamieszczonymi w ostatnim Newsweeku. (można w linku poczytać)

Nie wiem, czy ten Pasikowski to rzeczywiście mnie w "Psach" za pysk trzymał, ale "Kroll" podobał mi się ogromnie, pierwsze "Psy" też.
Z tym że zawsze myślałam, że Pasikowski to kino akcji i ciężka łacina, a tymczasem tym jego filmem, który mnie uwiódł bez reszty, było "Pokłosie". Moim zdaniem film bardzo ważny (choć niekoniecznie miły), a w dodatku świetnie zagrany i świetnie zrealizowany.
Oczywiście potrafiłam tam dostrzec mielizny scenariuszowe - jak na przykład wykopywanie zbiorowej mogiły ciemną nocą wśród ulewnego deszczu (dosyć zabawne, ale wiadomo, dlaczego to zrobiono tak, jak zrobiono) - ale te mielizny nijak nie wpłynęły na mój odbiór tego filmu. Oczywiście nie jest to miłe, rodzinne kino niedzielne - to w ogóle nie jest miłe, przyjemne kino - ale obejrzeć ten film zdecydowanie warto (i tendencyjnie nie odniosę się tu do nagonki medialnej, jaką rozpętał, w której najgłośniej krzyczeli ci, którzy "Pokłosia" nie widzieli i głośno zarzekali się, że nie chcą go zobaczyć.

A teraz "Jack Strong".
Nie ukrywam wcale, że tematyka tego filmu wybitnie mi nie leży. Nie musi.
Co nie zmienia faktu, że film „Jack Strong” łyknąłem jak foka śledzie z zadowoleniem i polecam dalej. No i pułkownika gra Marcin Dorociński. Wszyscy teraz mdleją – i słusznie – z powodu kolejnych nieprawdopodobnych ról Więckiewicza, a ja od dawna jestem zatwardziałym fanem Despero z „Pitbulla” i jego wcieleń kinowych. Nawet na chwalonej przez wszystkich od lewa do prawa „Obławie” wysiedziałem do końca tylko dlatego, że grał tam Dorociński. No wielki jest, bez dwóch zdań. - że zacytuję za Marcinem Mellerem.

Jedyne, co sprostuję w tym cytacie, to to, że nie "łyknąłem", tylko "łyknęłam", i nie "wysiedziałem" na "Obławie". Zrezygnowłam z dokończenia oglądania "Obławy" z dwóch powodów: po pierwsze (i chyba jednak mniej ważne) - oglądałam ją w kopii tragicznie cicho udźwiękowionej i zupelnie nie rozumiałam tego, co mówią, zaś po drugie - nawet mój kilkuletni zachwyt dla Dorocińskiego w każdym chyba wydaniu nie był w stanie przekonać mnie do tego, że chcę ten film dooglądać. I to nie dlatego, że to film "brzydki". "Róża" też "ładna" nie jest, też oglądałam ją w wersji dziwnie cichej, a jednak (z wysiłkiem, bo prawie nic nie słyszałam) obejrzałam ją do końca. Chłonąc!

Meller, którego zacytowałam, ma rację.
Wiadomo, o czym jest "Jack Strong"; wiadomo, co tam będzie, wiadomo, jak się to skończy, a jednak człowiek siedzi jak na szpilkach i chłonie to. Mniej więcej od momentu, kiedy pułkownik wycina głową w filar i łamie sobie nos. (Wtedy pani siedząca obok mnie w kinie podskoczyła, krzyknęła, złapała się za głowę i już do końca filmu obgryzała paznokcie. Ja nie obgryzałam i nie krzyczałam, ale emocje napięte miałam w stopniu naprawdę wysokim.)

No i ten Dorociński!
No wielki jest, bez dwóch zdań.

Ale... Marcin Meller może tego nie widzieć, może to zaledwie przeczuwać (choć pewności nie mam), ale Marcin Dorociński oprócz tego, że jest świetnym aktorem, jest też pięknym mężczyzną. Niebywale męskim, a oglądanie go to dla dorosłej kobiety prawdziwa przyjemność:)


"Jack Strong" - tak.
Mimo, że Generał ma podwójny podbródek chomika. I tak wszyscy wiedzą, że to Generał.
A Breżniew jest tragicznie - jak na Breżniewa - chudy.



I jeszcze adres do Artykułu Marcina Mellera:

http://opinie.newsweek.pl/feletion-marcina-mellera-o-pasikowskim-i-filmie-jack-strong-newsweek,artykuly,279070,1.html



Na fotce finisher Herbalife Triathlon.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


mamusiajakubaijasia (2014-02-08,08:26): O, to, to, to, kino to gra wyobraźni:)
Namorek (2014-02-08,09:21): Cóż to poprostu jest "zakochanie" a "na Amora" nie ma mocnych :-)
krunner (2014-02-09,23:30): Pełna zgoda co do "Pitbulla" ;-) Uwielbiałem/-am ten serial, Dorociński jest tam świetny... No i ścieżka dźwiękowa ;-)
Truskawa (2014-02-10,08:09): A ja nie mam czasu na kino, ani na seriale. :(( A JS bardzo bym chciała zobaczyć. Może się uda w tym tygodniu. Zazdroszczę Ci tego filmu. No i jest jeszcze kilkadziesiąt innych ktore chciałabym zobaczyć, a nie ma kiedy, a jak jest kiedy to wybieram czas z dziećmi. O dupę roztrzasł takie życie. :(
mamusiajakubaijasia (2014-02-10,08:24): Droga Izo :) Byłam w kinie tylko dlatego, że w czasie ferii (w Małopolsce mamy teraz ferie) moje dzieci wypoczywają poza domem. Ja zaś wypoczywam w domu i w kinie. W czasie roku szkolnego nie mam, niestety, czasu na takie ekstrawagancje jak kino :))
Truskawa (2014-02-10,14:42): W ferie to ja pokój mojemu dziecku remontowałam i jeszcze wciaż tam grzebię choć już jakby kończę. LIczę tylko, że mój mąż ekspresem zrobi to łóżko o którym Wiki marzy bo jak nie to będę niestety żyła w bałaganie jeszcze dłuuuuugi czas.







 Ostatnio zalogowani
przystan
00:13
orfeusz1
23:41
akforce
23:38
gpnowak
23:11
Citos
23:08
Lektor443
23:03
robertst1
21:54
maste
21:25
ab
21:19
Stonechip
21:18
JolaPe
20:50
platat
20:19
AntonAusTirol
20:10
42.195
20:09
stanlej
19:53
Yazomb
19:17
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |