Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
44 / 129


2014-01-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
radość życia, radość biegania (czytano: 783 razy)

 

radość życia, radość biegania

Obejrzałem niedawno film o Stephenie Hawkingu. Ten geniusz współczesnej nauki choruje od 20 roku życia na stwardnienie rozsiane. Dzisiaj kontaktuje się z otoczeniem już tylko za pomocą komputerów. I ciągle pracuje, badając tajemnice Wszechświata.

W filmie który obejrzałem, jego matka powiedziała takie zdanie – Stephena przeraża tylko jedna myśl – że zostaną odkryte wszystkie tajemnice wszechświata. On w takim świecie nie chciałby żyć.

Biegłem w Biegu Sylwestrowym w Brzozie. To mój 3 start w tym biegu. Poprzednie dwa nieudane. Pierwszy zakończony kontuzją, która mnie wyłączyła z biegania na 2 miesiące a drugi poprzedziła noc z temperaturą 39 stopni. Tym razem zdrowie dopisywało. Chociaż nie do końca.

Przed biegiem umówiłem się z kilkoma osobami z zBiegienNatury, z którymi trenuję raz w tygodniu, że poprowadzę na czas 50 min minus 1 sek (dystans 10km). Grupka zebrała się przed startem i wyruszyliśmy razem. Biegł też z nami nasz trener, Michał. Tempo na pierwszym kilometrze, tak jak zaplanowałem, 5:10. Następny kilometr tak samo. Na trzecim planowałem przyśpieszyć ale rozbolały mnie stawy skokowe. Nie lubię biegać po polbruku a tam było go dosyć dużo. Część grupki pobiegła do przodu z Michałem a kilka osób zostało ze mną. Od 5km już było dobrze a ja nie straciłem dużo na tempie. Wręcz przyspieszyłem, bo średnie tempo na 5 km wynosiło 5:00 czyli tyle ile planowałem.
Grupa biegnąca z Michałem była w zasięgu wzroku ale Michał planował czas 48:00. Nie goniłem tej grupy tylko trzymałem tempo kilka sekund poniżej 5:00 na kilometrze. Niestety, ci którzy ze mną biegli powoli zaczęli odpadać. Od 7 km biegłem już samotnie.

Na 1,5km przed meta dołączyła się do mnie pani, która chciał pobiec na złamanie 50 min. Na około 800m przed metą przyśpieszyła ale chyba za szybko to zrobiła, bo na 200 metrów przed metą wyprzedziłem ją biegnąc swoim tempem. Na metę wbiegłem w czasie 49:47. Zadanie wykonałem ale niestety do mety dobiegłem sam.

Po biegu tak samo jak przed biegiem, jak to w Brzozie, mnóstwo sympatycznych spotkań. Pogoda i nastrój biegu sprawiły chyba, że było dużo serdeczności i wesołości.

Na sali, gdzie zorganizowane było zakończenie biegu, zauważyłem panią, z którą biegłem ostatnie 1,5km w towarzystwie Kamila, znakomitego biegacza z Inowrocławia. Podszedłem i zapytałem – Kamil, to twoja mama? Okazało się, że tak. A obok siedział też tata Kamila, biegacz tylko trochę młodszy ode mnie a biegający maraton w czasie poniżej 3 godz. Brakowało tylko młodszego brata Kamila, Sebastiana. Sympatyczna, usportowiona rodzina. Porozmawialiśmy nie tylko o bieganiu a na pamiątkę wspólne zdjęcie. Towarzyszy nam inny, tym razem bydgoski biegacz, Damian, kolega Kamila.

Po powrocie do domu, już wieczorową porą obejrzałem fragment filmu o mistrzostwach świata weteranów. Dokładniej o kilku uczestniczących w tych mistrzostwach osobach. Wszystkie w wieku powyżej 90 lat! Pani z Niemiec pchająca kulę na odległość 6 metrów, pan z Czech skaczący wzwyż ponad 110 cm czy pan rzucający dyskiem a startujący w kategorii M100! A niemalże na sam koniec filmu o tych radosnych sportowcach trzeciego, a może raczej czwartego wieku, pada zdanie jednego z biegaczy, który w biegu na 100m w kategorii M90 zajął trzecie miejsce – „nie pobiegłem dobrze, na przyszły rok musze przygotować się lepiej”.

Co wspólnego mają te wszystkie historie? Bez wątpienia radość życia. I schorowany Hawking, który zagłębia się coraz bardziej w tajemnice Wszechświata. I młody, uśmiechnięty Kamil , na którego osiągnięcia sportowe z radością patrzą pewnie jego mama Iwona i tata Leszek. I weteran biegu na 100 metrów w kategorii M90. Oni wszyscy muszą, nie ma innej opcji, bardzo lub jeszcze bardziej czuć radość życia.

I przyznam, że ja, "zając" z Biegu Sylwestrowego w Brzozie - też.

Tej właśnie radości życia w biegowej podróży do granic własnych możliwości życzę Wam wszystkim, biegaczkom i biegaczom, w 2014 roku.

A sobie?

Przecież wiecie

miałem szczęście…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2014-01-04,08:51): Zycze Ci tego aby radosc Cie nie opuszczala, a do tego tysiecy przebiegnietych kilometrow i zyczliwych biegaczy wokol.
slawroz60 (2014-01-04,09:45): Grzegorzu! Tak trzymaj i do zobaczenia w Myślęcinku :) Pozdrawiam
snipster (2014-01-04,10:36): Tak Jest! Koko Dżambo i do przodu! Hej :)
sojer (2014-01-04,19:14): Do zobaczenia jutro :)
Jolaw1 (2014-01-17,14:46): ;-)
thorunczyk (2014-01-17,23:09): Dużo zdrowia i pomyślności w 2014 roku :-)







 Ostatnio zalogowani
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
Pathfinder
21:34
lordedward
21:14
maniek66
21:13
Darek Ł.
21:09
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |